Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 26 czerwca 2008, 12:46

autor: Maciej Makuła

Recenzja gry Turok - Indianin na PC nie wybija się ponad przeciętność

Turok, tak samo jak na konsolach, w świecie pecetów jest typowym średniakiem. Nie można mu zbyt wiele zarzucić, ale też i nie wybija się niczym ponad poziom.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Po kilku miesiącach opóźnienia Turok ląduje w napędach pecetów. Ponieważ merytorycznie gra nie różni się właściwie niczym od wersji konsolowej, wobec czego, by uniknąć zbędnego powtarzania się, ten tekst skupi się głównie na różnicach w stosunku do oryginału i tym, jak nasz dzielny łowca dinozaurów odnajduje się na rynku pecetowym. Natomiast z nadal aktualną recenzją edycji konsolowej zapoznać można się tutaj.

Gwoli przypomnienia – najnowszą edycję przygód Turoka uznać można za restart serii. Zerwane zostały wszystkie powiązania z poprzedniczkami, główny bohater nazywa się teraz John Turok, występuje w roli komandosa przyszłości i praktycznie nie czuje żadnego związku ze swoimi indiańskimi przodkami.

Noże chyba nigdy nie wyjdą z mody.

Gra pozwala graczowi przeżyć jego perypetie w trakcie wizyty na zamieszkałej przez dinozaury planecie, gdzie wraz z resztą swojego oddziału walczy o przetrwanie mając za wrogów nie tylko krwiożercze bestie, lecz również niezliczoną armię terrorysty Kane’a. Ten ostatni jest byłym mentorem Turoka, co naturalnie prowadzi do licznych podejrzeń o zdradę i wynikających z tego konfliktów. Takie ujęcie sprawy, wyraźne sylwetki komandosów, budziło moje skojarzenia z filmowym klasykiem – Obcy: Decydujące starcie, a same postacie naprawdę bardzo mi się spodobały.

Na naszym rynku Turok poddany został pełnej lokalizacji – tym samym oprócz wszystkich widocznych w grze tekstów nagrane zostały też polskie głosy dla postaci. Ponieważ etap bezkrytycznego radowania się każdą kolejną grą wydaną w naszym rodzimym języku mamy już chyba za sobą, spróbuję wytknąć to, co w tłumaczeniu mi się nie spodobało. Zwłaszcza, że wobec braku angielskiej ścieżki kupując grę jesteśmy na nie skazani (nie licząc ciekawostki – wersji czeskiej, pozycji obowiązkowej dla sympatyków humoru typu „ja sem netoperek”).

Aktorzy podkładający głosy dinozaurów wypadli świetnie nawet w polskiej wersji.

Szczęśliwie nie wypada ono jakoś wybitnie tragicznie i w sumie, gdyby ograniczyło się tylko do elementów tekstowych, pewnikiem cały wywód na ten temat można by pominąć. Jednak na przykładzie Turoka widać wyraźnie, jak słabo wygląda u nas sprawa aktorów głosowych. W oryginale głosom postaci użyczyli aktorzy bardzo zasłużeni dla amerykańskiego dubbingu i odwalony przez nich kawał bardzo dobrej roboty przełożył się wyraźnie na poprawę jakości całej gry. Dzięki temu pierwowzór oglądało mi się jak dobry film akcji klasy B i pomimo całej biedoty fabuły wszystko wykonane zostało tak konsekwentnie, że od tej strony Turokowi nie można było niczego zarzucić.

Tymczasem w „polskim” Turoku ścieżka dźwiękowa wypada bardzo blado i nijako. Głosy wszystkich aktorów brzmią niezwykle sztucznie i wydaje się, że słyszymy dialogi z kreskówki dla młodszej widowni. Jakby świadomi tego ich twórcy zaserwowali nam nieco bardziej pieprzne teksty, przez co gra jest bardziej wulgarna od oryginału, a moim zdaniem raczej nie tędy droga. Do tego cały czas nie mogłem pozbyć się wrażenia, że nagrany materiał nie został poddany żadnej filtracji i w konsekwencji głosy, niezależnie od tego, co działo się na ekranie, brzmiały wszędzie tak samo. Jak bardzo psuje to zabawę osobom lubiącym się wczuć – nie muszę chyba tłumaczyć.

Oszczędź sobie przykrości i niespodzianek dobierając zawczasu odpowiedni do rodzaju zwierza kaliber.

Naturalnie nie ma to być jakiś głos przeciwko pełnemu lokalizowaniu gier w Polsce. Nierzadko trafiają się nam pozycje bardzo dobre – żeby nie sięgać daleko w przeszłość – Assassin's Creed, jednak chcąc, by sprawa ulegała poprawie, trzeba moim zdaniem zwracać na takie rzeczy uwagę. A nasze porównanie obu wersji językowych Turoka znaleźć można tutaj.

Sterowanie zostało bezproblemowo przeniesione na typowo pecetowy zestaw mysz+klawiatura i sprawuje się bez zarzutów. Drobne problemy sprawiło mi menu główne (przeniesione żywcem z konsoli), gdzie nawigując myszą, za sprawą jego „wysuwanego” charakteru, często niechcący najechać można na pozycję znajdującą się niby w tle, co powoduje jej aktywację. Problem ten jednak znika przy korzystaniu z samej klawiatury.

Dysponując odpowiednio mocnym sprzętem bez problemu będziemy mogli zobaczyć na ekranie oprawę przewyższającą pod względem technicznym tę z konsol. Wyższa rozdzielczość i bardziej płynna animacja – to niezaprzeczalne atuty. Gra prezentuje się schludnie, chodzi na silniku Unreal Engine 3 i oprócz tego, że nie mamy do czynienia z poziomem Crysisa czy innego killera, nie można jej wiele zarzucić.

Dobre, chroniące kostki, wysokie obuwie jest w lesie nieodzowne. Nigdy bowiem nie wiadomo jakaż to bestia zechce nas ugryźć w łydkę.

Wiadomo już na za to na pewno, że multiplayer w grze można praktycznie pominąć. Już na konsolach zdechł dosyć szybko z powodu małego nim zainteresowania, a sprawdzając teraz stan serwerów wersji pecetowej – najczęściej wpadałem na jednego, góra dwóch graczy chętnych do zabawy.

Turok, tak samo jak na konsolach, w świecie pecetów jest typowym średniakiem. Nie można mu zbyt wiele zarzucić, ale też i nie wybija się niczym ponad poziom. W mojej nomenklaturze oznaczony został jako pozycja na raz – przejść, odstawić na półkę i zapomnieć. Jeśli o mnie chodzi – sięgnąłem po niego głównie ze względu na sentyment do poprzedniczek. Widać wyraźnie, że na wielki powrót łowcy nie ma co liczyć, jednak klimat walki z dinozaurami nadal ma swój urok. Jeśli nie macie w co grać, czekacie na jakiś nadchodzący hicior (Far Cry 2?) – potraktujcie Turoka jako niczego sobie wypełniacz czasu.

Maciej „Von Zay” Makuła

PLUSY:

  • wykonanie dinozaurów;
  • klimaty w Whiskey Company;
  • animacje walki nożem.

MINUSY:

  • multiplayer na wymarciu;
  • znacznie gorsze niż w oryginale i psujące zabawę głosy postaci.
Recenzja gry Turok - Indianin na PC nie wybija się ponad przeciętność
Recenzja gry Turok - Indianin na PC nie wybija się ponad przeciętność

Recenzja gry

Turok, tak samo jak na konsolach, w świecie pecetów jest typowym średniakiem. Nie można mu zbyt wiele zarzucić, ale też i nie wybija się niczym ponad poziom.

Turok - recenzja gry
Turok - recenzja gry

Recenzja gry

Badania naukowe pokazują, że dinozaury były współczesne ludziom. Ze wszystkich kultur docierają informacje, że je pamiętamy. Szkoci potwora z Loch Ness, a Polacy smoka wawelskiego.

Recenzja gry V Rising - to nie jest kraj dla samotnych krwiopijców
Recenzja gry V Rising - to nie jest kraj dla samotnych krwiopijców

Recenzja gry

V Rising po dwóch latach opuścił Early Access. Wampirzy survival kusi soczystą rozgrywką, klimatem oraz elementami sieciowymi. Nie jest to jednak tytuł dla samotnych krwiopijców, tylko dla całych klanów gotowych na żmudny grind oraz wymagających bossów.