Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 2 grudnia 2005, 17:15

autor: Redakcja GRYOnline.pl

Myśli nieprzemyślane - Monitory skąpane we KRWI !!!

"Matka doskonale się orientowała w tym, których filmów w telewizji oglądać mi nie wolno i w którym momencie winienem zamknąć oczy, jeśli już mi się coś obejrzeć udało. Na ekranie monitora mógłbym obcinać zwierzakom głowy sekatorem, a i tak padłoby pytanie: bawisz się, czy coś robisz?"

Głos pierwszy

Komputerów używamy powszechnie od bez mała 20 lat. Robimy za ich pomocą sporo – programujemy, piszemy, gramy, tworzymy grafikę, słuchamy muzyki – trochę robić się da. Komputer dla znacznej części pokolenia 30-latków jest narzędziem naturalnym, doskonałym – zaraz po kole i penicylinie – wynalazkiem człowieka, narzędziem cudownie upraszczającym mnóstwo czynności, a w wolnym czasie dostarczającym niemałej dozy rozrywki. Dostarczającym rozrywki i małym, i dużym – tym wszystkim, którzy nietrudną sztukę posługiwania się klawiaturą i myszką zdołali opanować, zanim zaczęli się starzeć.

Z ludźmi starszymi jest gorzej – gotów jestem zaryzykować stwierdzenie, że większość z tych, którzy komputerów bali się kilkanaście lat temu, boi się nadal. Moja matka, kobieta przecież rozsądna i zaradna, podchodząc do mnie lata temu, do brzdąca siedzącego przed komputerem, zwykła pytać: bawisz się, czy coś robisz? To bowiem, czy na ekranie ciągnęły się długie linijki kodu, czy biegał Blazkowicz z minigunem i rozsmarowywał nazistów po ścianach, zdawało się być dla mojej matki nieodróżnialne – to, co widziała, to był ekran komputera, a na nim jakieś coś niepojętego. Moja matka doskonale się orientowała w tym, których filmów w telewizji oglądać mi nie wolno i w którym momencie winienem zamknąć oczy, jeśli już mi się coś obejrzeć udało. Na ekranie monitora mógłbym obcinać zwierzakom głowy sekatorem, a i tak padłoby pytanie: bawisz się, czy coś robisz?

Myśli nieprzemyślane - Monitory skąpane we KRWI !!! - ilustracja #1
Wytęż wzrok i znajdź choć kilka szczegółów, którymi różnią się te dwa obrazki.

Ja ani moi rówieśnicy, którzy zdążyliśmy się już własnych dzieci dorobić, nie zadajemy takich pytań. Gdy widzę, jak moja córka ogląda kreskówkę, w której ktoś kogoś goni i kopie w pupę, to się jej pytam, czy to jest mądra bajka. Jeśli przyłapię ją na oglądaniu w Sieci stron gejowskich (tfu, tfu), to będzie szlaban na komputer i sprzątanie mieszkania przez tydzień. Inaczej rzecz się ma z wspomnianym już pokoleniem starszym... pokoleniem psychologów, prawników, wieloletnich dziennikarzy, polityków – generalnie ludzi, którzy mają władzę, mają posłuch, a nie mają wiedzy i świadomości, którą mają lub którą zdobywają – bez ich udziału – ich własne dzieci. W tym tygodniu paradę takiej właśnie niemocy wszyscy widzieliśmy. Niemocy ludzi słusznie zatroskanych o dobro swoich dzieci, ale ludzi, obawiam się, często nie potrafiących samodzielnie komputera włączyć, ani co gorsza wyłączyć.

Dlatego zwracam się z naprawdę poważnym apelem do Was wszystkich, którzy własne dzieci prosicie o pomoc przy komputerze: nauczcie się podstaw, nauczcie się odróżniać gry dla dzieci od gier dla dorosłych – tak jak umiecie kategoryzować filmy i książki. Patrzcie swoim dzieciom na monitory – tylko w ten sposób unikniecie sytuacji, w której słusznie się zastanawiacie, czy odstrzeliwanie wirtualnych głów ma czy nie ma wpływu na kształtującą się psychikę. I drugi apel do polityków: uchwalcie wreszcie ustawę o obowiązku kategoryzacji wiekowej gier – niech sprzedawca wie, co mu grozi za nietrzymanie się ograniczeń, tak samo jak wie, co mu grozi za sprzedaż papierosów nieletniemu. A nam, starym graczom... pozwólcie, po całym dniu pracy, pobawić się w agentów służb specjalnych, złodziei lub najemnych morderców – mamy 3 krzyżyki na karku, żałośnie malejący poziom testosteronu, i jeśli coś budzi w nas agresję, to jest to myśl o tym, że bylibyśmy skazani na Kangurka Kao.

Borys „Shuck” Zajączkowski

Głos drugi

W ostatnich dniach temat brutalności gier video przybrał na sile. I wcale nie chodzi mi o, publikowane przez rozmaite instytucje, listy z zakazanymi tytułami. Nie mam też na myśli kolejnych wybryków Jacka Thompsona – do tego nawiedzonego typa zdążyliśmy się już wszakże przyzwyczaić. Ni stąd ni zowąd atak przypuściły rodzime środki masowego przekazu (konkretnie telewizje Polsat i TVN), co wzbudziło należyte zainteresowanie polskich graczy, wszak rzecz dotyczy ich bezpośrednio.

Jako pierwsza uderzyła w Wydarzeniach telewizja Polsat, która nadała krótki reportaż o śmiertelnie niebezpiecznych dla otoczenia grach video. Można było się spodziewać obrazków z bardziej popularnych tytułów oraz negatywnych wywodów tuzów dziennikarstwa, którzy zapewne brutalną grę zobaczyli na oczy po raz pierwszy dopiero podczas montowania programu. Zażenowanie przyszło kilka chwil później, kiedy do głosu dopuszczono panią psycholog Renatę Kałucką. Moralizatorka, która na temat wychowania dzieci ma zapewne dużo do powiedzenia, wyraźnie przeoczyła fakt, że jej ośmioletnia córka zagrywa się w bliżej niezidentyfikowany program, gdzie „ekran zalewa się krwią”. Skoro ta kobieta jest otrzaskana z brutalnymi tytułami, jak Stranger ze ścigałkami, to ja się pytam – co sprawiło, że kupiła dziecku tak obrzydliwy program? A może wcale go nie kupiła, tylko rezolutny dzieciak sam ściągnął go z sieci? Tego się już niestety nie dowiemy.

Drugiego dnia zmasowany atak przypuścili eksperci od robienia burzy w szklance wody – dziennikarze programu Uwaga! (emitowanego na antenie TVN). Pierwszą część reportażu wypełniła barwna historia pochodzącego z patologicznej rodziny gówniarza, który niemal śmiertelnie zranił w szyję taksówkarza (głośna sprawa sprzed kilku tygodni). Opowieść stała się punktem wyjścia do tematu gier – chłopak chodził bowiem do hipermarketu, gdzie podobno spędzał czas przy udostępnionych klientom programach. Autorzy założyli najwyraźniej, że to jest głównym powodem tego, że trzynastolatek rzucił się z nożem na Bogu ducha winnego taksówkarza. Przecież grał, nie? To, że matka pozwala wyjść synowi z domu, z nożem kuchennym w kieszeni, nikogo nie obchodzi. To, że gołym okiem widać w tej rodzinie patologię, też nie ma większego znaczenia. To z pewnością wina gier.

W drugiej części programu Uwaga! mieliśmy do czynienia z prowokacją dziennikarską. Pani redaktor wkroczyła do jednego z hipermarketów, uzbrojona w ukrytą kamerę. Prosząc o grę dla czternastolatka, sprzedawca bez większych ogródek zaproponował F.E.A.R.-a (a także inne tytuły, np. Fahrenheit)... Nie mam najmniejszych wątpliwości, że ten pan postąpił źle. Laik zdający się na łaskę specjalisty, pada tu ofiarą ewidentnego kłamstwa. Bo za kłamstwo przyjmuję fakt zatajenia ostrzeżenia, że gra dozwolona jest od lat osiemnastu – co jest zresztą zaznaczone na tekturowym pudełku. Ile osób nabrał w ten sposób sprzedawca? Ile rodziców, kupujących w dobrej wierze gry swoim pociechom, zostało pozbawionych w ten sposób rzetelnej informacji o produkcie? Trudno wyrokować. Faktem jest (i to ewidentnie należy Uwadze! zaliczyć na plus), że uwidoczniono tu dość istotny problem. Tak, jak ktoś będzie nam wychwalał pod niebiosa psujące się mięso na bazarze, tak sprzedawca w hipermarkecie zapewni nas, że gra przeznaczona dla dorosłych, z powodzeniem może być eksploatowana przez nastolatka. To w naszym interesie leży, aby przyjrzeć się bliżej temu, na co w dobrej wierze wydajemy pieniądze. Od tego są informacje na pudełkach i serwisy poświęcone elektronicznej rozrywce, takie jak nasz.

Trzeba być kompletnym idiotą, żeby negować podstawowe fakty. Gry z półki 18+ niczego dobrego dzieci nauczyć nie mogą. Okrutne mordowanie ludzi (Manhunt) raczej nie wzbudzi, w kształtującym się dopiero światopoglądzie dziesięciolatka, poszanowania dla życia innego człowieka. Podobnież rzecz miewa się w przypadku tytułów wychwalających łamanie prawa (Grand Theft Auto jest tu doskonałym przykładem) – wynagradzanie za przestępstwa i eksterminacja stróżów porządku, raczej wypaczy małoletnim życie w zgodzie z powszechnie obowiązującym prawem.

Nie mam jednak litości dla ludzi, którzy na chwytliwym temacie próbują zwiększyć oglądalność. Panie i Panowie z telewizji prywatnych. Wy mi nie pokazujcie brutalnych obrazków z gier video, które w ręce dzieciaków nigdy trafić nie powinny. Nie zbijajcie kapitału na nagonce skierowanej przeciwko producentom brutalnych programów rozrywkowych. Zamiast tego niszczcie w zarodku nieuczciwych sprzedawców i spróbujcie przekazać rodzicom, aby w trosce o dobro swoich potomków, wyraziły choćby minimum zainteresowania tym, czym dzieci zabijają czas przed komputerem i konsolą. Nie krótkotrwale, pod wpływem ostrych migawek z Dooma 3 i serii Grand Theft Auto, ale raz na zawsze, bo czy komuś się to podoba czy nie, elektroniczna rozrywka jest tak samo popularna jak film i nikt z Was, choćbyście wprowadzili całkowity zakaz sprzedaży gier, tego nie zmieni. Zwłaszcza, że u nas i tak gier się na ogół nie kupuje, ale kradnie.

Krystian „U.V. Impaler” Smoszna

Łosiowy przegląd niesportowy

Mijający tydzień widziany oczami gracza „z przebiegiem” to zasadniczo kilka pożegnań i kilka powrotów. Brzmi nieco enigmatycznie, ale tak w istocie jest. Kojarzycie bowiem takie zespoły jak Stainless Steel Studios i Digital Anvil? Tak? No to fajnie, bo oba stały się już historią. Na dobrą sprawę drugi z nich, odpowiedzialny za powstanie Starlancera i Freelancera już od 2 lat wyłącznie wegetował, ale za to pierwszy, znany z pierwszej części Empire Earth i Empires: Dawn of the Modern World prawie kończył developing Rise and Fall: Civilizations at War. Ponoć maczał w tym palce Midway, ale czy to ma teraz znaczenie...?

Trzecie pożegnanie związane jest z konsolką-telefonem N-Gage. Koncern Nokia przyznał w końcu że N-Gage to niewypał i w obliczu swojej porażki lub jak kto woli, braku sukcesu, na tym polu zarzuca plany tworzenia nowych typów tego urządzenia.

Co się tyczy powrotów, to niemiecki zespół Silver Style podjął się sporego wyzwania stworzenia czwartej części cyklu Simon the Sorcerer. Mam nadzieję, że nie zrobią czegoś podobnego do potworka zwanego Simon the Sorcerer 3D. Bardzo miłą inicjatywą wykazała się zaś holenderska firma Buro Vormikrijgers, która zaproponowała nam growy powrót do przeszłości w postaci zegara PONG. Pomysł rewelacja! Wykonanie na pewno oryginalne.

Myśli nieprzemyślane - Monitory skąpane we KRWI !!! - ilustracja #2

Powrót nr 3 dotyczy filmowej adaptacji cyklu Tomb Raider. W świetle najnowszych informacji niemal pewne jest, że po raz kolejny zobaczymy Angelinę Jolie na srebrnym ekranie w roli Lary Croft. Za całość przedsięwzięcia odpowiada Paramount Picture i SCi. Ostatni i chyba najważniejszy dla nas powrót to Wielka Encyklopedia Gier 2006. :-) Po raz czwarty przybywa do Was, gracze, by zasilić Was kolejną porcją bezcennych informacji z zakresu rozrywki elektronicznej. Zapraszamy do kiosków. :-)

No i nie zapomnijmy o Europejskim debiucie Xbox’a 360. Microsoft uderza po raz drugi i wydaje się, że tym razem wstrząśnie rykiem.

Przemysław „Łosiu” Bartula

Powiązania do myśli