Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 24 października 2011, 14:13

autor: Amadeusz Cyganek

FIFA Street - wrażenia z powrotu piłkarskiej serii do futsalu

Nadchodzi FIFA Street – jedyna w swoim rodzaju symulacja piłki ulicznej. Czy taka forma futbolowej rozrywki ma szansę znaleźć oddane grono zwolenników?

Przeczytaj recenzję Złota piłka prosto z ulicy – recenzja gry FIFA Street

Artykuł powstał na bazie wersji X360.

Ekipa EA Sports jedno futbolowe starcie ma już za sobą – FIFA 12 okazała się być najlepszą odsłoną cyklu od lat. Dominację dewelopera na tym poletku ma potwierdzić FIFA Street – odświeżenie popularnej niegdyś serii piłkarskiej w wydaniu ulicznym. Czy fani wirtualnego futbolu na nowo przekonają się do obskurnych blokowisk, małych boisk i ogromnej finezji w zagraniach?

Od premiery ostatniej odsłony tej serii (FIFA Street 3) minęły już blisko cztery lata i – szczerze mówiąc – nie była to zbyt udana gra sportowa, a fani rozgrywek tego typu zapamiętali z niej głównie kreskówkowe sylwetki zawodników. Najnowsza część ma potraktować tę mniej oficjalną odnogę futbolu zdecydowanie bardziej poważnie i powinno się to objawić nie tylko w rozpoczętej od nowa numeracji, będącej symbolicznym zaczątkiem kolejnego cyklu.

Omawiana edycja postawi przede wszystkim na różnorodność, czemu posłuży spora ilość trybów zabawy. Podczas londyńskiego EA Showcase większość czasu spędziliśmy na gierkach futsalowych, które z roku na rok stają się coraz bardziej popularne również w naszym kraju. Do dyspozycji dostaliśmy kilkaset zespołów z wielu lig świata, znanych z biegania po zielonej murawie. Po wyborze obydwu ekip trafiliśmy do ogromnej hali, w centrum której znajduje się małe boisko, a futbolówka czeka na samym środku pola gry. Rozgrywkę toczymy w pięcioosobowych zespołach z pełnym zachowaniem zasad rządzących piłką halową. W tym wydaniu „halówka” zyskuje jednak nowe znaczenie, a wszystko dzięki niesamowicie efektownym i dynamicznym akcjom, za sprawą których w mgnieniu oka przenosimy się pod bramkę przeciwnika. Nasi zawodnicy dysponują potężnym wachlarzem zwodów – wiele z nich wykonuje się, korzystając ze służących do tego podstawowych klawiszy, ale kilka najbardziej widowiskowych zagrań wymaga już znacznego kunsztu. Przycisk sprintu w tym wypadku pozostaje praktycznie nietknięty – wszystko opiera się na błyskawicznym rozgrywaniu piłki i sprawnym przemieszczaniu się w obręb pola bramkowego. Pojedynki „jeden na jednego” są ozdobą boiskowych batalii – minięcie przeciwnika pozwala łatwo zaskoczyć obronę i stanąć oko w oko z golkiperem drużyny przeciwnej, dlatego warto szybko opanować większość dostępnych zwodów.

Nie można też narzekać na zróżnicowanie tempa i sposobu przeprowadzania akcji. Nasi futboliści płynnie wymieniają podania i zdobywają teren, choć widać wyraźnie, że w ofensywie mają problem z odpowiednim ustawieniem. Piłkarze często chowają się za obrońcami i okazują za mało ruchliwi, co niejednokrotnie zmusza nas do rozerwania defensywy rywala przebojowym atakiem w pojedynkę. Widoczny na ekranie napis krzykliwie oznajmia, że prezentowana wersja ukończona jest w 70%, więc można mieć nadzieję, że twórcom uda się nieco upłynnić grę w ofensywie. Trzeba jednak przyznać, że zawodnicy trzymają żelazną dyscyplinę w obronie pod warunkiem, że nie zażyczymy sobie ich większej aktywności z przodu. Starają się też szybko niwelować popisy przeciwników i często ustawiają na linii podania, co owocuje błyskawicznym przechwytem. Oczywiście musimy zapomnieć o jakichkolwiek wślizgach – gra w defensywie polega tylko i wyłącznie na umiejętnym blokowaniu piłki oraz skutecznych odbiorach bez sprowadzania oponentów do parteru.

Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest
Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest

Przed premierą

W niszy, która powstała po porzuceniu przez Ubisoft serii Heroes of Might and Magic sukcesy odnosić mogą mniejsi twórcy, tacy jak Lavapotion. Ich Songs of Conquest może być najlepszą grą w stylu „hirołsów” od czasów kultowej trójki.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych
Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych

Przed premierą

Lato, urlop, własna bryka – My Summer Car brzmi jak lekka, wakacyjna przygoda, ale w rzeczywistości to hardkorowy symulator dla wytrwałych.