Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 7 listopada 2011, 12:31

autor: Marcin Skierski

Trzeci raz z Nathanem - recenzja gry Uncharted 3: Oszustwo Drake'a

Nathan Drake w trzeciej odsłonie swoich przygód znowu pakuje się w kłopoty. Czy najnowsza produkcja studia Naughty Dog dorównuje jakości poprzedniczce?

Recenzja powstała na bazie wersji PS3.

Są takie serie, na kolejne części których fani czekają z utęsknieniem, niemal w ciemno stawiając, że końcowy produkt na pewno spełni pokładane w nim nadzieje. Niewątpliwie zaliczyć można do nich cykl Uncharted. Już pierwsza odsłona zachwyciła wielu posiadaczy PlayStation 3, zaś kontynuacja rozwinęła niemal każdy aspekt poprzedniczki i była sporym krokiem naprzód pod względem widowiskowości i efektowności opowiadanych wydarzeń. Nie ma się zatem co dziwić, że czekając na grę Uncharted 3: Oszustwo Drake’a, większość osób nie zastanawiała się, czy studio Naughty Dog podoła zadaniu. Zadawano sobie raczej pytanie, czym znowu uda mu się zaskoczyć graczy?

Ponownie wcielamy się w Nathana Drake’a, który ma wyjątkową słabość do poszukiwania skarbów i odkrywania nowych faktów historycznych. Tym razem próbujemy odnaleźć miasto Ubar, określane mianem Atlantydy Pustyni. Niegdyś zapuszczał się tu Sir Francis Drake – słynny przodek Nathana, który z nieznanych przyczyn zaprzestał dokładniejszych badań tego miejsca. Nasz główny bohater absolutnie się tym nie zraża i podążając tropem niejakiego Lawrence’a z Arabii, udaje się do wielu krajów świata, by dowieść, że mitologiczna metropolia rzeczywiście istnieje. Tradycyjnie przeszkadza mu w tym banda rzezimieszków dowodzona przez Katherine Marlowe – zimną kobietę pragnącą wykorzystać zawartość Ubaru do sobie tylko znanych celów.

Krótkie spotkanie Nathana Drake'a z Katherine Marlowe.

W trakcie zabawy zwiedzamy wiele różnorodnych lokacji i z całą pewnością nie możemy narzekać na nudę. Twórcy przed premierą mocno promowali tereny pustynne jako główną atrakcję trzeciej części Uncharted. Tak naprawdę stanowią one jednak niewielką część dostępnych miejscówek. Nie brakuje za to obszarów zalesionych, wnętrz budynków, mniejszych lub większych miasteczek czy sieci podziemnych korytarzy. Nathan Drake w swojej krucjacie nie jest sam i tradycyjnie pomaga mu grupka przyjaciół z Victorem Sulivanem, Eleną Fisher oraz Chloe Frazer na czele. W tej odsłonie dołączył do nich niejaki Charlie Cutter, cierpiący na dość zaawansowaną klaustrofobię.

Rozgrywka prezentuje poziom, do jakiego przyzwyczaiła nas poprzednia odsłona, choć „trójka” wydaje się być od niej czasem nieco bardziej stonowana. Mamy więc do czynienia z klasycznym reprezentantem przygodowych gier akcji. Liczne strzelaniny przeplatane są spokojnymi sekcjami, w trakcie których głównie eksplorujemy kolejne pomieszczenia i rozwikłujemy zagadki logiczne. Na ogół nie są one zbyt skomplikowane, choć w niektórych przypadkach potrafią zmusić do myślenia. Jeśli „zatniemy się” na dłuższy czas, nie wiedząc już, co robić, wtedy gra w jakiś sposób podpowiada prawidłowe rozwiązanie. Nie chcę zdradzać konkretnych przykładów, ale jeśli w drugiej odsłonie Uncharted narzekaliście na zbyt dużo akcji, to „trójka” powinna Wam trochę bardziej odpowiadać. Wydaje się, że jest tu nieco więcej przestojów, które wcale nie są gorsze od napakowanych potyczkami sekwencji. Spora w tym zasługa typowo zręcznościowych fragmentów, w których po prostu skaczemy z platformy na platformę i wspinamy się po budynkach lub innych obiektach. Zwyczajnie sprawia to sporą przyjemność.

Nie zrozumcie mnie jednak źle – błędnie byłoby przypuszczać, że w grze Uncharted 3: Oszustwo Drake’a zabrakło zapierających dech w piersiach sekwencji. Wręcz przeciwnie, takich momentów nadal jest mnóstwo, a ich liczba rośnie wprost proporcjonalnie do czasu spędzonego z kampanią dla jednego gracza. Początkowe etapy mogą trochę zawieść fanów spektakularnie rozpoczynającej się drugiej części, ale twórcy nadal nie schodzą poniżej bardzo wysokiego poziomu. Celowo nie podam w tym miejscu żadnych przykładów, choć nie ukrywam, że pokusa jest wielka. Zdaję sobie jednak sprawę, że mógłbym popsuć w ten sposób zabawę wielu osobom.

Jeśli w serii Uncharted można było na coś narzekać, to z pewnością najczęściej powtarzanym zarzutem był poziom strzelanin z przeciwnikami. Sztucznej inteligencji raczej nigdy nie zdarzyło się wspiąć na wyżyny intelektu – podobnie jest i tym razem. Wrogowie potrafią wprawdzie chować się za przeszkodami i zachodzić głównego bohatera z różnych stron, ale jednocześnie też szybko wystawiać się na ostrzał i tym samym zamienić się w łatwe cele do trafienia. Jednocześnie zachowano regułę konieczności wystrzelania odpowiednio dużej liczby nabojów, aby pokonać danego adwersarza. Gra pod tym względem nie stara się być realistyczna, a z czasem coraz częściej trafiamy na przeciwników, w których trzeba władować nawet kilka magazynków, by w końcu padli na ziemię. Oczywiście w głównej mierze zależne jest to od wybranego poziomu trudności. Zdaję sobie sprawę, że może być to odebrane jako czepianie się, ale gdy mamy do czynienia z tytułem tego kalibru, wtedy nawet najmniejsze niedociągnięcia stają się bardzo widoczne.

Tereny pustynne to jeden z nowych obszarów w tej odsłonie serii

Twórcy mocno usprawnili za to walkę wręcz. Wydawałoby się, że jest to kwestia marginalna i ewentualnych poprawek nawet nie zauważymy, ale wprowadzone zmiany niesamowicie urozmaiciły sekwencje, w których dochodzi do starć na pięści. W trakcie kampanii często jesteśmy zmuszani do użycia takich środków perswazji, ale wcale nie poczytuję tego grze za minus. Jest to raczej ciekawe ubarwienie tradycyjnego rozprawiania się z oponentami. System walki w teorii wygląda bardzo prosto. Ciosy wyprowadzamy kwadratem, a trójkątem aktywujemy kontry (musimy wcisnąć przycisk w momencie, gdy jesteśmy atakowani). Do tego dochodzi jeszcze kółko odpowiedzialne za chwyty i wyrywanie się z rąk bandytów i to by było w zasadzie wszystko. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, że poszczególne bijatyki opisuje świetna animacja postaci, całość wygląda widowiskowo, a przeciwników możemy dodatkowo obijać różnymi elementami otoczenia, to walka naprawdę zyskuje na atrakcyjności. Dochodziło do tego, że wielokrotnie sam wolałem pokonać w ten sposób danego adwersarza, zamiast używać do tego celu broni palnej.

Kampania jest dość długa, biorąc pod uwagę obecne standardy. Ukończenie całej historii zajmie Wam ok. 8-10 godzin, co jest wynikiem zbliżonym do osiągniętego przez Uncharted 2: Among Thieves. Na tym zabawa wcale nie musi się jednak skończyć, bo produkcja studia Naughty Dog oferuje także rozbudowany tryb multiplayer. Jednym z jego ciekawszych aspektów jest opcja kooperacji, pozwalająca bawić się z maksymalnie dwoma znajomymi. Trójka kompanów może przedzierać się wspólnie przez fabularne poziomy rozgrywające się na mapach z bieżącej i poprzedniej odsłony serii. Historia nie jest raczej powiązana z główną przygodą i stanowi tylko pretekst do samej rozgrywki, ale inicjatywa jest niewątpliwie godna pochwały. Alternatywą okazuje się tryb Arena, gdzie wspólnie odpieramy ataki kolejnych fal przeciwników. Co ciekawe, w obu przypadkach możemy zagrać także we „dwójkę” na podzielonym ekranie. Całość uzupełniona została o opcję Arena Łowcy, w której dwie dwuosobowe drużyny walczą o zdobycie trzech skarbów. Jeden duet wciela się w Bohaterów, którzy potykają się ze Złoczyńcami wspieranymi dodatkowo przez przeciwników sterowanych przez Sztuczną Inteligencję.

Fani sieciowych potyczek również znajdą tu coś dla siebie. Poczynając od drużynowych zmagań o fragi, przez bitwy „każdy na każdego” i odpowiednik Capture the Flag, aż po zabawę w realizowanie wyznaczonych celów. Tryby w głównej mierze znane są fanom poprzedniej części, ale twórcy tym razem znacznie rozbudowali opcję modyfikacji uzbrojenia i samej postaci. W miarę postępów zdobywamy kolejne poziomy doświadczenia, które z kolei odblokowują ulepszenia dla broni, wygląd i skórki, nowe perki oraz tzw. Medalowe Kopy, czyli specjalne umiejętności aktywowane w czasie danej potyczki po spełnieniu określonych wymagań. Każde ulepszenie trzeba dodatkowo wykupić za wirtualną walutę, którą zdobywamy za zabójstwa, wygrane starcia i wiele innych osiągnięć. System został bardzo mądrze pomyślany i z pewnością przyciągnie do zabawy sporą rzeszę użytkowników. Mapy zaprojektowano w taki sposób, by gracze nieustannie wykorzystywali możliwość wspinaczki i walki na kilku poziomach. Sprawdza się to bardzo dobrze, dzięki czemu multiplayer powinien stanowić doskonałe przedłużenie żywotności tego tytułu.

Tryb multiplayer może zapewnić nawet kilka miesięcy zabawy.

Pisanie o oprawie graficznej Uncharted 3: Oszustwo Drake’a to prawie tak, jakby opowiadać o zupełnie oczywistych sprawach. Programiści ze studia Naughty Dog wykonali kawał znakomitej roboty i po raz kolejny pokazali, że architekturę PlayStation 3 opanowali do perfekcji. Tytuł zachwyca pięknymi widokami i niezwykle naturalną animacją postaci, dzięki czemu całość ogląda się niemal jak film. Pewnym krokiem naprzód w tej odsłonie jest opracowanie pustyni – gwarantuję Wam, że tak wykonanego piasku, wydm i oddanego poczucia bezsilności na kompletnym pustkowiu jeszcze nigdzie nie widzieliście. Produkcja bez wątpienia plasuje się w czołówce najlepiej wykonanych gier. Całość tradycyjnie została dopełniona niezwykle klimatyczną muzyką, a aktorzy w polskiej wersji językowej znowu spisali się bardzo dobrze. Mówcie, co chcecie, ale stosunkowo rzadko możemy posłuchać na tyle przyzwoicie nagranych głosów, by przez większość czasu nie musieć wstydzić się poziomu lokalizacji. Zresztą na płycie zawarto wiele różnych języków oraz możliwych kombinacji dubbingu i napisów, więc każdy znajdzie coś dla siebie.

Uncharted 3: Oszustwo Drake’a nie rewolucjonizuje przemysłu gier wideo, ale chyba nikt tego tak naprawdę nie oczekiwał. To świetna produkcja oferująca wciągającą kampanię dla jednego gracza i rozbudowany tryb multiplayer, pozwalający bawić się przy tym tytule przez długie miesiące. Nie oczekujcie jednak dużego skoku jakościowego w stosunku do drugiej części. Co więcej, w moim osobistym rankingu stawiam Uncharted 2: Among Thieves nieco wyżej od omawianej „trójeczki”. Czy to jednak znaczy, że mamy do czynienia ze złą grą? Zdecydowanie nie, bo jest to pozycja obowiązkowa dla każdego posiadacza PlayStation 3.

Marcin „Sarge” Skierski

PLUSY:

  • wciągająca i całkiem długa kampania dla jednego gracza;
  • zróżnicowane lokacje;
  • urozmaicające rozgrywkę zagadki;
  • stojące na wysokim poziomie sekwencje platformowe;
  • widowiskowość i filmowość historii;
  • usprawniona walka wręcz;
  • rozbudowany tryb multiplayer;
  • bardzo dobra polska wersja językowa.

MINUSY:

  • kiepska sztuczna inteligencja.
Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

g40st Ekspert 19 listopada 2011

(PS3) Naughty Dog przygotowało trzecią już część przygód Nathana Drake'a. Czy gra jest w stanie przebić genialną poprzedniczkę?

7.5

Łosiu Ekspert 19 listopada 2011

(PS3) Uncharted 2 to było coś. Dla tej gry kupiłem PlayStation 3 i po jej przejściu nawet nie żałowałem wydanych pieniędzy. Czułem się usatysfakcjonowany jakością rozgrywki, oprawy audiowizualnej, fabułą i w sumie wszystkim – przez kilka wieczorów uczestniczyłem w naprawdę dobrej przygodzie. Rzutem na taśmę skończyłem też część pierwszą, i fakt faktem, była niezła, ale zmęczyła mnie ilością irytujących strzelanin. Brakowało też wszystkiego tego, co tak ładnie zagrało w dwójce, czyli znakomitej, sensowej historii, filmowości i idealnych proporcji pomiędzy strzelaniem, zagadkami, wstawkami fabularnymi. Po Uncharted 3 oczekiwałem przynajmniej tego samego, co po dwójce, lecz niestety, nie będę ukrywał, nieco się zawiodłem.

8.0
Trzeci raz z Nathanem - recenzja gry Uncharted 3: Oszustwo Drake'a
Trzeci raz z Nathanem - recenzja gry Uncharted 3: Oszustwo Drake'a

Recenzja gry

Nathan Drake w trzeciej odsłonie swoich przygód znowu pakuje się w kłopoty. Czy najnowsza produkcja studia Naughty Dog dorównuje jakości poprzedniczce?

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.