Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 17 kwietnia 2024, 16:45

GamerGate po latach - czym było i czy czegoś nas nauczyło?

Jeśli hasło „GamerGate” widzicie po raz pierwszy, to reszta z nas może Wam szczerze pozazdrościć. Czym było GamerGate i co z niego wynikło?

Mamy rok 2014. Szczytem szyku są stylizowane na sportowe T-shirty z wielkimi cyframi, a wszędzie wokół słychać tylko Let It Go z Krainy Lodu w tysiącach różnych wersji. W wolnych chwilach wysyłamy znajomym zdjęcia na Snapchacie, a stronę główną Facebooka mamy pełną ALS Ice Bucket Challenge. Możliwe, że ekscytujemy się Dark Souls 2, Destiny czy Titanfallem

Wszystko to wydaje się teraz dość odległe, ale wiele problemów, z którymi boryka się społeczność graczy, pozostaje aktualnych do dziś. Gdyby ktoś mi powiedział, że GamerGate wydarzyło się nie dziesięć lat, tylko zaledwie rok temu – pewnie bym uwierzyła.

Jak się zaczęło?

Hasło „GamerGate” brzmi znajomo, nawet jeśli nie zna się całej historii. Za to tytuł Depression Quest wielu z nas nie mówi nic, a to przecież od niego wszystko się zaczęło.

Więcej tekstów wchodzących w skład naszego cyklu Premium znajdziecie tutaj.

Depression Quest to tekstowa gra wideo wydana w 2013 roku. Za ten niezależny projekt odpowiada przede wszystkim Zoë Quinn – zapamiętajcie tę postać, bo jest kluczowa. Sama gra składa się w większości z tekstu ze szczątkową oprawą wizualną i klimatyczną muzyką, a jej narracja pokazuje codzienne funkcjonowanie osoby cierpiącej na depresję. Teraz możemy mieć wrażenie, że takich gier jest całkiem sporo, a kwestie dotyczące zdrowia psychicznego są poruszane w społeczeństwie tak często, że każdy wydaje się na ten temat mniej więcej wyedukowany, ale tych dziesięć lat temu tak nie było. Teraz mamy na przykład OMORI, Night in the Woods, Life Is Strange czy Psychonauts 2, ale wtedy Depression Quest był pierwszym głośniejszym tytułem aż tak skupionym na tym problemie. Gra (o dość ciekawej mechanice, w której sporo wyborów było dosłownie zablokowanych przez depresję postaci) otrzymała wiele pochwał za wartość edukacyjną i szybko się wybiła.

TEKST PREMIUM

Treści premium mogą powstawać głównie dzięki wsparciu Was, czytelników. Prace nad takimi materiałami wymagają więcej czasu i wysiłku, więc jeśli chcecie czytać podobnego rodzaju content oraz wspierać jakościowe dziennikarstwo, to zachęcamy do kupna abonamentu. Dziękujemy!

Kup Abonament Premium Gry-Online.pl

Czego to zasługa? Pewnie tematyki, bo poruszenie jej w tamtym momencie okazało się strzałem w dziesiątkę, a gra pozostaje aktualna do dziś. Z drugiej strony była to pozycja złożona w dziewięćdziesięciu procentach z tekstu, zrobiona na silniku Twine, a takie tytuły niemal zawsze przechodzą bez echa. Czasem dzieje się jednak tak, że jakaś gra indie zostaje zauważona, mimo iż dziesięć podobnych nie odniosło żadnego sukcesu. I nie jest to niczym złym – brawa dla twórców, że udało im się zyskać rozgłos.

Depression Quest, pomimo uznania przez krytyków, nie doczekał się jednak uznania graczy. Nie przypadł im do gustu – fani gier najczęściej podobne pozycje indie pozostawiają bez komentarza, bo zwyczajnie o nich nie wiedzą. Tymczasem rozgłos i pochwały krytyków sprawiły, że tytuł ten został wzięty pod lupę i wywołał falę niezadowolenia.

Depression Quest (2013). - GamerGate po latach - czym było i czy czegoś nas nauczyło? - dokument - 2024-04-17
Depression Quest (2013).

Pewnie słyszeliście o tym, że spora część graczy nie lubi politycznych czy filozoficznych wątków w grach; ostatnia sytuacja ze Sweet Baby Inc. pokazuje to idealnie. Może nawet należycie do grupy, która uważa, iż gry powinny skupiać się wyłącznie na dobrej rozrywce, a potencjalnie kontrowersyjne tematy odrzucać – w tym podejściu nie ma nic złego, w końcu wszyscy lubimy się przy grach dobrze bawić. W ten sposób jednak docieramy do problemu, który od lat dotyczy całego internetu, nie tylko jego rejonów związanych z grami: emocje bardzo szybko nakręcają ludzi do tego stopnia, że opinie zmieniają się w zwyczajny hejt.

„Nie wiem, po co twórcy wciskają do gier tematy polityczne albo próbują edukować. Od tego mamy inne media, ja chcę po prostu dobrze się bawić” – taka wypowiedź brzmi inaczej niż: „jeśli kiedykolwiek zobaczę, że prowadzisz panel na jakimś wydarzeniu, to cię zabiję” lub „nikomu nie będzie cię szkoda, wszyscy cię nienawidzą”. Chcielibyśmy żyć w świecie, w którym osoba o zdrowych zmysłach nie odezwałby się w ten sposób w rozmowie o grach wideo, ale niestety – to autentyczne komentarze pisane do Zoë Quinn. Dlaczego? Bo ktoś zdecydował się zrobić grę na trudny temat? Zapnijcie pasy – przyjrzymy się teraz internetowemu koszmarowi, który został określony mianem „GamerGate”, a te komentarze to tylko wierzchołek góry lodowej.

Zostało jeszcze 69% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...

... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium

Abonament dla Ciebie

Aleksandra Wolna

Aleksandra Wolna

Dla GRYOnline.pl pisze od marca 2022 roku, zajmując się publicystyką zarówno o grach, jak i o filmach. Na co dzień zajmuje się tworzeniem gier od strony fabularnej, więc branżę zna od podszewki. Gra od małego; najczęściej wybiera JRPG-i czy gry niezależne, choć ma też ogromną słabość do platformówek 3D. Najlepiej odnajduje się w słowie pisanym, więc połączenie tworzenia tekstów z pasją do gier uważa za naturalną kolej rzeczy. Prywatnie kolekcjonuje Tamagotchi i zajmuje się swoją niewielką, kocią rodziną. Ulubionymi grami, zdjęciami kotów i innymi różnościami chętnie dzieli się na Instagramie.

więcej