To mógłby być fajny wstęp do wprowadzenia Husha w ewentualnej kontynuacji, chociaż mam wrażenie, że już Riddler jest tutaj mocno inspirowany tą postacią.
Zew Cthulhu, Wilkołak - ładnie sobie duet Focus/Cyanide poczyna, jeszcze tylko Wampir i mamy renesans implementacji klasycznych systemów RPG w grach ;)
Jasna sprawa, nagły atak stanu pomrocznego jasnego :D Dzięki za zwrócenie uwagi ;)
Przy dłuższych newsach zdarzają się czasami niedopowiedzenia czy błędy, na szczęście mamy czujnych Czytelników :)
To był raczej skrót myślowy w oryginalnej wypowiedzi, ale faktycznie wprowadzał w błąd. Teraz powinno być lepiej :)
Oczywiście Eternal Conflict to patch wprowadzający nową zawartość, aktualizacja dodająca nową mapę i bohatera. W tym sensie jest rozszerzeniem oryginalnej gry. Różnica między pojęciami "rozszerzenie", "dodatek" czy "aktualizacja" jest dość dość płynna, szczególnie gdy chodzi o dodawanie nowej zawartości. Co do płatności, należy się spodziewać dotychczasowych warunków, tj. mapa za darmo a bohater za złoto/złotówki, ale konkretów jeszcze nie ma.
Jak słusznie zauważył Kapela-rules, beta jest dostępna jedynie dla posiadaczy gry - być może twórcy zdecydują się na pełne otwarcie, ale jak na razie grono testerów jest ograniczone :(
Nikt nie mówi, że Dark Souls to tylko trudna gra - wręcz przeciwnie, często podkreśla się jej wyjątkowość jeśli chodzi o przedstawienie fabuły czy świata (gdzieś mignął mi artykuł, który akcentował wątki nietzscheańskie w DS). Zresztą w Internecie jest mnóstwo stron, które dogłębnie analizują lore i wszystkie niejasności fabularne. Niemniej jednak poziom trudności stał się niejako znakiem firmowym serii, z czego korzystają też sami twórcy - w końcu pecetowa edycja DS była zatytułowana "Prepare to Die Edition" ;)
Mi się marzy remake Blood, chyba najbardziej klimatyczny shooter obok Undying :) Ale nie pogardziłbym też nowym Hexenem czy Hereticiem :D
Mi marzyłby się raczej restart serii, niż kolejne części. Zgadzam się, że seria nie powinna wykraczać poza średniowiecze, bo to już nie ten klimat. Dlatego najchętniej zobaczyłbym jeszcze raz to samo, ale w nowej oprawie i z nowymi rozwiązaniami ;)
Czytając artykuł zastanowiła mnie jedna rzecz. Mianowicie - wydaje mi się, że dużo lepszy jest humor oparty na aluzjach, niż na mówieniu wprost z kogo / z czego się śmiejemy. Jest też trochę bardziej inteligentny i odwołuje się do wiedzy odbiorcy. Po prostu w przypadku parodii wydaje mi się, że chodzi o to, żeby powiedzieć wszystko, nie mówiąc nic :) Świetnym przykładem tutaj będą Bracia Mrok z jednego z odcinków Włatców :)
Jak dla mnie jest to najlepszy film o Batmanie. Pod względem stylu, klimatu i muzyki nowsze adaptacje pozostają co najmniej o klasę niżej. Wolałbym, żeby remaki były właśnie w takim około-gotyckim nastroju, niż w klimacie hi-tech, który momentami za bardzo przypomina filmy z Bondem za czasów Brosnana :)
Niestety takiego rozwiązania już próbowano - Tomb Raider swojego czasu zrobił się serialem, którego kolejne części sprzedawały się coraz gorzej. Dopiero radykalne odświeżenie pomogło. Poza tym seriale mają to do siebie, że pierwsze dwa-trzy sezony trzymają poziom, a potem siłą rzeczy musi być gorzej - scenarzysta nie jest po prostu w stanie wymyślać sensownych zwrotów akcji na poczekaniu. Każdy pomysł ma swój potencjał, który z czasem się wyczerpuje i zamienia w parodię (patrz: Piła, Oszukać Przeznaczenie, Piraci z Karaibów). Oprócz tego upodabniając gry do seriali skazujemy się na idiotyczną sytuację, w której ten sam bohater ratuje świat xx razy.
Moim zdaniem dużo lepszym rozwiązaniem jest planowanie gier jako trylogii itp. W tym przypadku od początku mamy do dyspozycji rozbudowaną, wielowątkową fabułę, która może obfitować w zwroty akcji, ale jest zamkniętą całością, która nie będzie na siłę przedłużana. Na razie niewiele jest takich gier, ale sądzę, że mają w sobie duży potencjał, zdecydowanie większy od gier-tasiemców. I też nie wymagają ciągle nowych silników i nakładów, co rzeczywiście jest dużym plusem.
Jak dla mnie wielkim nieobecnym jest kontynuacja Undying - świetny klimat i fabuła, która przecież pozostała niedopowiedziana :)
Moim zdaniem serial był nieco przegadany, poza tym - jak słusznie zauważyłeś - brakowało scen batalistycznych, czy ujęć panoramicznych, ale to już wina budżetu, który i tak wykorzystano po mistrzowsku. Odniosłem też wrażenie, że po świetnym pierwszym odcinku klimat trochę siada i dopiero ostatnie godziny nadrabiają z nawiązką :) Nie mogę doczekać się drugiego sezonu i współczuję tym, którzy nie sięgnęli jeszcze po książkę :) Ale też trochę im zazdroszczę, bo przed nimi wspaniała przygoda :)
Próbowałem kilku gatunków mate - m.in. najmocniejszą Cruz de Malta i chyba jestem jednym z niewielu ludzi, na których ten napój nie działa :( Zazdroszczę ludziom, którzy mówią, że mają po niej więcej energii. Mimo to nadal ją piję, bo lubię ten mocny, gorzki smak :)
PS. Dla ciekawych smaku - oczywiście dużo zależy od gatunku mate, ale generalnie smak przypomina zalaną popielniczkę z fusami - trzeba się trochę przemóc, ale potem smak zaczyna coraz bardziej odpowiadać :)
WT słucham od czasów Mother Earth i nowa płyta niestety mnie rozczarowała :( O ile jeszcze elektroniczny duet Sharon z van Burenem był całkiem przyjemny, tak nowa płyta jest dla mnie zbyt pop-rockowa. Brakuje w niej agresywności i monumentalności, ot takie dyskotekowe kawałki.
Spartacus to chyba jeden z pierwszych seriali, które mają prawdziwą fabułę i bardzo cieszy mnie ta tendencja - szczególnie w serialach historycznych - do traktowania sezonów jako zamkniętych całości z wyraźnym wątkiem głównym. Tasiemce w stylu Lost czy Housa przypominają raczej serię epizodów powiązanych tylko głównymi bohaterami.
Szczególnie polecam drugi sezon Spartacusa - Gods of the Arena - ma tylko cześć odcinków, ale trzyma poziom tak fabularny, jak i estetyczny. A sam Spartacus naprawdę wydaje mi się postacią płytką i irytującą w porównaniu chociażby do Batiatusa, czy Doctore (o których głównie traktuje drugi sezon).
Jestem jeszcze w trakcie czytania ostatniej części i na film na pewno się wybiorę, ale żałuję, że wersja 3D jest opóźniona, bo na pewno będzie robiła spore wrażenie... Może zdąży wejść do kin zanim skończę książkę :P
Świetna wiadomość, nie mogę się już doczekać ;) Trzeba będzie tylko jakoś przeboleć Mroczne Widmo i Atak Klonów, bo Zemsta Sithów trzyma, moim zdaniem, poziom oryginalnej trylogii :)
Piekarę znam tylko z Przenajświętszej Rzeczypospolitej i Sługi Bożego - i choć byłem bardzo pozytywnie nastawiony do cyklu inkwizytorskiego, to zupełnie nie spełnił moich oczekiwań. Nie wiem jak prezentują się późniejsze części, ale pierwszy zbiór przypomina mi spisane sesje w Warhammera. I to bardzo kiepskie sesje.