Recenzja gry Death Stranding – co tu się odkojimowało?
Szacun za fajną interpretację. :D Po premierze się okaże czy byłeś blisko, internet pewnie zaleje masa filmów analizujących.
Jeden z recenzentów zasugerował, że historia przedstawiona w DS dotyczy... samego Kojimy. On też wykonuje trudną, często monotonną i niewdzięczną pracę, za którą ludzie płacą mu "lajkami". Z drugiej strony nie narzeka, bo dostrzega w tym sens, jakim jest łączenie ludzi. Motyw Bridge Baby to zaś podobno nawiązanie do Metal Gear Solid, czyli dziecka odebranego rodzicom (jemu samemu), które korporacja traktuje jedynie jak narzędzie, ale jego łączy z nim coś więcej - prawdziwa, emocjonalna więź. Nie wiem ile w tym prawdy, ale to chyba całkiem prawdopodobne.
Nie rozumiem o co tyle szumu (w komentarzach, nie wokół gry, bo to drugie jest akurat jasne). Praca recenzenta gier polega na tym żeby całkowicie subiektywnie zrecenzować grę i wystawić całkowicie subiektywną ocenę według własnego widzianego misia. Nie ma czegoś takiego jak obiektywna ocena, która zadowala wszystkich, a już na pewno to właśnie próba wystawienia "obiektywnej oceny" ociera się o nierzetelność recenzenta.
Co do gry, czekam na wersję PC, okazuję jej większe zainteresowanie właśnie od czasu gdy ogłoszono, że będzie wydana na tą platformę. Dlatego też nie wyrobiłem sobie o niej zdania już długo przed premierą, jak większość, z tego co widzę. Po przeczytaniu recenzji dalej pozostaję zainteresowany i dalej czekam.
Mylisz się.
Krytyk który dokonuje recenzji, ma dwa zadania:
1. zrozumieć dzieło,
2. ocenić dzieło.
Twórcy pracują według określonego warsztatu, który nie powinien być tajemnicą dla człowieka zajmującego się profesjonalną krytyką. I na podstawie warsztatu rozumie się dane dzieło. Zrozumienie dzieła polega między innymi. na umiejętnym zdefiniowaniu wykorzystanych narzędzi oraz konwencji w danym projekcie.
Poza tym dzieła posiadają określoną treść, a ona podlega ocenie, czy jest oryginalna i czy cały ciąg logiczny na którym ją zbudowano trzyma się kupy. Ocena więc polega na umiejscowieniu treści dzieła w kontekście kulturalnym (np. czy treść takiego Death Stranding ma znaczenie dla danej kultury; czy opowiada o współczesnych problemach albo snuje uargumentowaną wizję przyszłości).
Podsumowując, zrozumienie dzieła musi być obiektywne, bo na tym polega praca krytyka. Nie można (profesjonalnie) oceniać czegoś, czego się nie rozumie. Ocena treści jest subiektywna, ale musi posiadać argumentację, która pozwala wprowadzić taki, a nie inny wywód.
@Lu'Mersey -> Dziękuję za tą opinię, bez wątpienia warta zastanowienia się nad nią.
Lu'Mersey, zrozumienie obiektywne? Jakim cudem recenzent ma obiektywnie zrozumieć dzieło kultury? Jasne, gry mają określoną treść, ale jak można ją odebrać wyabstrahowaną z własnego doświadczenia, percepcji, historii grania, itd. Jak można obiektywnie stwierdzić, że gra była za krótka albo za długa? Albo obiektywnie odczuć, że mechanika daje satysfakcję? Że nie nudzi? A jak obiektywnie odczytać mechaniki takiego oryginalnego tworu jak "Death Stranding"? Jak można obiektywnie rozpoznać, że fabuła jest dobra a postaci świetnie rozpisane? I czym jest ten kontekst kulturowy, który ma mieć znaczenie dla treści? To jest coś identycznego dla wszystkich recenzentów?
Obiektywnie można stwierdzić, że gra miała premierę tego a tego dnia, a historia jest zbudowana np. z czterech rozdziałów (ale wtedy ciężko w ogóle mówić o rozumieniu - to zbyt duże słowo, to tylko mechaniczne stwierdzenie faktu). Można też określić gatunek, ale nie zawsze, bo taki "Assassin's Creed: Odyssey" to bardziej gra akcji czy RPG? A do jakiego gatunku przynależy produkcja Kojimy?
@voagar -> zgodnie z tym co napisałem, zrozumienie polega na właściwym zdefiniowaniu pod względem warsztatowym. Każdy twórca wykonuje swoją pracę wedle określonego warsztatu i to podlega obiektywnej krytyce.
Nie chodzi o to czy coś jest względnie dobre/niedobre, ale o to jak zostało wykonane, czy wedle określonych reguł.
Tak jak język polski ma swoje prawa i umiesz obiektywnie skrytykować, czy ktoś pisze poprawnie, czy popełnia warsztatowe błędy (w składni, stylistyce, itp.). Znasz reguły, więc wiesz kiedy ktoś je łamie. Dlatego obiektywnie, czyli względem ustalonych norm dla danej dziedziny. To miałem na myśli mówiąc zrozumienie dzieła.
Co prawda nie specjalizuje się w dziedzinie gier, ale weźmy np. taką kwestię jak postać w grze. Budowanie postaci posiada swoje reguły. Np. postać może posiadać historię w tle, swój tzw. kamień węgielny, specjalny atrybut i tak dalej... Dla twórców są to narzędzia warsztatowe, którymi wykonują robotę. Krytyk powinien znać narzędzia i umiejętnie dostrzec je w dziele, a następnie ocenić poprawność zastosowania.
Przenoszenie gatunkowe też podlega obiektywnej ocenie, ponieważ tutaj też istnieją reguły. Przede wszystkim chodzi o zgodność i ciąg logiczny, jeśli twórca wprowadza więcej niż jedną konwencję, krytyk nie decyduje czy dobrze/niedobrze, ale czy poprawnie wykonana robota.
Mam wrażenie, że skupiłeś się na emocjonalnym stosunku do dzieła.
Jeszcze nie skończyłem...
Kontekst kulturowy i znaczenie treści dla danej kultury to są również rzeczy stałe i unormowane. Uczą się tego studenci kulturoznawstwa. Po takich studiach i znajomości kanonicznych dzieł dla poszczególnych kultur/epok/ etc. krytyk posiada narzędzia poznawcze w postaci określonej wiedzy.
W efekcie jest on w stanie dowieść, że treść która pojawiła się w danym dziele, pojawiła się już dużo wcześniej, gdzieś indziej i posiada tylu, a tylu krytyków. I jeszcze ogólnie idea została porzucona, bo to i tamto.
Podsumowując: chociaż w dobie internetu wydawać by się mogło, że wszystko jest względne i podlega jedynie emocjonalnym ocenom, to mamy na szczęście dorobek cywilizacyjny, opracowane nauki etc. Ludzie wykształceni powinni opierać się na wiedzy i metodologii we własnej dziedzinie.
Zwykły użytkownik ocenia grę na podstawie własnych emocji, ale krytyk sztuki jest zobowiązany do rozpatrywania gry według metodologii, którą poznał na stosownych studiach.
Przykro mi, ale się mylisz. Wszelkie reguły jakimi oceniamy np. styl tekstu są umowne i zależne od kontekstu (np. inaczej ocenia się Masłowską teraz, inaczej odebrano by ją pół wieku temu), a ich egzekwowanie jest oparte na subiektywnych odczuciach. Dlatego nawet książki noblistów są krytykowane, bo w przypadku dzieł kultury nie mamy do czynienia z faktami.
Nie mogę obiektywnie stwierdzić, że ktoś pisze źle albo dobrze. Mogę to stwierdzić zgodnie Z MOJĄ wiedzą (na którą składają się różne reguły, którym każdy z osobna będzie przyznawał inną wartość) i MOIMI odczuciami. A kontekst kulturowy nigdy nie jest stały i unormowany, jedynie może sprawiać takie wrażenie, bo państwo musi się zdecydować na jakiś program w szkołach. Ale to jest umowa pomiędzy ludźmi, która tylko udaje obiektywną prawdę. Nie każdy profesor będzie zgadzał się z programem nauczania, z listą lektur, itd. A każdy naród posiada inny kanon. Bo to nie są fakty.
Czasem to średnia wyciągnięta z wielu jednostkowych opinii udaje obiektywną prawdę, ale to również jest iluzja. Jeżeli 90 procent krytyków uzna, że dany film jest arcydziełem, to nadal nie mamy do czynienia z faktem. Bo zostaje 10 procent, no i co to za fakt, który po kilku latach może się zdezaktualizować? A przecież kontekst kulturowy może się zmienić i film może przestać być doceniany.
< Przykro mi, ale się mylisz. [...] Nie mogę obiektywnie stwierdzić, że ktoś pisze źle albo dobrze. >
W świetle tego co napisałeś, porzuciłeś podstawy, aby stwierdzić czy jestem w błędzie i się mylę, czy też nie. Zarówno Twój punkt widzenia, jak i mój są przecież równorzędne, czy też nie? Ja nie przedstawiam faktów, i chyba Ty też nie? Umowność to wprawdzie fajna idea (mówię poważnie) ale prowadzi do niekończącego się nieporozumienia.
Nie przekonałeś mnie do tego, abym był w błędzie. Wprawdzie nie powiedziałeś nic, co chciałbym krytykować, podzielam Twoje zdanie wobec wielu kwestii nawet, ale nasze konstrukcje myślowe krążą wokół innych punktów odniesienia.
Człowiek oprócz tego, że jest indywidualną jednostką, jest również istotą społeczną i jako taka bierze udział w zbiorowości, a przez to jego indywidualne osądy muszą być weryfikowane poprzez forum zbiorowości.
Reguły są zatem po to, abyśmy posiadali wspólne punkty odniesienia, a to że one istnieją nie oznacza, że nie są umowne. Są i owszem, ale są również przemyślane i dlatego zostały przyjęte jako umowne.
Jeszcze raz powtarzam Tobie, że istnieją narzędzia do rozstrzygania problemów, które stawiasz. Nie znam wszystkich, ponieważ nie ukończyłem wszystkich studiów. Np. jest coś takiego jak ahistoryzm i polega na nie ocenianiu wydarzeń historycznych z punktu widzenia nowoczesności.
To, że Masłowską oceniliby inaczej pół wieku temu, nie oznacza jeszcze nic. Pół wieku temu społeczeństwo miało wypracowane swoje reguły (w tym wypadku literackie) i tyle, ale Masłowska żyje dzisiaj i jej twórczość odnosi się do obecnych reguł. Prawdopodobnie miałeś na myśli treść jej prac... tylko ja kilkukrotnie próbowałem zaznaczyć, że warsztat jest czymś innym od produktu końcowego. Książka jako taka jest pisana według zasad języka, kompozycji etc. Natomiast treść jest kreacją autora. Zrozumienie dzieła, jeszcze raz powtórzę, to popatrzenie na nie pod kątem reguł dotyczących wykonania (czy jest wstęp, rozwinięcie, zakończenie; a jeśli nie ma, to dlaczego? celowość czy brak warsztatu). Tymczasem przemyślenia Masłowskiej są sumą tego jak odbiera rzeczywistość etc. Z tym się krytyk zgadza albo nie (i tłumaczy dlaczego).
Przedstawię Tobie pewien obraz historyczny. Niegdyś funkcjonowali rzemieślnicy oraz partacze (historyczne określenie osób nie związanych z cechem rzemieślniczym, najczęściej trudniący się chałupniczą pracą). Żeby zostać mistrzem, musiałeś być uczniem/czeladnikiem/rzemieślnikiem etc. Więc żeby dojść do jakiegoś poziomu, musiałeś wykonywać pracę według reguł, których pilnował cech. Partacz mógł robić wedle uznania, bo rzeczywistość jest umowna, i w zasadzie on wie swoje.
Różnica między jednym i drugim jest taka, że nie chodzi tutaj o to, który robił robotę lepiej, ale o gwarancję wykonania w świetle rzemieślniczych reguł. Dzisiaj partacz i rzemieślnik żyją obok siebie i nie ma lepszych i gorszych. Ludzie wybierają sobie czy idą do prywatnego lekarza, czy do znachora (przecież też leczy).
Mój wywód z 85.1 mówił o tym, że krytyk to ktoś taki, który wie, jak działa warsztat rzemieślnika. Wie jak są wykuwane miecze. Odnoszę wrażenie, że Ty skupiasz się na tym, że krytyk to ten który ocenia czy mieczyk lata najszybciej i czy da się zrobić 4 młyńce, czy tylko 3. Dlatego uważam, że mówimy o innych rzeczach i ja nie przeczę Twoim uwagom jako takim. Przeczę temu, aby wykazywały one błędy w moim wywodzie, bo po prawdzie one go nie dotyczą.
Ja nie piszę, że nie ma reguł, tylko że reguły nie są obiektywne :)
"Pół wieku temu społeczeństwo miało wypracowane swoje reguły"
Słówko "swoje" jest kluczowe. Kiedy każdy ma swoje reguły, to mamy do czynienia z jakąś umową między ludźmi, a nie ze stwierdzaniem faktu. Obiektywna to ma być teoria grawitacji, ale nie teoria literacka :)
Ja chyba też nie napisałem, że reguły są obiektywne. Tłumaczyłem raczej, że krytyk podejmuje obiektywną pracę, rozpatrując dzieło w świetle istniejących reguł. Skoro nie ma innych, trudno posądzać go wtedy o chałturę. Krytyk mógłby robić całkowity free style i tłumaczyć rzeczy po swojemu, najlepiej na własnym blogu (chociaż lepszy do tego będzie felieton, a nie recenzja - to też wypracowana pewna formuła ogólna, sprawdza się nawet).
:)
No i gdzie ten fragment piszący o wymogu połączenia z netem? Doczekam się? Przeczytałem całą recke i nadal uważam, ze to wymysł graczy, którzy w ciemno krytykują gre.
Newgradigger twierdzi wyżej cos innego.
Kojima to prawdziwy artysta i tyle w tym temacie. Tylko ludzie o ograniczonym myśleniu tego nie postrzegają.
Artyzmu w grze jest ogrom, jak i taniej melancholii i tandeciarstwa właśnie dla ludzi trochę ograniczonych.
Hej,
Mam pytanie: czy w wersji dla PS4 można zmienić ścieżkę dźwiękową czy jesteśmy skazani na polski dubbing?
Chyba już na serio jestem stary i tracę cierpliwość do ludzi, ale aż żal czytać te komentarze. Nikt z komentujących nie grał w grę, ale co drugi już wie, że ocena jest na pewno jest zawyżona. Tak samo jak przy Wiedźminie 3 nikt nie grał, ale każdy już wiedział, że 8.5 to zdecydowanie zaniżona ocena. Tym bardziej to żałosne, że większość uwielbia narzekać na kolejne CoDy czy Assassyny, nazywając je kotletami, ale jak pojawia się nowa, oryginalna gra, to też od razu zostaje skreślona i zaszufladkowana. Żałosne. Jakby to był Wiedźmin 4 to chociażby nie wnosił niczego nowego już byście klaskali uszami i domagali się 10/10.
Po pierwszej godzinie ciężko coś powiedzieć o samej rozgrywce. Cut-scenki, których na razie jest całe mnóstwo, powodują opad szczęki i świetnie wprowadzają nas do wykreowanego przez twórców świata. Jest mrocznie i tajemniczo. Graficznie bardzo dobrze. Jeśli ktoś chętny zobaczyć pierwsze pięćdziesiąt minut, na które składają się prolog i pierwszy rozdział, to zapraszam.
https://youtu.be/1t9SWOTyOUo
Ja tylko napiszę że nie znam żadnych gier Kojimy. Mimo to recenzja, choć zbudowana na pochwałach tych gier, bardzo mi się spodobała.
Zatem, jestem cały zaintrygowany opisem gry i wypadałoby zagrać w nią w niedalekiej przyszłości ;) Jak sprzętowo dam radę.
Ta gra to porażka, gameplay zerowy, historia z kosmosu i mało gry w grze.
Ta jesteś zwyklym hejterem w tej grze sa nawet bossowie wystarczy grac trochę. gra jest bardzo dobra ale pewnie ogladasz na yt i jeszcze niektorzy dam nie dotarli
Świetna recenzja, przydała się, dzięki. Kupiłem, zagrałem, skończyłem. Polecam - bardzo bardzo. Jedna z najlepszych gier ostatnich lat, serio. Nie do końca rozumiem też te narzekania na gameplay, który jest na prawdę, pomimo prostoty, wciągający - serio, sam byłem zdziwiony :P Zajęła mi jakieś 50h, nie spieszyłem się specjalnie z fabułą, bo tak jak wcześniej wspomniałem mi roznoszenie paczek się podobało. Jak już przestanę czuć pustkę po skończeniu fabuły to może się nawet wezmę za platynę i jeszcze parę paczek dostarczę ;)
spoiler start
No i walka z jednym z końcowych bosów na pięści - aż parsnąłem śmiechem.
spoiler stop
Mam za sobą około 10 godzin w grze i szczerze zaczynam odczuwać pewne znużenie już,ta powtarzalność, paczki i chodzenie, deszczyk zaczyna mnie nużyć i wynurzeni też powoli,najgorsze to techniczne upakowywanie i w ogóle ,nudne, dobra ale na góra 5 godzin