Kiedy dać dziecku telefon?. Czy smartfony zamienią przyszłe pokolenia w zombie
Kiedy dać dziecku telefon?
Jestem sobie przedszkolaczek
Wysyłając swoją pociechę do przedszkola mamy nadzieję, że się usamodzielni, otrzyma należytą opiekę, stymulację rozwoju i nauczy się podstawowych zasad funkcjonowania w społeczeństwie. Niby tak, w końcu od tego jest ta placówka. Jednak musimy pamiętać, że przedszkola są przepełnione, grupy dzieci sięgają nieraz do 30 dzieci, a panie nauczycielki, niekoniecznie z powołania, niejednokrotnie przychodzą do pracy, by przetrwać wyznaczoną liczbę godzin i wrócić do domu - nie wrzucajmy jednak wszystkich do jednego worka, niektóre przedszkolanki są cudowne, kochane i znajdują się tam, gdzie powinny, a nasze latorośle dzięki nim są idealnie przygotowane do dalszej edukacji i życia. Jednak coraz częściej mam wrażenie, że trafienie na tak wyjątkową osobę graniczy z cudem. Takie spychanie odpowiedzialności za wychowanie i ukształtowanie naszych dzieci na innych niekoniecznie się sprawdza, a trzeba pamiętać, że maluchy od najmłodszych lat uczone korzystania z cudów techniki, w późniejszym wieku sięgają po nie coraz częściej.

W roku 2015 zostały przeprowadzone badania, które miały pokazać, jaki procent dzieci w wieku od 6 miesięcy do 6,5 lat korzysta z urządzeń mobilnych. Analiza wykazała, że „ogólnie z urządzeń tego typu korzysta 64% dzieci (43% dzieci rocznych i dwuletnich, 62% trzy i czterolatków, 84% pięcio i sześciolatków.) Oznacza to, że dla dzieci w wieku 5 lat i starszych korzystanie z urządzeń mobilnych jest powszechne. Z badań wynika, że co czwarte dziecko korzysta codziennie z jakiegoś urządzenia mobilnego (25%). Niepokoi natomiast fakt, iż najbardziej dotyczy to dzieci najmłodszych. Dzieci korzystają z urządzeń w różny sposób. Niemal 80% z nich przede wszystkim ogląda „filmiki” na tablecie, 62% - gra w gry na smartfonie lub tablecie, 28% - gra na konsoli. Warto podkreślić, że 63% przedszkolaków bawi się urządzeniem mobilnym bez konkretnego celu…”. Te dane pochodzą z roku 2015, niestety teraz jest jeszcze gorzej.
Do czego to wszystko doprowadzi nasze maluchy? Oprócz wad rozwojowych, musimy też pamiętać o ryzyku związanym z wadami fizycznymi na przykład zabawnie brzmiący, ale już nie taki śmieszny w rzeczywistości zespół cieśni nadgarstka (szczegóły tutaj). Następnie problem, który nazywany jest już dzisiaj chorobą cywilizacyjną, mianowicie otyłość. Dzieci, które swój czas poświęcają w większości nowinkom technologicznym, nie mają wystarczającej ilości ruchu, a dołożą do tego jeszcze złe nawyki żywieniowe, nie skończą najlepiej. Trzeba też pamiętać o wadach postawy i problemach ze wzrokiem.
Niestety problem pogłębia się jeszcze bardziej, gdy dziecko korzystające ze smartfona czy tabletu, ma nieograniczony dostęp do Internetu, a rodzice nie kontrolują tego, co robi. Pewnie pomyślicie – taa, trzylatek na pewno ogarnie… no niestety ogarnie. Mam przykład swojej pociechy, która w wieku dwóch lat potrafi przełączać na Youtubie swoje ulubione piosenki, a dotyk w telefonie jest jej pasją. Pomijam fakt, że cierpimy na tym my, bo kto może słuchać na okrągło „baby shark” czy takiego hitu jakim jest „mały Jarek farmę miał”… Wracając do tematu, w Internecie można znaleźć wszystko, a sprytne i ciekawskie dziecko potrafi to wykorzystać, oczywiście nie zdając sobie jeszcze sprawy, jakie treści niekoniecznie są dla niego i co może mu zaszkodzić.
Czas do szkoły
Przekraczając próg szkoły podstawowej dziecko nie staje się nagle odporne na wpływ technologii, ale pod nadzorem rodziców i mądrych nauczycieli może je wykorzystać w dobrym celu. Pewnie macie już dość naukowych, smutnych doniesień, jak to Wasze ukochane gadżety niszczą nie tylko Wasze życie, ale i mają negatywny wpływ na maluchy, dlatego w tym akapicie przystopuję i podam kilka przykładów, jak słynne smartfony, komputery czy telewizja mogą pomóc w rozwoju i zdobywaniu wiedzy.

Przede wszystkim mogą być ciekawym i niecodziennym urozmaiceniem lekcji, które pomoże przyswoić nowy materiał. Im dziecko bardziej zainteresowane, tym bardziej skupia się na nauce. Ciekawym i coraz bardziej popularnym pomysłem są aplikacje do nauki języka obcego, skoro są ogólnodostępne i bezpłatne, to dlaczego ich nie wykorzystać? A może projekt z przyrody – kto zrobi najciekawsze zdjęcie swoim smartfonem na zadany temat?
Teraz miałem pisać o oglądaniu kanału Discovery Channel, ale jak przeczytałem program stacji, to chyba sobie daruję… No chyba, że ktoś chce, aby jego dziecko wiedziało, jak „pracują” polscy menele, co dzieje się na złomowisku, jak zrobić demolkę, albo pędzić bimber (no dobra, wiedza z ostatniego tematu może się przydać). Na szczęście sytuację ratuje National Geographic, czy BBC: na tych kanałach znajdziemy jeszcze sporo wartościowych filmów, dokumentów i reportaży, które pomogą dzieciakom dowiedzieć się czegoś nowego i mądrego. Dlatego, jeśli tylko wiecie, co oglądają Wasze pociechy, telewizja może ich wiele nauczyć (oczywiście wszystko z umiarem).

Poszukałem, poszperałem i znalazłem też kilka ciekawych gier edukacyjnych dla najmłodszych, w które mogą zagrać on-line, lub ściągnąć na tablet czy komputer. Z jednych mogą dowiedzieć się, jakie w Polsce mamy miasta i co je wyróżnia, z innych poznać sporo informacji o zwierzętach z całego świata, dużo jest gier z zagadkami matematycznymi czy nauką języków obcych. Jest więc w czym przebierać i wybierać.
Jeśli chodzi o pomoc w nauce, tworzenie projektów i odnajdywanie ciekawostek na zadany temat, niezastąpiony jest Internet. Oczywiście niejednemu skórę uratowała Wikipedia, ale najmłodszym nie proponuję, ponieważ nie zawsze informacje w niej zamieszczone są zweryfikowane i zgodne z prawdą. Na szczęście to nie jedyne źródło wiedzy. Można zaglądnąć na stronę PWN, gdzie za darmo dostępne są słowniki wszelkiego rodzaju, sięgnąć do stron www wcześniej wspomnianego National Geographic czy BBC, znajdziecie na nich mnóstwo informacji o podróżach, świecie, zwierzętach i ludziach. Kogo interesują ważne osobistości, tematy związane z kulturą i sztuką, może zaglądnąć na culture.pl. Dla mózgowców, może nie w klasach 1-3, ale nieco wyżej proponuję stronę tylkonauka.pl lub stronę znanego czasopisma naukowego Focus.

Jak widzicie możliwości jest wiele, a rozsądne korzystanie z cudów technologii może pomóc w doskonaleniu się. Najważniejszą kwestią jest jednak odpowiedź na pytanie, kiedy dziecko powinno zacząć korzystać ze sławetnych smartfonów czy tabletów? I ile czasu na to poświęcać? Znając za i przeciw, wiedząc ile krzywdy, a ile dobra mogą wyrządzić nowe technologie, należy przemyśleć sytuację, wziąć odpowiedzialność za swoje dziecko i nie traktować zdobyczy techniki jako zapychacza wolnego czasu, ale wykorzystać je w jak najmądrzejszy sposób. Nie róbmy ze swoich pociech „umysłowych warzywek”, tylko pozwólmy im, a raczej nauczmy je mądrze korzystać z tego, co dostępne i co może pomóc rozwinąć im skrzydła.
Podsumowanie
Zastanawiałem się, jak podsumować ten artykuł, większość z Was, którzy go przeczytacie, prawdopodobnie się ze mną nie zgodzi, stwierdzi, że to pierdoły i rzeczy wyssane z palca (badania i wypowiedzi ekspertów też pewnie Was nie przekonają). Sam na co dzień dużo czasu siedzę przed monitorem, bo tego wymaga moja praca, a wieczorami lubię pograć dla relaksu.
Nie podjąłbym się prawdopodobnie tego tematu, gdyby moja żona codziennie nie smęciła, że za dużo czasu spędzam z nosem w ekranie i na za dużo w tej kwestii pozwalam naszej córce. Raczej nie zmienię swojego podejścia i zainteresowań, ale wiem, że mogłem wyrządzić sporą krzywdę swojej małej księżniczce. Dlatego, podsumuję ten artykuł słowami, które znalazłem na stronie Newsweeka: „Dzieci bawiące się elektronicznymi gadżetami nie lubią rozmawiać, bywają agresywne, a ich mózgi nie rozwijają się prawidłowo. Jednak problemem nie są smartfony czy tablety – ale rodzice”. (link do całego artykułu).