Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 8 grudnia 2019, 14:03

Valve nie chce na Steamie gier o protestach w Hongkongu?

Valve zwleka z wpuszczeniem na Steama gier związanych z tematyką protestów w Hongkongu. Opowiadają się one po prodemokratycznej stronie konfliktu. I jeśli nie wiadomo o co chodzi… chodzi o Chiny. Czyli o pieniądze. W aferze pojawia się też gracz zawieszony przez Blizzarda – blitzchung.

W Liberate Hong Kong wcielamy się w bezimiennego protestującego. - Valve nie chce na Steamie gier o protestach w Hongkongu? - wiadomość - 2019-12-10
W Liberate Hong Kong wcielamy się w bezimiennego protestującego.

Gry wideo, zdaje się, na stałe wrosły już w historię protestów w Hongkongu. Najpierw za sprawą Chunga „blitzchunga” Ng Waia, e-sportowego gracza, który podczas wywiadu po wygranym turnieju Hearthstone poparł protestujących, by następnie zostać zawieszomym przez Blizzarda za wyrażenie swoich poglądów na oficjalnym kanale dewelopera. Później za sprawą całej społeczności, która bojkotem zareagowała na to wydarzenie. Teraz, na co zwraca uwagę serwis Gizmodo – przez niezależnych, niszowych deweloperów, którzy tworzą gry opowiadające o obecnych zmaganiach mieszkańców Hongkongu. Edukujące, zaangażowane i, jak sami przyznają, po części testujące granice wielkich korporacji związanych z branżą. Wstępne wyniki sprawdzianu twórcy już dostali. Valve ze swoją platformą Steam tak długo zastanawia się nad odpowiedziami na pytania, że lada moment go obleje.

Autorzy dwóch gier: Liberate Hong Kong i Karma, chcieli umieścić je na Steamie, wymaga to jednak wcześniejszej, trwającej kilka dni, weryfikacji treści. I jeśli oglądacie np. Gry z kosza, wiecie, że wymagania nie mogą być zbyt wysokie. No i, istotnie, nie są – przeczytacie o tym we wpisie na blogu Steama:

Jeśli jesteś graczem, nie powinniśmy wybierać, jaką zawartość możesz kupić lub nie. Jeśli jesteś deweloperem, nie powinniśmy wybierać, jaką zawartość masz prawo tworzyć. Te wybory powinny należeć do Was. Nasza rola powinna polegać na dostarczaniu systemu i narzędzi umożliwiających Wam dokonanie tych wyborów oraz na takiej pomocy, byście mogli zrobić to w sposób, który będzie dla Was komfortowy. Mając tę zasadę na uwadze, zdecydowaliśmy, że odpowiednim podejściem będzie wpuścić na Steam Store każdą grę oprócz tych, które będą według nas nielegalne lub wprost trollujące.

Tymczasem, jak podaje Gizmodo, Valve zwleka z podjęciem decyzji o umieszczeniu wspomnianych wcześniej gier w swoim sklepie. Karma już nawet w nim jest – wciąż jednak nie można jej kupić. Twórcy zdecydowali się więc udostępnić ją niezależnie tutaj – kosztuje (minimum) 1,99 dolara. Krótka dystopijna opowieść wybiegająca 70 lat w przód jest, jak czytamy w opisie, inspirowana smutkiem i nieszczęściem protestujących w Hongkongu. Weryfikacja trwa od 6 października. Powód? Kontrowersyjna i potencjalnie nielegalna zawartość. Arte Lee z teamu deweloperów w rozmowie z serwisem wyraził rozczarowanie sytuacją, jako że w sklepie można znaleźć wiele politycznych gier odnoszących się do prawdziwych wydarzeń i ludzi, tymczasem Karma ma być pozycją fikcyjną, opisującą dystopijną przyszłość.

Autorzy drugiego tytułu, Liberate Hong Kong, mającego nie być rozrywką, a częścią protestu, na weryfikację czekają od 18 października. Na zapytania o status gry nie dostali odpowiedzi. Wyszli jednak z założenia, że samo postawienie Valve przed tak trudną decyzją przyczyni się do ponownego nagłośnienia sytuacji w Hongkongu. W rozmowie z Gizmodo jeden z deweloperów, Tom Chan, przyznaje:

Rozumiemy, że Steam ma pewne obawy względem strat na rynku chińskim. Mamy jednak nadzieję, że uda nam się przynajmniej o tym porozmawiać [z przedstawicielem platformy – przyp. fix.].

Wystosowali do Valve list otwarty, w którym nie tylko proszą o podanie przyczyn opóźnienia, ale i zaznaczają, że dla wolnego świata nie będzie zaskoczeniem, że kolejna duża firma bierze w nawias prawa człowieka, wolność i demokrację, a zwraca się ku politycznej cenzurze, by sprostać oczekiwaniom potężnej ekonomii reżimu, jakim jest Chińska Republika Ludowa.

Twórcy obu produkcji całe dochody ze sprzedaży chcą przekazać protestującym za pośrednictwem konkretnych fundacji.

LIBERATE HONG KONG

Gra powstała, by edukować i informować osoby spoza Hongkongu o tym, jak wygląda codzienność protestujących. Prosta rozgrywka sprowadza się do rzucania zebranymi puszkami z gazem (lub Kubusiami Puchatkami) w policję i unikania wystrzeliwanych przez nią kul – z reguły nie trwa to dłużej niż 10 minut. Protestujący kończy albo aresztowany, albo postrzelony. W tle słychać autentyczne nagrania z protestów. Liberate Hong Kong miało mieć swoją premierę na PC i VR w listopadzie. Wcześniej kopia trafiła do Ng Wai Chunga, którego znacie pod pseudonimem blitzchung. Streamował godzinną rozgrywkę na swoim Twitchu. Oglądało go 14 tys. osób.

Mocne stwierdzenie z listu autorów ma podłoże merytoryczne, ponieważ Valve, za pośrednictwem swojego partnera – firmy o nazwie Perfect World (brzmi ironicznie – dop. fix.) – planuje swoją oficjalną obecność w Chinach pod nazwą Zhengqi Pingtai (dosłownie Platforma Steam). Trzeba zaznaczyć, że będzie to platforma zupełnie niezależna od tej, z której korzystamy my. A co z nieoficjalną obecnością? Szacuje się, że Steam, w znanej nam formie, ma w Chinach ponad 30 milionów użytkowników.

Jeśli gry nie przejdą przez (najwyraźniej) wymagające filtry Steama, nie będzie to pierwsza taka sytuacja w branży – w październiku ze sklepu Google Play zniknęła gra mobilna The Revolution of Our Times, również opowiadająca się po stronie protestujących. Usunięcie tytułu wywołało duże niezadowolenie nawet wśród samych pracowników Google.

Scena z Everyone Hit the Traitors.
Scena z Everyone Hit the Traitors.

O mocnej pozycji gier w całym sporze na linii Hongkong – Chiny niech świadczy fakt, że również Republika dorzuciła już swoją produkcję do koszyczka. Everyone Hit the Traitors (czyli Wszyscy Bijcie Zdrajców), propagandowa i karykaturalna gra, polega na… biciu protestujących oraz znanych i cenionych w Hongkongu prodemokratycznych aktywistów. Pozycja jest dostępna w wersji webowej, ale jej adresu, wybaczcie mi – nie podam. Możecie znaleźć ją na własną rękę, nie jest to jednak coś, czemu warto nabijać statystyki (nie chciałabym się do tego również przyczynić).

Konflikt sprawił, że gry stały się częścią dyskusji politycznej, a granie w nie – opowiedzeniem się po konkretnej stronie. Czy wielkie korporacje doszły już do punktu, w którym chęć zarabiania i „na Zachodzie”, i w Chinach staje się powoli nie do pogodzenia?

Julia Dragović

Julia Dragović

Studiowała filozofię i kierunki filologiczne. Pisanie trenowała, rzeźbiąc setki prac zaliczeniowych. Dziennikarka GRYOnline od 2019 roku. Zaczynała w newsroomie, by ostatecznie osiąść w dziale publicystyki jako felietonistka i recenzentka, a wkrótce również jako etatowa redaktorka działu poradników i anglojęzycznego Gamepressure. Gra od kiedy pamięta, we wszystko oprócz strzelanek i RTS-ów. Kociara, simsiara, betoniara. Kiedy nie czyści map ze znajdziek i nie gra w symulatory wszystkiego, strategie ekonomiczne, RPG-i (papierowe też) oraz romantyczne indyki, lata z aparatem po polskich i zagranicznych miastach w poszukiwaniu brutalistycznej architektury i postkomunistycznych reliktów.

więcej