.
Internet dostępny dla wszystkich dzięki zwiększonemu zasięgowi i nowoczesnym sposobom dostępu.
Brak możliwości życia z dala od sieci, wykluczenie cyfrowe
Nacisk na bezpieczeństwo sieci i zaufanie jej użytkowników – zarówno prywatnych, jak i biznesowych.
Inwigilacja w imię naszego dobra i bezpieczeństwa
Poszanowanie dla Praw Człowieka, wolności rasowej, wyznaniowej i płciowej.
Wszechobecna poprawność polityczna
Decentralizacja sieci z naciskiem na techniczną niezależność od rządów, odporność na ewentualne restrykcje.
Bezradność organów państwowych wobec cyberprzestępców
Ograniczanie nielegalnych i szkodliwych treści z jednoczesnym poszanowaniem wolności słowa.
Cenzura
Powstrzymywanie się od nadużywania możliwości technicznych Internetu do inwigilacji użytkowników
Monopol na inwigilację w sieci dla określonych podmiotów
Decentralizacja sieci z naciskiem na techniczną niezależność od rządów, odporność na ewentualne restrykcje.
Ograniczanie nielegalnych i szkodliwych treści z jednoczesnym poszanowaniem wolności słowa.
Niestety, ale te dwa punkty pozostają ze sobą w kolizji i tak trzeba będzie szukać takiego czy innego "złotego środka", który w przypadku różnych krajów będzie prowadził do różnych rezultatów.
Jeśli bowiem Internet ma być "odporny na ewentualne restrykcje", to będzie oznaczało, iż będzie w nim można znaleźć treści pedo- i zoofilskie czy poświęcone produkcji i nabywaniu substancji odurzających. Jeśli zaś przyzwalamy na "ograniczanie nielegalnych i szkodliwych treści", to musimy pamiętać, że takowymi może być ludobójstwo Ormian, anonse randkowe osób LGBT czy informacje poświęcone sposobom przerywania ciąży.
Drugi punkt to zresztą rodzynek sam w sobie, bo różne społeczności różnie rozumieją "wolność słowa" - dość wskazać na legalność tzw. kłamstwa oświęcimskiego i swobodę propagowania treści neonazistowskich w UE i USA.
"Decentralizacja sieci z naciskiem na techniczną niezależność od rządów" i "Ograniczanie nielegalnych i szkodliwych treści"
Jedno z drugim się trochę wyklucza.
"Powstrzymywanie się od nadużywania możliwości technicznych Internetu do inwigilacji użytkowników."
"Słowa, dlaczego zawsze proszą o słowa? Dlaczego w ogóle w nie wierzą?" - JZB
A mamy w to wierzyć na słowo, bo? Przypomnę, że USA od lat nadużywało wszelkich dostępnych środków do prowadzenia inwigilacji, a UE właśnie próbuje przepchnąć przepis, że wszelkie szyfrowanie e2e ma być z "dostępem" dla służb (czyli w praktyce ma przestać być e2e). Raz za razem okazuje się, że jak tylko jest dostępna taka możliwość, to prędzej czy później jest nadużywana, więc ja bym tam wierzył raczej technicznym zabezpieczeniom, które inwigilację faktycznie utrudniają, zamiast zapewnieniom i podpisowi na świstku papieru.
"Nacisk na bezpieczeństwo sieci i zaufanie jej użytkowników"
Tak, na bezpieczeństwo. Dlatego NSA przez lata naciskało na wprowadzanie mniej bezpiecznych standardów (choćby słynny przypadek podwójnej krzywej eliptycznej i modułu zwiększonej losowości, które NSA forsowało i ostatecznie zapłaciło RSA miliony za wprowadzenie tej tylnej furtki do standardu). I tak, to zaufanie, które za każdym razem było nadużywane, czy to przez prywatne korporacje, czy przez rządy i rozmaite służby.
Wszystko piękne słówka, a rzeczywistość będzie taka, jak zawsze.
Czekam na wyzwiska od płaskoziemców przez pożytecznych idiotów gdy ktoś ma obawy odnośnie tych ich planów.
Internet to prywatna firma, a kazda prywatna firma powstaje tylko i wylacznie po to, zeby ssac kase i zdobywac rynek/udziały/władze.
Firmy handluja pomiedzy soba wszystkim, w tym danymi, wiec nie ma zadnej prywatnosci w Internecie i wolności.
Przydalby sie Internet 2.0 w ktorym każda umieszczona treść staje sie freeware i korporacje ani osoby publiczne nie maja prawo zgłaszać roszczeń.
Za to za umieszczabie treści oplata, zeby byly pieniadze na moderacje i wywalanie chorych rzeczy.
Obwcny internet to juz wlasciwie jeden wielki blok reklamowy, sklep internetowy i szpiegostwo obywateli.
Korzystajac z niego trzeba sie na to godzic i nie rozumiem tylko dlaczego uzytkownicy maja za niego płacić, skoro korzysci maja tylkofirmy, korpo i rządy?
Dobrze, ze chociaz wciaz mozna z tej sieci pobierać dobra kultury, inaczej nie mialby żadnego sensu.
Przydalby sie Internet 2.0 w ktorym każda umieszczona treść staje sie freeware i korporacje ani osoby publiczne nie maja prawo zgłaszać roszczeń.
Niby jak? Tak jakby domowy LAN resetowal prawa autorskie :)
Wszystkie te punkty kolejno mozna wrzucic sobie do kosza bo nie maja nic wspolnego z rzeczywistoscia. Cenzura i wolnosc slowa wzajemnie sie wykluczaja ale najwyrazniej rasa dwojmyslnych wie lepiej. To samo z bezpieczenstwem i ograniczeniem inwigilacji, a przeciez kongres amerykanski i komisja europejska centralnie zgodzily sie na jawna inwigilacje i kolekcjonowanie danych o wszystkim i o wszystkich "dla naszego wlasnego bezpieczenstwa" do dobrze wiedza, ze informacja jest gwarantem wiecznej kontynuacji wladzy.
Znowu szury miały w paru sprawach rację. No cóż. Będzie cenzura złych rzeczy? Oczywiście będą to rzeczy, które uderzają w rządy, są prawdziwe. A w sieci zostanie to, co głupie, i nie uderza w rządy, i idzie głównym nurtem. Nice. Dla mnie bezpieczny internet, to wynalezienie czegoś, żeby łapać cyfrowych przestępców. Głównie mam na myśli scam, cwaniaków z OLX i innych takich, oraz hakerów którzy uderzają w zwykłych ludzi. Bezpieczny internet to taki, gdzie nie muszę obawiać się, czegoś kupować czy sprzedawać, nie będąc przy tym oszukany. Płacić przez sieć, nie będąc okradzionym. Bo na razie to tylko ja sam siebie pilnuję, a strony jak Facebook, czy inne mają zabezpieczenia jak sprzed 20 lat.
A decentralizacja ładnie brzmi, ale każdy wie, że jest to tylko pic na wodę. I będzie się to obchodziło. Ogólnie, żaden rząd, nie powinien kupowac np stron informacyjnych, bo na razie już tylko internet, jest w miarę wolny od rządu. A to i tak nie wszystkie strony. No i powinni wynaleźć coś, co porządnie filtruje fakenewsy.
Poszanowanie dla praw człowieka, wolności wyznaniowej i rasowej? Musieliby odciąć ludziom dostęp do internetu, żeby to zapewnić :P