Czy to koniec Toshiby, jaką znamy? Japońskie przedsiębiorstwo czekają zmiany.
Toshiba wycofuje się z giełby w Tokio. Jest to dość istotne wydarzenia, ponieważ firma była jednym z symboli japońskiej ekspansji na rynku high-tech w XX wieku. Jej korzenie sięgają jeszcze dalej i związane są z produkcją sprzętu telegraficznego. Współcześnie kojarzymy ją głównie z laptopami, z których zasłynęła na przełomie mileniów. Do 2007 roku przedsiębiorstwo było odpowiedzialne za ponad 15% sprzedaży detalicznej komputerów w Stanach Zjednoczonych. Zmieniająca się koniunktura, rosnąca pozycja Tajwanu i Chin oraz pechowe inwestycje w energetykę jądrową osłabiły Toshibę.
Spółką wstrząsnął także międzynarodowy skandal. W 2015 roku okazało się, że w okresie recesji Toshiba zawyżyła swoje zyski operacyjne o niebotyczne 1,2 miliarda dolarów. PR-owa katastrofa wpłynęła na zaufanie zagranicznych inwestorów. Niedawno przedsiębiorstwo zniknęło z japońskiej giełdy, ponieważ wchłonięte zostało przez konsorcjum Japan Industrial Partners (vide The Guardian). Kwota tej transakcji, opiewała na niemal 14 miliardów dolarów,
Toshiba zamierza wykorzystać szansę i pod skrzydłami nowego właściciela odbudować swoje dobre imię. Już zdążyła podjąć pierwsze decyzje biznesowe, które mają jej w tym pomóc. Nawiązała współpracę z będącą częścią konsorcjum firmą Rohm, która zobowiązała się do wyprodukowania układów scalonych, obsługujących zasilacze. Niektórzy eksperci twierdzą, że to łabędzi śpiew Toshiby, a przedsiębiorstwo wkrótce zostanie rozbite, celem maksymalizacji zysków.
W nowym zarządzie Toshiby zasiądą czterej przedstawiciele JIP, po jednym reprezentancie Orix i Chubu Electric oraz doradca z Sumitomo Mitsui Financial Group. Ruchom Toshiby i Japan Industrial Partners bacznie przygląda się japoński rząd. Pionier w dziedzinie przenośnych komputerów zatrudnia około 106 tysięcy osób, a część jego działań, uważa się za kluczową dla bezpieczeństwa wewnętrznego kraju. Czy nowy rozdział w historii firmy zostanie zapisany złotymi zgłoskami? Czas pokaże.
0