The Beginning After the End coraz bardziej rozczarowuje fanów, którzy śledzą nowe anime. Zwrócili uwagę na kolejny problem z serialem, który nie daje im spokoju.
O porażce anime The Beginning After the End mówi się już od pewnego czasu. Fani oryginału nie mogą pogodzić się z tym, że dostali tak kiepsko animowaną ekranizację, która przypomina im prezentację w programie PowerPoint. Produkcja już od pierwszego odcinka mierzy się ze sporą krytyką płynności animacji, a raczej jej braku, a teraz dołączają kolejne zarzuty od fanów, którzy mają dość rujnowania TBATE.
Czy nowe problemy przeleją czarę goryczy? Fani The Beginning After the End ze zdenerwowaniem zareagowali na to, jak zostały przedstawione emocjonalne sceny w 6. odcinku, w których rodzice opłakują zniknięcie syna, a później cieszą się, gdy dowiedzieli się, że żyje. Wersja anime jest niemal całkowicie pozbawiona emocji i nastroju.
Twórcy nie zadbali o detale tak, jak zostało to zrobione w webtoonie, gdzie przy zniknięciu Arthura zmieniono kolorystykę na ciemniejszą, pochmurniejszą, a emocje na twarzach rodziców malowały się wyraźnie. Pomyślano nawet o takich szczegółach, jak zarost na twarzy ojca, który przestał o siebie dbać po zniknięciu syna.
W anime takich detalicznych zmian nie wprowadzono. Kolorystyka pozostała taka sama – żywe, pogodne barwy, a emocje na twarzach bohaterów są minimalne. To pokazuje, że problemem rzeczywiście jest już nie tylko animacja, ale cała strona wizualna anime The Beginning After the End jest niewypałem.
Zgadzam się z większością fanów, że anime nie oddaje sprawiedliwości materiałowi źródłowemu w najmniejszym stopniu, szczególnie w animacji lub jej braku, ale anime psuje rzeczy w jeszcze gorszy sposób. Było to widoczne w najnowszym odcinku bardziej niż w jakimkolwiek innym, biorąc pod uwagę brak szczegółów i niepowodzenie w pokazaniu żalu rodziców Arthura po jego zniknięciu – BITW_ErenMikasa.
To bolesne, nie chcę przesadzać, ale ta scena sprawiła, że pokochałem TBATE, studio niemożliwie to skopało – CatharticPrincess.
Pomijając horrendalną animację – która w rzeczywistości jest bardziej pokazem slajdów niż animacją – bardziej przeszkadzał mi niski wysiłek we wszystkim, w tym brak odpowiedniego przedstawienia emocji postaci.
Kiedy oglądałem anime, czułem się, jakbym oglądał roboty wchodzące ze sobą w interakcje, a nie rzeczywiste ludzkie interakcje. To straszne, co zrobili z tak dobrą serią. Nie mogę pojąć, jak niektórzy mogą się tym cieszyć. Nie wyobrażam sobie, jak TurtleMe [autor TBATE] musi się naprawdę czuć, oglądając to – ArmoredLord1115.
Po prostu bardzo mnie to zdenerwowało. Scena, w której Arthur zakomunikował ojcu i matce, że nic mu nie jest, nie miała absolutnie ŻADNYCH emocji. Manhwa pokazała ich całkowicie zdruzgotanych, ale w anime są nonszalanccy i ledwo widać, że są nawet minimalnie zdenerwowani – Rough_Ad_2833.
Anime The Beginnig After the End okazało się sporym rozczarowaniem dla wielu fanów serii, którzy mieli duże oczekiwania względem tego tytułu. W dodatku widzowie obawiają się tego, że anime zagrozi całej serii, stawiając ją w złym świetle, gdyż, jak przekonują, „złe adaptacje anime to absolutny wyrok śmierci”.
TurtleMe ostatnio wyznał, że rozumie fanów, którym nie podoba się anime, ale prosi ich mimo wszystko o wsparcie, dzięki któremu będą mogli się rozwijać, zmierzając ku lepszemu.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google
3

Autor: Edyta Jastrzębska
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej oraz kulturoznawstwa. W GRYOnline.pl zaczynała jako jeden z newsmanów w dziale filmowym, obecnie dogląda newsroomu filmowego, gdzie zajmuje się również korektą. Świetnie odnajduje się w tematyce filmowo-serialowej zarówno tej osadzonej w rzeczywistości, jak i w fantastyce. Na bieżąco śledzi branżowe trendy, jednak w wolnym czasie najchętniej sięga po tytuły mniej znane. Z popularnymi zaś ma skomplikowaną relację, przez co do wielu przekonuje się dopiero, gdy szum wokół nich ucichnie. Wieczory uwielbia spędzać nie tylko przy filmach, serialach, książkach oraz grach wideo, ale też przy RPG-ach tekstowych, w których siedzi od kilkunastu lat.