The Grand Tour: One For The Road to ostatni odcinek, w którym widzowie zobaczą Clarksona, Hammonda i Maya. Sam program będzie jednak kontynuowany, o czym opowiedział jeden z dotychczasowych prowadzących.
Pod koniec sierpnia informowaliśmy Was o tym, że Jeremy Clarkson, Richard Hammond i James May już w połowie września pożegnają się z fanami, a nadchodzący The Grand Tour: One For The Road będzie ostatnim odcinkiem z ich udziałem. Jak się okazuje, sam program nie skończy się jednak wraz z podróżą wspomnianych prezenterów do Zimbabwe.
Format The Grand Tour nadal będzie kontynuowany – tyle tylko, że z nowymi prowadzącymi. Informację o tym, że program nie zniknie całkowicie, potwierdził Richard Hammond w rozmowie z portalem Metro.
Będzie ciąg dalszy. The Grand Tour doczeka się kontynuacji. My wycofujemy się z bycia gospodarzami, ale Prime będzie to kontynuować. Nie mogę się więc doczekać, aż usiądę w fotelu i zobaczę, jak ktoś inny to robi. To wspaniałe – wyjawił.
Richard Hammond zdradził, że nie jest wtajemniczony w to, kto zostanie nowymi prowadzącymi, ale wie, jaka powinna być osoba, której przyjdzie wejść w jego buty.
Jeśli robi się taki program, niezależnie od tego, czy opowiada on o gotowaniu, tańcu czy samochodach, najważniejsza jest pasja w sercu. My zawsze ją mieliśmy. Nie musisz być samochodowym geekiem, by oglądać nasz program. Wiele osób, które go oglądają, nie są. Ale ważne jest, że my nimi byliśmy.
The Grand Tour: One For The Road, czyli ostatni odcinek z udziałem Clarksona, Hammonda i Maya, w którym prowadzący zasiądą za kółkiem takich pojazdów jak Lancia Montecarlo, Ford Capri czy Triumph Stag, trafi na Amazon Prime Video 13 września.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google
Serial:The Grand Tour
premiera: 2016reality show, komedia, dokumentalny
Nowy sezon Sezonów: 5 Odcinków: 45
1

Autor: Pamela Jakiel
Redaktorka działu filmowego Gry-Online od kwietnia 2023 roku. Absolwentka filmoznawstwa i MISH Uniwersytetu Jagiellońskiego. Miłośniczka dzieł Romana Polańskiego, Terrence’a Malicka i Alfreda Hitchcocka. Woli gnozę od grozy, dramaty od komedii, Junga od Freuda. Tęskni za elegancją kina klasycznego i wciąż wraca do Bulwaru Zachodzącego Słońca. W muzeach tropi obrazy symbolistów, a świat przemierza gravelem. Uwielbia jamniki.