Studio Re-Logic udostępniło kolejne informacje na temat aktualizacji 1.4.5 do swojego kultowego sandboxa. Terraria postraszy nas piorunami.
Oczekiwanie na aktualizację 1.4.5 do Terrarii trochę się przeciąga, ale deweloperzy ze studia Re-Logic regularnie nam je umilają, dzieląc się kolejnymi nowościami, jakie w tym roku mają trafić do tej kultowej produkcji. Z najnowszego wpisu z serii „State of the Game” dowiadujemy się, że zespół wziął się m.in. za gruntowną przebudowę systemu pogodowego.
Na temat daty premiery nadal jednak jeszcze nic nie wiadomo. Jak stwierdził szef marketingu studia, Ted „Loki” Murphy:
Wiemy, że wszyscy chcą poznać tę soczystą datę premiery, ale cierpliwie pracujemy nad naszą listą „rzeczy do zrobienia” i nie chcemy iść na skróty… obawiam się więc, że to jeszcze trochę potrwa.
Choć do tej pory pogoda nie odgrywała w Terrarii dużej roli, wraz z aktualizacją 1.4.5 ma się to zmienić. Update przyniesie bowiem gruntowną modernizację efektów pogodowych, które będą wpływać bezpośrednio na gracza i jego otoczenie.
W grze pojawią się chociażby pioruny uderzające w moby i drzewa. Jeżeli nie straszne Wam „spoilery”, na poniższym wideo możecie zobaczyć, jak będą się one prezentowały. Warto zwrócić uwagę, że zanim piorun uderzy, wcześniej „namierza” dany obiekt (podobnie jak ma to miejsce w The Legend of Zelda: Breath of the Wild).
Chociaż reszta nowości pogodowych pozostaje na ten moment „tajemnicą”, ze wspomnianego wpisu wynika, że zmian doczekają się także „zwierzaki”. Wraz z nadejściem aktualizacji będziemy bowiem mogli je po złapaniu wypuścić i „przypiąć” w dowolnym miejscu.

Jeśli jesteście ciekawi pozostałych nowości, koniecznie sprawdźcie nasze poprzednie wpisy, dotyczące aktualizacji 1.4.5. Niekiedy informacje udostępniane na jej temat przez twórców wzbudzają wśród fanów prawdziwą sensację.
Gracze
Steam
OpenCritic
2

Autor: Michał Harat
Ukończył filologię polską ze specjalnością dziennikarską na UG. W grach zakochał się w wieku 4 lat, kiedy starszy kuzyn włączył mu zakurzonego Pegasusa. Pierwszy tytuł – Wolfensteina 3D – przeszedł w piwnicy swojego kumpla z zerówki (jego ojciec trzymał tam przestarzałego peceta). Dziś gra już niemal wyłącznie na konsolach, głównie na Switchu i PlayStation, ale ma też sporo retrosprzętu, na którym nadrabia to, co go ominęło za dzieciaka. O każdej produkcji soulsborne mówi, że „to dobra gra, być może najlepsza”. W wolnym czasie czyta książki, które nikogo nie interesują i chodzi na siłownię. Jest fanem mangi Berserk i filmów od wytwórni A24.