„Ten styl recenzji jest martwy” - Jeff Gerstmann o dziennikarstwie growym i grach-usługach
Przy okazji recenzowania Halo Infinite dziennikarz Jeff Gertsmann z portalu Giantbomb podzielił się przemyśleniami na temat kształtu recenzji gier wideo i ich zasadności w obecnej formie w dobie popularyzujących się gier-usług i abonamentów.

- W swojej recenzji Halo Infinite na łamach portalu Giantbomb dziennikarz Jeff Gertsmann pochylił się nad tematem przyszłości dziennikarstwa growego.
- Autor uważa, że recenzje w obecnym kształcie są „martwe” ze względu na rosnącą popularność gier-usług i abonamentów, które wymagają innego traktowania niż klasyczny tekst recenzencki.
Premiera gry Halo Infinite za pasem, oznacza to, że w sieci można znaleźć już sporo recenzji opisujących najnowsze zmagania Master Chiefa. W znakomitej większości są to recenzje pochlebne (86 punktów w serwisie Metacritic), w których krytycy chwalą przede wszystkim dobry tryb dla pojedynczego gracza i solidnie napisaną fabułę. Recenzent Jeff Gertsmann z portalu Giantbomb w swoim tekście zwrócił jednak uwagę, że ocenienie Halo Infinite nie jest łatwe, jeśli chce trzymać się kanonu recenzji gier wideo. To samo dotyczy wielu współczesnych produkcji.
W czym Gertsmann upatruje problemu? Jest co najmniej kilka aspektów tej sprawy, ale wszystko sprowadza się do tego, że to recenzent swoim autorytetem mówi graczom, czy powinni wydać pieniądze na dany tytuł. A to staje się coraz trudniejsze w dobie gier-usług i abonamentów pokroju Game Passa. Bo skoro Infinite (nie licząc darmowego multiplayera) na premierę znajduje się w abonamencie, to po co kupować tę „właściwą” wersję? To samo tyczy się gier free-to-play. Zaś w przypadku gier długożyjacych ciężko oczekiwać, że recenzja w momencie premiery będzie tak samo trafna po roku od wydania, kiedy produkcja może wyglądać już zupełnie inaczej.
Recenzje gier wideo znaczyły dużo dla wielu ludzi na przestrzeni lat. Dla mnie, tradycyjne, recenzje gry wideo z oceną punktową ma służyć jako pewnego rodzaju pomocne porady dla graczy, którzy wahają się w kwestii danego produktu. Kiedy w grę wchodziły pieniądze, chciałem być tam, by pomóc. W tym momencie napisałem grubo ponad tysiąc takich tekstów. Terminowe recenzje nowych gier były nie do zastąpienia przez pierwszą dekadę mojej kariery. Były na pierwszym miejscu, ruch się zwiększał, wszyscy byli... no, może nie zadowoleni, ale przynajmniej kliknęli w coś i może zerknęli na ostatni akapit tego, co miałem do powiedzenia o grze. Tak działał świat. Gry kosztują i nienawidzę patrzeć, jak ludzie marnują pieniądze na złe gry, a ja i ludzie, z którymi pracowałem w zespole recenzenckim, byliśmy tymi, którzy próbowali powstrzymać was przed wydaniem pieniędzy na złe gry. Proste, prawda?
Kiedy gra jest darmowa, a usługa subskrypcji jest już czymś, co poleciłbym z lub bez istnienia tej konkretnej gry, jaki cel ma ten rodzaj recenzji? Mógłbym tu siedzieć i napisać typowe 1500 słów o nowym Halo. Granie w gry zajmuje o wiele więcej czasu niż pisanie o nich, zawsze tak było.
Może Cię zainteresować również:
- Recenzja gry Halo Infinite - oldskul jest cool
- Battlefield? Call of Duty? Pfff… Halo Infinite to jest coś!
I pomimo tego, że Gertsmann wystawia Halo Infinite pozytywną notę, to sam przyznaje: „tylko nie pytajcie mnie, czy uważam, że ta gra jest warta 60 dolarów”.
Czy ta recenzja spełniła swój główny cel? Powiem szczerze, wiedziałeś czy zagrasz w Halo Infinite czy nie, zanim jeszcze kliknąłeś na tę stronę. [...] Ludzie wychodzą i czekają na średnie [oceny na – dop.red.] Metacritic, a następnie, zamiast używać ich, aby pomóc określić, czy gra jest dla nich czy nie, zamiast tego starają się przypisać jakieś wielkie znaczenie do liczby. [...]
Kiedy gry są darmowe, nie recenzujemy ich, by pomóc wam zaoszczędzić pieniądze. Zajmujemy się tym, aby zaoszczędzić wasz czas. A tego typu informacje są często najlepiej przekazywane w innej formie. [...] W miarę jak gry stają się coraz większe i większe, jak medium rozprzestrzenia się coraz dalej, publikacja specyficzna dla gry jest tylko dla zagorzałych [fanów – dop. red]. [...]
Wszystko, co naprawdę chcesz wiedzieć, to... czy gra spełni pokładane w niej nadzieje? Ponownie, nie potrzebujesz oceny lub recenzji, aby odpowiedzieć na to pytanie.
Czy słowa dziennikarza z portalu Giantbomb to proroctwo rychłego końca recenzji gier, które znamy od lat? Ciężko powiedzieć, niemniej trudno nie zgodzić się z wieloma argumentami przezeń podanymi.

GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
Komentarze czytelników
zanonimizowany1367109 Legionista
Bo po prostu nie ma na to czasu, pieniędzy, ludzi etc.
Taki Prey 2017 na metacritic ma nadal tylko 79, bo początkowe 4 od IGN nie zostało zaktualizowane na 8
MilornDiester Generał

Pytanie czy to cała branża zmienia się na skutek coraz większego rozrostu, czy rozrost ten polega na wyrastaniu nowych, ogromnych gałęzi. Innymi słowy, czy jest tak że w miejsce gier singlowych, mniejszych ale bardziej artystycznych i oryginalnych, weszły multi AAA klepane według wzoru, czy raczej liczba niedużych gier robionych przez pasjonatów jest taka sama, ale mniej ją widać ze względu na rozrost ogromnych produkcji głównego nurtu.
MilornDiester Generał

Niekoniecznie. Wystarczyłoby na bieżąco śledzić aktualizację danej gry chociażby przez bycie w newsletterze, mając polubiony profil danej gry czy zasubowany kanał (w zależności od formy komunikacji obranej przez studio). I faktycznie jednego specjalnego pracownika, który w przypadku co większych aktualizacji odpalałby grę na parę godzin. Ale nie musi to być człowiek tylko od tego bo przecież nie wymaga to grania non-stop. Ot tyle żeby zapoznać się porządnie ze zmianami. Takie aktualizację są często raz na dwa tygodnie, raz na miesiąc czy rzadziej nawet.
A skoro opłaca się oddelegować kogoś na kilkadziesiąt godzin do danej gry po to aby napisał recenzję na dwie strony (dwa "clicki") to czemu miałoby się nie opłacać oddelegować go raz w miesiącu na parę godzin gry. Działa tu ten sam mechanizm co w grach usługach tj. ekonomiczniej jest dodać nową zawartość (w tym wypadku zaznajomienie się z nową aktualizacją) do czegoś co już istnieje (znajomość podstawowej gry) niż tworzenie czegoś nowego (zapoznawanie się z zupełnie nowym tytułem).
zanonimizowany1359995 Konsul
Ale wtedy tworzysz portal danej gry usługi i do tego byś musiał mieć oddanego pracownika dziennikarza który by tylko tym się zajmował.
zanonimizowany1359995 Konsul
Ale wtedy gra będzie kosztować 500 albo 1000 zł bo czas na doprowadzenie gry będą chcieli odbić finansowo i takich gier będzie wychodzić 1,5 na rok.