Spider-Man: Poprzez multiwersum trochę kantuje mnie, że jest filmem, bo tempo akcji ma serialowe
Spider-Man: Poprzez multiwersum zdaje się wykraczać poza filmowy metraż. Tempo historii jest wręcz serialowe, dzięki czemu produkcja ponownie sprawia niespodziankę – jakością fabuły przeskakuje poprzednią część.

Podczas seansu najnowszego animowanego Spider-Mana miałem w głowie dwie myśli. Po pierwsze – jak ta historia jest cierpliwie budowana, niczym w serialu, który za sprawą odcinkowego formatu może spokojnie rozwinąć swoje postacie. Po drugie – Poprzez multiwersum przypomina mi trochę… grę Mass Effect 2.
Pajęczyna nastoletnich problemów
Zdaje mi się, że scenarzyści filmu usiedli i stwierdzili, że teraz, jak już wypuścili fantastyczny fajerwerk nagrodzony Oscarem, to mogą sobie pozwolić na więcej. Nie chodzi tu wcale o jakieś kontrowersje, ale uznali, iż jeszcze bardziej pogłębią bohaterów, niekoniecznie serwując ekstatyczne momenty akcji, po których piałbym z zachwytu. Nie zrozumcie mnie źle – oprawa nadal jest fantastycznie komiksowa, a na ekranie dzieje się niemało, ale w dużo większym stopniu uwagę zwraca subtelnie prowadzona treść.
Przedmiotem zainteresowania staje się dorastanie młodych bohaterów. Nieporozumienia z rodzicami, chęć posmakowania niezależności, radzenie sobie z traumą czy pierwsza miłość. Jestem przyzwyczajony, że rozrywkowe kino gna z podobnymi tematami na złamanie karku, tymczasem w nowym Spider-Manie jest inaczej – na spokojnie pochylono się nad poruszanymi problemami i okresem dojrzewania. Zyskują na tym również bohaterowie pozbawieni nadzwyczajnych zdolności. Sporo czasu poświęcono Rio Morales, która ma okazję częściej prezentować matczyną miłość i troskę. Co więcej, kobieta staje się przykładem mądrego rodzicielstwa, a mnie osobiście cieszy pokazywanie tak wartościowych postaw.
Tam wciąż skrzy się żart, trzeba ratować świat(y), a wokół roi się od zabawnych Spider-Manów, jednak najbardziej przyciągają budowane z naturalnością relacje między postaciami. Bywa, że przejmujące, i wtedy opowieść mogłaby przeistoczyć się w poważny dramat. Innym razem urokliwie pokazujące blaski życia – uśmiecham się od ucha do ucha, kibicując Milesowi i Gwen w ich wchodzeniu w dorosłość. Nie potrzebuję efektownej walki, wystarczy mi romantyczna scena między dwoma Pajęczakami, z których jeden nie wie, jak wyznać uczucie, a drugi boi się emocjonalnego przywiązania. Herosi czy nie – oni mają ludzką twarz, i w ich wątkach (oczywiście tych ukierunkowanych na przyziemne aspekty) widzę odbicie rzeczywistości.
Barwy superbohaterstwa
Meritum superbohaterskiej egzystencji jest jasne jak słońce – dokonać spektakularnego ratunku, skonfrontować się z arcyzłoczyńcą, świętować zwycięstwo (albo opłakiwać poniesione straty). Poprzez multiwersum szuka jednak bardziej skomplikowanej treści również i w tych motywach. Jest daleki od wskazywania, jak należy postąpić, uzasadnia motywacje różnych stron i rozbudowuje swoje uniwersum nie tylko przez humorystyczne fragmenty i mrugnięcia okiem w kierunku widza, lecz także wkraczając w nowy rejon dla tej opowieści – kategorię moralnej niejednoznaczności.
Nie mogę się oprzeć powidokom Mass Effecta 2. Wcale nie podejrzewam twórców o inspirację, ale podobnie jak ME2, nowy Spider-Man tka na imponującej, aczkolwiek nie tak zawiłej pajęczynie coraz bardziej dwuznaczne wzory. Do tego zbawiająca multiwersum organizacja Pajęczaków przypomina mi drugiego Cerberusa, zwłaszcza z zapleczem nowej technologii i mrocznawym przywódcą u sterów.
Wizualne kwestie największe wrażenie wywołują w innych światach, kiedy twórcy mogą wprowadzić do filmu nową stylistykę. Wybornie wypada tutaj akwarelowa rzeczywistość Gwen. Kolorystyka obrazu oddaje uczuciowość i delikatność historii, stanowi jej integralną część. Natomiast sceny akcji, chociaż pełne werwy i niebanalnego ruchu (m.in. dzięki umiejętnościom Spota) nie zapadły mi bardziej w pamięci. Zabrakło kulminacyjnego momentu, w którym huśtanie się na nici doprowadziłoby do prawdziwej ekstazy. Katartycznej chwili, na wzór Milesa ruszającego w miasto do utworu What’s Up, Danger?, po prostu nie ma, w czym upatruję największej wady Spider-Mana. Zresztą również muzycznie całość jest stonowana, prawdopodobnie po to, by nie przesłaniać jakości, jaka stoi za chwaloną już treścią.
Jestem trochę rozdarty – fabularnie to najlepszy film o Spider-Manie. Bawiący się koncepcją multiwersum, ale i rozwijający ją dla wprowadzenia trudnych dylematów. Urzekający tematami dorastania i pielęgnujący relacje między postaciami. Pozbawiony zbędnego pośpiechu, a do tego nadal prześliczny wizualnie. Nie ma jednak kropki nad „i”, właśnie przez tę quasi-serialową formę, która na koniec zostawia z uczuciem okantowania – czy też lekkiego niedosytu. Przyjmuję, że tak miało być, aby całkowitego spełnienia doznać dopiero za rok podczas kontynuacji.
Więcej:Potrzebował tylko 9 tygodni, żeby wejść na szczyt. To najpopularniejszy film Netflixa w historii
Film:Spider-Man: Poprzez Multiwersum(Spider-Man: Across the Spider-Verse)
premiera: 2023premiera PL: 2023animacjaakcjasci-fiprzygodowykomedia
Spider-Man: Poprzez Multiwersum to film animowany, w którym śledzimy losy Milesa Moralesa – Spider-Mana z jednego z uniwersów. Musi on dołączyć do Gwen Stacy i innych osób z mocami podobnymi do jego mocy, by stawić czoła niezwykle potężnemu przeciwnikowi. Spider-Man: Poprzez Multiwersum jest wyreżyserowaną przez Joaquima Dos Santosa, Kempa Powersa i Justina K. Thompsona kontynuacją oscarowej animacji Spider-Man Uniwersum z 2018 roku. Produkcja znów skupi się na przygodach Milesa Moralesa, który jest posiadaczem pajęczych mocy. Pewnego dnia ponownie spotyka on swoją dawną znajomą, Gwen Stacy, czyli Spider-Women z innego wymiaru. Ponownie muszą oni połączyć siły z innymi osobami posługującymi się podobnymi umiejętnościami, by stawić czoła niezwykle niebezpiecznemu przeciwnikowi. W produkcji możemy usłyszeć między innymi Oscara Isaaca (Miguel O'Hara), Shameika Moore'a (Miles Morales) oraz Hailee Steinfeld (Gwen Stacy).
Komentarze czytelników
-=Esiu=- Legend

Pierwsza część była kapitalna, a że dwójka jest ponoć jeszcze lepsza to nie mogę się doczekać aż pójdę do kina :D
Wrzesień Senator

Jedynka jako bajka na jeden raz byłaby w porządku, ale ten dziwaczny framerate mocno mi zepsuł całość. Źle się to oglądało.
suicidal Pretorianin

wizualne arcydzieło, do tego muzyka i montaż
geohound Generał
"Nadal" prześliczny wizualnie? A to pierwszy taki był? Festiwal plastycznych rzygów dla dzieciaków z ADHD.