Smartfony nie są Waszymi przyjaciółmi. Z ewolucyjnego punktu widzenia to pasożyty
Smartfony miały być pomocnikami, ale coraz częściej kojarzą się z pasożytami – żywią się naszą uwagą, czasem i danymi. Naukowcy pokazują, że relacja człowieka z technologią zaczyna przypominać nie współpracę, a wyzysk.

Smartfony od lat ułatwiają kontakt z bliskimi, zapewniają szybkie wyszukiwanie informacji czy też bardziej ogólnie – sprawiają, że nasza codzienność jest lżejsza. Ale coś poszło nie tak. Dziś telefony nie tylko „pomagają”, a podsuwają nam dopaminowe bodźce, śledzą nasze nawyki, dostosowują reklamy i zachęcają do przewijania w nieskończoność. Naukowcy twierdzą: smartfony to nie narzędzia, to pasożyty.
Pasożyty nowej ery
Profesorowie z Australian National University, m.in. Rachael L. Brown, twierdzą, że nasze relacje z telefonami coraz bardziej przypominają te pasożytnicze. W swoim artykule opublikowanym w Australasian Journal of Philosophy argumentują, że ta technologia, mimo początkowych korzyści, zaczęła funkcjonować przede wszystkim jako narzędzia działające na szkodę użytkowników.
Podobnie wyglądał początek naszej przygody ze smartfonami. Urządzenia mobilne ułatwiły życie: komunikację, dostęp do informacji, nawigację. Często mówiono o nich jako o „przedłużeniu umysłu”, ale – jak zauważają autorzy analizy – relacja ta z czasem uległa degeneracji.
Telefon kontra użytkownik
Współczesny smartfon to urządzenie zaprojektowane tak, by zatrzymać użytkownika przy ekranie jak najdłużej. Mechanizmy znane z hazardu, dopaminowe pętle, rekomendacje treści i reklamy personalizowane na podstawie danych behawioralnych – to wszystko służy utrzymaniu Waszej uwagi.
„Objawy” są też coraz lepiej udokumentowane: zaburzenia koncentracji, problemy ze snem, osłabienie relacji międzyludzkich, wzrost poziomu lęku i depresji. A mimo to trudno zrezygnować z telefonu, bo został niemal zintegrowany z codziennością – od pracy, przez rozrywkę, po dostęp do usług publicznych. To jakby pasożyt zagnieździł się nie w ciele, ale w strukturach społecznych.
Samokontrola to za mało
W naturze istnieje mechanizm obronny przed pasożytnictwem – żywiciele potrafią wykryć wyzysk i się go pozbyć. Problem w tym, że w relacji ze smartfonami nadzór ten działa kiepsko. Choć możemy próbować walczyć na własną rękę: ograniczać czas ekranowy, usuwać aplikacje, robić „cyfrowe detoksy” – badacze z ANU przekonują, że realna zmiana wymaga działań zbiorowych. Potrzebne są systemowe ograniczenia funkcji uzależniających, zakazy śledzenia danych bez zgody użytkownika i obostrzenia wobec praktyk gigantów technologicznych.
Przykłady takich działań już się pojawiają, np. zakaz korzystania z mediów społecznościowych dla niepełnoletnich w Australii. Przecież nie chodzi o to, żeby wyrzucić smartfony przez okno, tylko żeby odzyskać nad nimi kontrolę i zacząć rozpoznawać, kiedy stają się „pasożytem”.