Polscy inżynierowie odnieśli sukces tworząc nową baterię do rowerów elektrycznych o zasięgu do 250 kilometrów
THX you GermANYY!!! Jednak przysyłani inżynierowie z Niemiec maja sens!!! Dawać więcej XD
Jak mnie wnerwia ukrywanie prawdziwych zasięgów, trochę jak patologia kiedy twórca margaryny pisał na nich masło, ale jedną z literek ukrywali, zamieniając w listek, by zmylić ludzi. To całe "DO" jest właśnie takim listkiem, bo twórcy wiedza że większość ludzi się nie zorientuje.
Bo te 250km tyczy się idealnych warunków na drodze, prostą asfaltową powierzchnię bez żadnych wzniesień, osobę ważąca 50-70kg i odpowiednio stałą prędkość. Zawsze powinna być odpowiednia tabela (pokazująca średnio jakie warunki muszą być spełnione dla maksymalnego, średniego i minimalnego zasięgu), ale nie ma, bo nie chcą, by ludzie zobaczyli, że nagle te 250 km zasięgu to tylko 50-100 km w zależności od warunków.
słuszna uwaga, często faktycznie pomija się precyzyjnych informacji odnośnie parametrów uwarunkowanych przez liczne czynniki.
Zgoda, ale weź pod uwagę, że testowanie roweru, by uwzględnić każdy czynnik mający wpływ na zasięg, byłoby bardzo trudne.
Zgoda, ale weź pod uwagę, że testowanie roweru, by uwzględnić każdy czynnik mający wpływ na zasięg, byłoby bardzo trudne.
Dlatego napisałem, że mógłby to być uśredniony wyniki. Bierzesz 3 typy osób o różnej wadze i każda z nich ma do przejechania 3 różne odcinki, o 3 różnych stopniach trudności z tego obliczasz średnią i masz przybliżone zużycie.
Czyli robią coś podobnego, jak WLTP w samochodach elektrycznych.
Testuję to sobie dla zabawy i zasięg WLTP widziałem może raz. Ba, raz go nawet przekroczyłem, ale w każdym innym wypadku to była jakaś frakcja zasięgu, podlegająca zresztą ogromnym fluktuacjom. No ale da się? Da się. Jest to realne i praktyczne? Nie.
Ta standaryzacja służy raczej temu, żeby porównywać różne modele ze sobą. To jest jej jedyna zaleta.
Realne zasięgi w samochodach są już od Sasa do Lasa. Podejrzewam, że w przypadku rowerow, o uśrednienie byłoby może i łatwiej, bo roboczo można by wykluczyć zimę.
Ale dużo ciekawiej byłoby zobaczyć zestawienia, jak dane czynniki procentowo obniżają zasięg. W przypadku aut da się dokopać do takich informacji. W przypadku rowerow to też nie powinna być wiedza zakazana :).
Ta standaryzacja służy raczej temu, żeby porównywać różne modele ze sobą. To jest jej jedyna zaleta.
Dokladnie to.
Z drugiej strony i tak zle i tak niedobrze. Teraz podajesz 100km a malo kto do tego dociaga. Jak podasz realne 50km, Jasiu pojedzie 40km a Tadziu wyciagnie 120km to Jasiu poleci na forum robic burze, ze go "okradli, bo Tadziu ma lepsza baterie".
Na mnie też nie zrobiło to żadnego wrażenia.
"Akumulator można naładować na dwa sposoby: standardową ładowarką przez kabel USB-C lub dedykowaną ładowarką firmy BMZ."
Wolałbym ładować tę baterię poprzez jazdę na rowerze. Jak "wymyślą" trzecią metodę na ładownie tej baterii rowerowej to się zainteresuję.
Ale to nie jest wina baterii chyba. Rower potrzebuje modułu do ładowania energii z rekuperacji. Inna sprawa że rowery które oferują ładowanie z pedałowania to na palcach jednej ręki policzysz.
Chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak mało mocy w nogach ma człowiek, średnie ~250W to jest maks topowych kolarzy jadących w wyścigu pod górkę.... Czyli zakładając, że będziesz się pocił te powiedzmy 45W dodatkowe na ładowanie akumulatora, to będziesz go ładował jakieś 20godzin... Podczas gdy przy dobrym słońcu 2 panele naładują go w godzinkę...
Ogólnie montowanie tego typu dynama w rowerach nie ma najmniejszego sensu. Lepiej po prostu używać tego akumulatora jako wspomaganie do mięśni i ładować go za 1zł ceny energii elektrycznej z sieci (no chyba, że męczenie się 20godzin Ci bardziej odpowiada).
W wyścigach nie startuję więc się nie męczę, tylko do startowania z miejsca bym to używał.
Ja miałem taki pomysł żeby zrobić ładowanie na panele słoneczne albo po przez wiatr. Choć wydaje mi się że efektywniejsze był by ten drugi sposób. Słoncze jest często ale z tego co widzę nie zawsze jednakowo świeci i przy mniejszym słońcu ładowanie mogło by być słabsze lub w ogóle. Co do wiatru to podczas jazdy ten wiatr jest zawsze i mógł by napędzać jakieś urządzenie w rowerze i ładować baterię.
Podawanie zasięgu roweru na danej baterii to jak podawanie zasięgu szybowca. Dużo zależy od warunków w jakich odbywa się próba. Od strony technicznej powinni napisać coś w stylu: stworzyliśmy baterie o mocy 48kWh ( wartość przykładowa ) o wymiarach xx/xx/xx i wadze xx co czyni ją średnio o xx% lżejszą od konkurencji. Rowerzysta o masie xx i masie roweru xx powinien przejechać na niej średnio xx kilometrów.
Ale nie. Od strony marketingowej - to się nie sprzeda. Lepiej napisać że stworzyli baterie o zasięgu DO xx kilometrów ( wynik uzyskany jadąc z bardzo wysokiej góry z wiatrem w plecy i bez hamowania ). Podobne praktyki stosuje się wszędzie i ludzie to łykają: przykład - moc głośników. Konsumenci lubią wysokie numerki. Co za tymi wartościami stoi - a kogo to obchodzi? Tak jest i już.