Premiery nowego Emergency nie można zaliczyć do udanych. Gra otrzymuje fatalne recenzje na Steamie, głównie z powodu wykorzystania modelu free-to-play.
Wczoraj na Steamie zadebiutowała gra Emergency, czyli kolejna odsłona popularnej serii strategii studia Sixteen Tons Entertainment, w której dowodzimy służbami ratunkowymi. Niestety premiera okazała się katastrofą.
Poniżej przytaczamy kilka opinii graczy, które obrazują ich problemy z najnowszym wcieleniem marki.
Szkoda czasu. Jeżeli nostalgicznie wspominasz Emergency 2 i liczysz na coś takiego, ale w nowoczesnej oprawie graficznej, to się rozczarujesz.
Jednostki możesz stawiać tylko w wyznaczonych miejscach. Brakuje swobody działania, sa loot boxy, codzienne logowanie itp. Innymi słowy, coś a la gra mobilna, tyle że wydana na PC. Lepiej zainstalować sobie starsze części serii.
Chwilę temu uruchomiłem, przeszedłem pierwsze misję i widzę, iż nie jest to kontynuacja kultowego Emergency, a skok na pieniądze. Skiny, skrzynki, paczki, jakieś diamenty. Wszystko za pieniądze. Nie widzę przyszłości dla tego projektu rozwijanego w tym kierunku.
Poprzednie Emergency to ponad 20 GB na dysku, najnowsze – niecałe 8 GB.
Nie polecam.
Dorastałem z serią Emergency i grałem w większość jej odsłon, które udało mi się zdobyć. Wydawało mi się, że seria umarła wraz z ostatnią grą. Czuję się tak, jakby ktoś wykopał z grobu ukochanego rodzinnego zwierzaka z dzieciństwa tylko po to, by zbezcześcić jego zwłoki na moich oczach.
Argumentem za wprowadzeniem rozwiązań free-to-play jest często chęć zwiększenia liczby grających. Pod tym względem gra radzi sobie lepiej niż poprzednia odsłona cyklu, ale trudno tu mówić o jakimś sukcesie. Rekord aktywności z dnia premiery wyniósł 2449 osób bawiących się równocześnie. To słaby wynik jak na produkcję korzystającą z modelu darmowego z mikropłatnościami. Kiepsko rokuje to nowemu Emergency na przyszłość.
5

Autor: Adrian Werner
Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.