Młodzi ludzie drastycznie ograniczają wydatki na gry. „To niebezpieczny sygnał dla przyszłości gamingu”
Niestety, ale w momencie, gdy ludzi wkraczających w tzw. dorosłość nie stać na mieszkanie, muszą ograniczać wydatki, bo wszystko prócz płac poszło bardzo do góry to rezygnacja z gier, czyli towaru luksusowego jest czymś normalnym, a wydawcy podnosząc ceny gier jeszcze bardziej ułatwiają podjęcie decyzji.
Takie mamy po prostu realia.
Sądzę, że to wymaga tworzenia jeszcze gorszych gier za jeszcze wyższą cenę.
Uważam, że takie 100 dolarów za grę w stanie pre-alfa będzie idealną zachętą do zakupu.
Mnie raczej dziwi, że ludzie autentycznie wydawali tak duże sumy na gry.
Przeciętny gracz ma w bibliotece zaległe tytuły na kilka tysięcy godzin zapewne, co chwila rozdzają jakieś nowe darmowki, klasyki sprzed lat są w większości za grosze a każdy AAA da się wyrwać kilka lat po premierze za ułamek ceny
Zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach gry starzeją się powoli i taki CP77 sprzed 5 lat, RDR2 sprzed 7 lat, BF1 sprzed 9 a nawet W3 czy AC Unity sprzed 10 i 11 lat wyglądają dobrze jeśli lepiej od niejednej nowej premiery.
Do tego dochodzi jeszcze Game Pass jak ktoś ma potrzebę grania w gry na premierę.
Sam mógłbym przez najbliższych 5 lat nie wydać złotówki na nowe gry i wciąż aktywnie bawić się w to hobby.
Dlatego raczej dziwi mnie to, że ludzie przy takim nasyceniu rynku są gotowi co miesiąc/dwa wydawać kilkaset złotych na nową grę (której w większości i tak nie kończą) niż że część z nich postanowiła swoje wydatki ograniczyć...
I dobrze, nich się branża zredukuje, niech tych korpo trochę padnie to może znów wrócimy do lat 90-tych gdzie gry tworzyły małe początkujące studia ale robiły to z pasją i inwencją twórczą.
Mnie raczej dziwi, że ludzie autentycznie wydawali tak duże sumy na gry.
Przeciętny gracz ma w bibliotece zaległe tytuły na kilka tysięcy godzin zapewne, co chwila rozdzają jakieś nowe darmowki, klasyki sprzed lat są w większości za grosze a każdy AAA da się wyrwać kilka lat po premierze za ułamek ceny
Zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach gry starzeją się powoli i taki CP77 sprzed 5 lat, RDR2 sprzed 7 lat, BF1 sprzed 9 a nawet W3 czy AC Unity sprzed 10 i 11 lat wyglądają dobrze jeśli lepiej od niejednej nowej premiery.
Do tego dochodzi jeszcze Game Pass jak ktoś ma potrzebę grania w gry na premierę.
Sam mógłbym przez najbliższych 5 lat nie wydać złotówki na nowe gry i wciąż aktywnie bawić się w to hobby.
Dlatego raczej dziwi mnie to, że ludzie przy takim nasyceniu rynku są gotowi co miesiąc/dwa wydawać kilkaset złotych na nową grę (której w większości i tak nie kończą) niż że część z nich postanowiła swoje wydatki ograniczyć...
Sądzę, że to wymaga tworzenia jeszcze gorszych gier za jeszcze wyższą cenę.
Uważam, że takie 100 dolarów za grę w stanie pre-alfa będzie idealną zachętą do zakupu.
Dokładnie, cena zawsze powinna być uzasadniona jakością, a nie według widzimisie wydawców.
Niestety, ale w momencie, gdy ludzi wkraczających w tzw. dorosłość nie stać na mieszkanie, muszą ograniczać wydatki, bo wszystko prócz płac poszło bardzo do góry to rezygnacja z gier, czyli towaru luksusowego jest czymś normalnym, a wydawcy podnosząc ceny gier jeszcze bardziej ułatwiają podjęcie decyzji.
Takie mamy po prostu realia.
Dodajmy do tego niekiedy wątpliwą jakość nowych tytułów, no i mamy w sumie komplet.
To że jednej grupie zmieniają się priorytety gdy dorasta nie znaczy że nie pojawia się w ich miejsce nowe młode pokolenie.
Myślę że coraz bardziej popularne są gry multi których nie kupujesz przecież co tydzień czy co miesiąc nawet
No właśnie, gry drożeją, ale mimo tego jednak nierzadko tracą na jakości albo jakościowo stoją w tym samym miejscu. Dokładnie, ceny gier nie są niczym uzasadnione, są przesadzone jak na jakość obecnych gier.
Amerykanie w wieku 18-24 lat (tj. osoby urodzone w latach 1995-2012) wydają na gry o 25% mniej tygodniowo niż w 2024 roku
Chyba powinno być w 2002 roku, bo ktoś urodzony w 2012 roku będzie miał 13 lat najwyżej :)
Tak, 2002 :D. Dzięki, poprawione.
to moze poprawcie juz do konca? nie wiem w jaki sposob Wam wyszlo, ze ludzie urodzeni w 1995 łapią sie w grupie 18-24.
Najlepsze są te chłopy i lemingi którzy mają na karku 30 lat i więcej, a podniecają się takim GTA VI jak dzieci w podstawówce i gimnazjum nie podniecały się GTA 3, VC, San Andreas (sam miałem tyle lat gdy te gry wychodziły więc dobrze pamiętam te czasy) i wypisują te brednie, że GTA VI może kosztować 100$ i tak się dobrze sprzeda, stare gnojki nie mają żadnej wiedzy i kontaktu z rzeczywistością, obrzydzają mnie takie lemingi.
Młodzi w skali globalnej nie grają w gry tylko co najwyżej odpalą jakąś darmową gierkę na godzinkę lub dwie.
Sam jestem ciekaw jak wyjdzie GTA6 po tylu latach bo każda część była różna od poprzedniej ale w granicach rozsądku.. Tylko,że ten rozsądek bierze się przez zasób twojego portfela..Dla innych 400zł jest za drogo a innych jest lekko wydać taką sumę.. Ograniczenia wydatków mogą być również spowodowane GP oraz,że ludzie lubią oglądać całą rozgrywkę na YT i innych platformach niż samemu w nią zagrać. Nawet są tacy co oglądają, biorą w ręce pada myśląc, że grają.. NAPRAWDĘ..Wracając do GTA to jeśli cena będzie ustalona przykładowo na 400zł i więcej to w tym momencie będę wymagać od innych twórców otwartych światów o taką samą jakość.. Jeśli takiej nie będzie a cena będzie taka sama jak za produkcję Rockstara to moich pieniędzy nie zobaczą..Po dziś odpalam sobie GTA4,GTA5,RDR1,RDR2 by pojeździć w tym wirtualnym świecie..
Dzień dobry, tu leming, tak GTA VI na pewno się sprzeda i nie ważne czy gra będzie kosztować 400 czy 500 zł, bo to jest po prostu jedna z najbardziej popularnych i uwielbianych serii gier na świecie. Dodatkowo gry od Rockstara właściwie zawsze się broniły pod względem jakości i często stanowiły skok jakościowy w grach, więc ludzie po prostu są nawet w stanie odmówić sobie kliku innych premier po to aby odłożyć hajs na GTA VI.
Sam znam ludzi, co nie dość, że mówią, że na pewno kupią GTA VI, to jeszcze mają zamiar specjalnie dla tej gry kupić teraz PS5.
Ja sam nigdy wielkim fanem GTA nie byłem, więc nie dość, że poczekam aż GTA VI wyjdzie na PC, to na pewno nie kupię tej gry za 400 zł lub więcej. Jak gra naprawdę okaże się świetna i cena spadnie do 200 zł, to może wtedy się skuszę.
Ja jestem najbardziej ciekaw co z tego GTA6 wyjdzie. Ostatecznie studio robiące GTA6 od 2013 nie wydało żadnej gry (z tego co czytam to nad RDR2 pracowali ludzie z różnych studiów Rockstara a nie tylko jedno).
A w ciągu tych 12 lat sporo się w branży zmieniło i często firmy kiedyś tworzące hity teraz już tego nie robią. Dlatego ja jestem mega ostrożny przed jakimś hypem czy ocenianiem gry po zwiastunie
Dodatkowo gry od Rockstara właściwie zawsze się broniły pod względem jakości i często stanowiły skok jakościowy w grach
Dobrze, że użyłeś słowa "często" a nie "zawsze", bo takie GTA Advance czy niektóre premiery wersji PC-towych miałyby coś do powiedzenia.
MilornDiester - no wiesz, trzeba jednak przyznać, że gry tanieją m.in. dlatego, że masa napalonych graczy kupuje je drogo w dniu premiery i inwestycja szybko się zwraca :)
Jasne , obecnie, przy braku kosztów (tłoczenie, dystrybucja itp.) można by iść w efekt skali zamiast jednostkowego zysku od klucza, no ale...
Natomiast zgodzę się, że wydawanie góry kasy na aktualnie wydawane gry to szaleństwo. Wcześniej te wydatki jeszcze się broniły, zwłaszcza na wciąż bardziej zamożnym zachodzie.
Oczywiście.
Gracze kupujący grę na premierę finansują grę tym, którzy kupią ją parę lat później na wyprzedaży mającej na celu dorobić jeszcze trochę grosza na danej pozycji.
Dlatego też nie mówię, że gdyby nagle wszyscy przestali kupować grę na premierę to branża by zyskała. Długoterminowo może tak bo ostaliby się tylko twórcy, których tytuły potrafią utrzymać cenę bardzo długo natomiast z perspektywy pojedynczego gracza, który chce oszczędzić już by nie było tak kolorowo.
Dlatego uważam, że nie ma co narzekać na wzrosty cen gier. Po prostu należy kupować je dopiero wtedy gdy ich cena będzie na naszą kieszeń. Tak naprawdę nie ma dużej różnicy w tym czy gra kosztuje na premierę 300 zł i po pół roku jest na przecenie -50% czy kosztuje 200 i po pół roku jest na przecenie -25%.
Tzn. Jeśli jest duże grono kupujących na premierę (np. seria GTA) to oczywiście ma, natomiast w kolejnych miesiącach i latach cena i tak dostosowuje się naturalnie do popytu.
Takie Clair Obscur kosztuje 179 zł na premierę, przeceny na steam do tej pory to max 10% i zapewne długo będzie trzymać tę cenę a DA Veilguard kosztował na premierę 359.90 w edycji Deluxe a teraz na przecenie kosztuje... 179 zł.
Koniec końców więc lądujemy w sytuacji, w której obie gry kosztują praktycznie tyle samo mimo że jedna z nich miała budżet kilku czy nawet kilkunastokrotnie większy od drugiej.
"gry tanieją m.in. dlatego, że masa napalonych graczy kupuje je drogo w dniu premiery"
Aaa, no tak to tłumaczy dosyć powolny spadek gier AAA odnoszących jakikolwiek sukces finansowy, a nie czekaj, przecież chodziło o to, że gry tanieją, chociaż tak naprawdę przez to dosyć wolno tanieją. To przecież przez preorderów i masowego kupowania na premierę ceny wolno spadają, a że gry w ogóle tanieją to nie przez preordery i kupowanie na premierę, bo to przynosi odwrotny skutek. W końcu popatrz na różne gry, które okazały się być klapą finansową, no przecież było wyraźnie widać jak z zawrotną prędkością taniały i to niedługo po premierze, no a to raczej nie przez preordery i dużą premierową sprzedaż, skoro to były klapy finansowe xD.
Czy w te dane są wliczone też wydatki na mikrotransakcje?
I dobrze, nich się branża zredukuje, niech tych korpo trochę padnie to może znów wrócimy do lat 90-tych gdzie gry tworzyły małe początkujące studia ale robiły to z pasją i inwencją twórczą.
Tylko, że dawniej nie było czegoś takiego jak np gamepass. Dzisiaj takie czasy, że wiele osób woli sobie kupić taki dostęp do większości gier niż kupować je osobno.
Gejpas jest dobry dla lemingów. Grasz jedynie w to, co akurat na gejpasie jest (masy gier tam wcale nie ma), a nie w to, w co naprawdę chcesz zagrać.
Z gaypussie zadowoleni jedynie moga byc ci, ktorych oczekiwania nie przekraczaja "cokolwiek i jakkolwiek".
Tyle tylko, że ten całe gamepass jest jak netflix czy hbo. Czyli nie za dobrze, bo większość albo to chała albo po prostu coś co akurat nie podpasuje graczowi.
Doszliśmy do momentu gdzie żeby komfortowo grać w takiego baldura 3potrzeba kompa za 6000 zł około, + 200 zł za grę, to jest chore
Dzisiaj gry są tanie jak barszcz. W 2010 roku kupiłem oryginalną Mafię 2 za 199 zł na x360. Dało się ją skończyć w 12 godzin. Minimalna krajowa wynosiła wtedy ponad 900 złotych netto. Pamiętam jakim bólem był ten wydatek, ale chciałem wesprzeć twórców.
Przedwczoraj kupiłem Mafie: Dawne strony na XSX za 219 zł. Też gra na 10-13 godzin, a minimalna krajowa dzisiaj to 3500 zł, ponad 3x więcej niż 15 lat temu. A ludzie stękają, że za drogo i że gra powinna kosztować 100 zł. Absurd i żenada.
No to zapłaciłeś podatek od konsoli. Według samego Gry Online Mafia 2 na premierę kosztowała 139,99 (najpewniej na PC bo gry konsolowe były sporo droższe w tamtych czasach). Teraz te ceny się zrównały trochę i gra na konsolę kosztuje prawie tyle co gra na PC.
Poza tym pamiętaj też że niby jest te 3500 zł netto minimalna ale ceny wszystkiego też wzrosły więc tu już trzeba policzyć ile miałeś "wolnych pieniędzy" w 2010 a ile teraz po opłaceniu wszystkich rachunków, opłat i jedzenia
Tylko kiedyś mało kto pracował za minimalną krajową, to był margines, dzisiaj większość stanowisk jest bardzo blisko minimalnej, spłaszczyło sie to. Sprzątaczkaw firmie na minimalnej potrafi zarabiać 300 zł mniej niż pracownik biurowy.
Chyba tylko ludzie z ujemnym IQ porównują to co było kiedyś, do tego co jest teraz. Wiesz gdzie wtedy była Polska? W czarnej d....
I nie, gry nie są tanie, to porównanie jest po prostu głupie.
A jak już chcesz porównywać to porównaj sobie ile gier możesz kupić w innych krajach(chocby UK czy DE) za najniższą krajową, a ile u nas....
No nie powiedziałbym, czy takie tanie teraz. Dawno temu może i było drogo, ale płyty były nasze i tylko nasze, można było je spokojnie odsprzedawać i tak po prawdzie to takie wydatki ostatecznie nie były specjalnie duże. A to już nawet nie mówiąc o prawdziwych promocjach w lokalnej dystrybucji i szybkich stałych obniżkach cen. Wiele gier potrafiło po jakimś czasie na stałe schodzić do niższej ceny i stare gry potrafiły kosztować naprawdę niedużo, a podczas promocji ceny były naprawdę niskie.
A teraz grę nie odsprzedasz, nie odzyskasz ani grosza z zakupu gry. Na domiar złego ceny gier w cyfrowej dystrybucji bardzo wolno schodzą, rzadko kiedy schodzą do naprawdę niskich cen. Nawet często dość stare gry ciągle potrafią trzymać ceny dość wysokie, nawet jeśli gry mają 20 lat lub więcej to i tak normalne ceny z reguły nie będą niższe niż 20 zł, nierzadko nie są niższe niż nawet 40 zł. oczywiście mowa jest o normalnych grach odnoszących sukces sprzedażową. Niektóre gry faktycznie są dość tanie, ale szkopuł w tym, że są to zwykle właśnie finansowe klapy.
A te wszystkie promocje w cyfrowej dystrybucji to taki pic na wodę. Pięknie wydawcy wytresowali graczy i przyzwyczaili do pseudo promocji. I to w prosty sposób, bo po prostu w cyfrowej dystrybucji normalne ceny są wysokie, ale jednocześnie promocje są dosyć częste. Szkopuł w tym, że właśnie ceny były już wysokie i właściwie zawyżone, a te promocje po prostu głównie obniżają do akceptowalnego poziomu. Bo tak naprawdę ceny są zawyżone właśnie dla promocji, normalne ceny po prostu są bardzo wysokie, a większość promocyjnych cen to po prostu normalny poziom cen adekwatny do gier. Dzięki takiemu podejściu ludzie się cieszą, że często mają promocje, podczas których mogą kupić gry za jakże niskie ceny, chociaż tak naprawdę to na niczym nie zaoszczędzą. To dosłownie ta sama sytuacja do black friday w polsce, tylko to dotyczy prawie każdej promocji. Dzięki temu wydawcy zarabiają niebotyczne kwoty na promocjach oraz normalnych cenach, które są i tak zawyżone.
A poza tym, realnie to ceny wielu gier AAA nie powinny być wyższe niż 50$, a przynajmniej jako normalne ceny, a w ogóle to uwzględniając polski rynek to już nie powinny kosztować więcej niż 150zł. Po prostu taka jest prawda.
Przewidzę przyszłość:
-GTA6 koszuje 100$
-Wszystkie Ubiszofty, EA itd ustalają ceny na 100$
-Sprzedaż im maleje
-"Ludzie nie kupujo gier! Nie opłaca się robić gier na sprzedaż tylko do abonamentu"
-Rosnąca abonamentyzacja branży
Myślę, że przyczyną może być również popularność abonamentów w szczególności Game Pass. Sam na tyle przyzwyczaiłem się do tego, że kupuję już tylko gry, których nie znajdę w abonamencie, przykładowo KCD II i Death Stranding 2. Jeżeli coś jest w usłudze za którą i tak płacę kilkadziesiąt zł/msc to nie widzę sensu kupowania tego oddzielnie.
Artykuł dotyczy jedynie młodych Amerykanów. To przecież żaden wyznacznik dla przyszłości gamingu, jak można by pomyśleć po przeczytaniu początku.
Jak by powiedział Ferdek Kiepski.
"Panie, a co mnie to gówno obchodzi" ;)
Ja może nie łapię się na kategorię "młody do 24 lat" ale też wydaję na gry mniej niż kiedyś, już dawno nie kupiłem niczego na premierę, mam całą kupkę wstydu której nie mogę nadrobić, po prostu są inne rzeczy i człowiek nie ma czasu siedzieć i grać, szczególnie w open-worldy na 100h, dlatego cieszę się że są gry jak nowa Mafia czy Indiana Jones które są mniej czasochłonne.
Tygodniowo? Dla mnie bezsensowna skala. Ja tydzień do tygodnia to najczęściej nic nie wydaję i chyba z większością jest tak samo. Lepsze byłoby szacowanie rocznych wydatków. No chyba, że badanie dotyczy tylko mobilnych graczy, którzy nieraz nawet nie wiedzą, że wydają w grach prawdziwe pieniądze.
"mobilnych graczy, którzy nieraz nawet nie wiedzą, że wydają w grach prawdziwe pieniądze" Kolejny powód by gardzić takich "graczy".
Via Tenor
No i dobrze, czas najwyższy. Lepiej późno niż wcale. No i wreszcie bardzo k***a dobrze.
Przecież i tak jakość albo stała na tym samym poziomie albo cały czas spadała i bardzo rzadko się podnosiła (właściwie to od dekady prawie nigdy poza jednostkami), to czemu mielibyśmy płacić za to więcej? Jakim prawem niższa lub taka sama od lat jakość miałaby kosztować więcej? Wysokie ceny są ok, ale tylko jeśli gra jest naprawdę wysokiej jakości, ceny powinny być jakoś uzasadnione, a nie takie jakie chcą wydawcy wg. ich widzimisie. Choćby np. rdr2. A kopiowanie ceny tylko z jednostki i potem robienie z tego wymówkę, że to już standard jest po prostu słabe. Bo szczególnie, że i tak nawet jak za GTA 6 zażądają więcej, ale przynajmniej gra może być naprawdę wysokiej jakości, a reszta spapuguje cenę, pomimo że nie robi gier takiej jakości co rockstara i nawet nie próbują podnieść jakość swoich gier, więc podwyżka ich cen jest absolutnie niczym nie uzasadniona.
Może w końcu gracze pójdą po rozum do głowy, bo za co tu płacić pełną cenę? Niedorobione gry na premierę gdzie często wita nas aktualizacja wielkości całej gry. Wydmuszki na konsolach gdzie tłoczona jest wersja alfa, a potem trzeba zaciągnąć drugie tyle i często jeszcze podlane sosem mikro żeby było wszystkim przykro.
Internet bardzo rozleniwił twórców i wydawców, a do tego stworzył im nowe furtki lecenia po łatwiźnie...
Wystarczy żeby mocno spadła sprzedaż każdej gry, to wtedy szybko rynek zweryfikuje że jednak można sprzedawać gierki nawet za połowę kwoty wyjściowej.
Starsi też. W tym roku kupiłem może z 8 gier - z nowych chyba tylko COE33 i ACShadows (samolotów do DCS i czołgów do WT nie liczę), reszta to starocie, w które wcześniej nie grałem. Z tych staroci dwie (seria Drakensang) okazały się rewelacyjnymi tytułami zapewniającymi mi już prawie 400h rozrywki (jak dotąd, w część pierwsza ciągle gram, a końca nie widać).
Miałem kupić mafię, ale przeczytałem, że oferuje realnie 10-13h rozgrywki więc nawet nie chce mi się jej zaczynać (kiedyś pewnie kupię). COE33 okazała się bardzo fajna, jednak mogłaby być dłuższa. Niemniej jedna z ciekawszych fabuł ostatnio. ACS był wcale niezły gameplayowo, ale fabularnie jest przeciętny - w sumie grałem w niego w czerwcu, a już zapomniałem o co chodziło.
Po prostu do szeroko pojętej kultury jest wielokrotnie łatwiejszy dostęp niż kiedyś.
Dodatkowo sam świat stał się bardziej przystępny dla przeciętnych ludzi.
Więcej możliwości, to logiczne, że inne popularne kiedyś, będą szybowały w dół.
A nie oszukujmy się, gry, to najgorsza forma rozrywki kulturowej.
Gry nie wpływają na ludzi tak jak robi to muzyka, filmy czy podróże.
To dość prosta rozrywka z niewielki nastawieniem na eksperiencje kulturowe.
Ludzie mają tyle wyborów teraz, że gry, to ostatnie o czym myślą, że chcą.
Z ostatnich dwóch dekad, to na palcach jednej ręki, można policzyć gry, które w jakimś stopniu aspirowały do bycia czymś więcej.
Sam po sobie widzę, że z roku na rok gram coraz mniej. Czasu mam coraz więcej, ale wole wykorzystywać go na lepsze i ciekawsze rzeczy.
Z 10 lat temu statystycznie pewnie w kilkanaście gier rocznie grałem, dziś jak naliczę kilka w rok, to już dużo.
Zamiast kolejnej takiej samej gry, która niewiele ma do zaoferowania, wole przeczytać książkę.
Gry stoją tak naprawdę w miejscu od dobrej dekady.
Nie było żadnej rewolucyjnej mechaniki, czegoś nietypowego.
Jedynie więcej gier wydaję większy budżet na narracje.
GTA V z 3 bohaterami, to w zasadzie ostatnia taka duża zmiana. Wtedy też wyskoczył boom na Batelrojale. Od tamtej pory nic nowego. Chyba już w grach co maiło być wymyślone, wymyślono.
Jedynie rewolucja AI może dość mocno pozmieniać.
Jeszcze moje pokolenie, które de facto wychowało się na grach w latach 90, może ciągnąć do gier, ale te młodsze, to mają inne ciekawsze rzeczy.
Widzę, to po swoich kuzynach. Kompletnie nie wiedzą co się w świecie growym dzieje. Nawet nie wiedzą, że w przyszłym roku ma być GTA VI.
Gry to fenomen milenialsów. Wtedy to był szał.
Następne pokolenie ma tiktoka.
Gry nie wpływają na ludzi tak jak robi to muzyka, filmy
Korzystając z gier bierzesz czynny udział, niż będąc statycznym odbiorcą podczas korzystania z muzyki i filmów.
Ostatecznie do muzyki można tańczyć.
eksperiencje kulturowe
Słowo "doświadczenie" było zbyt trudne do napisania?
Takie musicale przeżywają renesans od kilku lat. Gatunek, o którym zapomniano na dziesiątki lat, bo największe triumfy świecił w latach 1900-1950.
Zeszłoroczny genialny musical o życiu Marii Skłodowskiej i fenomenalna Alisa Davidson w tytułowej roli.
Hamilton - wiadomo klasyka.
Warto wybrać się do teatrów w Nowym Jorku, Seulu czy Londynie, gdzie obecnie gra się najwięcej musicali.
Tekst godny zblazowanego życiem człowieka.
Gry to książki, muzyka, film w jednym to najbardziej kompletne medium.
W książkach to od 2000 lat nic nowego nie wymyślono, w filmie od ponad 50 w muzyce podobnie....
Widać, że nie przeczytałeś żadnej książki w życiu. Nawet za pomocą tekstu nie potrafisz przekazać tego co chcesz.
Grom jeszcze daleko do dobrych książek. Niestety, ale narracyjnie gry, to poziom przeciętnych książek.
Można zaklinać rzeczywistość, ale taka jest prawda.
Ja akurat mam więcej pieniędzy niż kiedyś i z powodzeniem mógłbym wydawać je na nowe gry, ale zwyczajnie nie mam na co. Interesujących mnie tytułów wychodzi mało, a jeżeli już coś się trafi, to głównie relatywnie tanie indyki. I to nie tak, że się wypaliłem i gry mnie już nie cieszą, bo nadal trafiają się produkcje, przy których potrafię zatracić się bez reszty. Gier AAA ogólnie wychodzi bardzo mało (głównie przez rosnące koszty i wydłużający się czas produkcji), a spośród tego co trafia na rynek, spora część w ogóle mnie nie interesuje (np. souls-like'i czy gry wieloosobowe). A nawet jak coś mnie już zainteresuje, to często okazuje się wtórne, średnie albo słabe. Z takich większych gier na horyzoncie, na które mam jakiś tam hype, to w sumie pamiętam tylko Wiedźmina 4. Z mniejszych (AA) to The Expanse: Osiris Reborn, Exodus, a w przyszłości może Mass Effeect 5, Alien Isolation 2 czy Routine, jeżeli kiedykolwiek wyjdą.
Ja akurat mam więcej pieniędzy niż kiedyś i z powodzeniem mógłbym wydawać je na nowe gry, ale zwyczajnie nie mam na co I to jest właśnie sedno problemu współczesnego rynku gier. Trafić naprawdę dobry tytuł, to cud.
Nowe COD czy inny tytuł AAA wyceńcie jeszcze drożej, np 999 zł. Wtedy wszyscy, nawet babcie w DPSach kupią. Czego nie rozumiecie?
Wszystko się zgadza. Badanie dotyczy rynku amerykańskiego a powszechnie wiadomo, że kraj ten zdziadział i zbiedniał. Jestem absolutnie pewien nie znając żadnych statystyk, że w kraju nadwiślańskim na te gry się wydaje znacząco więcej niż kilkanaście lat temu (ale to i tak są promilowe wydatki w porównaniu do zdziadziałego ale wielkiego USA). Plus oczywiście konkurencja zabijaczy czasu jak Tyktok czy inny Yt shorts. Plus parę gier molochów za free, którym się na rynku udało jak Fortnite i Counter Strike. Plus brak premier absolutnych killerów bo tegoroczne "hity" jak Kingdom 2 czy tam wyprawa 33 to sprzedażowe pikusie w porównaniu do tych sprzedażowych bestsellerów. No i nie chce mi się sprawdzać, ale jeżeli z artykułu wynika, że ten spadek jest w porównaniu do poprzedniego roku to jak nic jest to sprawka Microsoftu który zagarnął Activision i udostępnia w passie. Sam Cod robił olbrzymie liczby.
Za drogo panie na takie rzeczy, po 2-3 latach i tak te gry spadają do 100 złotych, nie ma parcia by grać na premierę. Tu trafi do abonamentu, tam stanieje i tak się toczy. Ja nie będę płacił 300zł, żeby za rok wyszło fabularne dlc jeszcze za 100-150zł, to za dużo na często bezczelnie wycięty content z gry. Mogę czekać na kompletną edycję. Kupowanie na premierę to bardziej gry online jak sportówki, bijatyki czy h$s jak ktoś chce być na bieżąco, ale singlowych się po prostu w większości nie opłaca. Najlepsze gry w jakie w życiu grałem, często kończyłem nawet 20 lat po premierze, nie pali się :P
Bez sensu jest te całe porównywanie, badanie i spekulacje, skoro jeden rok wystarczy by na rynku gier i ich dystrybucji sytuacja się zmieniła o 90%.
Wystarczy że pojawia się abonament za 1-5$ microsoft, wystarczy że Epic rozdaje gry non stop, wystarczy że gry konsolowe trafiają na PC.
Plus wystarczy że pojawi się tani region na kolumbie czy inną turcje w Steam i nagle połowa ameryki używa vpn by tam kupować gry za 3$.
Coraz więcej młodych ludzi ogranicza wydatki na gry, bo ceny rosną szybciej niż ich możliwości finansowe. Do tego pojawia się sporo darmowych tytułów i promocji, więc łatwiej znaleźć coś tańszego lub bezpłatnego. Wiele osób woli też inwestować w inne formy rozrywki czy rozwój, a nie wydawać kilkuset złotych na jedną grę.
Tak to jest jak się wprowadza coraz to nowsze progi cenowe. Ja już sam coraz rzadziej kupuję premierowo, ogrywam starsze gry (1-2 letnie), a nowsze produkcje kupuję dopiero jak już zjadą do akceptowalnej ceny.
W ostatnim czasie kupiłem dwie gry na premierę. Stalkera 2 (to był błąd) i nową Mafię (to akurat nie był błąd), do wydania kolejnej Mafii, raczej nie kupię nic nowego. Normalnie nie daję więcej jak 30zł na promocji, a i tak nie ma tego wiele.
Jest na tyle innych, ważnych wydatków, że gry mogą poczekać. Zresztą, jeszcze żeby był czas na ogranie tego wszystkiego...
Młodzi nie młodzi. Sam zauważyłem po sobie cięcie kosztów jeśli chodzi o wydatki na gry. To samo moi znajomi. Czasy są niepewne, rosną koszty podstawowego utrzymania siebie i najbliższych.
Tak więc towar ekskluzywny jakim są gry odpada w przedbiegach. Zacząłem ostatnio grać w gry które kupowałem na przestrzeni wielu lat a w które często ani razu nie zagrałem. I mówię tutaj nawet o hitach AAA.
Warto zwrócić uwagę na to, że realia USA a niemal każdego innego rozwiniętego kraju są zupełnie odmienne. W obecnych Stanach młodzi domyślnie muszą brać tak zwane pożyczki studenckie żeby studiować, co zadłuża ich często na całe życie. Obecnie w dobie rozwijanej AI studia same w sobie dają coraz mniejszą przewagę na rynku pracy. Rynek mieszkaniowy jest zupełnie nieosiągalny nawet dla klasy średniej, każda choroba może doprowadzić do bankructwa (bo opieka zdrowotna jest sprywatyzowana) i bezdomności (z powodu kredytów wymaganych do zakupu nieruchomości i systemu prawnego chroniącego wyłącznie developerów). W każdym kraju rozwiniętym sytuacja robi się problematyczna (w dużej mierze przez demografię), jednak USA to wyjątkowe kapitalistyczne piekiełko które wydaje się dążyć do jakieś dystopijnej zapaści. Co z tego, że kraj posiada olbrzymie PKB gdy większa część jego wartości jest wygenerowana przez ultrabogatych miliarderów, zupełnie zawyżając statystyki. Trudno wyobrazić sobie w jakim kierunku zmierza kraj w którym korupcja jest dosłownie legalna a wszystkie sektory państwowe sprywatyzowane. Spodziewam się, że nie tylko rynek gier będzie musiał przestać polegać na konsumentach z USA.
Spodziewam się, że nie tylko rynek gier będzie musiał przestać polegać na konsumentach z USA. Raczej nie.
Did you know that China is the largest video game market in the world, with the industry reporting total revenue of 279 billion yuan (around US$43.6 billion)? The U.S. ranks second, coming in at $42 billion. Japan and South Korea rank third and fourth, generating $20.6 billion and $7.3 billion respectively.
https://www.onesky.ai/blog/countries-expand-video-game
Nie jestem pewien w jaki sposób podane dane podważają to co napisałem. W zasadzie to pokazują, że już teraz kraj rozwijający się jakim są Chiny przejął pozycję USA. Nierówności w Stanach rosną w tak niesamowitym tempie, że trudno wyobrazić sobie by byli w stanie utrzymać swój poziom konsumpcji. Zwłaszcza biorąc pod uwagę jak niewielką populację posiadają w stosunku do konkurencji. Dramatyczna demografia w Japonii i Korei w zasadzie skazują je na upadek gospodarczy więc całą światową gospodarkę czekają trudne dziesięciolecia.
Ja juz tez od 2023/2024 mniej gier kupuje w ogóle, kupuje tylko to na czym mi najbardziej zależy i tyle, może 10 gier rocznie teraz wychodzi w które się chce naprawdę zagrać, a tak to wracam klasycznie do Gothica, Wiedzmina, Cyberpunka, GTA, czy inne starsze gry, żeby przejść znowu.
Jak większość to gówno to co tu kupować ? Ludzie patrzą na jakość i oceny