Cosplayerka znana w sieci pod pseudonimem Danii Marvelous po raz kolejny zaskoczyła swoim zaangażowaniem w nowy projekt Tym razem spędziła ponad 350 godzin na tworzeniu przebrania Lilith z Diablo 4.
Cosplay staje się coraz bardziej docenianą dziedziną sztuki. Polega on na tworzeniu, a w zasadzie "ożywianiu" postaci znanych z popkultury m.in. gier wideo, filmów oraz komiksów.
Jak łatwo się można domyślić, tego typu artyzm największą popularnością cieszy się w krajach azjatyckich i USA, ale coraz śmielej wchodzi również na europejską scenę. To właśnie obywatelka Starego Kontynentu zaistniała ostatnio w sieci dzięki swemu niesamowitemu dziełu.
Danii Marvelous – bo o niej mowa – to kobieta mająca na swoim koncie sporo cosplayowych przebrań. Na jej oficjalnym Instagramie, oprócz filmowych i serialowych inspiracji, znajdziemy przede wszystkim odniesienie do gier wideo, a konkretnie – Diablo.
To właśnie jej najnowsze dzieło inspirowane produkcją Blizzarda zachwyciło wielu fanów. Co ciekawe, ożywienie postaci Lilith zajęło artystce... 350 godzin (rozłożone na 5 miesięcy). Patrząc na efekty pracy, trud jak najbardziej się opłacił.
Jak sami widzicie, cosplay został wykonany z dbałością nawet o najmniejsze detale. Szczególną uwagę przyciągają szeroko rozpostarte skrzydła postaci. Artystka zdradziła – oczywiście w formie żartu – na Reddicie, że obszerna i ważąca ponad 6 kilogramów konstrukcja zmusza ją do poruszania się bokiem w ciasnych korytarzach.

Warto również dodać, że do wykreowania postaci demonicznej Lilith, Danii zużyła 20 wiader gliny piankowej. Co prawda nie jestem ekspertem, ale jest to zapewne spora ilość w świecie cosplayerów.
Możemy więc jedynie bić brawo za tak wielki talent i upór przy tworzeniu.
Więcej:Fani zarzucają jej użycie czaru „przebranie siebie” z Baldur's Gate 3, a ona po prostu ma talent
1

Autor: Kamil Kleszyk
Na łamach GRYOnline.pl ima się różnorodnych tematyk. Możecie się zatem spodziewać od niego zarówno newsa o symulatorze rolnictwa, jak i tekstu o wpływie procesu Johnnego Deppa na przyszłość Piratów z Karaibów. Introwertyk z powołania. Od dziecka czuł bliższy związek z humanizmem niż naukami ścisłymi. Gdy po latach nauki przyszedł czas stagnacji, wolał nazywać to „szukaniem życiowego celu”. W końcu postanowił zawalczyć o lepszą przyszłość, co zaprowadziło go do miejsca, w którym jest dzisiaj.