„Kupiłeś” film, to nie znaczy, że jesteś jego właścicielem. W pozwie zarzucono Prime Video okłamywanie klientów
Widzę, że ludzie w końcu zaczęli czytać to co podpisują. Lepiej późno niż wcale.
Juz widze jak przeczytales chociaz JEDNA eula od deski do deski. Tu mi czolg...
i dlatego sam kupuje tylko bluray... nie wygasnie, jak sie przeprowadze to nie zniknie z konta :P widzimisie operatora i dostawcy nie pozbawi mnie mozliwości skorzystania nawet w najwiekszej głuszy czy kiepskiej infrastrukturze :D
Kupując film na Prime Video, w rzeczywistości otrzymujemy licencję na oglądanie, która może w każdej chwili wygasnąć. W stopce strony potwierdzenia zakupu widnieje zapisana małym druczkiem informacja: „Kupując lub wypożyczając treść cyfrową, otrzymujesz na nią licencję i akceptujesz nasze Warunki”.
Według THR ustawa, która w tym roku weszła w życie w Kalifornii, może zadziałać na korzyść tego pozwu. Ma ona zakazywać reklamowanie transakcji jako „zakup”, chyba, że oferuje ona nieograniczone prawo własności do produktu. Zgodnie z nią sprzedawca musi uzyskać potwierdzenie od konsumenta, iż ten jest świadomy, że kupuje ograniczoną licencję, którą można cofnąć.
Raczej taka usługa powinna się nazywać wypożyczalnią filmów. W tedy każdy by wiedział o co biega. To samo zresztą tyczy gier. Też nie kupujemy ich na własność. Więc i w tym przypadku tylko wypożyczamy gry.
Jeśli film byłby oznaczony cyfrowo, z możliwością zapisu na dysku jak gry z GOG-a to kupiłeś kopię filmu, jak tylko streaming to tak jak gry na steam, wypożyczone na tak długo na ile steam będzie działał.