W sądzie w Waszyngtonie złożono propozycję pozwu zbiorowego przeciwko firmie Amazon. Zarzucono Prime Video wprowadzanie konsumentów w błąd.
filmy i seriale
Edyta Jastrzębska
26 sierpnia 2025
Czytaj Więcej
Widzę, że ludzie w końcu zaczęli czytać to co podpisują. Lepiej późno niż wcale.
Juz widze jak przeczytales chociaz JEDNA eula od deski do deski. Tu mi czolg...
Przeczytałem jedną lata temu i to wystarczyło, by wiedzieć, że nic co cyfrowe nie jest nasze.
i dlatego sam kupuje tylko bluray... nie wygasnie, jak sie przeprowadze to nie zniknie z konta :P widzimisie operatora i dostawcy nie pozbawi mnie mozliwości skorzystania nawet w najwiekszej głuszy czy kiepskiej infrastrukturze :D
Kupując film na Prime Video, w rzeczywistości otrzymujemy licencję na oglądanie, która może w każdej chwili wygasnąć. W stopce strony potwierdzenia zakupu widnieje zapisana małym druczkiem informacja: „Kupując lub wypożyczając treść cyfrową, otrzymujesz na nią licencję i akceptujesz nasze Warunki”.
Według THR ustawa, która w tym roku weszła w życie w Kalifornii, może zadziałać na korzyść tego pozwu. Ma ona zakazywać reklamowanie transakcji jako „zakup”, chyba, że oferuje ona nieograniczone prawo własności do produktu. Zgodnie z nią sprzedawca musi uzyskać potwierdzenie od konsumenta, iż ten jest świadomy, że kupuje ograniczoną licencję, którą można cofnąć.
Raczej taka usługa powinna się nazywać wypożyczalnią filmów. W tedy każdy by wiedział o co biega. To samo zresztą tyczy gier. Też nie kupujemy ich na własność. Więc i w tym przypadku tylko wypożyczamy gry.
Jeśli film byłby oznaczony cyfrowo, z możliwością zapisu na dysku jak gry z GOG-a to kupiłeś kopię filmu, jak tylko streaming to tak jak gry na steam, wypożyczone na tak długo na ile steam będzie działał.
Steamowi daleko do streamingu, ponieważ ściągasz i instalujesz gry w całości na własnym dysku, do tego umożliwia on również zrobienie osobnej kopii zapasowej gry na dysku użytkownika.
Tak właściwie to oferuje praktycznie to samo co GOG, jedyna różnica to wymóg używania klienta Steam.
Jak wyłączą serwery steam to te "kopie zapasowe" z drm będą bezwartościowe.
Musisz mieć internet żeby się zalogować i przejść w tryb offline.
Bzdura. Jak nie masz netu, to od razu uruchamia się w trybie offline.
Bzdura. Jak nie masz netu, to od razu uruchamia się w trybie offline.
nie do końca bo przecież musisz chociaż raz być online by zaciągnął licencję, niektóre gry potrafią się przypomnieć z licencją za jakiś czas
Kiedy ostatnio byliście bez neta? Aż ciężko w tych czasach, kiedy router telefonu jest jako backup
Steam działa na zasadzie tokenów. Te tokeny dotyczą każdej gry z osobna. By grać offline, trzeba najpierw wygenerować token. Token generuje się online. Przy pobraniu gry, tworzy się on automatycznie. Jest on ograniczony czasowo. Po pewnym czasie wygasa i bez ponownego wejścia w tryb online, nie uruchomimy gry.
Token jest indywidualny dla pojedynczego środowiska. Nie da się go przenieść na inny PC.
Na tym opiera się cały współczesny rynek piracki właśnie. Pirat uzyskuje dostęp do konta steam z zakupioną grą, instaluje i generuje sobie token. Może grać w grę bez większych problemów. Nie przejmując się kompletnie jakimiś zabezpieczeniami denuvo itp.
Jest dokładnie tak, jak pisze
Ogromna ilość gier ze steama wymaga aktywacji online(która w tym przypadku wykonuje się automatycznie przy instalacji gier). Bez dostępu do internetu nie da się zainstalować żadnej gry nawet z lokalnego "backupu". Tak btw. "backupy" z DRM, które nie da się zainstalować offline, są bezwartościowe.
Tak więc jedynym sensownym rozwiązaniem jest nabywanie gier bez DRMu, które da się pozyskać jako pełnowartościowe instalatory offline! Tylko wtedy można mieć 100% pewność, że nikt tych gier/oprogramowania nagle nie odbierze.
Rozwiązanie jest proste - nie kupować niczego z DRM, co wymaga aktywacji online!
Po prostu teraz jedyny sposób na sprawdzenie tego działania kopii zapasowych o którym mówi Mówca, to próba uruchomienia jakiejś gry z kopii zapasowej bez internetu. Kopia zapasowa służy tylko do tego, żeby nie pobierać gry od nowa, ale i tak trzeba zalogować się do steama online. Dużo gier ma dodatkowe DRMy czy chociażby DRM od steama, który wymaga aktywacji gry online i dopiero potem można przejść w tryb offline.
Więc nieważne ile kopii zapasowych porobimy - one i tak będą bezużyteczne bo żadna gra z nich nie zadziała.
Jedyny prawdziwy tryb offline to gry z goga i instalatory exe.
Myślę że ludzie świadomie nie martwią się co będzie za 10, 20 czy 30 lat.
Skąd myśl że nie będzie istniał Steam?
Nawet jeśli, to większość będzie grała w aktualne tytuły a jak zachce coś z przeszłości to kupi dostęp za grosze.
Aktualnie kupuje 10 letnie tytuły za ok 8-30 zl
Mam się martwić czy moja obecna biblioteka będzie dostępna za 20 lat? Mam ważniejsze sprawy, chyba jak zdecydowana większość.
Będę szczęśliwy jeśli zdrowie nadal będzie pozwalać na korzystanie z tej rozrywki.
Dlatego nie interesują mnie inne źródła i sklepy.
Przeczytałem jedną lata temu i to wystarczyło, by wiedzieć, że nic co cyfrowe nie jest nasze.
Tak, ale tylko, teoretycznie! ;)
W praktyce to chyba wydawcy musieliby wysłać do czyjegoś domu policję z nakazem rewizji, albo mafię żeby komuś spróbować odebrać możliwość korzystania z oprogramowania/gier, za które domownik zapłacił.
Oprogramowanie i gry z DRM to już inna sprawa, ale w tym przypadku rozwiązanie też jest jedno i skuteczne - NIE KUPOWAĆ.
Tu naprawdę, wydawców zmusić do myślenia może tylko i jedynie odczuwalny spadek przychodów.
Z drugiej strony, możecie śmiać się i psioczyć na Linuksa, LibreOffice i inne oprogramowanie FLOSS, ale mało kto docenia fakt, że jest to WOLNE oprogramowanie, a więc nikt nie może go nikomu odebrać, nawet w teorii.
W momencie, gdy jakiś film zostanie usunięty z serwisu w związku z końcem umowy, użytkownik, który kupił do niego dostęp, traci go.
Niezły scam.
Kupuję to jest moje do mojej śmierci a nawet dłużej bo przekazuję w spadku. Nie interesują mnie umowy pomiędzy platformą a producentem filmu.
Jak widać nie ma komu się tym zająć i dlatego pojawiają się problemy.
Ale to dotyczy tylko filmów i muzyki gdzie sprzedaje się CZASOWE prawa do ich wykorzystywania. W przypadku gier ma to miejsce tylko gdy bezprawnie lata po naszym zakupie z gry zostaje usunięty jakiś utwór bo ... wygasła licencja. A co mnie to g. obchodzi? Ja kupiłem grę z wszystkimi utworami w niej zawartymi.