filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Wiadomość filmy i seriale 28 października 2020, 12:51

autor: Karol Laska

Każde przesunięcie Bonda o miesiąc kosztuje milion dolarów

Wytwórnia Metro-Goldwyn-Mayer mocno cierpi finansowo na przekładaniu nowego filmu o Bondzie pod tytułem Nie czas umierać. Producenci zastanawiali się nawet nad premierą dzieła na platformach VOD.

Branża filmowa jest wyniszczana przez koronawirusa i nie jest to raczej zaskakująca wiadomość, zważywszy na sytuację kin na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy. Ostro obrywa się szczególnie wielkim wytwórniom filmowym, które nie posiadają własnych platform streamingowych, więc są zmuszane do przekładania dat kinowych premier swoich hitów. Wyjątkiem jest oczywiście The Walt Disney Company, które ostatnio poinformowało nawet o zmianie swojej polityki dystrybucyjnej i skupieniu wszystkich sił na VOD.

Wiele pieniędzy traci między innymi koncern Metro-Goldwyn-Mayer odpowiedzialny za wypuszczenie do światowych multipleksów najnowszej części serii o agencie 007, czyli No Time to Die. Dzieło miało być jedną z nielicznych większych premier 2020 roku, ale i ono nie ustrzegło się opóźnień (zobaczymy je dopiero 2 kwietnia 2021 roku).

Według raportu portalu The Hollywood Reporter każdy miesiąc obsuwy generuje milion dolarów strat. Biorąc więc pod uwagę fakt, że początkowo dzieło miało się ukazać jeszcze w kwietniu tego roku, należy nastawić się na około 12 mln dolarów w plecy. A to zapewne ułamek finansowych problemów, o których cokolwiek wiemy.

Problemy MGM miały być na tyle poważne, że wytwórnia chciała sprzedać prawa do dystrybucji dzieła wybranej firmie posiadającej platformę streamingową. Mówi się o kwocie w granicach 600 mln dolarów. Do ubicia targu jednak nie doszło, więc nadal należy liczyć się z ciągła utratą pieniędzy. Trudno natomiast wykluczyć, że Nie czas umierać nie pojawi się w najbliższych miesiącach na Netfliksie, HBO GO czy Amazon Prime Video – jest to bowiem gwarant jakiejkolwiek minimalizacji strat.

Karol Laska

Karol Laska

Swoją żurnalistyczną przygodę rozpoczął na osobistym blogu, którego nazwy już nie warto przytaczać. Następnie interpretował irańskie dramaty i Jokera, pisząc dla świętej pamięci Fali Kina. Dziennikarskie kompetencje uzasadnia ukończeniem filmoznawstwa na UJ, ale pracę dyplomową napisał stricte groznawczą. W GOL-u działa od marca 2020 roku, na początku skrobał na potęgę o kinematografii, następnie wbił do newsroomu, a w pewnym momencie stał się człowiekiem od wszystkiego. Aktualnie redaguje i tworzy treści w dziale publicystyki. Od lat męczy najdziwniejsze „indyki” i ogląda arthouse’owe filmy – ubóstwia surrealizm i postmodernizm. Docenia siłę absurdu. Pewnie dlatego zdecydował się przez 2 lata biegać na B-klasowych boiskach jako sędzia piłkarski (z marnym skutkiem). Przesadnie filozofuje, więc uważajcie na jego teksty.

więcej