filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Wiadomość filmy i seriale 1 września 2022, 15:31

autor: Marcin Nic

John Boyega o Star Wars: Duel of the Fates - to najlepszy film, którego nie nakręcono

Być może już wszyscy zapomnieli, ale początkowo za IX epizod Gwiezdnych Wojen miał być odpowiedzialny Colin Trevorrow, który miał nakręcić film o nazwie Duel of the Fates. Tak się jednak nie stało, a jego miejsce zajął J.J. Abrams.

Źródło fot.: Gwiezdne wojny: Część IX - Skywalker. Odrodzenie; J.J. Abrams; Disney; 2019

Colin Trevorrow zrezygnował ze stanowiska reżysera dziewiątej części Gwiezdnych wojen w związku ze zbyt dużą rozbieżnością pomiędzy jego wizją artystyczną a studia. Na początku 2020 roku mogliśmy jednak poznać zalążek przygotowanej przez niego konkluzji nowej trylogii, która w diametralny sposób różniła się od filmu przygotowanego przez J.J. Abramsa.

Podczas podcastu Happy Sad Confused (via Variety) na temat skasowanego filmu wypowiedział się John Boyega, czyli odtwórca roli Finna. Aktor przyznał, że nie miał nigdy okazji przeczytać scenariusza do produkcji, jednak po rozmowie z reżyserem wiedział, że byłoby to idealne zakończenie historii, a także najlepszy film w świecie Gwiezdnych wojen.

Nie mogę do tej pory przeczytać scenariusza, bo nadal mam złamane serce. Miałem spotkanie z Colinem i muszę przyznać, że była to jedna z najlepszych rozmów na temat Gwiezdnych wojen, jakie kiedykolwiek odbyłem. To tak jakby spotkało się dwóch nerdów, którzy wykrzyknęli coś w stylu: „Tak! To jest to, co chcemy zobaczyć”. Widziałem szkice koncepcyjne. To było super, mieliśmy dostać rebelię szturmowców. Mam nadzieję, że Lucasfilm da mu szansę pracy nad czymś nowym, bo to byłby najlepszy film w świecie Gwiezdnych wojen.

O czym miał opowiedzieć film Duel of the Fates?

Pierwsze przecieki dotyczące niezrealizowanego filmu Colina Trevorrowa pojawiły się w sieci kilka tygodni po premierze ostatniej części najnowszej trylogii. Czym wizja reżysera różniła się od tej, zaprezentowanej przez J.J. Abramsa?

Na pewno w lepszy sposób została rozwiązana kwestia antagonistów, którymi mieli być znani już widzom Kylo Ren oraz Generał Hux. Nie mieliśmy więc do czynienia z całkowicie niepasującym powrotem Imperatora Palpatine’a.

Rozwiązana została również kwestia rodziców Rey, a bohaterka nie miała być potomkinią Imperatora. Okazuje się, że to Kylo Ren miał odpowiadać za ich śmierć. To właśnie ten wątek miał być początkiem finałowej sekwencji, w której Rey miała walczyć z Benem Solo, a wspierać miały ją Duchy Mocy Luke’a Skywalkera, Obi-Wana Kenobiego oraz mistrza Yody.

J.J. Abrams praktycznie zignorował scenę z Ostatniego Jedi, w której miecz Luke’a został rozerwany na pół. W następnej części bohaterka ta po prostu magicznie go naprawiła, a wszystko działo się poza kadrem. Z kolei w Duel of the Fates zbudowała nowy, a do jego stworzenia wykorzystała resztki miecza starego mistrza oraz swojej pałki, używanej od Przebudzenia Mocy.

Od czasu pojawienia się pierwszych materiałów promocyjnych do Force Awakens fani liczyli, że większą rolę w historii odegrają rycerze Ren. Tak się jednak nie stało, a postacie te zostały praktycznie zignorowane i bardziej przypominały bezimienne mięso armatnie.

Według wspomnianego wcześniej wycieku rola Finna w ostatniej części trylogii miała być o wiele większa. Postać grana przez Johna Boyegę miała przewodzić wraz z Rose, graną przez Kelly Marie Tran, rebelii szturmowców przeciwko Najwyższemu Porządkowi. Nic więc dziwnego, że wcielający się w Finna aktor wolałby zobaczyć tę wersję wydarzeń.

Disney+ kupisz tutaj

W ostatnim czasie na nowo zrobiło się głośniej o Johnie Boyedze. Aktor całkiem niedawno przyznał, że nie ma najmniejszego zamiaru wracać do roli, która przyniosła mu międzynarodową rozpoznawalność. Przyznał jednak, że Finn powinien dalej pojawiać się w innych mediach, takich jak animacje czy gry.

Marcin Nic

Marcin Nic

Przygodę z pisaniem zaczął na nieistniejącym już Mobilnym Świecie. Następnie tułał się po różnych serwisach technologicznych. Chociaż nie jest typowym graczem, a na jego komputerze znajduje się tylko Football Manager, w końcu wylądował w GRYOnline.pl. Nie ma dnia, w którym nie oglądałby recenzji nowych smartfonów, dlatego początkowo pisał o wszelkiego rodzaju technologii. Z czasem jednak przeniósł swoje zainteresowania bardziej w kierunku kinematografii. Miłośnik NBA, który uważa, że Michael Jordan jest lepszy od LeBrona Jamesa, a koszykówka z lat 90-tych była przyjemniejsza dla oka.

więcej