Gdy labirynt ma osobowość, a twój towarzysz chce cię pożreć. Od tej metroidvanii trudno się oderwać
Trochę na temat, trochę nie. O ile w takich prostszych gierkach ten gatunek jest fajny, tak elementy mentroidvanii w takich grach jak Jedi czy GoD of War strasznie mnie wnerwiają.
Gierki same w sobie niezłe ale to powracanie ciągłe do poznanych już lokacji, bo zdobyliśmy jakiś malutki gadżet wybija mnie z klimatu kompletnie.
Potężny Kratos latający za setkami skrzyneczek z pieniążkami, które są ukrytę za magiczną ścianą, dostępną dopiero, gdy odblokujemy jakąś umiejętność... ehh. Jakby nie mogli zrobić po prostu bardziej liniowej rozgrywki w klasycznym stylu. Te gry by tylko zyskały na tym, bo latanie w tą i z powrotem rozwiązując zagadki środowiskowe nie jest w ogóle w stylu Kratosa, zwykłe przedłużanie rozgrywki na siłę.
Pasowało mi to jako tako w trylogii Tomb Raider, bardziej przyziemna rozgrywka, sama bohaterka w końcu odkrywa różne tajemnice, no spoko.
Ale Kratos? Czy świat Star Wars, ogromny wszechświat ale samego terenu co kot napłakał, kilka lokacji na krzyż, tylko nadziubdziane skrzyneczek i innych znajdziek w metroidvaniowym stylu żeby rozgrywka nie była zbyt krótka? Ble.
Tak, wypłakałem się, dziękuję za uwagę :D