The Legend of Zelda: Ocarina of Time, uważana przez wielu graczy i krytyków za najlepszą grę w historii elektronicznej rozrywki, obchodzi w tym roku 25. urodziny. To dobra okazja, żeby powspominać ten tytuł lub pomyśleć o ograniu go, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście.
Pierwsza odsłona serii The Legend of Zelda, zaprojektowana m.in. przez Shigeru Miyamoto i Takashiego Tezukę, ukazała się w 1986 roku w Japonii i rok później w USA. Przywołując jedną z wielu ciekawostek na jej temat, dodam, że aktor Robin Williams wraz ze swoją żoną zagrywali się w tę grę bez opamiętania i w efekcie postanowili nazwać swoją córkę imieniem tytułowej księżniczki. Tak właśnie piszą się legendy…
W ramach sentymentalnej podróży możecie obejrzeć wywiad, jakiego córka Williamsa wspólnie z nim samym udzieliła przy okazji premiery odświeżonej wersji The Legend of Zelda: Ocarina of Time na Nintendo 3DS (pierwowzór obchodzi właśnie 25. rocznicę powstania). Filmik znajdziecie tutaj. Polecam, bo rozmowa jest pełna ciepła, humoru i nostalgii. Zelda Williams wspomina w niej, że cieszy się, iż rodzice nie nazwali jej Peach.
Na pierwszą trójwymiarową Zeldę fani musieli poczekać do 1998 roku, kiedy to na Nintendo 64 ukazała się The Legend of Zelda: Ocarina of Time. Była to kolejna przełomowa gra wydana na tej kultowej konsoli. Najpierw ukazało się Super Mario 64, rewolucjonizujące platformówki poprzez przeniesienie ich akcji do trzeciego wymiaru, a kilka lat później wspomniana Zelda.
Co dziś zawdzięczamy tej kultowej produkcji? Dan Houser, weteran branży i były scenarzysta Rockstar Games odpowiedzialny m.in. za Red Dead Redemption czy Bully, powiedział kiedyś w wywiadzie dla New York Times, że:
Każdy kto tworzy gry 3D i mówi, że nie zapożyczył czegoś od Mario albo Zeldy – kłamie.
Miał on oczywiście na myśli The Legend of Zelda: Ocarina of Time. Trójwymiarowa Zelda jako jedna z pierwszych oferowała świat o otwartej strukturze, jaki znamy ze współczesnych gier. W dodatku twórcy zaimplementowali w niej dotąd niespotykane rozwiązania gameplayowe. Otóż jako Link mogliśmy grać na tytułowym instrumencie – okarynie – i miało to zauważalne przełożenie na świat gry. Muzyka Kojiego Kondo nie była już tylko soundtrackiem, ale jednym z elementów rozgrywki.
Lubicie tutoriale, które idealnie wpisują się w narrację gry zamiast wytrącać nas z immersji przedłużającymi się instrukcjami tłumaczącymi rozgrywkę? To również zasługa projektantów Zeldy. Fanom Soulsów może być za to dobrze znana funkcja zaznaczania wrogów, dzięki której kamera podąża z oponentem. Zgadnijcie sami… Chyba wystarczy.
Ta kultowa produkcja dostała w 2011 roku odświeżoną wersję na przenośną konsolę Nintendo 3DS, a współcześnie można ją ograć na Switchu. Żeby to zrobić, należy wykupić członkostwo Nintendo Switch Online wraz z Expansion Packiem. Cena takiej usługi wynosi 170 zł za rok. Ze szczegółami możecie zapoznać się tutaj. Oprócz Ocariny of Time znajdziecie w tym pakiecie wiele innych, wartych uwagi tytułów.
To dobra okazja do nadrobienia dziesiątek gier, jeśli w latach 90. byliście zbyt mali, żeby grać (jak ja), albo w ogóle Was jeszcze nie było na świecie. Natomiast dla osób wciąż głodnych nostalgii mam dwie propozycje.
Zachęcam do podzielenia się swoimi wrażeniami i wspomnieniami dotyczącymi The Legend of Zelda: Ocarina of Time na naszym forum. Możecie to zrobić pod tą wiadomością lub w osobnym wątku (poniżej), który założyła Asia. Wybrane komentarze załączymy do niniejszego tekstu. Pierwszy z nich jest następujący:
Ocarina of Time to arcydzieło. To jedna z najbardziej satysfakcjonujących gier, w jakie kiedykolwiek grałem. Lochy, walki z bossami, historia i ogólnie wszystko jest genialne. To złoty standard w serii Zelda i w ogóle w grach przygodowych. To gra, która zainspirowała wielu innych. W tę grę zawsze warto zagrać – napisał Ichigo.
Data wydania: 23 lutego 2007
Gracze
13

Autor: Michał Harat
Ukończył filologię polską ze specjalnością dziennikarską na UG. W grach zakochał się w wieku 4 lat, kiedy starszy kuzyn włączył mu zakurzonego Pegasusa. Pierwszy tytuł – Wolfensteina 3D – przeszedł w piwnicy swojego kumpla z zerówki (jego ojciec trzymał tam przestarzałego peceta). Dziś gra już niemal wyłącznie na konsolach, głównie na Switchu i PlayStation, ale ma też sporo retrosprzętu, na którym nadrabia to, co go ominęło za dzieciaka. O każdej produkcji soulsborne mówi, że „to dobra gra, być może najlepsza”. W wolnym czasie czyta książki, które nikogo nie interesują i chodzi na siłownię. Jest fanem mangi Berserk i filmów od wytwórni A24.