Cichy klik, idealnie wyprofilowane klawisze i wielka przyjemność z korzystania. Recenzja klawiatury Endorfy Celeris 1800
Endorfy Celeris 1800 to nowa klawiatura mechaniczna, która ma pogodzić graczy i profesjonalistów. Oferuje kompaktowy format z blokiem numerycznym, świetny dźwięk dzięki fabrycznemu wyciszeniu i nasmarowanym przełącznikom oraz łączność na 3 sposoby.

Miałem w przeszłości do czynienia z klawiaturami mechanicznymi firmy Endorfy, wcześniej pod nazwą SilentiumPC. Przyznam się szczerze, że model GK530 TKL jakoś niezbyt przypadł mi do gustu. Nie mogłem niczego zarzucić w domenie wykonania czy możliwości konfiguracji, ale oceniając z pozycji osoby, która dużo pisze, to kwestia dźwięku jest bardzo znacząca. Preferuję też urządzenia o konstrukcji zabudowanej, więc z radością odnotowałem wprowadzenie do oferty Endorfy modelu Celeris 1800.
Na papierze klawiatura ta posiada wiele cech, które mogą mi się spodobać. Zabudowana konstrukcja w kompaktowym wymiarze 1800 (blok numeryczny „przysunięty” do głównych klawiszy kosztem nawigacyjnego) i dobrej jakości nasmarowane przełączniki. Producent zadbał nawet o odpowiednie wytłumienie warstwami pianki. Endorfy Celeris 1800 posiada także hot swap, więc można ją modyfikować wedle swoich potrzeb już po zakupie.
Z chęcią więc powitałem możliwość jej przetestowania, aby samodzielnie się przekonać, czy nowa klawiatura Endorfy przypadnie mi do gustu. Już teraz mogę napisać, że jak najbardziej, naprawdę przyjemnie mi się z niej korzystało. Co warto rzec – mam nadzieję, że nie jest to ostatni produkt z tej nowej linii, chętnie zobaczyłbym warianty z innymi przełącznikami lub odmiennym kolorze.

- Format 1800, czyli blok numeryczny w kompaktowym wydaniu;
- przyjemny dźwięk klawiszy;
- trzy opcje połączenia – przewodowa i dwie bezprzewodowe;
- przełączniki Endorfy Yellow by Gateron;
- dodatkowe klawisze multimedialne z boku.
- Brak wytłumienia długich klawiszy;
- nietypowy układ klawiszy wymaga przyzwyczajenia;
- nakładki słabo przepuszczają podświetlenie;
- niezbyt rozbudowane oprogramowanie.
Endorfy Celeris 1800 specyfikacja
Poniżej znajdują się najważniejsze cechy techniczne klawiatury Endorfy Celeris 1800. Po więcej informacji i pełną dokumentację zapraszam na stronę producenta.
Format klawiatury: | Compact 1800 |
Typ klawiatury: | Mechaniczna |
Łączność: | Przewodowa (przewód 1,8 m), bezprzewodowa 2,4 GHz, Bluetooth |
Przełączniki: | Liniowe Endorfy Yellow by Gateron, hot-swap 5-pinowy |
Klawisze: | 100, nakładki z PBT, półprzezroczyste symbole |
Podświetlenie: | ARGB, konfigurowalne |
Akumulator, czas działania: | Li-Ion 4000 mAh, do 120 godzin (wg. producenta) |
Wymiary: | 384 cm x 129,5 cm x 44,6 cm |
Waga: | 1070 g |
Kompatybilność: | Windows 10/11, Mac OS X, Android, Linux |
Budowa i wygląd
Endorfy Celeris jest klawiaturą w tzw. formacie 1800. W tym modelu jednak nie zrezygnowano z zupełnie z klawiszy nawigacyjnych, tylko przeniesiono je na górę klawiatury, nad oba pozostałe bloki. Dlatego klawisze funkcyjne zostały nieco ściśnięte, aby zmieścić tutaj „Ins” i „Del”. Powoduje to, że nie znajdują się one w tym miejscu co zwykle i nie są też podzielone na cztery bloki. Zdarzało mi się na początku szukać klawisza „F5”. W pełnowymiarowej klawiaturze znajduje się on nad klawiszami numerycznymi „6” i „7”, tutaj jest dokładnie nad „5”.

Urządzenie jest dość nietypowe w gamie Endorfy – a pierwszym aspektem jest kolor. Klawiatura nie jest czarna lub (rzadziej) biała, jak do tej pory przyzwyczaiły nas produkty tej firmy. Obudowa jest szara w nieco ciemniejszym tonie, a klawisze w dwóch odcieniach szarości z żółtymi akcentami w postaci klawisza „Esc” i „Enter”. Być może jest to początek nowego designu u Endorfy, a Celeris 1800 jest tego pierwszym przejawem.
Z opisu wynika, że producent skupił się na wygodzie pisania, o czym świadczy dbałość o odpowiedni dźwięk klawiszy. Klawiatura jest wyposażona w wytłumienie podwójną warstwą pianki, Przełączniki także pracują wyjątkowo gładko i nie są głośne. To Endorfy Yellow by Gateron, pierwsze switche firmowane przez Endorfy, choć nietrudno zauważyć, kto jest ich wykonawcą. Być może mają one wiele wspólnego z Gateron G Pro Yellow, ponieważ są fabrycznie nasmarowane, mają dwustopniowe sprężyny i odrobinę większy opór od typowych przełączników czerwonych.

Jako że posiadam switche Gateron G Pro Yellow, porównałem je i faktycznie wydają się podobne pod względem nacisku, choć nieco się różnią budową. Endorfy Yellow mają 5-pinową konstrukcję, a ich kopułki także są żółte. Kształt styku (jego widocznej części) różni się odrobinę. Obudowa klawiatury wydaje się solidna, choć czasem coś zatrzeszczy, gdy ją chwycimy za brzegi. Być może jest to związane z faktem, iż jest ona zmontowana na zatrzaski i nie zawiera metalowej płyty.

Na obudowie klawiatury oprócz standardowych przycisków znajdziemy dodatkowe kontrolki. Na lewym boku umieszczono trzy klawisze, które domyślnie służą do kontroli głośności systemowej. Po prawej stronie zaś dwa suwaki, z których pierwszy wybiera jedno z trzech połączeń, a drugi decyduje o systemie Windows, lub Mac OS X. Na spodzie są dwustopniowe stopki oraz wnęka na kabel, który możemy wypuścić z tyłu w kilku miejscach. Tradycyjnie ujrzymy tam też mały, plastikowy keycap puller.

Co ciekawe, w zestawie jest także większy, metalowy ściągacz do nakładek i switchy. Oprócz niego dwa zapasowe przełączniki, moduł bezprzewodowy USB, kabel USB i kilka nakładek. Tych kilka klawiszy pozwala dostosować urządzenia dla potrzeb użytkownika sprzętu Apple (symbole Mac OS), lub wymienić żółte klawisze „Esc” i „Enter”. Do tego mocno skrótowa instrukcja (warto pobrać jej pełną wersję, o czym wspomną później).

Wrażenia z użytkowania
Pierwsze co się może naprawdę spodobać, to dźwięk klawiszy. Miękki i niezbyt głośny klik od razu przypadł mi do gustu. To jedna z lepiej brzmiących klawiatur, z jakimi miałem styczność. Endorfy zadbało o to, wyposażając klawiaturę w dwie warstwy silikonowego wyciszenia i piankową matę. Do tego przełączniki nie są mocowane w metalowej płytce, ale jest to materiał FR4, spotykany raczej w droższych urządzeniach. Nie uświadczymy tutaj brzęczenia, tylko miłe klikanie. Do pełni dźwiękowej uczty zabrakło wyłożenia pianką dłuższych klawiszy.
Po podłączeniu klawiatury przystąpiłem do konfiguracji podświetlenia, ponieważ domyślnie serwuje nam ona falujący efekt tęczy. Cóż, producenci stają się w tym dość przewidywalni. Podświetlenie jest dobrej jakości, lecz posiada drobny mankament, za który winę ponoszą nakładki. Otóż, są one wykonane z tworzywa PBT, część przenikliwa dla światła nie jest przezroczysta, tylko mleczna. Zapewne miało to poprawić widoczność znaków na szarych klawiszach, niestety osłabia efekt podświetlenia.

W nocy dość dobrze widać podświetlenie symboli, w dzień niestety znacznie słabiej. Światło diod wyraźniej widoczne jest w przestrzeniach między klawiszami. W sumie nie przeszkadzało mi to zbytnio, a nakładki można przecież wymienić na inne, o czym warto pamiętać. Biały kolor niestety nie jest idealnie biały – pomarańczowe zabarwienie obudów switchy może mieć na to wpływ, choć raczej niewielki.
Łączność
Klawiaturę przetestowałem w trybie przewodowym, bezprzewodowym 2,4 GHz i Bluetooth. Producent twierdzi, że bateria powinna wystarczyć na maksymalnie 120 godzin działania. Pewnie da się to osiągnąć przy wyłączonym podświetleniu, inaczej zapas energii znacznie szybciej się wyczerpie. Co jednak może być istotne, nie zmienimy ustawień poprzez oprogramowanie w trybie Bluetooth. Aplikacja dołączona do urządzenia informuje, aby w tym celu podłączyć je w trybie 2,4 GHz lub kablowym.

W trybie Bluetooth można sparować do trzech urządzeń. Obsługa tych czynności odbywa się za pomocą kombinacji klawiszy z „Funkcyjnym” (z logiem Endorfy). Ciekawie wygląda sprawdzanie poziomu naładowania akumulator. Należy wcisnąć „Funkcyjny” i spację. Podświetli nam się wtedy część klawiszy w rzędzie od „1” do „0” – im więcej tym lepiej. Jeśli wszystkie świecą się na biało, bateria jest pełna. Warto pobrać pełniejszą wersję instrukcji, w papierowej nie znajdziemy informacji, jak użyć klawisza PrintScreen, którego nie ma na klawiaturze. Do tego celu służy kombinacja „Funkcyjny” + „End”. Celeris 1800 posiada funkcję NKRO, więc nie uświadczymy problemów z rejestrowaniem kilku naciśniętych klawiszy jednocześnie.
Oprogramowanie
W okienku programu ustawień klawiatury możemy dostrzec cztery zakładki: oświetlenie, klawisze, makra i pozostałe. Podświetlenie zawiera wiele predefiniowanych efektów, niektóre z nich posiadają dodatkowe opcje konfiguracji (jak np. prędkość). Jest także tryb manualny, gdzie możemy stworzyć swój własny schemat. Druga zakładka pozwala podmienić działanie niektórych klawiszy, a także ustalić proste kombinacje. W kolejnej będziemy mogli zarejestrować proste makra. Natomiast ostatnia to kilka podstawowych ustawień klawiatury, jak NKRO czy częstotliwość działania.

Nie da się ukryć, że oprogramowanie jest uboższe, niż te spotykane w pozostałych klawiaturach Endorfy. Przede wszystkim brakuje funkcji przeznaczonych dla graczy, jak profile dla gier. Możliwe jest, że wynika to z dość uniwersalnego przeznaczenia tej klawiatury. Z punktu widzenia osoby pracującej na komputerze i każualowego gracza oprogramowanie zawiera wszystko, co jest potrzebne.
Podsumowanie
Od razu napiszę, że najmocniejszymi stronami tej klawiatury jest przyjemny dźwięk i możliwości modyfikacji (hot swap). Do tego jest to urządzenie zapewniające podstawowe łączności bezprzewodowe, więc można je wykorzystać nie tylko z komputerem. Nie jest to model skupiony na graczach, jak chociażby seria Thock. Oczywiście gracz też będzie z tej klawiatury zadowolony, choć nie wygląda ona jak urządzenie gamingowe. Stonowana kolorystyka (oprócz żółtych klawiszy, które można wymienić) i zasłonięte przełączniki nadają klasyczny look.

Endorfy Celeris 1800 jest bardziej wypośrodkowana, uniwersalna. Wydaje się dobra także dla osób wykorzystujących komputer do pracy, dużo piszących. Trafi w gust nieco innych klientów, unikających krzykliwego gamingowego stylu. Ja uważam ją za całkiem udany produkt, przyjemnie się z niego korzystało pisząc tą recenzję. Oczywiście ma pewne wady, jak słaba przejrzystość klawiszy dla podświetlenia lub oprogramowanie o niezbyt dużych możliwościach.
W momencie pisania tej recenzji za Celeris 1800 trzeba zapłacić 419 zł, co czyni ją najdroższą klawiaturą w gamie Endorfy. Biorąc pod uwagę możliwości i uwzględniając zalety uważam, że cena jest całkiem przystępna. Testowałem klawiatury na podobnych poziomie cenowym, takie jak Varmilo Moonlight 87, czy SteelSeries Apex 7 TKL – osobiście Endorfy najbardziej mi odpowiada, choć trudno odmówić Apexowi oczywistych przewag w oprogramowaniu. To kwestia osobistych preferencji i tego, czego oczekuje od klawiatury jej użytkownik.
Więcej:PS6 będzie gorszy od Xboxa Magnusa; nowa generacja konsol przekroczy barierę 30 GB RAM