Kilku klientów Starlinka, którzy wpłacili depozyt w celu zapisania się do kolejki, zaczyna wnosić skargi. Zarzucają firmie Elona Muska niedotrzymywanie terminów i brak kontaktu.
Michał Zegar
Internet satelitarny Elona Muska już od miesiąca jest dostępny w Polsce, ale z powodu limitowanej liczby satelitów jest wprowadzany stopniowo. Osoby, które chcą zająć miejsce w kolejce po tę technologię, muszą wpłacić 100-dolarowy depozyt, gwarantujący natychmiastowe „podpięcie” do kosmicznego Internetu, kiedy będzie to już możliwe. Jak się jednak okazuje, przeciągająca się miesiącami realizacja zamówień i brak kontaktu ze strony firmy SpaceX skłaniają wielu klientów do wycofania rezerwacji.
Serwisowi Insider udało się dotrzeć do kilku takich osób. Wśród nich znaleźli się mieszkający w stanie Montana John Duran oraz Ilker Temir żyjący na pokładzie żaglówki w okolicach Seattle. Obaj w lutym tego roku złożyli zamówienie na Internet Starlink – od tego czasu firma nie skontaktowała się z nimi ani razu, więc wycofali depozyt. W podobnej sytuacji znalazł się mieszkaniec stanu Idaho Ben Mills:
„Poczułem się, jakbym oddał swoje pieniądze oszustom; to zdecydowanie musiała być fałszywa strona Starlinka” – powiedział serwisowi Insider.

Tym, co łączy wyżej wymienionych, jest życie w środowiskach, w których tradycyjne formy dystrybucji Internetu są mocno ograniczone. Internet satelitarny jest zatem dla nich najlepszym sposobem, by cieszyć się dostępem do szerokopasmowego łącza. SpaceX w marcu złożył wniosek do Federalnej Komisji Łączności w sprawie „podłączenia” Internetu Starlink do środków transportu – w tym także statków i samolotów.
James Yenbamroong, prezes i założyciel mu Space (dostawcy Internetu satelitarnego w Azji Południowo-Wschodniej), stwierdził, że problemy z dotrzymaniem terminów przez SpaceX wynikają z globalnych braków chipów. Podzespoły znajdujące się w terminalach (antenach łączących się z satelitami) użytkowników sieci Starlink pochodzą z tej samej linii produkcyjnej co chipy montowane m.in. w samochodach.

Hans Koenigsmann, były wiceprezes SpaceX, uważa natomiast, że problem tkwi w liczbie terminali, która znacząco przewyższa liczbę dostępnych satelitów. Według niego firma powinna celować właśnie w zwiększenie produkcji tych drugich.
Warto zaznaczyć, że z samym wycofaniem zamówienia nie ma większych problemów. Według wcześniejszych obietnic firmy, tereny objęte testami beta Internetu Starlink miały zostać rozszerzone w połowie lub pod koniec 2021 roku. Sam Elon Musk niedawno przewidywał wyjście z fazy testowej na październik.
Starlink nie jest jedyną usługą dostarczająca Internet satelitarny, jednak zdecydowanie najbardziej się wyróżnia – głównie z powodu niskiej orbity satelitów, skutkującej zaskakująco niskimi opóźnieniami (jak na tę technologię, oczywiście). Dlatego budowanie wiernej bazy klientów powinno być priorytetem firmy.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google
48