
Data wydania: 29 września 1989
Operation Wolf to klasyczny przedstawiciel tzw. „rail-shooterów”. Od innych strzelanin odróżnia go to, że nie mamy żadnego wpływu na poruszanie się naszego bohatera, a jedynym interaktywnym elementem jest kierowany za pomocą myszy celownik.
Gracze
Operation Wolf to klasyczny przedstawiciel tzw. „rail-shooterów”. Od innych strzelanin odróżnia go to, że nie mamy żadnego wpływu na poruszanie się naszego bohatera, a jedynym interaktywnym elementem jest kierowany za pomocą myszy celownik. Gra pozwala wcielić się w rolę super wyszkolonego komandosa, który dostał zadanie infiltracji bazy wroga. Chociaż stawiane przed nami cele misji są naprawdę bardzo różne (np. uwalnianie zakładników lub odcięcie łączności), wszystko sprowadza się do strzelania w hordy nadciągających z obu stron ekranu przeciwników.
Program podzielony jest na sześć różniących się krajobrazem etapów. W każdym z nich do wyeliminowania czeka określona na początku ilość przeciwników: żołnierzy, śmigłowców, wozów opancerzonych lub innego sprzętu ciężkiego. Nasz bohater uzbrojony jest w dwa rodzaje broni: pistolet oraz granatnik. Ilość amunicji jest oczywiście ograniczona. Sztuka przetrwania w tej grze polega więc na racjonalnym wykorzystaniu dostępnych środków oraz oczywiście szybkiego zdejmowania kolejnych celów, jako że przeciwnicy w ciemię bici nie są i także próbują Cię wyeliminować. Od czasu do czasu możemy spotkać na ziemi dodatkowe zapasy amunicji a także bonusy w postaci dynamitu niszczącego wszystko co znajduje się na planszy, lub karabinu maszynowego mogącego strzelać ciągłą serią przez kilkanaście sekund.
Autor opisu gry: Krystian Smoszna
Ostatnia aktualizacja opisu: 19 sierpnia 2015
Średnie Oceny:
Średnia z 80 ocen gry wystawionych przez użytkowników i graczy z GRYOnline.pl.
Oceny Recenzentów i Ekspertów
Wiedźmin
Ekspert
2025.03.14
Operation Wolf to pierwsza tak spektakularna gra typu rail shooter, dlatego odniosła sukces. Gra od studia Taito została wypuszczona na automatach w 1987 roku, a w 1988 przeportowano ją na większość komputerów. Produkcja była niezwykle popularna zarówno na salonach gier i domowych komputerach. To coś więcej niż zwykła strzelanka, bo zaoferowała doskonałą grywalność, porządną grafikę na standarty gier z widokiem FPP z płynnym przesuwem ekranu na boki z lat 1987-1988, dobrą muzykę i wiele różnorodności w rozgrywce na tle poprzednich gier rail shooter. 8-bitowy komputer C-64 trzeba przyznać doczekał się rewelacyjnego portu, bo bardzo postrali się i wycisnęli maxa z możliwości tego 8-bitowca. Po bardzo udanej konwersji na C-64 konwersja na 16-bitową Amigę była również nieunikniona biorąc pod uwagę wyższość Amigi pod względem rozmiaru pamięci, procesora dźwięku i układu graficznego nad najlepszym komputerem 8-bitowym. Wszyscy spodziewali się absolutnego zabójcy. Cóż, wersja na Amigę jest najbliższa automatowej pod względem grafiki i udźwiękowienia, ale nie jest tak doskonała jak port z C-64.Gameplay. To strzelanka z perspektywy pierwszej osoby, gdzie palec nawet przez moment nie schodzi ze spustu. To było coś więcej niż kolejna zwykła gra rail shooter. Miód wylewał się litrami z ekranu. Wcielamy się w elitarnego członka zielonych beretów Roya Adamsa. Jest tak wielu różnych wrogów, którym trzeba stawić czoła, a także czołgi, łodzie i śmigłowce. Żołnierze przewracają się z boku na bok, aby uniknąć naszych kul zanim do nas strzelą. Czołgi i łodzie strzelają do nas całym bogactwem swego arsenału, a śmigłowce latają nisko, aby po chwili próbować nas wysłać na spotkanie ze stwórcą. Po prawej stronie znajduje się wskaźnik liczby wrogich żołnierzy, których musimy zabić i typy pojazdów, które trzeba zniszczyć. Na polu bitwy są również cywile i pielęgniarki Czerwonego Krzyża, a jeśli strzelimy do nich przez pomyłkę tracimy punkt zdrowia. Fajne w grze jest to, że możemy odkryć wiele ukrytych sekretów, które są bonusami. Sterowanie jest bardzo przyjemne i responsywne prawie we wszystkich możliwych konfiguracjach. W wersje automatową gra się za pomocą zamontowanej broni w formie Uzi i sterowanie jest dość wygodne, a przede wszystkim oryginalne. Na dzieciakach w salonie gier takie coś robiło duże wrażenie, że mogą strzelać za pomocą broni. Wersje komputerową C-64 obsługuje się na Joysticku i gra się również rewelacyjnie, bo sterowanie jest tu niezwykle precyzyjne i responsywne, a sama rozgrywka bardzo płynna, a to wszystko wpływa na niesamowitą grywalność. Na Amidze grałem zarówno Joystickiem jak i myszką, bo gra obsługuje dwa wymienione kontrolery. Granie myszką ma tu swoje zalety, bo troszkę ułatwia i zwiększa precyzję poruszania celownikiem i skutecznego strzelania, a także można rzucać granatami klikając prawym przyciskiem myszy. Jeśli gramy joystickiem musimy użyć w tym celu spacji. Największą rysą wersji Amigowej jest to, że nie jest tak płynna jak oryginał z automatów i port C-64 co jest dla mnie sporą wadą tego portu przy grze, gdzie tak ważna jest precyzja. W grze jest wiele rodzajów amunicji i granatów do zebrania i użycia, a także apteczki pierwszej pomocy, aby przywrócić nam zdrowie, ale mimo tego gra potrafi dać ostro w kość. Muszę przyznać, że jak na ramy gatunku rail shooter ta jest dość wymagająca na tle większości gier tego typu, a już zwłaszcza wydanych później już w latach 90', które są dużo prostsze do ukończenia. Gra prowadzi nas przez sześć różnych poziomów, gdzie z każdym robi co raz trudniej. Po utracie wszystkich punktów zdrowia dostajemy drugą szansę, ale gra nie odnawia nam zapasów arsenału i nie daje nam zbyt wielu punktów zdrowia. Aby utrudnić nam sprawę na ostatnim szóstym poziomie musimy nie tylko zabić wszystkich wrogów w zasięgu wzroku, ale także uratować wszystkich zakładników. To jest dość trudne, bo musimy to zrobić walcząc jednocześnie z innymi żołnierzami, czołgami i śmigłowcami dookoła. Jeśli nawet jeden zakładnik nie zostanie uratowany otrzymamy niezadowalające zakończenie. Na automatach zawsze brakło mi żetonow, by przejść całość. Udało się mi ukończyć w domu wersje C-64 i i Amigową po kilka razy, bo to bardzo wciągająca i uzależniająca gra ze świetną grywalnością. Później grałem w wiele rail shooterów, ale równie duże wrażenie jak Operation Wolf zrobiły na mnie jedynie Virtua Cop 2 (1995) i The House of the Dead (1996), gdzie kochałem grać w te gry na dwóch graczy.Grafika i udźwiękowienie. Przy wersji oryginalnej z automatów wszystkie animacje są bardzo płynne, a wrogowie są realistycznie animowani. Podoba mi się szczegółowość żołnierzy wroga, gdzie część z nich jest unikalna pod względem wyglądu, a przy bliskich celach możemy nawet zobaczyć ich wyraz twarzy. Wersja na C-64 zachowała w dużej mierze płynność oryginału oraz ma dobrą muzykę i efekty dźwiękowe autorstwa Jonathana Dunna. Wszystkie utwory muzyczne są krótkie z wyjątkiem muzyki ekranu wprowadzającego. Wersja Amigowa graficznie jest najbliższa automatowej, ale brakuje jej płynności. Zawiera również świetne efekty dźwiękowe przygotowane przez Jeana Baudlota. Wersja z Atari ST ma dość porównywalną grafikę jak wersja Amigowa, ale za to ma fatalne udźwiękowienie i jeszcze gorszą płynność co mocno wpływa na odbiór. Ten 16-bitowiec dość często odstawał od Amigi dźwiękowo i płynnością animacji. Podsumowanie. Operation Wolf to bardzo udana gra, ale także wielki pożeracz monet w swoim czasie na salonach gier, gdzie za kontroler służył zamontowany karabin maszynowy Uzi, który robił na żywo fajne wrażenie i trzymając go w garści zwiększało ogromnie nam immersje. W salonie gier kolejka chętnych do zagrania zawsze się ustawiała. Port na C-64 jest bardzo przyzwoitą konwersją wersji arcade. Zdecydowanie najlepsza wersja 8-bitowa. Wersja Amigowa mniej doskonała, ale mocno nadrabia graficznie i dźwiękowo. Całościowo ten port jest i tak wyraźnie lepszy niż na konkurencyjnym Atari ST wśród 16-bitowców czy również 32-bitowym Pc. Po sukcesie Operation Wolf gry typu rail shooter zaczęły się co raz częściej pojawiać na czele z Operation Thunderbolt (1988), Predator 2 (1990), Terminator 2: Judgment Day (1991), Die Hard 2 (1992), Virtua Cop (1994), The House of the Dead (1996). Fajną sprawą była możliwość pogrania we dwóch jednocześnie w Operation Thunderbolt, a później Virtua Cop 1 i 2 oraz The House of the Dead 1 i 2, bo dzięki temu chciało się wracać do nich wiele razy, bo więcej zabawy we dwójkę. To też w jakiś sposób pokazuje fenomen Operation Wolf, gdzie grało się jedynie solo, a mimo tego gra miała magnes przyciagania i znał ją wtedy prawie każdy komputerowiec. Wersja oryginalna na automaty:https://www.youtube.com/watch?v=Ujgy2ziBF8w&ab_channel=WorldofLongplaysWersja na komputer Amiga:https://www.youtube.com/watch?v=EYq_V6V4QrE&ab_channel=einokeino303Wersja na komputer C-64:https://www.youtube.com/watch?v=KCUJawJq-Ng&ab_channel=WorldofLongplays