16 lipca 2013
Akcji, FPP, FPS, Książki, Postapokalipsa, Science fiction, Singleplayer, Strzelanki.
Pierwsze z czterech rozbudowanych DLC do bardzo udanej strzelaniny z 2013 roku – Metro: Last Light. W dodatku gramy trzema różnymi postaciami, eksplorując nowe zakątki postapokaliptycznego świata, takie jak obóz Rzeszy czy tajemniczą bibliotekę.
Zobacz Grę
GRYOnline
Gracze
Oziem ---> chyba zauwazyles koncowke nicku 997, a jak powszechnie wiadomo tam gdzie się konczy logika, tam się zaczyna policja. A ten drugi to pewnie jego upośledzony kolega.
A co do samego DLC, zakupiłem i sprawdze wieczorem ile jest naprawdę warty.
"[...] pierwsze z czterech rozbudowanych DLC" Zaczyna się dojenie kasy...
kto kupił kolekcjonerke ma, za free...
To już nie ten sam klimat co w Metro 2033 :(
Daje 4 - takie dlc se mogą wsadzić między płuca, to dodaje tak mało, trzepanie kasy, zrobią 4 dlc które dodają kilka rzeczy... Nie lepiej zrobić jedno duże? Nie bo liczy się tylko kasa!
Ja generalnie wypowiem się jak ja widzę dlc, oczywiście jestem całkowicie przeciwko temu i uważam że jest to bezczelne wyłudzanie ( bo jednak nie kradzież - choć czasem chciałoby się tak rzec ) pieniędzy od graczy, teraz - mówicie : przecież możesz nie kupować - a i owszem, tak właśnie robię, jednakże od zawsze w dobrych grach miałem nawyk iż po prostu lubię je sobie "maksować" i robić absolutne 100%. A tu dochodzą nagle nowe dlc a w grze ( 1-szy lepszy przykład - Dirt 3 ) pojawiają się jakieś puste okienka w których nie mogę nic zrobić a które bezczelnie przypominają mi abym kupił dlc, brakujące wyzwania i tego typu rzeczy.
Weźmy na przykład Borderlandsa 2, akurat w tej grze dlc są porządne, zawierają stosunkowo sporo zawartości, ale w dalszym ciągu śmiechem na sali jest to że wszystkie dlc kosztują więcej niż sama gra ( i to nie w przeliczeniu na naszą walutę - wszędzie ) a dodają może 10-20% ( o ile nie mniej ) dodatkowej zawartości. To jest paranoja. Nie wspominam nawet o całej reszcie ( 80-90% ) które dodają fenomenalne rzeczy na całą godzinę ( ! ) gry gdzie sama gra starcza na 30-40 godzin a dlc kosztuje 1/5 wartości gry.
Suma sumarum dlc nie kupuję ale jeśli jest jakaś gra wybitna to poluję na nie w przecenie steamowej -75%. Generalnie uważam że jest to zło wcielone - mówi się jakbyś był z drugiej strony to też byś tak wyłudzał pieniądze - widać jestem "inny" bo źle bym się z tym czuł, albo dyktował bym ceny adekwatne do zawartości ( wtedy większość dlc kosztowała by 1 euro ^^ ) albo po prostu zawierał bym zawartość adekwatną do ceny.
P.S. : Mistrzami są jednak ci od CoDa, dlc w cenie 1/3 - 1/2 ceny gry dodające 4 mapki - to naprawdę trzeba mieć tupet, a najlepsze że ludzie to masową kupują ( co częściowo też rozumiem - wkręcają się w multi i chcą mieć wszystko... ).
Masz całkowitą rację. Pomimo tego daję się naciągnąć ... Nie zawsze, ale w tym przypadku tak jest. Metro: Last Light tak mi się podobało, że dokupiłem sobie Season Pass'a na Steam, które faktycznie kosztuje prawie tyle samo co sama podstawka, a daje na pewno kilka "urwanych" sytuacji. Jeszcze nie grałem w owe DLC, ale jak do tego dojdzie to dorzucę ocenę. :)
Moja ocena 4,5
Zestaw trzech misji o dość nierównym poziomem. Kampania dla Rzeszy jest niemal kalką ostatniej misji z podstawki o podniesieniu poziomi trudności. Kampania Czerwonej Linii to w sumie bardzo łatwe zadanie związane z skradaniem i cichej likwidacji której jest dość przyjemne, ale krótka. Najbardziej jednak wyróżnia się kampania Polis. W końcu zostajemy Stalkerem którego zadaniem jest zebranie 30 przedmiotów z powierzchni. Areną jest biblioteka z pierwszej części, niemal skopiowana, ale na tyle dobrze zrobione są tajne przejścia że ja osobiście sobie chwale tą mapę. Połowa przedmiotów jest w losowych miejsca, a małe i średnie mutanty się respownują. Za przedmioty dostajemy „walutę” która wymieniamy na lepszy sprzęt. Podsumowując w tym DLC wartościowa jest tylko przygoda w Kshatrigy’e która niestety jak już pozna się mapę nie zajmie więcej niż 30 min, niestety dla mnie to słaby dodatek.
Misja po stronie Rzeszy - dno, tak samo jak w przypadku ostatniej misji z głównej fabuły bronimy się przed chmarą czerwonych, znowu rozwalamy ten sam czołg, a jedynym urozmaiceniem są wkurzający snajperzy i dwie nowe pukawki, ale co z tego jak misja zajmuje 10 minut, a na hardkorowym stalkerze irytuje...
Misja gdzie wcielamy się w czerwonego jest ok, ale za krótka - musimy się po cichu dostać na stację Ciemna i w sumie będziemy się poruszać po nieco zmodyfikowanej lokacji z Metra 2033. Po dotarciu na stację misja kończy się..... żadnej kontynuacji.
Bieganie po bibliotece stalkerem z Polis jest najlepsza, ale nie bez wad. Odwiedzamy ponownie bibliotekę z jedynki i zbieramy przedmioty, które sprzedajemy za naboje.
Na wyższym poziomie trudności misja robi się nie do przejścia po spotkaniu pierwszego bibliotekarza, który często ma wywalone, że stoimy w bezruchu i się na niego gapimy tylko od razu nas atakuje biorąc nas przy tym na strzała, a jego zabicie jest absurdalnie trudne bo przyjmuje on niemal trzy magazynki z ubojnika (ta fajna strzelba samopowtarzalna). Do tego dochodzą irytujące zmutowane szczury, które w nieskończoność wychodzą z nory i są strasznie szybkie co zmusza do notorycznego używania apteczek. Żeby jeszcze dało się te ich nory spalić....
Nie polecam kupować tego DLC, chyba że macie Redux, który ma je od razu.