Blood Plasma Pak

Krwawej łaźni ciąg dalszy, a to za sprawą pierwszego oficjalnego dodatku do Blood, wydanego przez niezawodny team Monolith Productions. Tym razem twórcy oferują nam całkowicie nowy epizod, kilku premierowych złoczyńców i zwiększoną siłę rażenia niektórych broni. W sumie niewiele, ale każdy fanatyk tej gry powinien być zadowolony.

Nowy epizod, o wymownej nazwie „Post Mortem” przygotowany został z dużym rozmachem, ale szczerze powiedziawszy nie powala na kolana. Plansze są co najwyżej średnie pod względem konstrukcji, widać od razu, że autorzy skupili się bardziej na wątku rzeźniczym, niż architektonicznym. Na tle rewelacyjnych rozwiązań z oryginalnych epizodów, te prezentują się wyjątkowo blado. Ilość poszczególnych etapów także nie zachwyca, jest ich raptem dziewięć w trybie Single Player i cztery do gry wieloosobowej. Jak na rozszerzenie, to niewiele, można było pokusić się przecież o jeszcze jeden epizod. Zupełnie inne wrażenia wywarły na mnie nowe bronie, a właściwie rozszerzenia starych. Uważny gracz pamięta zapewne, że w poprzedniej wersji gry, istniał drugi tryb strzelania podręcznego arsenału, ale dotyczył on tylko wybranych narzędzi. W Blood Plasma Pak naprawiono błąd i alternatywny ogień dostępny jest już dla wszystkich środków zagłady. Moim zdecydowanym faworytem jest tu wyrzutnia napalmu, która oprócz strzelania pociskami naprzód, potrafi też wyrzucać ładunki niczym moździerz, wywołując serię niekontrolowanych wybuchów. Równie interesujące jest alternatywne działanie laski Voodoo: postawiona w dowolnym miejscu, będzie zabijać wszystkich zbliżających się do niej przeciwników.