Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Gramy dalej 11 stycznia 2017, 15:24

autor: Jerzy Bartoszewicz

World of Warcraft był lepszy w vanilli? WoW kontra Nostalrius, czyli nostalgia kłamie - Strona 2

Czy World of Warcraft był w najlepszej formie tuż po premierze, w czasach tzw. vanilli? Popularność prywatnych serwerów zdaje się to sugerować, ale nie jest to cała prawda. Przyglądamy się ewolucji kultowego MMORPG.

Eksploracja świata

Nigdy nie zapomnę pierwszych chwil spędzonych w Azeroth. Świat gry jawił się ogromny i fascynujący, a podróżowaniu towarzyszyła niesamowita atmosfera przygody. Wówczas każdy kamień wydawał się interesujący, a odkrycie nowego zadania do wykonania, skrzyni ze skarbami czy rzadkiego przeciwnika ze srebrną obwódką wokół portretu było ekscytujące.

Niska rozdzielczość niektórych tekstur z vanilli daje się we znaki.

Dziś Stormwind ma nie tylko nowe dzielnice i lepszą kostkę brukową – dodano bardzo klimatyczne oświetlenie.

Dziś moim powrotom do świata Warcrafta towarzyszy głównie nostalgia, ponieważ znam go już na pamięć, jednak w swoim czasie vanilla była czymś niesamowitym, zwłaszcza dla fanów serii RTS. Podróżowanie odbywało się też wtedy w znacznie wolniejszym tempie niż obecnie. Pierwszego wierzchowca zdobywaliśmy dopiero na 40 poziomie doświadczenia, a osiągnięcie ostatniego, 60 poziomu oznaczało dopiero początek mozolnego zbierania złota na wypasionego rumaka, zwiększającego prędkość poruszania się o 100%. Wielu graczy wybierało nawet pod kątem podróżowania klasę postaci – paladyni i czarnoksiężnicy mogli pozyskać środek transportu dzięki specjalnym questom, a druidzi, łowcy i szamani posiadali umiejętności pozwalające im poruszać się nieco szybciej już na wcześniejszym etapie gry.

Dla porównania dziś naziemne wierzchowce zdobywamy odpowiednio na 20 i 40 poziomie doświadczenia, a na 60 możemy już mieć wierzchowca latającego. Ponadto Blizzard zwiększył w grze liczbę postojów „taksówek” pozwalających na szybkie poruszanie się po świecie, a pomiędzy stolicami kursują zeppeliny i statki. W vanilli nocne elfy i taurenowie skazani byli na długą pieszą i niebezpieczną wycieczkę, jeśli chcieli dotrzeć do największego miasta swojej frakcji. Z perspektywy czasu, jako gracz, który rozwinął w World of Warcraft kilkadziesiąt postaci, mam wrażenie, że podróżowanie w klasycznym WoW-ie było jednak uciążliwe, choć niewątpliwie bardziej klimatyczne.

Zadania do wykonania

Wyróżnik hitu Blizzarda zawsze stanowiły questy. Wprawdzie, patrząc przez pryzmat najnowszych dodatków, te początkowe wydają się dziś dość prymitywne – polegały bowiem zazwyczaj na zabiciu pewnej liczby przeciwników i przyniesieniu przedmiotów – jednak gdy World of Warcraft ukazało się na rynku, konkurencja nierzadko opierała swoje produkcje wyłącznie na zwykłym grindzie. Niestety, nie ustrzegł się go i Blizzard, co wynikało z prostej przyczyny – zadań do wykonania w vanilii było zaledwie nieco ponad 300. Po 100 dla Aliantów i Hordy oraz 100 questów neutralnych. Ponieważ doświadczenie zdobywało się dość wolno, metodyczne zabijanie różnorakich mobów było przykrą koniecznością.

Dzisiaj w grze znajdziemy ponad 9 tysięcy zadań do wykonania. Jest to więcej, niż potrzeba, by zdobyć maksymalny, 110 poziom doświadczenia. Ponadto nowym questom towarzyszą ciekawe mechanizmy rozgrywki oraz ekscytujące przerywniki filmowe – tytuł przypomina pod tym względem produkcje z gatunku RPG przeznaczone dla jednego gracza. Jest to możliwe dzięki wprowadzeniu wraz z dodatkiem Wrath of the Lich King opcji tworzenia „instancji” podczas realizacji zadań. Pod tym względem to, co ma do zaoferowania Legion, okazuje się więc znacznie ciekawsze niż stara, dobra vanilla.

Rozwój postaci

Talenty w klasycznym WoW pozwalały na eksperymentowanie. - 2017-01-12
Talenty w klasycznym WoW pozwalały na eksperymentowanie.

Jednym z najbardziej interesujących elementów WoW-a było dla mnie zawsze kalkulowanie rozwoju swojego bohatera. Zdobywanie coraz lepszego wyposażenia i przeliczanie statystyk to jedno, ale gra oferowała także rozbudowany system talentów zaczerpnięty z kultowego Diablo. Pozwalał on na ukierunkowanie postaci w zgodzie z własnymi preferencjami i mimo że wśród graczy nie brakowało zwolenników „jedynych słusznych” kombinacji, znaleźli się chętni do eksperymentów, zwłaszcza wśród miłośników PvP. Warto wspomnieć, że dodatki The Burning Crusade i Wrath of the Lich King zwiększyły liczbę kombinacji za sprawą podniesienia maksymalnego poziomu doświadczenia do 80. I chociaż na końcu każdego drzewka pojawiły się nowe, potężne umiejętności wynikające z talentów, wielu testowało ciekawe hybrydy.

Niestety, Blizzard zdecydował się na kolejne uproszczenia, które zaczął stopniowo wprowadzać od premiery Cataclysmu. Dziś talenty przypominają rozwiązania z Diablo III, a dawne drzewka odnaleźć można w artefaktach, które wprowadził Legion. Nadal jednak da się dzięki nim rozwijać bohatera w obrębie jednej specjalizacji. W stosunku do podstawowej wersji World of Warcraft jest to niewątpliwie krok wstecz, podobnie jak ograniczenie liczby statystyk w przypadku przedmiotów, które przydają się danej klasie.