No Man’s Sky po aktualizacji Foundation Update – lepiej późno niż wcale - Strona 3
Po aktualizacji 1.1 No Man’s Sky w końcu zaczyna rozwijać skrzydła. Chociaż wiele elementów wciąż wymaga dopracowania, gra w nowej wersji dostarcza znacznie więcej przyjemnych wrażeń niż wcześniej.
Kosmiczne rolnictwo okazuje się równie proste jak budowanie i sprowadza się do wytwarzania doniczek, a następnie sadzenia roślin. Po upływie kilkunastu minut sadzonka dojrzewa, my zaś możemy zebrać z niej plony – cenne produkty do odsprzedaży albo garść trudnych do zdobycia surowców. Stanowi to łatwy zarobek i pozwala z czasem uniknąć powtarzania poszukiwań niektórych typów planet, choć całość zbalansowano na tyle, że nie wszystkie niedobory da się w ten sposób rozwiązać i część wędrówek tak czy siak jest nieunikniona.
Kilka budowli możemy też skonstruować w terenie, tworząc swoisty obóz wypadowy zawierający punkt zapisu gry, skaner wykrywający interesujące obiekty, terminal do pozostawiania wiadomości dla innych graczy (mam nadzieję, że na tym próby wprowadzenia do gry komunikacji z innymi odkrywcami się nie skończą...) czy znacznik pozwalający w przyszłości z łatwością wrócić do danego miejsca. W moim przypadku jednak mobilne obozowiska okazały się nieprzydatne, gdyż najważniejsza związana z nimi maszyna do konstrukcji nie zadziałała. Automatyczny system wydobywczy, który w teorii ma zajmować się za nas pozyskiwaniem surowców ze złóż, mimo proszenia, grożenia i strzelania w niego za nic nie chciał się podzielić ze mną swoimi zbiorami. Trochę pech, bo wybudowanie go kosztowało niemało.

Rolnictwo wymaga trochę latania po światach i zbierania surowców, ale jest to inwestycja, która szybko wynagradza wszelkie trudy.
Gwiazdy jak pył
Twórcy postanowili wprowadzić sporo zmian do systemu generowania planet, które na pierwszy rzut oka w większości przypadków są niewidoczne, ale w dłuższej perspektywie robią znaczącą różnicę i czynią poszukiwania nowych światów ciekawszymi. O największej modyfikacji, czyli dodaniu surowców występujących tylko na danym obiekcie kosmicznym, już wspomniałem – niektóre pierwiastki znajdziemy wyłącznie w biomach toksycznych, kolejne w gorących, jeszcze inne spotkać można jedynie na globach z zielonych układów planetarnych itp. Unikalne zasoby pozyskamy, zwiedzając jaskinie, podwodne głębiny, zabijając zwierzęta czy pokonując strażników. Aby nie trzeba było mozolnie „macać” każdej planety z osobna, zmodyfikowano skaner naszego statku kosmicznego tak, że podstawowe informacje o najcenniejszych dostępnych na danym globie surowcach możemy otrzymać jeszcze z poziomu kosmosu. Jest to bardzo przydatne, gdyż rozbudowa bazy i sadzonki pochłaniają olbrzymie ilości zasobów.

Choć prosiłem, błagałem, dmuchałem, krzyczałem i strzelałem, automatyczne pozyskiwanie surowców działać nie chciało.
Zwiększono częstotliwość natrafiania na planety z bujną roślinnością, co może nie jest zmianą zbyt realistyczną, ale na pewno sprawiającą, że podróże stały się bardziej atrakcyjne. Jednocześnie znacząco zredukowano występowanie różnych budynków i ruin, dzięki czemu nie wpadamy już co kilka kroków na starożytne monolity czy posterunki planetarne. Dodano też globy, na których budynków i inteligentnych form życia nie ma wcale. O ile osobom, które przetestowały ten tytuł tuż po premierze, większej różnicy raczej to już nie zrobi, tak zmiana ta powinna być znacząca dla nowych graczy, dla których odkrywanie kolejnych budowli w końcu może stać się dodatkową zabawą i zaskoczeniem, a nie serią krótkich spacerków od jednego punktu do następnego.
Ja i mój gwiezdny niszczyciel
Kolejnym sporym urozmaiceniem wprowadzonym przez Foundation Update jest dodanie interaktywnych frachtowców. Te olbrzymie pojazdy, wśród których znaleźć możemy egzemplarze łudząco podobne do niszczycieli z Gwiezdnych wojen, występowały w No Man’s Sky od samego początku, ale jedynie jako nieruchome obiekty, które ewentualnie mogliśmy obronić przed eskadrą atakujących je myśliwców w zamian za lichą nagrodę. Teraz po uratowaniu takiej potężnej machiny dostajemy zaproszenie na jej pokład, gdzie po przebiciu się przez serię korytarzy docieramy do mostku dowodzenia i otrzymujemy całkiem sporą gratyfikację bezpośrednio od kapitana. Niby niewiele zmieniający drobiazg, a jednak sprawiający, że bitwy są bardziej satysfakcjonujące, gdyż nie bronimy już tylko nieruchomej, olbrzymiej makiety, a statku, który możemy w każdej chwili zwiedzić i poznać jego załogę.