Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Gramy dalej 23 lipca 2016, 16:22

Od żenady do zagłady - kulisy sukcesu nowego Dooma - Strona 5

Mało która gra była wyczekiwana równie długo i z równie wielkimi obawami co nowy Doom – i mało która koniec końców okazała się równie udana. Postanowiliśmy prześledzić długą drogę studia id Software do wskrzeszenia legendy w wielkim stylu.

Edytor SnapMap oferuje całkiem poka?ne możliwoś?ci, ale to w gruncie rzeczy niezobowiązująca zabawa, a nie modowanie z prawdziwego zdarzenia. - Od żenady do zagłady - kulisy sukcesu nowego Dooma - dokument - 2021-10-19
Edytor SnapMap oferuje całkiem poka?ne możliwoś?ci, ale to w gruncie rzeczy niezobowiązująca zabawa, a nie modowanie z prawdziwego zdarzenia.

A czy takowa w ogóle powstanie? Wygląda na to, że jest to jak najbardziej prawdopodobne. W końcu nową „Zagładę” można uznać za sukces nie tylko dlatego, że 90% spośród 20 tysięcy recenzji graczy na Steamie jest pozytywnych, a średnia ocen na Metacriticu wynosi, zależnie od platformy, od 84% do 87%. Za nowym Doomem stoją bowiem również co najmniej dobre wyniki sprzedaży. Wprawdzie Bethesda nie podzieliła się jeszcze konkretnymi liczbami, ale prawie nieustanne utrzymywanie się tej gry na podium na listach bestsellerów Steama i Wielkiej Brytanii od momentu premiery (czyli przez ostatnie dwa miesiące z okładem) mówi samo za siebie. Również ok. 900 tysięcy egzemplarzy sprzedanych na PC według danych serwisu Steam Spy to imponujący rezultat. W takiej sytuacji decyzja o stworzeniu jeszcze jednej odsłony serii w perspektywie kilku następnych lat wydaje się naturalnym krokiem. Zwłaszcza że kampania fabularna tytułu kończy się zwrotem akcji, który bardzo wyraźnie wskazuje, iż ta historia będzie mieć ciąg dalszy.

Podsumowując, nowy Doom stanowi kolejny dowód na to, że rezygnacja z pogoni za innowacjami lub popularnymi trendami na rzecz sięgania po stare wzorce – znane i lubiane – czasem może być doskonałym pomysłem. Stanowi również zaprzeczenie dość powszechnej wśród graczy tezy, że przedłużający się proces deweloperski zawsze zwiastuje nieszczęście – w tym przypadku gra doskonale wykorzystała długi czas produkcji, by dojrzeć i objawić się światu w pełni swego majestatu. Może słowa te brzmią pompatycznie, ale trzeba przyznać, że czwartej „Zagładzie” udała się sztuka dość niesłychana – wskrzesić legendarną markę w godny sposób, trafiając do serc zdecydowanej większości fanów. Pozostaje więc radować się szczęśliwym powrotem dawno niewidzianego przyjaciela... i liczyć na to, że to początek nowego pasma sukcesów id Software. Oby zapowiedziana na ostatnich targach E3 gra Quake Champions okazała się nie mniej udana i naprawiła błędy Dooma na polu trybu multiplayer.