Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Gramy dalej 23 lipca 2016, 16:22

Od żenady do zagłady - kulisy sukcesu nowego Dooma - Strona 4

Mało która gra była wyczekiwana równie długo i z równie wielkimi obawami co nowy Doom – i mało która koniec końców okazała się równie udana. Postanowiliśmy prześledzić długą drogę studia id Software do wskrzeszenia legendy w wielkim stylu.

Takiej satysfakcji z eksterminowania demonów gry nie dawały już od lat. - Od żenady do zagłady - kulisy sukcesu nowego Dooma - dokument - 2021-10-19
Takiej satysfakcji z eksterminowania demonów gry nie dawały już od lat.

Wydaje się wysoce prawdopodobne, że ten element id Software „zapożyczyło” ze sceny moderskiej skupionej wokół pierwszych odsłon omawianego cyklu. Mowa konkretnie o jednej z najlepszych modyfikacji do „jedynki” i „dwójki”, która znacząco usprawniła w nich rozgrywkę, m.in. poszerzając możliwości bohatera i przeciwników o nowe ataki, podnosząc poziom trudności i drastycznie zwiększając ładunek przemocy zawarty w grze. Zgadza się, mowa o modzie Brutal Doom. Korzystając z niego, można odrywać demonom kończyny celnymi strzałami z co potężniejszych typów broni w odpowiednie części ciała, rozbryzgiwać krew na podłogach i ścianach, a także wykańczać rannych wrogów specjalnymi atakami wręcz. Brzmi to wszystko znajomo, nieprawdaż? Tak jest, identyczne opcje znalazły się w nowym Doomie. Wprawdzie nie ma bezpośrednich dowodów na inspirację rzeczoną modyfikacją, ale skoro wywarła ona tak duże wrażenie na fanach serii w ciągu ostatnich lat, to dlaczego w gronie jej miłośników nie mogliby znaleźć się również deweloperzy z id Software?

Jak jednak wspomniałem kilka akapitów wcześniej, zachwyty nad czwartym Doomem dotyczą wyłącznie trybu dla pojedynczego gracza – a przecież gra oferuje również multiplayer i edytor SnapMap. Niestety, pozostałe dwa moduły, choć nie są zupełnie do niczego, okazują się raczej rozczarowujące. Dotyczy to zwłaszcza trybu wieloosobowego, w którym – zamiast również powrócić do korzeni – zdecydowano się na stworzenie jakiejś pokracznej hybrydy, przypominającej ni to Quake’a III: Arenę, ni Call of Duty. Niby mamy tu dość szybkie starcia na małych arenach zapełnionych power-upami, ale niesmak budzi rezygnacja ze zbierania broni na planszach na rzecz odgórnego wybierania zestawów ekwipunku oraz z rywalizowania w klasycznych trybach, takich jak deathmatch czy capture the flag, na rzecz toczenia pojedynków w wymyślnych formach zabawy w 6-osobowych drużynach. Z kolei SnapMap wprawdzie oferuje sporo możliwości kreatywnym graczom i może zapewnić wiele godzin dodatkowej rozrywki, ale nijak się ma do wsparcia dla modów z prawdziwego zdarzenia – a tego id Software raczej nie dostarczy, by nie podważać sensu istnienia edytora.

Również wydumane opcje personalizacji postaci nie przekonały fanów klasyki do multiplayera w nowym Doomie. - Od żenady do zagłady - kulisy sukcesu nowego Dooma - dokument - 2021-10-19
Również wydumane opcje personalizacji postaci nie przekonały fanów klasyki do multiplayera w nowym Doomie.

W tym świetle trochę dziwnie rysują się plany popremierowego rozwoju Dooma. Na tę chwilę deweloper zdaje się prawie zupełnie odcinać od tego, co najlepsze w omawianej grze – czyli kampanii solowej – na rzecz dalszego wspierania pozostałych dwóch modułów. Mówiąc dokładniej, multiplayer doczeka się trzech sporych dodatków w ramach przepustki sezonowej (zawierających nowe mapy, warianty rozgrywki, broń etc.), natomiast SnapMap będzie wzbogacany o kolejne funkcje – np. niedostępne wcześniej środowiska, w których można tworzyć mapy – poprzez darmowe aktualizacje. Czyżby firmy id Software i Bethesda nie do końca wierzyły, że tryb solowy „pociągnie” grę, i jeszcze przed premierą podjęły wiążącą decyzję o skupieniu uwagi na rozwoju teoretycznie bezpieczniejszego multiplayera? A może trzy wieloosobowe DLC to tylko pierwsza faza wspierania Dooma, po której nastąpi wypuszczenie jakiegoś – tworzonego już skrycie – dużego singleplayerowego rozszerzenia, na wzór Resurrection of Evil do Dooma 3? Oby tak było. Zresztą, nawet jeśli prawda okaże się inna, to kolejnej porcji wspaniałej solowej rozwałki możemy oczekiwać po prostu w następnej grze z serii.