Eldritch pasi. Nie wiem, co jest takiego w tej durnej grze ale zasysa jak dobrze oprzyssawkowana macka ;)
W porządku, dzięki za pamięć:) Podwiesiłem sobie wątek i lurkuję, wiec w razie braków kadrowych wystarczy tu coś napisać;)
Paudi --> smaruję?! Toż to wszystko z czystej sympatii i dobrego serduszka! A poza tym to tylko stwierdzam fakty, ćmundo ;-p
Yans --> bo to dobry Eldritch jest :) Możemy Ci go pożyczyć, jak chcesz grać z Kasią albo z Tymkiem, ba - możesz nawet grać sam, gra jest przewidziana na 1-8 osób.
Lindil --> ooo, ja czasem jestem tak zawalona robotą, że niezbyt mi na rękę granie, ale zwykle idę, żeby nie rozwalić reszcie spotkania - teraz w takiej sytuacji ekipa może dobrać Ciebie na moje miejsce :)
19.30 ok, postaramy się nie spóźnić bardziej niż zwykle ;)
ale zwykle idę, żeby nie rozwalić reszcie spotkania
Jakieś mało subtelne te aluzje w moim kierunku ;)
Paudi ====> Już zapomniałeś, że Gwiazd jest uosobieniem subtelności :D
Lindil ====> Prędzej czy później Gwiazd, z jakiegoś pokręconego powodu, wystawi nas nagle do wiatru ;)
z Magiciem też tutaj można, prawda? :D bo planszówki czasem grywam, ale w Magica dość regularnie, chociaż nie jestem jakimś wybitnym graczem.
Za to w Manchesterze odbywa się własnie turniej na 1400 ludzi i dwóch Polaków walczy o Top 8, więc trzymam kciuki :)
Paudi --> to akurat wyjątkowo nie było obmyślone jako aluzja pod Twoim adresem, ale faktycznie, idealnie pasuje :D
Yans --> nie "z jakiegoś pokręconego powodu", tylko "z powodu bardzo ważnych rzeczy związanych z przecinkami"! Albo po prostu wezmę za dużo tabletek i znowu odlecę :D
wujo444 --> pewnie, że można, chociaż na Magicu znamy się moooooooooocno średnio :)
Gwiazd-->
ooo, ja czasem jestem tak zawalona robotą, że niezbyt mi na rękę granie, ale zwykle idę, żeby nie rozwalić reszcie spotkania
Ależ Gwiazd, co Gwiazd? Sugerujesz, że jak przychodzisz, to nie rozwalasz rozgrywki?!?
wujo444-->
z Magiciem też tutaj można, prawda?
Można, chociaż dla mnie to pieśń odległej przeszłości (skończyłem grać mniej więcej jak wychodziła Inwazja). Yans coś wspominał za to, że jakieś nowe karty ostatnio testował.
Sugerujesz, że jak przychodzisz, to nie rozwalasz rozgrywki?!?
Wtedy rozwalam ją na zupełnie innym poziomie... błagam, niech dzisiaj nikt nie gra Silasem, bo znowu się zagubię ;D
wujo444 ====> Chciałem uściślić, że to Gwiazd zna się na Magicu moooooooooocno średnio :D
Ja kiedyś grywałem sporo, nawet po różnych turniejach, najwięcej prerealase'owych. Teraz grywam w miarę regularnie ale z częstotliwością półroczną :) Parę dni temu testowaliśmy ostatnie 3 dodatki, które opisałem w poście [156]. A co do udziału Polaków w turniejach międzynarodowych, to zawsze mieliśmy silną ekipę i widzę, że nic się nie zmieniło.
Wtedy rozwalam ją na zupełnie innym poziomie... błagam, niech dzisiaj nikt nie gra Silasem, bo znowu się zagubię ;D
Proszki wzięła?
Shadow ====> Dobre pytanie !!! :D Ja dzisiaj specjalnie wezmę znowu marynarza i zobaczymy czy Gwiazd to ogarnie tym razem czy znowu będzie lost in time and space ??? :D
Lepiej się upewnić, bo już przed graniem możesz dostać jakiejś amnezji czy innych halunów...
Chciałbym podkreślić, że wszystko, co się wczoraj zdarzyło, to wina Yansa.
Najpierw błyskawiczny łomot, jaki zgotował nam Yog-Sothoth - wina Yansa, który zamiast pomykać po świecie i zamykać bramy, zacumował w Sydney i obczajał miejscowe tawerny. A po zmianie z pseudożeglarza w pseudopolityka nie było lepiej. Niekończące się loty rekonesansowe Izy nad Arktyką i jej niedająca się w żaden sposób wytłumaczyć słaba teledetekcja - wina Yansa, który nie wyposażył jej w sprzęt polarnika. Przedłużające się zatapianie R'lyeh przez Gwiazd - wina Yansa, który nie wyposażył jej w sprzęt płetwonurka. Moje własne słabe serduszko, które zamarło przy prawie finałowym spotkaniu z córką Cthulhu - wina Yansa, który porzucił swoich wyborców w krytycznym momencie. Wreszcie, wynurzenie się wielkiego Cthulhu - wina Yansa, który zamiast gryźć macki, gryzł w tym czasie ziemię.
Miłośnicy recyclingu zapamiętają za to wygłoszone wczoraj przez Gwiazd: Shadow, przynieść Ci piwo? I tak idę do łazienki.

Czyli beze mnie był łomot ?! Nawet jak Wam zostawiłem tyle sprzętu ?! Ćmundy jedne :D I jeszcze by chcieli, żeby marynarz nie chlał po tawernach, a polityk mówił prawdę i obdarowywał prezentami ?! Świat się kończy i czeka nas rychła przedwieczna zagłada :D
Zdecydowanie wina Yansa! Nie pomogła nawet moja maszynka do robienia glutokenów i wysyłanie sprzętu na dalekie ekspedycje.
Ale zabrakło nam niewiele. Jednego sukcesu na pięciu kostkach...
Kermit-->a tobie to przypadkiem nie mózg padł?
Serce zamarło z przerażenia, które zafundował mu mózg usiłujący pojąć Cthyllę :)
Skoro już czwartek, to czas zadać sobie pytanie: azaliż gramy coś w ten weekend czy nie? A jeśli tak, to w co i kiedy? Uprasza się Szanownych Mackowiczów o podanie preferowanych terminów i tytułów, z których wspólnymi siłami wybierzemy te najlepsze :)
Na razie u nas na pewno odpada niedziela. A co do reszty - będziemy wiedzieć jutro. Łącznie z ew. piątkowym terminem :D
Nagły zwrot akcji - my też odpadamy w ten weekend (chociaż sami się dopytywaliśmy). A skoro Yans zaczął, to tradycyjnie uznajmy, że to przez niego :)
Moim zdaniem to wina Paudiego!
Nie gramy w sześć osób? Wina Paudiego.
Nie gramy w ogóle? Wina Paudiego.
Deszcz pada? Wina Paudiego.
Mam 270 stron książki do zrobienia w tydzień? Oooo, to dopiero wina Paudiego!
Aaaaa, bo deszcz leje, roboty za dużo, a do tego jeszcze rozwaliłeś nam granie w niedzielę, łachudro.
Nie dosc, ze zepsul gre, to jeszcze ukradl slonce. Swieci mi od rana przez okno w pracy :>

Szanse na granie w ten weekend też niewielkie, ale na pocieszenie - Kickstarter z Cthulhu :)
https://www.kickstarter.com/projects/warpo/legends-of-cthulhu-retro-action-figure-toy-line

Ja będę lost in time and space przez najbliższe 2 tygodnie. Ale na pocieszenie i na gorące dni ...
U nas, jeśli już, to niedziela. Możecie się pewnie zdecydować nawet w ten dzień, bo raczej nie będziemy mieć na wieczór żadnych planów. Oprócz MŚ :P
Dzielna ekipo planszówkowa, mamy wolny niedzielny wieczór, więc jeśli nie macie czegoś już zaplanowanego, to zapraszamy :-)
Dzielna ekipa drugi weekend zmaga się z przeciwnościami losu, które objawiły się w postaci Przedwiecznych Fuch z Głębin. Może uda się je ostatecznie pokonać w najbliższych dniach i tym samym uratować posiedzenie przyszłotygodniowe, ale nie dajemy głowy, bo sytuacja jest dynamiczna :)

Na tegotygodniowe nie ma co się nastawiać, bo się działkujemy (aczkolwiek zapraszamy). Przy okazji dwie uwagi.
1. Pamiętacie jak rozkminialiśmy karty do karcianki Kłamcy? Okazało się, że na zdjęciu to jednak nie były prototypy. Część kart ma dwie strony... Zdolny ja.
2. Mówcie mi Nyarlathotep! (aczkolwiek kilka odpowiedzi było na zasadzie "o! to dobrze brzmi")
http://www.playbuzz.com/tannerb10/what-lovecraftian-god-are-you
Mi wyszedł Cthulhu, ale to pewnie zasługa koloru :)
Co do spotkania, to my już ogarnięci i jeśli nie w ten, to możemy spokojnie ustawiać się na przyszły weekend. Dzień dowolny, wyjątkowo (!) nawet piątek.
widze wątek dosc mocno specyficzny i chyba zamkniety, ale co tam i tak napisze:
czy ktos z Was gral moze w Spartacusa?
z kumplami lubimy ogolnie gry z duza ilosci negatywnej interakcji, lamaniem sojuszy, zdrad itp
obilo mi sie o uszy, ze w spartakusie jest tego sporo, moze ktos sie wypowiedziec?
Chyba nikt z nas nie grał, a przynajmniej nikt się nie przyznawał. Ba, wydaje mi się, że o Spartakusie nikt z nas nigdy we wspólnym gronie nie wspomniał :)
Negatywnej interakcji na tony jest oczywiście w "Grze o tron" i to polecamy (a przynajmniej niektórzy z nas, bo inni tak się zdołowali tym, że wystarczy wyjść na minutę do toalety i po powrocie zastać swoje sojusze nieaktualne, a sojusze przeciwko sobie - żywe i rozwijające się, że blokują od lat jakiekolwiek próby gry).
Ewentualnie "BS:G", gdzie połowę gry zastanawiasz się, kto przy stole jest w twojej drużynie, a kto nie, rzucasz oskarżenia na lewo i prawo oraz odpierasz całkowicie niesłuszne oszczerstwa, jakobyś był tosterem i chciał zniszczyć ludzkość. A w drugiej połowie gry się ujawniasz i faktycznie próbujesz zniszczyć ludzkość.
czyli ze niby wstyd grac w spartakusa?:)
ja serialu nie ogfladalem wiec nie wiem:)
w GoT gramy sporo, ale czasem szalg mnie trafia bo dwoch z nas mysli tak dlugo, ze potrzebujemy 6-8h by skonczyc:(
Obejrzałem 10 minut pilota, więc też nie wiem, bo zły CGI wypalił mi oczy :) Szczerze mówiąc, to do dziś nie wiedziałem, że wyszła planszówka.
Battlestar jest na pewno szybszy od GoT-a, bo każdy ma jedną postać i dwie akcje na turę - choćby nie wiem, jak kombinował, długo tego robić nie będzie. Inna sprawa, czy lubicie sztafaż wielkich statków kosmicznych i zabójczych robotów, no ale to tylko dekoracja. Sedno rozgrywki to "czy ten buc po lewej uśmiecha się, bo JEST tosterem i robi nam koło pióra, czy dlatego, że NIE JEST, a domyślił się, że ja jestem", czyli ogólna paranoja.
Próbuję przypomnieć sobie, co jeszcze ze znanych nam rzeczy może ci podpasować, ale z zaskoczeniem zauważam, że gramy w niebezpiecznie dużo gier kooperacyjnych. Może reszta pomoże.
mamy kilka coopow (escape from colditz, dracula, zombicide czy shadows over camelot), ale ja jednak wole inne gry
ostatnio sporo gralismy w malego ksiecia, taka mala pierdolka a jak 3 sie zmowi to zawsze czwartego wykoncza
teraz w trakcie przerwy na obiad gramy w 7 w sabotazyste bo to przynajmiej szybko leci...
co do battletsara - ten serial tak mnie zmeczyl, bohaterowie mnie tak strasznie wkurzali, ze od razu mnie to nastawia negatywnie...ale moze trzeba sprobowac
Z kumplem wczoraj i dziś machnęliśmy 3x w Grę o Tron (tak, była też trzecia osoba). Fajna, generuje ciekawe scenariusze, ale na poziomie mechaniki odrobinę mnie rozczarowała, nie ma tylu opcji i różnych zasad jak w Arkham Horror.
A core set Magic 15 za rogiem, kolejne zmiany w standardzie... Szkoda, że na razie nie pokazali zbyt wielu dobrych kart, które by coś zmieniły w meta.
GoT pokazuje pazurki dopiero przy pięciu osobach, bo po prostu jest z kim spiskować i kogo zdradzać. Wydaje mi się, że raz zagraliśmy w czwórkę i już wtedy automatyczny podział na 2v2 zabierał z gry połowę zabawy. Można powiedzieć, że z GoT jest jak z brydżem - sama mechanika jest banalna, to licytacja jest gwoździem programu.
Co do GoT - pełna zgoda. Dopiero 5-6 osób stwarza odpowiednie interakcje i możliwości wbicia noża w plecy. Jest też różnica między 1 a 2 edycją - ta druga imo ma trochę zbyt dużo losowych czynników. Wolałem jak można było sobie wszystko wyliczyć i skalkulować, a zmiennymi były głównie zachowania innych graczy. Rozumiem, że np. losowy bonus do starcia daje zwiększony realizm, ale budzi to inne emocje niż powinno w tego rodzaju grze.
Eee, przecież nie musisz grać kartami losów bitwy, to tylko opcja. I wydaje się nieco lepsza, niż możliwość skalkulowania każdej bitwy.
Jesztem szpowrotem, obżarty niezliczonymi ilościami przedwiecznych macek oraz ssawek ! Tylko kto wyłączył w tym kraju słońce ?!?!?!
My jesteśmy właśnie w trakcie wyprawy na wschodnie rubieże i tu słońce jest. Czasami :)
Dzięki za kartkę ze znakiem Cthulhu! :)
Gramy coś w weekend? U nas piątek lub niedziela.
Shadow ====> To oficjalny certyfikat Cthulhu 2014 ;) U mnie może piątek ale dam jeszcze znaka wieczorem.
Nam piątek też pasuje, a i za hasturkartkę też dziękujemy :) Jakby pojawiały się kolejne pomysły, to zawczasu odpowiadamy, że pasuje nam i czwartek, i piątek, i sobota, i niedziela.
Niedziela nam się wstępnie wykreśliła z kalendarza, ale piątek podtrzymujemy. A jakby co, to w czwartek też zapraszamy chętnych na granie.
W ten piątek, to jednak muszę zostać z Tymkiem w domu, więc jeśli byście mieli ochotę, to zapraszam do mnie.
Godzina jak Wam pasuje. Jak dacie radę, to może być nawet 18.00, co by meczetlować Francja Niemcy ;)
No i jutro chyba raczej coś lekkiego ze względu na meczetlowanie ;) Może ZOMBIES !!! ?! Poza tym, na stanie mam Nogi Stonogi, Pędzące (nie Pierdzące) Żółwie i Dino Park. Wszystko bardzo fajnie niekooperacyjne gry z opcją dla wrednych dorosłych ;)
My godzinowo jesteśmy elastyczni, niech Shadow z Izą się określą.
Nie wiem, jak inni, ale ja chciałbym zauważyć, że Horrorcliksa nie trzeba będzie daleko nosić :)
Jak znajdę czas, żeby odświeżyć sobie zasady, to potencjalnie może być i HorrorClix.
18.00?! No przecież na milion procent się spóźnię :D O ile w ogóle dotrę, bo przecież od wczoraj dochodzę do siebie po wyprawie na wschodnie rubieże :))
Możemy też przynieść Eldritcha (wszyscy chyba wciąż pamiętają zasady, a przerywanie gry na rzecz oglądania meczu specjalnie nam nie zaszkodzi, bo rozgrywka nie jest aż tak wymagająca) albo Magię i Miecz, to nie wymaga żadnego zaangażowania :D
W trakcie meczetlowania można w coś pograć. Proponuję 3 gierki, o których pisałem powyżej. Będzie to pewien powiew świeżości :D A między meczami może ZOMBIES !!! albo Horrorclixa, jeśli zdążę sobie odświeżyć zasady, a nawet zacząłem ;)
Nie wiem, jak wam, ale mi po wczorajszym śniła się sałata.
A z rzeczy książkowych - czy ktoś z was nie ma może czegoś z poniższej listy? To w większości pierwsze tomy cykli.
Philip Jose Farmer - Gdzie wasze ciała porzucone
Chris Beckett - Ciemny Eden
Mark Hodder - W dziwnej sprawie skaczącego Jacka.
Richard Morgan - Modyfikowany węgiel
Jack Campbell - Nieulękły
Peter Watts - Ślepowidzenie
Paolo Bacigalupi - Nakręcana dziewczyna
Susanna Clarke - Jonathan Strange i pan Norrell
Jo Walton - Wśród obcych
Saladin Ahmed - Tron Półksiężyca
John Ringo - albo Pieśń przed bitwą albo Marsz w głąb lądu albo Tam będą smoki albo W lustrze
Paul Kearney - Wyprawa Hawkwooda
Fritz Leiber - Zobaczyć Lankmar i umrzeć
Ian McDonald - Rzeka bogów
Peter F. Hamilton - Dysfunkcja rzeczywistości
Problem w tym, że mam ją w Piasecznie, gdzie bywam dość rzadko (i jeszcze muszę pamiętać, żeby coś wziąć). Na pewno też mogę ci kilka tytułów od razu odradzić :)
Sałaty w snach nie uświadczono, ale rano wyglądała w lodówce nawet... smacznie. Dziwne.
Pytanie "czy warto" miało być kolejnym pytaniem, ale zakładałem, że zadam je pyskiem przy spotkaniu :) Jednak skoro biblioteczkę trzymasz za miastem, to zadam teraz: co z tego warto? Bo jak czytałem recenzje to większość (poza Tronem Półksiężyca) miała oceny powyżej średniej.
Philip Jose Farmer - pierwszy tom niezły, później zaczyna się męczenie buły. Yans się pewnie nie zgodzi.
Chris Beckett - nie cykl (chociaż ma być niby 2 tom). Niby nowa powieść, ale napisana bardzo klasycznie, trochę Aldissowo czy Leguinowo. Niezłe, chociaż mało odkrywcze.
Mark Hodder - nawet fajne steampunkowe gadżeciarstwo. Sensu większego nie ma, ale fajnie się czyta, szczególnie pierwszy tom.
Richard Morgan - nie przepadam, ale Yans będzie chwalił.
Jack Campbell - nie mam, nie znam, ale ponoć raczej klasyczna spaceoperka.
Peter Watts, Ślepowidzenie - zdecydowanie warto, jedna z lepszych powieści sf ostatnich lat.
Paolo Bacigalupi, Nakręcana dziewczyna - sf bliskiego zasięgu z ekologicznym zacięciem. Niezle, chociaż chyba wolę jego opowiadania.
Susanna Clarke, Jonathan Strange i pan Norrell - dobrze napisane, imo warto przynajmniej zacząć i zobaczyć czy pasuje.
Jo Walton - albo się podoba, albo nie. Chyba książka, która najbardziej sprzeczne opinie wywoływała ostatnio. Mnie się podobało - taka leniwa narracja i hołd złożony nałogowym czytaczom.
Saladin Ahmed - niby cykl, ale więcej się raczej u nas nie ukaże. Przygodówka z potencjałem bardziej na komiks niż powieść.
John Ringo - podobało mi się te naście lat temu. Ogólnie schemat prosty: mamy jakiś zółtodziobów/rozbiliśmy się na obcej planecie/itp = musimy przeżyć, gdzieś dojść, trup się ściele gęsto. Taki Gemmell SF. Chyba tylko "W lustrze" wybija się z tego schematu, napisane dla jaj.
Paul Kearney - kiedyś mi się podobało, a w zasadzie pierwsze 2 tomy. Później jest już gorzej. Troszkę inne fantasy, ale na zasadzie różnic między antonówką a szarą renetą :)
Fritz Leiber - klasyka, pierwowzór łotrzykowskiej fantasy. Z jednej strony dlatego ciekawe, ale z drugiej trąci myszką. Większość tomów to opowiadania.
Ian McDonald - ostatnie kilka powieści McDonalda to ten sam schemat: jedzie sobie autor na wakacje do nowego kraju, podoba mu się, więc podkręca go technologicznie i przesuwa fabułę o kilkadziesiąt lat do przodu i ma już pomysł na powieść. Fajnie od strony pomysłów sf, fabularnie czasem nieco kuleje. Fajnym uzupełnieniem są też opowiadania.
Peter F. Hamilton - kiedyś byłem bardzo na tak, ale z czasem mi się zmieniło. Pierwsze 2 tomy dobre, później za dużo lania wody, a rozwiązanie nieco rozczarowujące.
Dzięki :) Jakbyś kiedyś zabrał z Piaseczna Wattsa, Leibera i/lub dowolnego Ringo (mam wrażenie, że co chwila ktoś się do niego odnosi, a ja ani słowa nie czytałem), to przejąłbym ich przy którejś rozgrywce. Czas się doliteraturzyć popularnie.
Z nowego humble bundle'a ostał mi się klucz steamowy do pierwszego Bioshocka. Może ktoś jeszcze nie ma? Bo oddam.
Planuję zakup Eldritch Horror, posypała mi się ekipa od wymagających planszówek i szukam czegoś łatwiejszego (nie łatwego). Jakieś wrażenia z pierwszej ręki? Rady, uwagi, a może polecacie inną grę?
Zasady ma (dość) proste, ale o wygraną wcale nie jest łatwo, więc musisz mieć osoby niezniechęcające się za bardzo porażkami.
Podpisuję się pod zdaniem Shadowa, a od siebie dodam, że w porównaniu z Arkham Horror jest szybciej, bardziej z biglem, czujesz, że co chwila coś robisz, a klimat znacznie bardziej w kategorii "podróżujemy po świecie, walcząc z potworami" niż "chowamy się przed potworami po zaułkach". Tyle że ostateczne zwycięstwo przychodzi tylko przy dużej dozie kooperacji, planowania i szczęścia. Ale zabawa przednia, moje oczekiwania Eldritch przeskoczył.
Aaa! I świetnie się skaluje na 1-2 graczy.
Jack Campbell - Honor Harrington to przy tym pewniak do literackiego Nobla. Przeczytać można, ale całość jest nawet bardziej czarno-biała i sporo gorzej napisana.
[279] [280] - wielkie dzięki za pomoc!
A poleciłby ktoś coś innego dla 3-5 osób, nie za łatwe i nie za skomplikowane (tłumaczenie max 30 min i można grać)? Mam już (lub ktoś z mojej ekipy ma):
- Battle star Galactica
- Senji
- Osadnicy z Catanu
- Carcassone
- Agricola
- Jungle speed
- Ticket to ride
Edit: Dominiona też mamy ;)
Wcześniej grało się w wiele wciągających i długich gierek np. Talisman z dodatkami, ale teraz ciężej z czasem i partia na 5 -6h nie wchodzi w rachubę. Szukam czegoś wciąć wymagającego ale na 1-2h trwania partii max.
Ja lubię Dominiona - karcianka, zasady proste, grywalność duża. Partia trwa około pół godziny. Z ekonomicznych (powiedzmy) fajny jest też Stone Age. Tu także zasady tłumaczy się w kilka minut, ale imo zabawa dobra.
Jak mamy godzinę, to najczęściej leci "Ticket to ride" :) Reszta jest dłuższa i/lub bardziej skomplikowana. Może Zombies? http://www.rebel.pl/product.php/1,371/4278/Zombies.html Zasady niewiele dłuższe niż Chińczyka, rozgrywka na jakieś 1,5 h. No i ta radość, kiedy ucieka się helikopterem, a kolegów zjadają hordy.
Dzięki wszystkim za pomoc, zdecydowałem się na Eldritch Horror.
Urzekł mnie fragment w jednej z recenzji tej gry, że można w nią grać samemu, sterując kilkoma postaciami :P Czy to prawda? Bo dla mnie wydaję się to lekko dziwne
W każdą grę kooperacyjną można grać samemu - bo i tak strategię ustala się grupowo. Jak się gra solo, to przynajmniej sprzeczne interesy typu "mam gdzieś cel, lecę zabić potwora" (tak Yans, to do Ciebie!) nie wchodzą w grę. Czy to fajne? Pewnie może być, bo wtedy nie różni się to specjalnie od turówki na komputerze, gdzie steruje się drużyną bohaterów.
Ktoś musi odwalać za Was czarną robotę i poświęcać się w imię Większej Sprawy. Wiem, że często ciężko Wam to garnąć :D
A wracając do tematu – pamiętam, jak we wczesnych latach 90. znalazłem pod choinką "Magię i Miecz", a akurat święta spędzaliśmy u babci, czyli bez żadnego rówieśnika w promieniu paru kilometrów. Miałem taką gorączkę, oglądając planszę i karty, że nie było opcji na żadne "poczekam tydzień i zagram, jak wrócę do domu". Rozkładałem cztery postacie i po kolei grałem każdą, próbując nie pamiętać (!) planów, jakie miałem, gdy grałem poprzednią. Świetne ćwiczenie dla początkujących schizofreników :D
Znaczy - sam ze sobą zawiązywałeś sojusze, żeby potem sam siebie zdradzić, zanim sam się zorientujesz?
Kermit-->tak naprawdę, to próbowałem rozkminić mechanikę na początku. Jak sobie rozłożyłem na pięciu graczy, to spokojnie zapominałem przy piątym co połozyłem dla pierwszego :D
Yans
Dzięki za kartkę wysłaną jeszcze na poprzedni adres, dotarła ostatnio do mnie za sprawą nowego lokatora mojego starego lokum.
Kilka partii w Eldrich już rozegrane. Gra naprawdę wciąga, dawno nie widziałem tyle klimatu.
Co więcej wydaje mi się trudna. Tylko raz uratowaliśmy świat do tej pory. I to raczej brakowało nam wiele ;) ale pewnie bierze się to z tego, że nie znamy trudności zdarzeń / kart i jak dzieci w mgle staramy się pokonać zło. (karta "mroczny pakt" efekt rozliczenia - umierasz :) i nasz najbardziej podpakowany "wojownik" w ekipie ginie )
Jest trudna. Nie ma czasu na szlajanie się po planszy, tylko od razu trzeba wypełniać zadania. A czasem kilka nieudanych prób w testach powoduje straty, których później nie daje się odrobić.
No... Nie mow, ze zapisales odwrotnie, niedawno przeciez specjalnie Wam wszystko odswiezalem.
Częściej zmieniaj lokum w tej tulipaniarni, to niedługo będzie wszystko jedno na który adres zostanie coś wysłane. W każdym mieście będziesz miał nowego lokatora, który Ci podrzuci korespondencję :D
Będziemy adresować: "Paudyn, Holandia" i listonosze już będą wiedzieć, co z tym zrobić :)
Nadchodzi następna część:
https://www.gry-online.pl/forum/wwwais-planszowki-macka-jest-tylko-jedna/z7cb7a4f?N=1