
Od mojego poprzedniego posta minął ponad miesiąc, ale w tym czasie ukończyłem trochę gier jak i ciągle na tapecie są nowe.
Dome Keeper - (22h, ukończone) - Wall World, które rozwija pomysł jest nieco lepsze, bo ma główny cel. Dome Keeper to zbiór scenariuszy z kosmetycznymi zmianami. Fajne, dostarcza zabawy, ale mogło być jeszcze lepsze. Więcej o grze napisałem tutaj: https://www.gry-online.pl/gry/dome-keeper/komentarze/z3648a#post0-16769881
Neyyah - (20h, ukończone) - Fantastyczna przygoda w klimatach serii "Myst". Staroszkolne poruszanie się i rozwiązania, ale satysfakcjonująca eksploracja. Audiowizualnie rewelacja, zaprojektowany świat jest z dbałością o najmniejszy szczegół. Zagadki nietrudne, ale czasami łatwo się pogubić w kolejności, co należy robić i łatwo też pominąć jakieś przejście, przycisk, czy inne przedmioty od interakcji. Z immersji wybijają aktorzy w FMV, którzy grają jak z teatrzyków szkolnych i pod koniec dużo latania w te i we wte. Ale warto. Więcej o grze napisałem tutaj: https://przygodomania.pl/neyyah-recenzja/
Paper Trail - (8h, ukończone) - Bardzo pomysłowa, niekonwencjonalna gra logiczna, w której obracamy odwrotnie fragmentami kartki tworząc nowe przejścia. Kilka krain i wariacji pomysłu oraz prosta acz wzruszająca historia bohaterki. Więcej o grze napisałem tu: https://www.gry-online.pl/gry/paper-trail/komentarze/z4639b
The Alien Cube - (3h, ukończone) - Kontynuacja The Land of Pain i taka sama konstrukcja rozgrywki w klimatach Lovecrafta. Fabularnie wiadomo, czego się spodziewać, gameplayowo to w dużej mierze walking sim z okazjonalnymi ucieczkami przed wrogami. Grafika bardziej niż dobra a dźwięk świetny i robi robotę. Więcej o grze: https://www.gry-online.pl/gry/the-alien-cube/komentarze/z16173
Deep Sleep: Labyrinth of the Forsaken (16h, ukończone) - Jednak odrobinę gorsza od trylogii. Początkowo była świetna, ale z czasem natłok walki irytował, zaś zagadek nie było wiele. W sumie to bardziej turowy survival horror, niż klasyczna przygodówka. Są też elementy RPG. Nie miała jednak tej tajemnicy, co poprzednie odsłony. Więcej napisałem tutaj: https://www.gry-online.pl/gry/deep-sleep-labyrinth-of-the-forsaken/komentarze/z56edf
Beyond Sunset (4,5h, porzucona) - jak lubię retro FPsy, tak ten tytuł mnie mocno rozczarował. Więcej o grze napisałem pod kartą w encyklopedii: https://www.gry-online.pl/gry/beyond-sunset/komentarze/zf6207#post0-16813174
Labyrinth City: Pierre the Maze Detective (6h, ukończone) - Szukanie drogi wśród labiryntów ludzi, ścieżek, drabin i wielu innych rzeczy. Rozgrywka na papierze prosta, ale w rzeczywistości jest trudniej. Świetnie narysowane grafiki - pełne szczegółów, dopracowane i niekiedy zabawne. Wiele różnych krain, ale z racji, że głownie szukamy prawidłowej drogi do celu i tylko chodzimy rozgrywka z czasem może znużyć. Co prawda wpleciono też na każdej mapie pojedyncze łamigłówki, ale są one banalne. Po drodze szukamy też skrzyń, gwiazdek, notatek, które składają się na pełne przejście poziomu. Synkowi się podobała, mi też przypadła do gustu.
Abtos Covert (2h, ukończone) - Jesteśmy osamotnionym greckim żołnierzem, który został oddelegowany do pewnej wojskowej placówki w lesie. Tam od razu wiadomo, że ów miejsce jest przeklęte. Przełożony, który informuje nas o charakterze placówki nie ukrywa, że jest to specyficzna miejscówka. Poprzedni żołnierze zniknęli a budynek pozostawia wiele do życzenia – przede wszystkim jest trefny generator, którego szlag trafia jeśli za dużo mamy włączonych świateł, czy uruchomioną wentylację. Dlatego te rzeczy będziemy włączać wyłącznie w określonych momentach podczas warty, która trwa od północy do siódmej rano. W tym czasie musimy przetrwać noc i nie dać się zabić zjawom i potworom, które w tym czasie się zbliżają do placówki.
Większość czasu spędzać będziemy na kamerach, które rozstawione są wokół placówki. Na nich obserwujemy, co się zbliża do placówki i od której strony. Pierwszej nocy powolnym krokiem nawiedza nas zjawa żołnierza, którego należy potraktować reflektorami skierowanymi na wejście. Drugiej nocy oprócz niego pojawia się upiór kobiety, przed którą możemy się tylko schować w szafce. Podczas trzeciej „zajmujemy się” upiornym dzieckiem w wentylacji uważając na pozostałe zjawy. Podczas czwartej nocy dochodzi utrzymywanie światła w pobliskiej kaplicy a ostatniej, piątej nocy mamy kolejnego gościa. Gdy ją przetrwamy jesteśmy świadkiem zakończenia (dość przewidywalnego). Każdej nocy należy pilnować, aby nie wyłączył się generator – inaczej placówkę spowiją ciemności i będziemy bezradni, gdy dopadnie nas duch żołnierza lub dziecka. O tym, jak stoimy z prądem, informuje nas licznik w górnym, prawym rogu.
Ogólnie jest ciekawie i gra trzyma w napięciu, szczególnie po dwóch dniach. Przełączanie kamer, sprawdzanie wentylacji a później latanie do kaplicy w nadziei, że inne zjawy tak szybko do nas nie dojdą potrafi przyśpieszyć tętno. Jest też kilka nagłych straszaków, przy którym możemy podskoczyć.
Grafika jest przyzwoita. Wysokiej jakości jest dźwięk i muzyka. Optymalizacja u mnie pozostawała do życzenia, bo wszelkie wiatraki chodziły na full, ekran niekiedy przycinał. Ale też grałem na najniższych ustawieniach. Pewnie przy lepszym blaszaku takich problemów się nie uświadczy.
Gra jest w porządku. Wiedziałem czego się spodziewać i w niczym mnie nie zawiodła. Czas trwania jest od godziny do kilku – w zależności, czy któraś zjawa nas dopadnie. Wtedy daną wartę powtarzamy. Można zagrać.
Mosaic Chronicles (3,5h, porzucona po skompletowaniu jednej z trzech historyjek) - Nie ma startu do Glass Masquarde. Bazują na tym samym pomyśle – układanie witraży w ciemno. W Mosaic Chronicles jeszcze pomiędzy zabawą puzzlami śledzimy historyjkę. Tylko co z niej, skoro układanie poszczególnych obrazków schodzi trochę czasu i czytając kolejny fragment opowieści nie mamy w pamięci poprzedniego. Sama historyjka w ogóle też nie jest interesująca. Niby skierowana do dzieciaków, ale napisana bardzo nieprzystępnie i z wyrazami, których dziecku nie powinno się mówić. Czytając ją synowi za bardzo nie wiedział o czym to jest i przez to stracił nią zainteresowanie. A czytam mu różne opowiadania i nie ma problemu z logicznym myśleniem i wyciąganiem wniosków, często dopytując o to i owo. Tutaj tego nie było.
Samo układanie też pozostawia wiele do życzenia. Dzieciaka totalnie zniechęciło. Mnie w sumie też. Obrazek widzimy przez chwilę w postaci miniaturki podczas czytania tekstu. Potem przystępujemy do jego układania. Mamy kilka stałych puzzli a resztę dopasowujemy już sami. Elementy mają nieregularne kształty i wielkość. W ten sposób zazwyczaj zaczynamy układanie od krawędzi i kierujemy się ku środkowi, gdzie mamy ułożone bardziej charakterystyczne fragmenty. Ale to nadal układanie w ciemno. W Glas Masquerade większość kształtów puzzli mamy widocznych na ekranie. Sama tematyka też sugerowała co układamy, jak i zachowane były proporcje, symetryczność, dzięki czemu przyjemnie się to układało. W Mosaic Chronicles elementy układanki przewijamy w dół i w górę a grafiki na witrażu były narysowana w kreskówkowym stylu z artystycznym zacięciem, bez proporcji, co dodatkowo utrudniało układanie. Puzzle też mają przeróżne kształty utrudniające układanie. O ile jeszcze pierwsze wyzwania były w miarę w porządku, to później były grafiki, które miały dużo tła, które kolorystycznie niekiedy się zlewało. Weź to ułóż z pamięci. Nawet gdy sobie robiłem zdjęcia miniaturki hehe, to i tak nie było tak proste ułożenie obrazu.
Technicznie jest ok, nie napotkałem żadnych błędów. W tle gra nawet przyjemna muzyka – choć kilka utworów stawało się z czasem irytujących.
W sumie gra ma też problem do kogo jest skierowana. Historyjka skierowana jest dla dzieciaków, choć nie jest napisana dla nich przystępnym językiem, zaś puzzle to już ewidentnie dla nich nie są, bo i dorosły może mieć z nimi problem. Co prawda w ten sposób, trochę z grą spędzimy czasu, ale zamiast relaksować i chcieć uruchomić kolejny obrazek do układania wolałem po prostu z gry wyjść. Nie polecam.
Caput Mortum (2,5h, ukończona) - Solidna produkcja, w której znalazłem trochę pierwszej Amnesii, szczyptę ARX Fatalis doprawioną starymi produkcjami i wyszła z tego przyjemna gra. Caput Mortum to klimatyczny survival horror, w którym eksplorujemy podziemia wieży pewnego alchemika. W nich natrafimy na różne pomieszczenia, w których natrafimy na różne istoty oraz laboratoria, w których przyjdzie nam rozwiązać kilka łamigłówek. Poznamy też historię końca tego miejsca a także homunkulusów, z którymi jest związana, a na których też natrafimy - jedni będą niegroźni, ale będą też i tacy, którzy mogą nas zabić. To już od nas zależy, czy będziemy z nimi walczyć, czy jednak unikać, bo ziół leczniczych jest ograniczona liczba. Ponadto natrafimy na kilka pułapek do rozbrojenia oraz skrzyń do otwarcia.
Istotną mechaniką gry jest kontrolowanie prawej ręki. Wciskając dodatkowo jeden przycisk możemy nią ruszać na boki, w górę i w dół, co pozwala nam na wykonywanie różnych interakcji, w tym naśladowanie ruchów pewnego homunkulusa, co jest w ogóle ciekawym motywem. Taka wariacja rzucania zaklęć w ARX Fatalis, ale ze swoją tożsamością. Grałem na klawiaturze+mysz i sterowanie ręką wykonano bardzo intuicyjnie.
Grafika stylizowana na gry z początku tego wieku udana, podkreślająca atmosferę gry. Miejscówki bardzo fajnie zrobione, Audio bardzo dobre. Tłumaczenie na język polski też dobrej jakości. Myślałem, że robione przez AI, ale myliłem się - ktoś tutaj się przyłożył. Nie ma co prawda wiele tekstów do czytania, ale jak są, to dobrze napisane.
Gra na dwa razy, jeśli ktoś chce zdobyć wszystkie osiągnięcia. Pierwsze przejście to max 2 godzinki. Do 40 zł można jak najbardziej grę kupić. Ja bawiłem się bardzo dobrze, jestem usatysfakcjonowany i w mojej opinii jest to jedna z tych lepszych produkcji do 2 godzin w klimatach horroru. Trafiła w moje gusta. Od studia oczekuję kolejnej gry w takich klimatach ;)
Biomech Hell (7h, ukończona) - Contra to to nie jest, ale Biomech Hell to niezła platformowa strzelanka na kilka godzin. Skakanie i strzelanie jest całkiem przyjemne. Jedynie czasami na górnych platformach wyskakujemy poza ekran i w przypadku strzału granatnikiem pocisk wybucha przy ekranie a nie tam, gdzie wycelowaliśmy. Do wyboru, poza standardową nieskończoną amunicją, mamy jeszcze cztery inne bronie. Te nieco różnią się u poszczególnych postaci (dwóch do wyboru) i są limitowane. Odnawiają się jedynie na kolejnym poziomie lub jeśli zestrzeliwując skrzynkę trafimy na dodatkową amunicję (poza amunicją może wypaść tarcza, dodatkowy poziom życia, serduszko odnawiające część paska, ale przeważnie są to punkty/kasa). Jednak lepszy zestaw broni ma żołnierz zielony i nim znacznie przyjemniej eliminowało się wrogów. Tych jest kilka rodzajów. Mamy standardowych strzelców, którzy są w różnych pozycjach strzeleckich, gości z miotaczami ognia, roboty, latające duże owady i mniejsze, które wykluwają się z jajek, które też należy zlikwidować (to są najbardziej wkurzający wrogowie w sumie). Ponadto są drony, larwy, wehikuły miotające, czasami mamy minibossa w postaci helikoptera lub czołgu. Natomiast każdy poziom kończy się walką z bossem. Ci w większości są prości, choć takich dwóch jest irytujących. W każdym razie nie trzeba mieć nie wiadomo jakiego skilla, by grę ukończyć.
I tutaj pojawia się minus - by grę ukończyć należy ją trzykrotnie przejść. Niekiedy mamy poziom do wyboru. Gdy przejdziemy ich 5, należy rozpocząć grę od nowa i przejść kolejnych 5, wybierając inne poziomy. Za trzecim podejściem musimy uzyskać 200000 punktów (przyznawanych za zabitych przeciwników, ale nie mamy w trakcie walki podglądu do punktacji), aby załączyła się ostateczna walka z głównym bossem. Takie rozwiązanie nie przypadło mi do gustu. Wolałbym po prostu poziomy jeden po drugim. Gdy pokonamy głównego bossa w menu odblokują się dwa dodatkowe tryby - walka z samymi, wszystkimi bossami oraz 5 losowych poziomów, które należy przejść bez ostatecznej śmierci. Tak więc trochę tej powtarzalności jest.
Z innych minusów są sporadyczne błędy. Raz postać nie pojawiła mi się do walki z bossem, bo przechodząc na ten poziom mój żołnierz został zabity, ale miałem jeszcze dwa życia, które jednak się nie załadowały i trzeba było wyłączyć grę z paska zadań. Podobnie na poziomach z miażdżącymi "tubami", które opadają, dwa razy był taki błąd, że nie dało się jej uniknąć, bo wysuwała się za nisko. Trzeba było wczytać od nowa poziom. Do tego za każdym razem po zakończeniu musimy oglądać creditsy, których nie da się pominąć.
Grafika ok - pikselowata. Można włączyć sobie opcję CRT. Muzyka przeciętna. Poziomy nie zapadają w pamięć. Niemniej można przy niej fajnie spędzić czas.
Dyer Expedition (1,5h, ukończona) - Godzinna, może półtoragodzinna lovecraftowska przygoda. Nie do końca jest to walking sim, bo jednak przyjdzie nam rozwiązać kilka łamigłówek w trakcie wędrówki, głównie dźwiękowych. Ogólnie są proste. W sumie jest jedna ciekawa. W każdym razie dostarczyła mi tego, czego oczekiwałem. Grafika PSX potęgująca wyobraźnię, dobry dźwięk, niezłe wykonanie w postaci lokacji i całokształtu. Jedynym minusem jest to, że w pewnym momencie trafiłem na niewidzialna ścianę, co twórca w ciągu doby naprawił i mogłem ukończyć grę. Mi się podobało.
Mad Age & This Guy (6h, ukończona) - Taki miks sokobana i bombermana. Wcielamy się w gościa, którego zadaniem jest udaremnienie nikczemnych planów złego naukowca. W sumie o fabule w zaledwie kilku zdaniach dowiadujemy się z wprowadzenia i zakończenia. Jest tylko odległym, nieznaczącym tłem. Natomiast na pierwszym miejscu wysuwa się przyzwoita rozgrywka.
Mamy przed sobą trzy krainy 18. poziomami każda. Na każdej należy dotrzeć do wyjścia, co jest głównym celem. Nie jest to trudne, jednak dodatkowe cele jak zniszczenie wszystkich wrogich robotów i zebranie części maszyny już satysfakcjonująco podnosi poziom trudności. Jednak nie jakoś strasznie, bo "Mad Age & This Guy" to prosta gra. Zdarzą się poziomy, które powtórzymy, ale sama rozgrywka jest prosta, o ile ktoś używa odrobiny mózgu do przewidzenia pewnych sytuacji. Wracając jednak do sedna rozgrywki - na każdym poziomie zbieramy amunicję, czyli bomby, które upuszczamy w określonych miejscach. Te po kilku sekundach wybuchają niszcząc niemal wszystko wokół (niszczy skrzynki, wybuchające beczki, roboty, ale nie niszczy amunicji, części maszyny i laserów). W ten sposób torujemy sobie drogę do wyjścia, niszcząc po drodze wrogów. Niekiedy musimy zebrać klucz, aby odblokować korytarz lub ustawić skrzynkę na przycisku, który otworzy nam wyjście. Bomby mogą nas też zabić, więc rozważnie należy podejść do ich umieszczania, szczególnie w ciasnych korytarzach wypełnionych wybuchającymi beczkami. Beczki, czy skrzynki można przesuwać - dzięki temu odblokujemy sobie przejście lub zablokujemy robota bądź laser, który pojawia się na niektórych poziomach, jest ruchomy i choć drewnianej skrzynki nie zniszczy to wybuchającą beczkę jak najbardziej. I to poziomy z laserami są wg mnie najciekawsze.
Wrogów mamy kilka rodzajów. Mamy dwa rodzaje jeżdżących robotów, które atakują nas, jak tylko maja taką możliwość. Drugie to istoty, które bardzo szybko poruszają się wyłącznie wzdłuż ścian. Trzecie to skoczki, które skaczą wyłącznie w linii prostej, ale ich można jedynie spotkać na może dwóch czy trzech poziomach. Lasery w sumie niszczą wszystkich, nawet wrogów. Poziomy w różnym stopniu są wypełnione skrzyniami, ilością wrogów, beczkami, laserami itd. Nie ma tutaj tak, że z kolejnym levelem jest trudniej. Może bardziej żmudnie, ale te, które sprawiły mi jakąś trudność, były gdzieś w połowie drugiej i trzeciej krainy. A co do nich, to w sumie one, poza środowiskiem w tle nie różnią się w sumie niczym. Jedynie na zimowej scenerii jest jeden lub dwa poziomy ze ślizgającymi się skrzynkami. Czemu tak mało? Nie wiem.
Ogólnie gra miała być takim przerywnikiem między innymi tytułami. O tak, by sobie odpalić na kilka minut poziom lub dwa, ale rozgrywka na tyle była absorbująca, że ukończyłem ją w miarę szybko. Prostota rządzi. Do tego można ją wyłapać za kilka złotych a na 5 godzin (jeśli chcemy zdobyć wszystkie osiągnięcia, przechodząc poziomy na full) spokojnie wystarczy. Warto.
Martha is Dead (1,5h, porzucona) - Gdyby działała dobrze i mógłbym ją ukończyć to może i byłby pozytyw, ale w ciągu niewiele ponad godziny w grze wyskakiwały błędy, wywalanie do pulpitu, zawiechy a nawet musiałem restartować kompa. Co błąd to inny. Wymagania zalecane spełnione. Grzebanie w ustawieniach, zmiany nic nie dały. Szkoda. Zapowiadała się intrygująca historia, choć niestety tempo rozgrywki pozostawiało do życzenia. Jakieś to wszystko ślamazarne było - i pisze to osoba, która lubi ogrywać symulatory chodzenia. Niemniej fabularnie potencjał jakiś był. Grafika ładna. Audio też. Grałem z włoskim dubbingiem, który bije angielski o kilka długości. Jednak błędy nie pozwoliły cieszyć się rozgrywką. Lipa.

Civilization VII (27+ godz.) - w epoce nowożytnej badania szły jak z karabinu, prawie samograj się zrobił a to dopiero pierwsza rozgrywka \°O°/ Kolejna rozgrywka nastawiona na wojnę, a więc Fryderyk Taktyk jako lider. Imperium Rzymskie pod jego wodzą podbiło jedną trzecią kontynentu. Imperium Normandzkie pod jego wodzą zasiedla nowe kontynenty i wyspy nierzadko podbijając wrogie cywilizacje.
Dead Island 2 (3+ godz.) - kolejna sesja, ale i tym razem trudno mówić o rozegraniu się, bo dochodzą kolejne elementy, kolejni przeciwnicy itp. Generalnie jest spoko :)
Ukończone:
Mafia III: Definitive Edition (52+ godz.) - Biznes zielarski rozwinięty na maksa, Gorilla Chillout podbiła rynek ;) - mało satysfakcjonująca odskocznia. Kult z DLC też lipa, przygotowane zasadzki tylko uwypuklają fatalną SI i głupią schematyczność. Bar Sammy'ego wykończony. Historia z Aldridgem i głowicą fatalna - Donovan tylko przeszkadza. Ostatecznie Lincoln Clay opuścił miasto.
HIDDEN CATS: The last of cats (0,5 godz.) - poszukiwania 101 dalmatyńczyk.. kotków. Pojedynczy, stały, czarno-biały obraz na wzór pustego witraża i rewelacyjnie dostosowana mechanika wypełniania kolorem wraz z postępami. Pomimo słabo (moim zdaniem oczywiście) dobranego tła muzycznego, idealna na chwilę odpoczynku.
Please, Touch The Artwork 2 (1 godz.) - oryginalna i niewymagająca gra w szukanie poukrywanych przedmiotów. Fajny, równy styl, ciekawy pomysł i proste wykonanie. Mimo braku dopieszczenia dostarcza całkiem dużo zabawy i wywołuje masę różnych doznań - głównie pozytywnych. Polecam.
The Missing Parts of Maria Gwozdek (1+ godz.) - króciutka nowelka złożona z maksymalnie trzech etapów (w zależności od wyborów) powiązanych silnie z podjętymi decyzjami prowadząca do sześciu różnych wyników. Mimo ograniczeń co do tła postaci i decyzji w momentach wyboru, historia ma swoje mocne momenty. Z drugiej strony poruszone tematy nie są jasno wyeksponowane i tylko od Nas zależy czy poświęcimy im uwagę zastanawiając się nad ich sensem. Generalnie jest okej.
The Children of Clay (0,4 godz.) - gierka, która poza bardzo ciekawym klimatem pokazuje jak powinny wyglądać zagadki w grach. Mamy tu jeden tajemniczy przedmiot i ograniczony zestaw narzędzi. Mimo pewnych restrykcji w korzystaniu z przedmiotów i niewielu punktów interakcji, bawiłem się świetnie. Niby oznaczone jako "Horror", ale gra nie powinna wywołać strachu, choć klimat grozy jest odczuwalny. Polecam.
The Children of Clay mnie zainteresowałeś już recenzją. To samo z Please ,Touch the Artwork. Na dniach w nie zagram :)
Via Tenor
Mnie wiele do szczęścia nie potrzeba, dlatego lubię od czasu do czasu pogrzebać w krótkich tytułach (nie koniecznie darmowych), bo nierzadko mają "to coś" - czasem trafią z tematem czy korespondują z osobistymi wydarzeniami, czasem jest to po prostu jakaś drobnostką zrobiona z pomysłem czy sercem, ale na tyle wyrazista, że dominuje przy ostatecznym odbiorze. A że ostatnio nie wygospodarowałem dużo czasu na grę dla czystej rozrywki, stąd wybór padł akurat na te.

2011 - God of War: Chains of Olympus HD na Sony PlayStation 3
2022 - 80's Overdrive na Microsoft Xbox One
Killzone 3 ukończony. To była bardzo emocjonująca przygoda. Właśnie takiej rozrywki szukałem. A dziś zaczynam przygody z Kratosem.
Pathfinder: Wrath of the Righteous (446h+ nadal gram) - gra jest świetna, chyba to będzie moje 10/10. Dopiero zaczynam 5 akt, także obstawiam, że ponad 500h pęknie. Gram w tę grę z przerwami od października z przerwami, ale teraz zacząłem więcej poświęcać uwagi temu tytułowi. Gra jest naprawdę wymagająca, jak chce się grać na wyższym poziomie trudności, niektóre walki trzeba powtarzać po kilka, kilkanaście razy. Pełną recenzję napiszę jak skończę, ale jak do tej pory grą jestem niesamowicie oczarowany i ocena jaka jest na golu w żaden sposób nie oddaje głębi i rozmachu tego tytułu!
AC Mirage - poki co bawie sie super , za 45 zl swietna pozycja o fajnej fabule i ladnej grafice
A mialem opory przed kupnem .

2011 - God of War: Chains of Olympus HD na Sony PlayStation 3
2018 - Forza Horizon 4 na PC
2020 - Forza Horizon 4 na Microsoft Xbox Series X
2022 - 80's Overdrive na Microsoft Xbox One
W God of War mam za sobą 1/8 gry. Pomimo tego, że gra wywodzi się z PSP to jest równie satysfakcjonująca co pełnoprawne odsłony. W retro wyścigach ukończyłem dwa kolejne wyścigi. Natomiast Forza bardzo mnie wciągnęła. Zacząłem na PC, ale głównie będę ogrywał na XSX.

Football Manager 2023, 1520,5h Regularni pucharowicze z lat poprzednich czyli Zagłębie i Górnik Łęczna mają słabszy sezon, miejsca 10-12 co jest dosyć słabym wynikiem. Co prawda ścisk w górnej połowie tabeli jest dosyć spory ale jednak straty się robią spore. W Lidze Europy idzie im w miarę solidnie ale w lidze dosyć kiepsko punktują. Górnik Zabrze z kolei ma taki super terminarz w Lidze Mistrzów, ze przy dobrych wiatrach to może maks z 5 punktów ugrać więc nie ma żadnych szans się załapać nawet na 24 miejsce w fazie ligowej. To już raczej nie będzie tak udany sezon w Europie dla polskich zespołów jak poprzedni.
The Hundred Line -Last Defense Academy-, 157,5h 74 endingi zrobione. Powoli, bardzo powoli ale stabilnie do przodu. Naprawdę moje plany na laty były zupełnie inne, miałem w co innego grać ale nowe gry mają priorytet więc no niestety trochę się w tym zakopałem. Ale nic. Teraz już trzeba dotrwać do końca a ścieżki, które teraz się trafiają się w miarę ciekawe, na pewno już trochę bardziej odbiegające od tego co było 20 czy 40 godzin temu. Ta część którą teraz przerabiam ogólnie ma taki jakiś trochę inny klimat, mamy jakieś zupełnie nowe wątki, których zupełnie nie było przez 100 godzin grania, dziwne rzeczy ogólnie, no nie jest źle.
Tales of Berseria, 84h, skończone Ponad 80 godzin to nicy trochę długo ale nie rozjechało się to jeszcze jakoś strasznie. Arise czyli kolejna części serii trochę więcej mi chyba zajęła. A tutaj w zasadzie zrobiłem wszystko co mogłem, postgame wszystko wyczyszczone a to i tak dało mi tylko 59% osiągnięć. Trochę mało. W Arise zrobiłem 100% zanim nie wyszedł dodatek. Ogólnie moja ocena tej gry trochę się pogorszyła względem mojego pierwszego przejścia na premierę w 2017 roku. Wtedy jakoś lepiej ją oceniałem, na tamten czas to był w zasadzie mój ulubiony jRPG a obecnie zdecydowanie nie. Za dużo nudzenia trochę, walka nienajlepsza, fabuły trochę za mało, postacie ok tak samo dialogi. Nie bawiłem się jednak tak dobrze jak myślałem, ze będę się bawił.
The Crew, 5h Ja mam takie fazy gdzie co jakiś czas chce mi się zagrać w jakąś grę wyścigową, czasami mam ochotę na coś w otwartym świecie, czasami na tory. Parę miesięcy temu miałem ochotę na tory więc wjechał pierwszy GRID, teraz miałem ochotę na coś w otwartym świecie ale jako, ze wybór raczej kiepski to raczej nie był priorytet na liście. Nagle jednak, zupełnym przypadkiem zaobserwowałem, że dzielni ludzie stworzyli jakiś emulator serwera dzięki, któremu można grać w nieżyjącą już grę The Crew. Mój jedyny kontakt z tą grą wcześniej to była beta przed premierą w 2014 roku, pamiętam akurat to dosyć dobrze bo pojechałem sobie do Salt Lake City i skakałem na skoczniach narciarskich. Potem Ubiszaft dawał to za darmo więc przygarnąłem ale nigdy nie włączyłem. Zachciało mi się grać jak Ubiszaft grę wyłączył. No ale dzięki fanom można teraz sobie pograć. I co mogę powiedzieć, po tym paru godzinach to, że jest to całkiem słodka gra. Jest fabuła, i to dosyć poważna a to w porównaniu do Forzy to już jest duży plus, jest policja więc kolejny plus. Mapa sprawia bardzo pozytywne wrażanie, nie wyjechałem jeszcze za bardzo poza pierwsze miasto Detroit ale już sama ta okolica jest spoko. Mapa wydaje się być naprawdę spora, jest gdzie jeździć zdecydowanie. Fajny pomysł by zrobić całe USA, w wielu innych grach te mapy są stosunkowe małe a miasta wręcz mikroskopijne a tutaj mamy potężny teren do jazdy i wiele miast większych i mniejszych. Model jazdy jest ok, nie jakiś cudowny ale jest niezgorzej. Grafika średnia acz wystarczająca, wydajność jednak gorsza niż np. w Horizon 4. Modyfikacje samochodzików wizualne jakieś tam są, nie ma takiego super edytora naklejek jak w NFSach z tego co widzę, nie można se walnąć z 20 naklejek na autko ale niektóre dostępne wzory są całkiem ładne, są nawet jakieś malowania związane z innymi grami Ubiszaftu, jakieś logo AC czy Ezio. Na razie bawię się dobrze, a mam wrażanie, ze jak ruszę w Amerykę to będzie fajny element eksploracji i po prostu zwykłej jazdy.
Yakuza 3 (22). Przez wielu uważana za najgorszą / najsłabszą odsłonę serii. Nie chciałem wierzyć w te opinie, bo ci sami ludzie wywyższają części drugą, a ja jej nie trawie. Niestety tym razem muszę im przyznać rację. Przynajmniej na tym etapie, bo do tej pory nie ograłem części 4, 5 i 6. Co w trójce nie działa. W zasadzie wszystko (nawet mini gra cabaret club). Historia stoi w rozkroku. Chce być domkiem na prerii i gangstersko, politycznym akcyjniakiem, thrillerem. Wszystkie wątki są tu potraktowane po macoszemu. Mimo potoku słów żaden z nich nie jest należycie rozwinięty i poprowadzony jak trzeba. Czyta się te dialogi i czyta i czyta i czyta aż dochodzi się do wniosku, że się nic nie straci gdy się po prostu wciśnie "skip". Więcej tu owijania w bawełnę niż jakiejkolwiek treści. Walka, czyli jeden z najważniejszych elementów gry sprowadza się w sumie do dwóch combosów i uniku. Przeciwnicy non stop trzymają gardę i nie jesteśmy w stanie im zadać obrażeń. Albo mi coś umknęło albo naprawdę tak jest, że żeby komuś dać w mordę trzeba się wstrzelić w moment kiedy tej gardy nie trzymają. Nie wiem czy da się ją przełamać. Ten problem nie jest taki uciążliwy jeśli chodzi o zwykłych ulicznych bandziorów, ale bossy to już inna para kaloszy. Tam lepiej mieć pod ręką jakiś przedmiot by ich zdzielić w łeb. Inaczej ten bokserski pojedynek będzie się strasznie dłużył. Dzielnica Okinawy po której spacerujemy nie umywa się do Kamurocho. Ale z drugiej strony wolałem tą kameralną dzielnicę niż pozbawione (w tej części) charakteru Kamurocho. Do którego udajemy się ze dwa razy na całą grę. Misje poboczne które uwielbiałem wykonywać w poprzednich odsłonach, bo czasami były lepsze od głównego wątku tu prawie całkiem olałem. Naprawdę lepiej by tej grze zrobiło gdyby skupiła się na mniejszych sprawach i je dopieściła (Okinawa, Kiryu i jego sierociniec). A nie na siłę próbowała robić z siebie blockbustera, którego jeszcze chciała sprzedać Amerykanom (CIA, baza wojskowa i organizacja terrorystyczna).
Faith The Unholy Trinity (23). Prościutka gra pod każdym względem wizualnym i gameplayowym. Mimo że mamy tu egzorcyzmy, opętania, morderstwa itd. itp. to jest wyjątkowo relaksująca (poza walką z bossem z drugiego rozdziału, na nim można złamać klawiaturę). Po takiej kobyle, jakim była Yakuza 3 i Wolfendoom: Blade of Agony (którego jeszcze nie skończyłem) była mi potrzebna taka krótka przygoda.
Crysis 1 VR Mod (9h) Byłam ciekawa jak VR mody mogą zmienić poczciwe gry na płaskie ekrany i.. nie jest idealnie ale frajda jest. Strzelanie daje satysfakcję a trudność gry wzrasta,
Batman Arkham Asylum (13h) Grałam w tą grę wcześniej ale to była wersja na płycie a tą dostałam na steamie przy zakupie "arkham collection" jakiś czas temu. Nadal daje satysfakcję :)

Football Manager 2023, 1534h Wracamy do gry po zimowej przerwie i rozgrywamy ostatnie styczniowe mecze europejskich pucharów. Lech i Lech całkiem nieźle się trzymają, oba kluby mają szansę na TOP8 fazy ligowej LM ale nie będzie łatwo. Górnik zgodnie z przewidywaniami nie ma szans nawet na 24 miejsce. W LE Górnik Łęczna ma szansę na bezpośredni awans a Zagłębie trochę mniejszą szansę. W LK Raków trochę zbyt ciężki terminarz, gdyż dwa mecze z zespołami z TOP3 i niestety dwie porażki nie pozwalają na TOP8. Ogólnie nie ma tragedii ale nie jest tak dobrze jak przed rokiem. Lech też niestety widziałem, ze sprzedał dwóch z trzech swoich najlepszych zawodników i jeszcze kluczowego rezerwowego. Więc mocno się osłabili...
The Hundred Line -Last Defense Academy-, 166h W ostatnim okresie trafiłem na coś co nazywa się "Comedy Route" więc pojawiło się trochę więcej gagów i mniej poważnych sytuacji. Zamiast seryjnego mordercy, który nam mordował ekipę w "Killing Game Route" teraz mamy np. klątwę, która sprawia, że nasi towarzysze mają rybie głowy. Albo w innej odnodze dosłownie na koniec mamy łamanie na maksa czwartej ściany gdzie postaci kłócą się, że ta ścieżka nie ma przygotowanego endingu i trzeba na poczekaniu coś wymyślić. Tak to wygląda. Jakieś urozmaicenie trochę chociaż nie mam wrażenia, że taka ścieżka wiele wnosi narracyjnie. Po tylu godzinach i po tylu zrobionych zakończeniach widać trochę, że czasami kręcimy się w kółku i często przerabiamy w sumie dokładnie to samo tylko jakoś delikatnie zmienione. 100 endingów ale takich wartościowych to może na razie z 10 naliczyłem w porywach. Zdecydowana większość to jakieś śmieci.
The Crew, 21,5h Co się mi rzuca w oczy to to, że w grze jest stosunkowo mało wyścigów samych w sobie. Na mapie mamy przede wszystkim misje fabularne, nie wszystkie z nich to zwykłe wyścigi, mamy też inne rodzaje misji a i nie zawsze jeździmy w nich naszym autkiem tylko dostajemy coś z góry przedzielonego. Potwierdza się trochę to o czym piszą autorzy emulatora serwera na swojej stronie, że The Crew to nie jest "racing game" tylko bardziej "driving game". Rzeczywiście coś w tym jest. Duża mapa, dużo testów umiejętności czy punktów widokowych do odhaczenia ale wyścigów samych sobie jakoś dużo nie ma. Z tego co widzę, kasy dużo się w grze nie zarabia więc dużo samochodzików też się nie kupi. Ja dopiero teraz niedawno, po przyjechaniu do Nowego Jorku kupiłem swój drugi samochód. Zaraz po tym ruszyłem w miasto w poszukiwaniu znanych miejsc z Liberty City w GTA IV. Ale muszę powiedzieć, że gra się dobrze, mapa naprawdę robi wrażanie swoim rozmiarem, detalami i różnymi miejscami do zobaczenia. Mamy jakieś radyjka, może nie ma w nich jakiś super wielkich hitów, to nie radia na poziomie GTA ale jak na jednym usłyszałem Lorde to się uśmiechnąłem, bo akurat Lorde była też w GTA V.
Przeczytałem każdy Twój komentarz na temat Forzy Horizon 4. Żałuj, że nie grałeś w jedynkę. Czwórka to taka wydmuszka. Ja zrezygnowałem z takiego grania, bo dla mnie ta gra jest mdła. Skopali karierę po całości i jestem rozczarowany tym regresem serii.
Nie tu, głupie forum po zmianach...

Balatro - wciągnąłem się. Jakiś podcast leci w tle a ja robię strity. Tylko jakim cudem nie dobrałem tu 10.

Football Manager 2023,1546h 3 polskie zespoły w 1/4 Ligi Mistrzów. Dobry wynik tym bardziej że Anglia będzie miała maksymalnie jeden zespół. To już jest swego rodzaju cud. Od kiedy moja Pogoń wygrywa LM to zawsze w finale rywal był z Anglii. Teraz jest spora szansa, że to się zmieni. W LE 1/8 jeszcze w toku, Górnik Ł. i Zagłębie w pierwszych meczach remis i wygrana a Raków w LK awansował do 1/4 pokonując jednego z faworytów do wygrania, z której wcześniej przegrali w fazie ligowej. W lidze walka o miejsca pucharowe będzie ostra, małe różnice między miejscami 2-10. Radomiak ma wyjątkowo mocny sezon i utrzymuje się na pozycjach 2-3.
The Hundred Line -Last Defense Academy-, 176h Teraz trafiała się ścieżka, która mniej mi się podobała. Z reguły nawet te gorsze ścieżki nie były jakieś tragicznie słabe ale akurat ta była jak dla mnie trochę głupia i po prostu mało interesująca. Trochę na siłę jak dla mnie akurat ta ścieżka była. Już chyba mam 86 endingów więc już bliżej końca niż dalej...
The Crew, 38,5h Po takim czasie grania w FH4 w zeszłym roku chyba pojawiały się już pierwsze objawy znudzenia, tutaj na szczęście nic takiego nie występuje. Na pewno jest to zasługa mapy, gdyż w FH4 jak się grało długo to jako, że jeździliśmy cały czas po tej niezbyt dużej mapie, można było spokojnie nauczyć się jej na pamięć. W The Crew wraz z naszym progresem cały czas zmieniamy miejsce, cały czas przemieszczamy się po mapie USA więc cały czas odwiedzamy nowe miejsca, nowe regiony i nowe miasta. Wydaje mi się, że element eksploracji i odkrywania świata wypada tutaj naprawdę nieźle. A można np. obejrzeć sobie start promu kosmicznego w przylądku Canaveral. Misji fabularnych jest stosunkowo mało więc jak ktoś chce tylko przejść sobie fabułę to nie musi spędzać z grą strasznie dużej liczby godzin a jak ktoś chce sobie więcej pojeździć, robić testy umiejętności i punkty widokowe odwiedzać to gra naprawdę zamienia się w taką swego rodzaju wycieczkę po Stanach. Wydaje mi się, że tak jak FH4 była strasznie nijaka i mdła tak tutaj jest wyczuwalny duch TDU. Czyli da się w teorii zrobić lepsze samochodowe MMO, takie które nie jest takie bezpłciowe. Trochę kasy wpadło, kupiłem trzecie autko, tym razem BMW M5 i teraz eksploruję Miami szukając znanych miejsc z GTA VC. Zacząłem dwa dodatki bo jak ich nie zaczniemy to przy każdym włączeniu gry będzie nam postać o nich gadać dwa razy i dwa razy zmieniać nam marker na mapie. Nic więcej z nimi nie zrobiłem, ale jest możliwość grania policją i się Hot Pursuit trochę robi...
na PC zacząłem obecnie Outlast
Na ps4 jestem świeżo po kampanii Black Ops 6 (zdążyłem w tydzień :D )
a normalnie ogrywam Mirrors Edge: Catalyst. mysle ze jestem gdzies w 3/4 kampanii

Od ostatniego wpisu minęły niecałe trzy tygodnie i mam za sobą kilka produkcji. Nie będę wspominał wersji demonstracyjnych, bo ująłem je w innym moim wpisie a post i tak sam w sobie jest, standardowo, długi.
The Children of Clay (0,4 h, ukończona) - PersonifikacjaCienia zagrał i mnie tym tytułem zainteresował. Nie żałuję, bo to mała, lecz wielka gra. Statyczna, ale pełna niepokoju. Osobliwa, intrygująca i pomysłowa. Jedna z tych gier, która jest argumentem, by sięgać po krótkie darmówki. Jak w filmach mamy krótkometrażówki, tak i w grach są te krótkie produkcje ze skondensowanym pomysłem lub historią. The Children of Clay jest już na pewno czołówką takich gier. Jako archeolog badamy tajemnicza statuetkę z gór Ural. Mając do dyspozycji niewielką liczbę narzędzi odkrywamy czym ona może być. Jednak badacz na pewno nie spodziewał się takiego zakończenia. Zdecydowanie warto. Kosmische horror pełną gębą.
Carimara: Beneath the Forlorn Limbs (2h, ukończona) - Około godzinna przygoda ze skondensowaną fabułą, której akcja dzieje się na niewielkiej przestrzeni - chata i jej okolice oraz podziemia. Jednak nawet ta eksploracja na niewielkim obszarze i odkrywanie sekretów jest bardzo satysfakcjonujące. Wcielamy się w tytułowego Carimarę - czegoś na wzór szaman lub czarownika, który przybywa do chaty Wioletty, aby rozwiązać problem zjawy, która panoszy się w podziemiach i nie daje spać kobiecie. Jako, że bohater jest niemy, to kontaktuje się z rozmówcami za pomocą kart. Z początku mamy ich niewiele, ale z czasem talia rozrasta się, bowiem eksplorując okolicę możemy klikać na konkretne przedmioty, dzięki czemu zyskujemy kartę, którą możemy wyłożyć podczas rozmowy. Na przykład klikniemy na dziką różę i potem podczas rozmowy z kobietą, czy sową możemy kliknąć na nią i dowiemy się na jej temat paru informacji, które możemy wykorzystać na kimś lub czymś innym. Celem gry jest dobranie odpowiednich kart podczas rozmowy ze zjawą. Dlatego warto odkrywać sekrety wokół i podczas rozmów uważnie wczytywać się w szczegóły. To, plus nasze domysły sprawią, że ujrzymy odpowiednie zakończenie. A potem możemy odpalić grę ponownie, aby zdobywać kolejne osiągnięcia, co też zrobiłem.
Audiowizualnie gra jest fajnie stylizowana na retro z wypranymi kolorami i niepokojąco zaprojektowanymi postaciami, które podczas rozmów mają nawet swoją mimikę. Miodzio. Jest niezłe polskie tłumaczenie (pod koniec jest kilka błędów), adekwatna cena do zawartości i zwyczajnie warto poświęcić jej te kilkadziesiąt minut, zaś twórcę i jego kolejne projekty mieć na oku.
Gnomdom (1,5h, ukończona) - Urocza godzinna przygodówka, w której ratujemy krasnale z różnych opresji, aby te zdążyły na urodziny swojego przyjaciela. Na większym rzucie polany klikamy w poszczególne miejsca, aby zobaczyć konkretna scenkę, w której krasnoludek jest uwięziony lub coś blokuje mu drogę. Rozwiązujemy łamigłówkę, krasnal może wrócić do swoich, a my przechodzimy do kolejnej miejscówki, by pomóc kolejnemu skrzacikowi. Przy okazji możemy też odszukać zdjęcia do albumu, co wiąże się z jednym osiągnięciem.
Same zagwozdki są proste, aczkolwiek przesuwania klocków nigdy nie lubiłem i tutaj spędziłem więcej minut niż powinienem. Oprawa audiowizualna jest bardzo przyjemna. Można relaksująco spędzić z ów grą czas i zobaczyć zaskakujące zakończenie :)
The Last Shores (1,5h, ukończona) - Darmowa produkcja będąca ekologicznym symulatorem sprzątania sielskiej wyspy. Ogólnie jest to całkiem sympatyczna produkcja, z którą można miło spędzić czas. Niewymagająca, ale aby odkryć niektóre smaczki, to trzeba choć w minimalnym stopniu eksplorować wyspę oraz jej nieco dalsze okolice.
W grze mamy kilka celów. Głównym jest odszukanie ojca bohaterki. Jednak pod drodze przyjdzie nam oczyścić plaże wyspy ze śmieci. W tym wypadku zbieramy do specjalnego plecaka ten syf i wrzucamy go do rozstawionych wzdłuż brzegu kontenerów. W zamian otrzymujemy energię oraz co jakiś czas zostaje zwiększona pojemność plecaka, dzięki czemu zbierzemy więcej śmieci. Energię możemy z kolei wydać na naprawę wiatraków oraz niektórych robotów. Ci w nagrodę podziela się informacjami. Poza tym na wyspie natrafimy na różne miejscówki, w których oprócz robotów spotkamy kamienne trolle lub można znaleźć naskalne malunki albo sekretny przedmiot. Jedno miejsce będzie związane z zakończeniem. Możemy też wykonać kilka dodatkowych czynności, aby zdobyć wszystkie osiągnięcia.
Graficznie The Last Shores jest bardzo przyjemne. Dominuje niebiesko-zielona kolorystyka. Czasami promienie słońca wkradają się między drzewami zmieniając wokół barwy. Muzyka podkreśla sielski, relaksujący klimat. Są nawet takie smaczki, że gdy już mamy pełen plecak, to bohaterka wolniej się porusza.
Technicznie gra pozostawia trochę do życzenia. Grałem na klawiaturze+mysz i czasami kamera podczas sterowania uciekała po naprawieniu np. wiatraków. Kiedy indziej nagle się zbliżała. W menu pisze, że zdjęcie robimy przyciskiem G a okazuje się jednak, że E. Poza tym gra nie ma menu, z którego można z gry wyjść. Należy zminimalizować i zakończyć program. Praktycznie czegoś takiego się już nie spotyka. W rozmowie z jednym trollem są błędnie przypisane do postaci dialogi. Wyjście w jaskini to powrót do startowego menu. Po uruchomieniu ponownie gry liczba śmieci do zebrania wskazuje wszystkie, choć plaże są z nich oczyszczone. Nie wiem, czy grałem z patchem, czy nie, ale w dniu mojej gry pojawiła się informacja o łatce, która niektóre błędy miała naprawić. Niemniej chillowo z nią spędziłem czas i na steamie dałem pozytyw.
Art House (0,4h, ukończona) - Krótka, darmowa platformówka z kilkoma logicznymi łamigłówkami, która traktuje o stracie matki cierpiącej na demencję. Kobieta wraz z dziećmi zostaje uwięziona w obrazach swojej niedawno zmarłej matki. Kierując bohaterką próbujemy się z nich wydostać unikając potworów. Niby gra jest OK, ale odnoszę wrażenie, że pewne rzeczy można byłoby zrobić lepiej. To oczywiście studencki projekt, ale skoro jest publikowany, to przecież można go ocenić.
Gameplay jest prosty. Trafimy do obrazu i wyposażeni w pędzel manipulujemy niektórymi, z góry narzuconymi obiektami, które możemy pomalować lub odwrotnie (wtedy są tak jakby przeźroczyste). Możemy też jeden obiekt "zapisać" w pamięci palety malarskiej i wykorzystać go w innym miejscu (np. most). Z czasem w płótnie pojawią się wyrwy, przez które możemy dostać się do miejsc gdzieś w tle lub kombinować z nimi tak, aby uniknąć potworów, które spotkamy na swojej drodze. Podczas wędrówki będzie też kilka scenek do uruchomienia, w których poznamy postać zmarłej matki jak i babci.
Skakanie po platformach jest nieco toporne. Gra nie ma tez spójności artystycznej. Wiadomo - obrazy są stworzone pędzlem, rzeczywistość przedstawiona jest za pomocą bardziej kreskówkowej formy. Całościowo jednak mi się to gryzło i nie podobało się. Również niektóre rysunki jak i projekt potworów pozostawały wiele do życzenia. Muzyka i dźwięki są tylko tłem. Na plus w sumie voice acting. Sama konkluzja wynikająca ze straty i jej przeżywanie nie było przekonujące. Poznawanie zmarłej przez jej obrazy miało potencjał na zdecydowanie coś lepszego. Dla mnie gra okazała się taka sobie.
Where Wh..? (12h, ukończona) - Gra polegająca na szukaniu różnic mając do dyspozycji dwa obrazki 3D. Obracając daną scenerią wyszukujemy obiektów, które na jednym rzucie mają zmieniony kolor, wielkość, inny kierunek, są nieznacznie przesunięte, czy też ich nie ma. Poza tym na każdym można znaleźć diamenty potrzebne do odblokowania finałowej scenerii w danym rozdziale/świecie. Oprócz wyszukiwania różnic są też cztery minigry. Jedna polega na zapamiętywaniu ułożenia rzeczy na obrazie, po czym po kilku sekundach musimy ustawić ów rzeczy na właściwych miejscach. Druga to zagwozdka muzyczna – zwierzak skacze po prostokątach wystukując melodię – naszym zadaniem jest powtórzenie sekwencji. Trzecie to liczenie konkretnych zwierzaków biegających na niewielkim obszarze. Czwarta to dobieranie odpowiednich kolorów pod obrazek. Te minigry akurat nie stanowiły wyzwania, ale szukanie różnic potrafiło nieraz dać mi w kość. Myślałem, że kupuję relaksującą gierkę a tu w niektórych momentach zaskoczyła mnie ukrytą różnicą tak, że musiałem nieraz skorzystać z podpowiedzi. W większości przypadków to było moje niedopatrzenie, ale w kilku twórcy w sumie przesadzili ;). Jakaś trawa przesunięta o milimetry, przesunięte szprychy w drewnianym kole… Kilka takich irytujących elementów się znalazło, których w życiu bym nie wyszukał. Z drugiej strony fajnie, że jednak gra potrafiła być wymagająca. Poza tym te specjalne, finałowe lokacje są zazwyczaj obszerne i szukanie różnic w nich było nie lada wyzwaniem.
Gra jest na wiele godzin. Pod koniec gry zyskujemy dostęp do tych samych scenerii (różnice są zmienione), ale zamiast diamentów szukamy księżyców i nie ma już możliwości podpowiedzi przy szukaniu standardowych obiektów lub różnic. To już dla hardkorów :)
Grafika to low-poly. Miła dla oka. Przygrywająca muzyka również jest niezła. Gra ma polskie napisy, ale tłumaczone chyba translatorem – niemniej da się zrozumieć o co chodzi. Jedynie technicznie coś z optymalizacją jest nie tak, bo po uruchomieniu gry wiatraki chodziły na full. Wyłączenie gry też jest nieintuicyjne zrobione – należy wejść w ustawienia. Jednak poza tym nie mam większych uwag. Jak wspomniałem - z grą spędzić można wiele godzin a kupić ją się da za niewielkie pieniądze. Jeśli ktoś lubi tego typu produkcje, to w niniejszy tytuł jak najbardziej warto się zaopatrzyć.
Resonant Dusk (3h, ukończona) - Przygodówka, która estetyką nawiązuje do gier z lat 90. Wcielamy się w Lucasa, który na prośbę przyjaciela odwiedza rezydencję pewnego rodu. Jednak zamiast ludzi zastaje zmory, echa tych, którzy w ów domostwie żyli. Rozmawiając z nimi i eksplorując rezydencję dowiadujemy się o tym kim byli i co takiego się w tym miejscu wydarzyło.
Początkowo gra sprawiała pozytywne wrażenie, pomimo tego, że wstęp był tekstowy. Po nim ukazała się oczom fajnie wystylizowana grafika retro w stylu przygodówek i survival horrorów ze stałymi kątami kamery. W tle gra niezła muzyka, która nawet aż bardzo podkreśla niepokój w grze, która w sumie survival horrorem nie jest. Niestety z czasem produkcja pokazuje swoje bolączki. Okazuje się bowiem, że rozgrywka polega przede wszystkim na podnoszeniu notatek i przedmiotów, które możemy użyć na innych rzeczach lub napotkanych zjawach. Nie ma tutaj praktycznie żadnych zagadek – jest jedna z kodem do pudełka, który odgadujemy na podstawie wskazówek w liścikach a druga zagadka jest tekstowa, którą zadaje nam jedna ze zjaw. A tak to biegamy po pokojach wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu rzeczy, dzięki którymi będziemy mogli bardziej pokonwersować z duchami lub otworzyć pokój/schowek. Przeważnie w jakimś pokoju coś znajdziemy, co przyda się gdzie indziej. Ale nie wkładamy w to jakiegokolwiek wysiłku poza zapamiętywaniem pokoi, bo tych trochę jest i łatwo się pogubić.
Podczas rozmów ze zjawami i po użyciu na nich przedmiotu, który chcieli dostać, pojawiają się niekiedy wybory w dialogach, które podejmiemy – będą one rzutować na zakończenie. A tych jest trzy. Niemniej mając w pamięci dziesiątki otwieranych drzwi i bieganie po pokojach nie kwapiłem się z poznawaniem innych zakończeń. Tym bardziej, że też jest tekstowe. Tak. Nie oglądamy jakiejś scenki, tylko czytamy tekst, co się dzieje. Tu już negatywnie mnie to zaskoczyło i ostatecznie przekonało do nie polecania ów tytułu.
Sama historia jest taka sobie. Dla mnie nie była intrygująca, ale czytałem wszelkie teksty (czcionka wg mnie jest ok). Gra ma więcej złych rozwiązań. Na przykład po rozmowie ze zjawą lub odnalezieniu kluczowej notatki, albo znalezieniu pudełka z wymaganym kodem (już nie pamiętam), zyskujemy możliwość przyjrzenia się przedmiotom, które wcześniej obadaliśmy, ale poza komentarzem bohatera nic więcej nie było. A tymczasem okazało się, że muszę latać (kolejny raz) po całej rezydencji, aby znaleźć trzy wskazówki ukryte w różnych rzeczach, na które wcześniej klikałem, ale nic przedtem nie uzyskałem. Niektóre zjawy po pierwszej rozmowie znikają i pojawiają się gdzieś indziej. Też trzeba ich szukać. Część użytych przedmiotów po użyciu znikała, część nie, choć i tak pożytku z nich już nie było. Poza tym trafiałem na błędy, w tym jeden wywalający do pulpitu – sprawdzając, czy jest mapa, kliknąłem M i grę wyrzuciło do pulpitu z błędem. Z tego co pisał twórca, miała być mapa, ale nie zdążyli jej zaimplementować.
Ogólnie cała gra sprawia wrażenie niedokończonej. Gdyby dodać wyreżyserowane zakończenie, mapę, dodać zagadki, to byłby to całkiem przyzwoity tytuł. Ale tego nie ma, więc i nie ma dobrej oceny. Zajawki zwiastowały intrygujący tytuł. Niestety, zawiodłem się. Niemniej trzeba oddać, ze twórca przyjął krytykę do siebie i z każdym kolejnym patchem dodaje do gry elementy, które ja i inny gracz wytknęliśmy w recenzjach. Ponoć dodał już w intro i outro obrazki, usprawnił gameplay i zarzadzanie przedmiotami, naprawia błędy. Całkiem możliwe, że do gry za jakiś czas powrócę i zmienię swoją steamową recenzję z negatywne na kciuk w górę.
Caves of Lore (8h, w trakcie) - pixelowy RPG. Dawkuję go sobie powoli, bowiem gra ma ogrom walki. Wcielamy się w chłopaka, który pragnie odkryć, czym jest tajemnicza mgła, zasnuwająca okolice. Eksplorując przede wszystkim jaskinie a także okolice, walcząc z wrogami, natrafiając na postacie, krok po kroku dowiadujemy się o sprawcy tego całego zamieszania. Pierwsze dwie godziny dla mnie z tym tytułem były ciężkie ze względu na nieintuicyjne mechaniki. Sam interfejs jest brzydki i trzeba się do niego przyzwyczaić. Eksploracja też nie ułatwia zadania. Trudno czasami znaleźć rzeczy, z którymi można wejść w interakcję. Niekiedy są dziwne błędy. W lokacji poprzedzającej miasto na powierzchni szukałem wyjścia. Klikałem na pewne schody, ale nic się nie działo. Szukałem gdzie indziej. Wybiłem wszystkie potwory i nic. W końcu obejrzałem gameplay, w którym gracz kliknął na schody i wyszedł na powierzchnię. Wkurzyłem się, bo też tam klikałem i nie było nic. Wróciłem do tego miejsca, kliknąłem w odpowiednie miejsce i gra się zawiesiła heh. Ale gdy już odpaliłem ją ponownie to autozapis sprawił, ze pojawiłem się w tym mieście przy zejściu do tych podziemi. Przynajmniej tyle. Potem już zacząłem przyzwyczajać się do gry, choć odnajdywanie sekretów jest wg mnie zrobione kiepsko i też bardzo nieintuicyjnie.
W samej grze mamy podstawy RPG – rozwój postaci, walka, questy itd. Walka toczy się na siatce. Niby ma mieć wymiar strategiczny, ale dotychczas takowego brak. Grunt to dobrze zbudowana postać i dobrany ekwipunek oraz zaklęcia pod wrogów. W grze tworzymy jedną postać, na resztę natrafiamy podczas wędrówki i możemy je dołączyć do drużyny, rozwijając ich skille. Punkty doświadczenia ładujemy w umiejętności, które w sumie im częściej są używane to też wchodzą na wyższy poziom. Zaklęć uczymy się z książek. Początkowo musimy ją mieć wyekwipowaną pod ręką. Jak zaczniemy ich używać, to z czasem je zapamiętamy i możemy rzucać w walce bez konieczności trzymania woluminu w odpowiednim slocie. Jednak, aby nauczyć się lepszych zaklęć, należy poznać te podstawowe i użyć ich wielokrotnie w walce, by odblokowały się kolejne. Rozwiązanie, które w sumie lubię, choć już dawno się z nim nie spotkałem od czasów Wizardry 8.
Ogólnie w grze jeszcze ma wiele rzeczy do odkrycia jeśli chodzi o mechanikę. Niemniej po pierwszych niezbyt ciekawych godzinach teraz zaczyna mnie wciągać i nawet ta przesadzona ilość walki na każdym kroku nie zraża, więc przede mną wiele godzin z tym tytułem.
Najbliższe tygodnie spędzę właśnie z Caves of Lore przeplatając ów tytuł jakimiś krótszymi produkcjami z innych gatunków jak i najbliższymi premierami, bo wychodzi przynajmniej z 5 tytułów, które w najbliższych trzech tygodniach chciałbym kupić i w nie zagrać (Crime Detective: Red Flags, Bleak Haven, Flesh Made Fear, Echoes of the Living, Hypogea, Verho, Wall World 2)
Wczoraj skończyłem Desperados 3 (około 30h) - absolutna rewelacja, od projektów poziomów, po samą rozgrywkę. Ogromne możliwości zabawy umiejętnościami naszych bohaterów i łączenia ich w zsynchronizowane akcje. Każdy etap można ukończyć na wiele sposobów, są też specjalne trudne wyzwania, które dodatkowo urozmaicają zabawę. Świetny pomysł i jeszcze lepsze wykonanie, także bardzo wysokie oceny w pełni zasłużone. Kupiłem od razu ich kolejny tytuł Shadow Gambit. Wiem, że jest jeszcze Shadow Tactics, z tymże klimaty samurajskie najmniej do mnie przemawiają, zostawiam więc ją na koniec.

Persona 5 (10h, Początek, Kontynuję) - długi czas nie miałem okazji w nią zagrać, bo byli problemy z czasem i sprzętem. Ale po ich załatwieniu od razu zdecydowałem pogrążyć się w jej świat. Oprócz tego, znalazłem dobrą modyfikację, która pozwala zamienić płeć Jokera. To istotne dla mnie. Wygląda całkiem nieżle, chociaż czasami możliwa znaleźć błędy w jej animacjach czy wyświetleniu. Pierwsze godziny mineły w przemurgnięcia oka. System walki nie bardzo ciężki. To dobrze, bo zwykłe JRPG mają za dużo mechanik, które odciągają twoją uwagę od interesującej fabuły.

Max Payne 2 (5h) - grafika gry w ogóle nie przestarzała: korytarzy szpitala, brudne i zaniedane ulicy NYC wyglądają bardzo naturalne i żwawo. Romantyczna linia wyciągnięta prosto z klasyki noir, femme fatale, która musi zgubić naszego bohatera. To nie czuje się banalne, to chuje się jako hołd tradycyjam gatunku. No i shooter mechaniki - ekstraklasa.
Całkiem niedawno przeszedłem po raz kolejny Tomb Raidera i Rise of the Tomb Rider teraz cisnę Uncharted 4 bo 1,2,3 zaliczyłem w zeszłym tygodniu.

2004 - Half-Life: Source
2021 - Grand Theft Auto: Vice City - The Definitive Edition
2023 - The Exit 8
Tak jak mówiłem, tak zrobiłem. Znudzony Forzą Horizon 4 porzuciłem inne gry i zacząłem grać w zupełnie co innego. W dodatku każda gra jest ogrywana przeze mnie na PC, więc na chwilę obecną konsole odpoczywają.
Najwięcej czasu poświęcam GTA. Tym razem planuję ukończyć remastera na 100%, bo ostatnim razem 4 lata temu ogrywałem samą fabułę na poprzednim PC. Teraz motywacja jest większa, bo i błędy poprawone, a to dodany filtr przywodzący na myśl oryginał. W końcu ten remaster został porządnie wykonany. Obecnie mam 62% ukończenia.
HL Source przeszedłem dawno temu, ale tym razem odświezam go sobie w ramach maratonu z serią. Gdy go ukończę to zostanie mi już jedynie Decay do ogrania. Obecnie jestem w 4 rozdziale.
The Exit 8 zacząłem dziś i najdalej doszedłem do 6 poziomu. Wbrew pozorom łatwo się pomylić i wrócić do punktu 0. Gra jest fajna, tak samo jak film, na którym byłem w kinie. Oczywiście nie dla każdego.
Ładnie to Vice City wygląda. Szkoda, ze w takim stanie nie wyszło na premierę.
Po raz N-ty chyba gram w PATRZ PSY! Plus Zła Krew ;). Imo za bardzo krytykowana część. Może nie miała grafiki takiej jak na trailerach, ale jakoś fajniej mi się grało w WD1 niż 2. Fajniejsze były misje, pościgi samochodowe, skradanie się w bazach wroga itd. Zeżryjcie mnie - postacie też imo lepsze.

Football Manager 2023,1554h Sytuacja wygląda następująco: dwa polskie zespoły w półfinale Ligi Mistrzów, żadnego angielskiego zespołu z szansami na polski finał bo Legia gra z Ajaxem. Chociaż Ajax mocny bo wyeliminował Man City. Ale Legia jakimś cudem przeszłą Real. Jeden polski zespół w półfinale Ligi Europy: Górnik z Łęcznej. W Ekstraklasie duży ścisk w górnej połowie tabeli, Zagłębie które od lat regularnie gra w pucharach i nawet dwa razy było w TOP3 obecnie poza pucharami. Raków i Radomiak nadal mocno się trzymają na miejscach w TOP5.
The Hundred Line -Last Defense Academy-, 183h Widać już powoli koniec na horyzoncie, już tylko 8 endingów do końca. Teraz już jest taki etap gdzie w zasadzie skaczemy po różnych ścieżkach fabularnie. Bardzo ciekawie z tego wybrnęli i fabularnie jakoś trzyma się to kupy w konwencji gry. Nie wiem jak to ma się skończyć, czy będzie finalnie coś co będzie można nazwać szczęśliwym zakończeniem ale naprawdę tych ścieżek i zakończeń jest po prostu zbyt dużo. Sporo z nich po prostu się człowiekowi zlewa w jedno i niektórych ścieżek już się nie pamięta albo nie pamięta się jakichś szczegółów. Gra spokojnie mogłaby być o połowę krótsza i wyszło to by jej na dobre.
The Crew, 59,5h Utrzymuje się taki trend 6-7 dni na skończenie jednego regionu. Po regionie "południe" teraz czas na "górskie stany". Tam oczekują ode mnie samochodu rajdowego ale szczerze powiem nic mnie w sklepie w Vegas nie przekonało. Kupiłem więc sobie moje ulubione Gallardo i wróciłem jeszcze do pierwszego regionu bo trochę go jeszcze nie skończyłem. Dałem sobie trochę czasu aby się zastanowić co z tym rajdowym autkiem zrobić. Dziwne jest to, że niektóre samochodziki, które mają specyfikację offroad nie mają specyfikacji rajdowej. Można też startowego Mustanga przerobić no ale jednak wypada mieć jakieś nowe autko. W sumie dalej jeszcze nie zdecydowałem. Podjechałem jeszcze do NY aby obadać dwóch kandydatów ale średnio mi się spodobali więc wracam do Vegas z niczym...

2004 - Half-Life: Source na PC
2021 - Grand Theft Auto: Vice City - The Definitive Edition na PC
2024 - Platform 8 na PC
Skończyłem The Exit 8 i zacząłem prequel, czyli Platform 8. No tutaj rozgrywka prezentuje się w inny, straszniejszy sposób. Najdalej dotarłem do 6 wagonu. Byłem blisko.

2004 - Half-Life: Source na PC
2021 - Grand Theft Auto: Vice City - The Definitive Edition na PC
Platform 8 również ukończony. Zdobyłem wszystkie osiągnięcia, tak jak w The Exit 8. Tyle, że o ile The Exit 8 ma jedno zakończenie, o tyle Platform 8 ma ich trzy. No i udało mi się dotrzeć do wszystkich. Jestem w pełni usatysfakcjonowany. A od jutra wracam do Vice City.
Dawno mnie tu nie było to moge tez cos napisac:
Battlefield 6 - pograne z 25 godzin, jak na początku byłem średnio do gry nastawiony, tak nawet mnie wciągnęła, ale z braku czasu i zajmowanie sie innymi grami bf poszedł na dalszy tor i może wróce, ale w późniejszym czasie.
Dying Light: The Beast - ukończony, wyszło ze 35 godzin, starałem się wszystko robić na 100 % ale pewnie coś pominąłem, ogólnie bawiłem się lepiej niż w DL 2 więc jest dobrze.
Megabonk - nabite z 15 godzin, pozytywne zaskoczenie, ale dużo już grałem w podobnych gier, na pewno się wyróżnia na tle innych, ale w moim przypadku szybko się znudziło.
Pokemon Legends: ZA - 60 godzin (praktycznie ukończone, pare side questów zostało) no i jest, wisienka na torcie, czy skok na kasę czy nie, czy kopiuj wklej, czy mały budżet mieli a sporo zarobili, czy graficznie nie poszli za bardzo do przodu, są to stare dobre Pokemony, muszę się przyznać że specjalnie dla nich kupiłem Switch 2, akurat w ich premierę (to było silniejsze odemnie), pamietając jak działały i wyglądały Pokemony Scarlet/Violet czy Legends Arceus na Switch 1, tak na Switch 2 ZA działa naprawdę dobrze, zero zwiech czy freezów, zadnych przycięć, graficznie i tak jest ładniej niż we wcześniej wymienionych czesciach, no i gameplay na najwyzszym poziomie jak zawsze w pokach, gram codziennie po premierze i dalej nie mam dość :D pomimo że nie przepadam za Nintendo i tym co ostantio wyrabiają, no to sa dalej stare dobre Pokemony, za duży mam sentyment do nich, robie sobie dream team do 100 lvl a potem lece z Pokemon Scarlet na Switchu 2 z aktualizacją i zobacze jak to będzie, porównójąc do premiery ze Switcha 1 graficznie i wydajnościowo (pamiętam że w Scarlet miałem z 300 godzin ponad na Switch 1 więc też planuje się długo bawić, a gra jest większa i wiecej roboty niż w Legends ZA).

Divinity Original Sin Enhanced Edition - dawno w to grałem, blisko premiery jeszcze w pierwszą edycję, bardzo mi się podobało. Już od dawna planowałem usiąść do EE. Po 17h stwierdzam, że to wciąż świetna gra i bawię się znakomicie :)

Puzzle Agent (24). Gra o nietypowym agencie FBI, który przyjeżdża do małego, zaśnieżonego miasteczka pełnego dziwnych mieszkańców, by rozwiązać tajemniczą sprawę. Ale w tym wypadku nie jest to śmierć kochanej przez wszystkich blondynki tylko zamknięcie fabryki gumek do ścierania. Prowadzenie śledztwa nie polega na polowaniu na piksele i próbie dopasowania niepasujących przedmiotów do siebie. Tylko na rozwiązywaniu łamigłówek przypominających te z magazynów dla dzieci i młodzieży. Trzeba przy nich odrobinę pomyśleć, ale nie są to zadania powodujące ból głowy i chęć spojrzenia do poradnika. Jest to świetna alternatywa dla ludzi nielubiących gier point & click, ale chcących zagrać w przygodówkę. Wizualnie Puzzle Agent nie każdemu przypadnie do gustu, bo przywołuje na myśl pozbawioną większości kolorów kreskówkę z lat 90, albo grę flashową z zapomnianej przez wszystkich strony internetowej. Mnie to pasuje, bo każde odstępstwo od normy jakie pojawia się w tej historii burzy spokój jakim ta oprawa emanuje (coś jak w filmie Fargo, ale nie tak drastycznie).
Puzzle Agent jest świetną grą i odtrutką na odmóżdżacz jakim była Yakuza 3 (i nie tylko).
Jak bym miał się do czegoś przyczepić to były by to dwie rzeczy. Po rozwiązaniu problemu jesteśmy oceniani i podliczani (ile to pieniędzy podatników poświeciliśmy na rozwiązanie danego problemu). Szkoda że nic z tego nie wynika. Nie jesteśmy karani za to, że zamiast skupić się na głównym wątku rozwiązujemy poboczne zadania, ani za to że kilkukrotnie udzieliliśmy błędnej odpowiedzi na ten sam problem. A druga rzecz to zakończenie. Które podobnie jak w przypadku serialu, który dał początek tym oklepanym schematom jest urwane. Nie byłem na to gotowy, bo gdzieś tam dawno temu zasłyszałem że jest to zamknięta opowieść. A dwójka to nikomu nie potrzebny epilog domykający wątki niektórych postaci. Teraz będę musiał czekać na przecenę by kupić dwójkę i dowiedzieć się co było dalej.

Długo nie pisałem (Steam Fest), ale cóż, czas napisać:
- Titan Quest (aktualnie 165h, wersja PS4, bo nie ma wersji na PS5) - Aktualnie dotarłem swoim Szachrajem do epickiego poziomu trudności i teraz zastanawiam się, czy dalej bić Mantykorę i Aktajosa, czy jednak iść dalej do Tajfuna. Tak, próbuję teraz w końcu złożyć set Łotrzyka (mam 3/4), tylko teraz ta opaska Łotrzyka nie chce mi wylecieć (a jak już hełmy lecą, to zwykle z zestawu Burzy, Druida i Piromanty, mimo, że na tym samym bossie (Aktajos) wyleciały mi około półtora tygodnia temu buty i rękawice Łotrzyka).
Swoją drogą 'wyfarmiłem' z 4 formuły Lwiego Serca (z którym Arasz męczył się tydzień); mi o ironio w ciągu tygodnia 4 formuły Lwiego Serca się trafiły (raz z Megalezjosa, drugi przypadkowy drop z potwora (akt II) oraz 3 i 4 odpowiednio z Mantykory oraz Aktajosa). To wszystko podczas prób zdobywania lepszego ekwipunku. Nic tylko współczuć Araszowi.
Valorborn (demo, PC, prawie 10h) - Ogrywane podczas Steam Fest. Powiedziałbym, że to średniowieczne Kenshi, gdyż w tej grze mamy podobne założenia, co w Kenshi (i tak wersja demo miała sporo do zaoferowania, choćby wioski, handel, skradanie, crafting, zakładanie ognisk itp.). Ponieważ jest to wersja demo (bez możliwości zapisu gry, teraz nie jest dostępna), więc do gry przygotowywałem się w taki sposób, żeby sprawdzić obecne mechaniki w jak najdłuższym okresie czasu. Dam jeden zrzut z tej gry (wrzuciłbym zrzut z dodatkowymi kompanami gdyby nie to, że zrzut mam zrobiony gdy zapadła noc). Na razie daję zielone światło i będę obserwował tą grę.

Civilization VII (48+ godz.) - Fryderyk w końcu objął Imperium Pruskie i dążył do dominacji militarnej. Blitzkrieg spowodował, że wszystkie znane nacje założyły sojusz przeciwko Prusom i tak rozpoczęła się wojna totalna, "Niemcy" kontra reszta świata. Po odpadnięciu kilku krajów, ostatecznie w 1848 roku, Fryderyk dał zielone światło Operacji Bluszcz.
Pachacuti poprowadził gospodarczą krucjatę. Pierw Missisipijczycy, potem Inkowie a na koniec Amerykanie. Summa summarum Pachacuti osiągnął zakładany cel i otworzył Bank Światowy.
Przystąpiłem do serii szybkich rozgrywek w celu sprawdzenia różnorodności map i liderów.
Trung Trac / Japonia Meiji - cel totalna destrukcja (sprawdzenie najszybszej rozgrywki w formacie walki zaczynając od ostatniej epoki). Nie ma to żadnego sensu, bo startowe wyrównanie sił, to zbyt wysoki próg wejścia gdy nie prowadziło się działań taktycznych we wcześniejszych epokach. Reset i dominacja Technologiczna :'(
Tecumseh mimo agresji militarnej ze strony sąsiadów powiódł Meksyk ku zwycięstwu.
Oktawian August ostatecznie stając na czele Francji odparł nieustające ataki agresywnych państw-miast i osiągnął ostateczny sukces.
Po ostatniej aktualizacji zarządzanie dystryktami jest dużo czytelniejsze, ale nadal jest wiele problemów, przez które niespecjalnie mnie ciągnie do tej gry ( choć jak już odpalę to dwie godzinki zlatują od tak ).
Wartales (164+ godz.) - pochowanie dwójki wiernych zwierzaków, kolejna przewalanka wygrana. Proces odziewania w akhedyjską stal jednak się wydłużył, ale przy okazji drużyna zebrała już cynabaryt na cztery zestawy. Zrobiłem też rekonesans przed przygodą na morzach/wyspach Belerionu, ale pierw wyczyszczę stały ląd. Krupp - czempion Drombach - padł.
Ukończone:
Underminer (1+ godz.) - prosta, krótka ale wciągająca gierka o podziemnej przygodzie za sterami maszyny drążącej. Trzy wskaźniki ograniczające Naszą swobodę, trzy przedmioty ułatwiające, trzy części tunelownicy do ulepszania, żyły i skupiska złóż służących za walutę, kilka płynnie powiązanych i czytelnie rozdzielonych etapów a to wszystko w bardzo dobrze zbalansowanej "pętli" gry. Do tego byle jaka fabułka i głupoty, raczej mdła oprawa dźwiękowa. Generalnie spoko i wciągnąłem na raz :)
Valor Mortis Playtest (2+ godz.) - Wrażenia opisałem tu: https://www.gry-online.pl/forum/valor-mortis-playtest/z61009ca8
Co do moich ulubionych zachowań (liderów) z Civa VII, to zawsze pozostaje fakt, że liderzy czasami nagle przypominają o sojuszach... w trakcie wojny (zwłaszcza w epoce odkryć i nowożytnej). W czasie pokoju jakoś nikt mi nie kwapił zaproponować sojuszu, a w czasie wojny nagle sobie przypominają. Przypomnienia z jednej mojej gry Kserksem (Achemenidzkim), gdzie raz po raz Ada z Karolem proponowali mi sojusz z nadzieją, że pomogę jednej ze stron (w czasie wojny rzecz jasna).
I tak ciekawiej miałem Machiavellim (obecnie już 10 poziom) gdzie ani Himiko (Wa), ani Benjamin Franklin, ani tym bardziej Karol (z którym miałem tą samą ideologię) nie kwapili się dołączyć do moich wojen (zrywali), a i tak proponowali sojusz na następnej turze (i tak, znowu zrywali).
A, i czasem lepiej się kontrolować z nauką/kulturą w epoce odkryć, zwłaszcza gdy próbujesz osiągnąć Flotę skarbów - Tą lekcję musiałem wyciągnąć Aśoką, bo zasoby skarbowe mi przychodziły po 1-2, a dopiero w 50 turze zaczęły mi po 3+ (ale to były mocno odległe tereny). Machiavellim na multim (przeciwko rzecz jasna Benjaminowi) już aż tak bardzo nie musiałem się martwić, bo jak się okazało, bogatą w zasoby wyspę miałem tuż pod moim nosem (po tym, jak Ibn Battuta w poprzedniej epoce dał mi nadmorskie osiedle). A jak wiadomo, badania przyszłości przyspieszają koniec epoki o 5% (na standardowej prędkości, dobrze że można zablokować moment końca epoki)
Obecnie muszę zakończyć grę Aśoką (Zdobywcą, Nepal) przed nową aktualizacją (i nowymi nacjami i przywódcą), która będzie za 2 dni
No cała ta dyplomacja jest śmiechu warta. Ustalone na starcie cechy pożądane potrafią utrzymywać względny pokój bez ingerencji, ale jak robisz coś nie w duchu jakiegoś lidera, to choćbyś nie wiem jak się starał zaraz dostaniesz -XX do relacji bo tak. Ja też mam ciągle to samo, gdy staram się rozgrywać pokojowo, to dwie strony zabiegają o moją pomoc, nagle traktaty handlowe, umowy technologiczne, cuda na kiju tylko po to żeby doszło do sojuszu i wymuszenia sytuacji w której pomagam w wojnie lub zrywam dopiero co ustalony sojusz - no kabaret XD
Odnośnie floty skarbów to Pachiacuti, a w zasadzie Inkowie rządzą, bo generują po dwa skarby z miast wykorzystujących góry i wtedy to praktycznie samograj się z tego robi. Tak jak Mississipijczykami na styk udało mi się osiągnąć cele ścieżki handlowej tak w erze eksploracji Inkami zdominowałem cały świat na tyle, że w ostatniej erze tylko patrzyłem jak to chodzi!
Osobiście wolę właśnie takie zrywanie, niż niemożność zrobienia czegoś, jak to ma miejsce w Civie VI, gdzie twój 'sojusznik' wypowiada wojnę innemu twojemu sojusznikowi (lub miastu-państwu, którego jesteś suzerenem), a ty nie możesz nic zrobić przez 30 tur.
Swoją drogą dobrze, że zmieniono premie dla złota i srebra - jak dla mnie tańsze koszty były zbyt mocne w porównaniu do innych surowców, że praktycznie wygrana w głównej mierze zależała od tego, ile złota i srebra mamy dostępne.
Czasami (epoka antyku) również ocieram się o ukończenie Jedwabnego Szlaku (o ten jeden surowiec) - albo nie połączone, albo brak miejsca, albo wojna z jedynym partnerem handlowym. Machiavellim na multi również musiałem jakoś połączyć miasta (przez zakładanie osiedli), bo inaczej nie byłbym w stanie połączyć osiedli po drugiej stronie ojczystego kontynentu, które zdobyłem od Ibn Battuty)
Tak, Inkowie, podobnie jak Songhaj, ma ułatwione zdobywanie punktów Floty Skarbów, jeśli warunki mają spełnione. Gorzej z Mongolią, mimo, że teoretycznie nie musisz nawracać swoich osiedli, ale jednak zawsze będziesz miał 1 punkt w odległych krainach i w podbitych miastach na ojczystym terenie (czyli trzeba mieć łącznie 12 osiedli).
Zabawnie natomiast będzie wyglądać rozgrywka Republiką Piratów (gdy wejdzie), gdzie w ogóle nie będzie można szkolić (ani kupić) osadników (ale może ich przejmować), natomiast zakładać osiedla poza schwytanymi osadnikami mogą jedynie Bukanierzy (którzy są dowódcami, a jak wiadomo, szkolenie kolejnego kosztuje znacznie więcej niż szkolenie osadnika).
W Civ VI akurat sobie odpuściłem, nie grałem więcej niż kilka godzin, więc nie wiem jak to wyglądało, ale skoro faktycznie była taka blokada, to niewątpliwie Civ VII pod tym względem rządzi ;)
Songhajów sprawdzałem w kampanii militarniej, więc umknęła mi ta premia do Floty ':)
Co do Piratów, to faktycznie brzmi intrygująco, poczekamy zobaczymy.
Póki co mam jeszcze spoko do sprawdzenia a i tak prawdę powiedziawszy jakoś nie ciągnie mnie do kolejnych kampanii, choć jak już usiądę to 2 godzinki zlatują od tak XD

Football Manager 2023,1562,5h Niestety nie będzie polskiego finału Ligi Mistrzów, Legia jednak nie dały rady Ajaxowi, dla którego finał LM to super wynik. Pierwszy raz od x lat nie będzie angielskiego zespołu w finale. Górnik Łęczna doszedł do finału Ligi Europy ale tam Liverpool okazał się już za mocny. Ogólnie nie taki zły ten sezon w Europie dla polskich klubów, obawiałem się w pewnym momencie, że będzie gorzej. W Ekstraklasie znamy już komplet spadkowiczów, trwa natomiast jeszcze walka o ostatnie miejsce pucharowe, chyba ze 4 zespoły jeszcze mają szansę. Łęczna i Zagłębie, które regularnie grały w pucharach w ostatnich latach nie mają gwarancji awansu i prawdopodobnie jeden z nich się nie załapie.
The Hundred Line -Last Defense Academy-, 190h Blisko, blisko, coraz bliżej. 95 endingów zrobionych, więc zostało już tylko 5. Jestem już na ostatniej ścieżce i teraz tylko trzeba wszystkie zakończenia z niej ogarnąć. Absolutna końcówka. Nawet był taki ending, który można by nazwać szczęśliwym. A to spora rzadkość. Na te 95 zakończeń to takich solidnych endingów było może z 10-20 a wśród nich to też nie było zbytnio takich, które można byłoby nazwać dobrymi. Nie spodziewam się cudów już teraz, raczej nie oczekuję czegoś co zwali mnie z nóg. Dalej pootrzymuję, że gra mogłaby być spokojnie o połowę krótsza, mniej o połowę mniej endingów i nic złego by się nie stało.
The Crew, 75,5h Górskie stany więc całkowita zmiana krajobrazów w stosunku do wcześniejszych regionów: Vegas, pustynia Mohave, Wielki Kanion i górskie szczyty. Tydzień temu pisałem, że mam problem z samochodem rajdowym ale finalnie zdecdywoałem się na Countrymana. Mały ale wariat. Fajne jest to, że GPS pokazuje nam trasę w zależności od autka jakim jedziemy, jak mamy autko typowe uliczne to pokazuje nam trasę po drodze asfaltowej, nawet jeżeli jest ona sporo dłuższa. W przypadku samochodziku rajdowego to już GPS się nie krępuje i pokazuje nam trasę kompletnie na przełaj. Czasami chyba aż za bardzo, raz to dosłownie pokazywało mi, że mam podjechać pod stromą górę. Za mało jest misji w tej grze, jest ich tylko 65 podczas gdy testów umiejętności jest aż 597. Ta gra naprawdę ma coś z Test Drive hue hue. Wbiłem już 50 poziom, teraz można robić misje i testy na medal platynowy, który daje nam nowe, lepsze platynowe części. Niby już się zbliżam do końca, w końcu zaraz będę miał 4 na 5 regionów skończonych ale jeszcze trochę chyba się chyba pobawię, jeszcze te dodatki trzeba coś ruszyć, jakieś misje frakcji są z jakimiś wyścigami trwającymi godzinę czy coś.

Dead Space (25). Wiele dobrego mógłbym napisać o tym tytule. O świetnie zaprojektowanej i zapadającej w pamięć USG Ishimura. O postaciach, które może są stereotypami to jednak ci aktorzy podkładający im głos uczynili z nich bohaterów z krwi i kości. O dźwięku przeciwników i o samych przeciwnikach, o dźwięku broni i o szeptach, które słychać gdy przemierzamy korytarze statku. O pile plazmowej (bo o innych broniach nie warto mówić). O ostatnim rozdziale, który innych rozczarował z powodu ciągłej młócki, ale nie mnie. Jedyne co spowodował po latach to niechęć do sięgnięcia po Dead Space 2.
Mógłbym tak wymieniać te zalety bez końca, ale to teraz nie jest ważne. Co jest ważne to to, że od premiery tej gry minęło 17 lat, ograłem ją z siedem razy (jak nie więcej), a "prawdziwe" zakończenie zobaczyłem dopiero teraz na youtube. WTF!!!!. Tak z ciekawości odpaliłem sobie filmik z przejścia Dead Space by zobaczyć jak sobie ludzie radzą z ostatnim bossem.
spoiler start
Oglądam jak Isaac ucieka na prom i ostatni raz parzy na filmik z Nicole. Odwraca się w stronę fotela pasażera i... U mnie to on widział tylko skuloną Nicole, a potem następował charakterystyczny skrzek/szum, ekran zalewa pismo ze Znaku i koniec, lecą napisy końcowe. A tu się okazuję, że ona się na niego się rzuca i drze ryja WTF.
spoiler stop
Do tej pory zbieram zęby z podłogi. Tyle lat a ja się o tym dowiaduje dopiero teraz i to przez przypadek.
Widzę, że komuś brakuje wątku z zagadkami AI. Może w nowym roku ruszę z tym wątkiem na nowo ;)
Co do scenki końcowej z DS
spoiler start
Nicole przybliża się i drze na Isaaca w oryginale ale widziałem też wersje, że ten moment jest przyspieszony i twarz zakrywa szum ze znakami, jakby zakryty ten wrzask. W oryginale miałem przybliżenie się ducha, nie wiem skąd ta wersja okrojona.
spoiler stop

Football Manager 2023,1574,5h Radomiak w Lidze Mistrzów! Tym razem 8 miejsc pucharowych dla Polski i 5 miejsce daje Ligę Mistrzów. Wspaniała historia, wcześniej już Łęczna grała w LM a teraz Radom będzie mógł tego doświadczyć. Z innych sensacji; Kotwica Kołobrzeg awansowała do Ekstraklasy po barażach. No pięknie. I to drugi awans z rzędu bo byli beniaminkiem I ligi. Mamy przerwę letnią i Mistrzostwa Świata. Polska reprezentacja zameldowała się już w finale i jest duża szansa wreszcie na zdobycie złotego medalu pierwszy raz w historii. To w zasadzie jedyne trofeum, którego brakuje do kolekcji.
The Hundred Line -Last Defense Academy-, 191,5h, skończone Po 5 miesiącach wreszcie koniec. Gra jest zdecydowanie zbyt długa. Miałem zupełnie inne plany na lato. Myślałem, że to będzie długości porównywalnej do DR i ZE a tu taki psikus. Sama gra dobra ale bez szaleństw. Zbyt wiele zapychacza w grze, zbyt mało konkretów i dobrych, sensownych zakończeń. Myślałem, że jak zaliczę te wszystkie 100 endingi to gra mnie chociaż w jakiś symboliczny sposób poklepie po plecach a tu nic. Brakuje trochę jakiegoś outro, nawet w tych głównych ścieżkach czy w tym najbardziej szczęśliwym zakończeniu. Chciało by się chodź trochę dowiedzieć co było dalej. A tak gra się zawsze urywa, lecą napisy i do widzenia. Ogólnie więc, nie jest to poziom ani Danganronpy ani Zero Escape.
The Crew, 93h Czwarty region skończony. Górskie stany chyba największy region w grze, dosyć spory teren, od Salt Lake CIty aż do granicy z Mexico. Gra pokazuje mi, że mam ukończone 61%, nie wiem co tam jest wliczane, jednak raczej na pewno 100 nie uda się wbić. Zanim ruszę do ostatniego regionu to chciałem ruszyć dla urozmaicenia trochę innych rzeczy jak dodatki. Jeden z dodatków dodaje 3 nowe specyfikacje samochodów: driftową, dragsterową i Monster Truck. Zrobiłem sobie więc z mojego startowego Mustanga Monster Trucka i ruszyłem się pobujać. Trochę zawód tutaj gdyż ten MT nie ma żadnej unikalnej dla siebie fizyki, zachowuje się tak samo jak zwykłe autko tylko trochę większe. Nie może zniszczyć niczego czego normalne autko nie mogłoby rozwalić, nie można też sobie tak słodko jeździć po innych samochodzikach i ich miażdżyć. Jest tutaj jakiś Szczyt dodany w tym dodatku, nie ogarniam tego do końca, jakieś kwalifikacje, przepustki itd. Drugi dodatek policyjny dodaje samochody policyjne w różnych specyfikacjach i z 10 misji policyjnych, w których, jak można się domyślić, musimy dopaść uciekających kierowców. Słodkie.

Minął prawie miesiąc od ostatniego wpisu a w tym czasie ukończyłem ponad 10 tytułów i kilka jest na tapecie:
Caves of Lore (35h, ukończona) - główny tytuł, z którym spędzałem ostatnie tygodnie. Bardzo fajny RPG, ale nie będę się rozpisywał, bo o grze napisałem w najstarszym temacie na forum: https://www.gry-online.pl/forum/serie-mampm-wizardry-oraz-inne-crpgi-niekoniecznie-w-trybie-fpp-c-39/ze1009578#post0-16831721
Flesh Made Fear (7h, ukończona) - klasyczny survival horror, o którym więcej napisałem w karcie gry w encyklopedii: https://www.gry-online.pl/forum/komentarz-flesh-made-fear/ze100d4ad
THRESHOLD (2h, ukończona) - intrygująca gra przygodowa - więcej o niej pisałem w tym miejscu: https://www.gry-online.pl/forum/komentarz-threshold/z2100cb9c
Slots & Daggers (7h, ukończona) - świetne, wciągające klikadło na pograniczu strategii i hazardu. Opinia: https://www.gry-online.pl/forum/komentarz-slots-amp-daggers/z1100c5d4
Darkenstein 3D (10h, ukończona) - darmowy hołd złożony serii Wolfenstein. Na karcie gry napisałem obszerną opinię: https://www.gry-online.pl/forum/komentarz-darkenstein-3d/zd100ba5d
Daemonologie (1h, ukończona) - XVII wiek. Wcielamy się w protestanckiego łowcę czarownic, który przybywa do szkockiej wioski, aby wśród jej mieszkańców wskazać osobę, która jest wiedźmą. Mamy na to cztery dni, gdyż piątego dnia o świcie wiedźma musi zawisnąć (na wyspach osób posądzonych o czary nie palono na stosie, ale własnie wieszano). W tym celu przepytujemy mieszkańców, czy czegoś nie widzieli, czy kogoś nie posądzają o czary a jak zajdzie potrzeba to torturami dosłownie pociągniemy podejrzanych za język ;)
Gra to przygodówka a dokładniej w sumie powieść wizualna z prostymi elementami zręcznościowymi. W głównej mierze rozmawiamy z mieszkańcami klikając na dialogi. Czasami możemy zdecydować, czy z daną osobą porozmawiamy, czy jednak potorturujemy, aby wyciągnąć więcej informacji. Tortury to zręcznościówki polegające na odpowiednim klikaniu myszką, jej trzymaniu i zwolnieniu przycisku - w zależności od sposobu wymierzania kary, bo tych jest kilka jak: podtapianie, ciągnięcie za język, nakłuwanie ciała, czy miażdżenie palców. Po jednej, czy dwóch lub więcej próbach pojawią się nowe dialogi. Jednak wszystkich we wiosce nie skłonimy w ten sposób do gadania, bo za mało mamy na to czasu, ale nocą mamy koszmary, które mogą nam zasugerować kogo wziąć na spytki.
Gra choć ma ubogi gameplay, jest niezwykle klimatyczna i intrygująca. Nie jest to tylko zasługa tego, że ów produkcja jest czarno-białą. Wszelkie filmiki na początku, na końcu a także sny wykonano w formie animacji poklatkowej. Fantastycznie wykonanej. Szczególnie sny, które są tajemnicze, niepokojące, niekiedy bluźniercze, ocierające się o gore robią klimat. Szkoda, że pixel art nie dorównuje animacjom. Jest wg najsłabszym elementem. Niby jest w porządku, ale jednak trochę niechlujny. Wg mnie interfejs, wioska i obrazki lepiej pasowałyby do całości, gdyby wykonane były w stylu drzeworytów. Wiadomo - więcej roboty, ale wtedy gra byłaby kompletna. Atmosferę buduje jeszcze dźwięk i muzyka, która jest darmowym dodatkiem do gry a jest bardzo dobra. Napisanie więcej o grze to już byłoby spojlerowanie. Mi "Daemonologie" przypadło do gustu. To króciutka produkcja, ale od początku do końca wciąga.
Ten Bells (1,5h, ukończona) - ciekawy miks walking sima z survival horrorem. Intrygujący, niepokojący, niekiedy intensywny i czasami irytujący.
Zostajemy uwięzieni w pewnym angielskim barze. Jak szybko zauważymy, okrążając bar zawsze wracamy do punktu wyjścia - na korytarz przed niewyraźny obraz, który może kogoś przedstawiać. Aby opuścić to przeklęte miejsce musimy w pubie znaleźć anomalie. Gdy takową zauważymy wracamy do drzwi, którymi weszliśmy. Jednak jeśli nie zauważymy jakiejś i jesteśmy pewni, że takowej nie ma to wchodzimy przez inne drzwi. W obu przypadkach trafiamy do tego samego miejsca z obrazem, ale jeśli wybraliśmy dobre drzwi to obok nich zauważymy dzwonek, który zadzwoni, jeśli podejmiemy kolejną próbę szukania anomalii. By poznać zakończenie musimy usłyszeć 10 dzwonków. Niby proste zadanie, ale jeśli nie zauważymy jakiejś anomalii a przejdziemy przez drugie drzwi, to zaczynamy zabawę od początku. I odwrotnie - jeśli cofniemy się do wejścia, bo niby zauważyliśmy jakąś anomalię a jej tam nie było, to też znowu musimy zacząć "kolekcjonować" dzwonki od początku. A tych anomalii jest kilkadziesiąt. Niektóre są paranormalne i te zazwyczaj zobaczymy bez problemu - a to jakaś twarz ducha wygląda zza filara, a to coś pojawia się przy kominku a to coś rzuci barmanką, coś gdzieś lewituje i zmienia miejsce lub zacznie nas atakować i musimy uciekać. Inne dotyczą wystroju: zmiany koloru ścian, braku kart na stołach, bazgrołów na obrazie itd. Można też zginąć, gdy dopadnie nas zjawa.
Gdy grę ukończymy zauważymy, że wiele elementów jest związanych z fabułą. Płacząca barmanka, dzwonek, postać zjawy, barman... Te rzeczy związują się w historię, która na końcu odrywamy. Oprócz niej mamy też szereg osiągnięć do zdobycia.
Audiowizualnie jest bardzo dobrze. Pub prezentuje się elegancko, grafika jest bardziej niż przyzwoita zaś audio też jest na dobrym poziomie. Technicznie gra jest też dopracowana, bo podczas załączania się anomalii, nie ma ścinek, co w sumie było i jest wizytówką gier od Bloober Team. Ogólnie "ten Bells" ma świetną atmosferę, jest inną produkcją od tytułów, w których szukamy anomalii (gdzie zazwyczaj gapimy się na monitor i przełączamy scenerie). Gra jest co prawda krótka, bo jej ukończenie i poznanie wszystkich anomalii zajęło mi mniej niż półtorej godziny (nie zdobyłem jednak wszystkich osiągnięć), ale ma też niewygórowaną cenę i na jakiejś promocji zdecydowanie warto ów tytuł zakupić. Polecam.
Full Void (3h, ukończona) - Jak można przeczytać w steamowym opisie, twórcy inspirowali się Another World, Prince of Persia, czy Flashback, co jak najbardziej widać. Choć wspomnianych gier nigdy nie przeszedłem do końca, to Full Void z satysfakcją obejrzałem napisy końcowe. Była to minimalistyczna, ale fantastyczna przygoda. Fabuła od początku jest enigmatyczna i nie jesteśmy atakowani jakimiś opisami, tekstami co i jak. Tutaj nie pada ani jedno słowo, wszystkiego domyślamy się sami. Niemniej jest ciekawie do samego końca. Fabularnie miejscami przypominała mi Planet of Lana czy Inside, ale Full Void oczywiście opowiada swoją historię. Gameplay jest minmalny. W sumie mamy tylko dwa przyciski - jeden odpowiada za skok, drugi za interakcję: włączamy przyciski, przesuwamy dźwignie i hakujemy. To ostatnie jest fajnym urozmaiceniem. Niekiedy zyskamy dostęp do konsolety urządzenia i np. przesuwamy dźwig, aby coś nim wziąć lub przesunąć. Z czasem... w sumie więcej nie będę zdradzał, bo historię i możliwości fajnie odkrywa się samemu. Pomimo niewielkiego urozmaicenia nie odczuwałem nudy ani przez moment. Poziomy są świetnie urozmaicone i jest co robić. A przeważnie robimy coś, by ominąć przeszkody, dojść do konsolety/przełącznika, dostać się w jakieś miejsce itd.
Graficznie mamy ręcznie rysowany, piękny pixel art. Może i nie powala mnogością detali, ale jest czytelny i kolorystycznie potrafi niekiedy zachwycić, szczególnie w początkowych etapach. Czasami, gdy zginiemy załączy się animacja. Nie wszystkie rodzaje śmierci ją mają, ale te pół sekundy robi wrażenie. Zresztą ginąć można tutaj często a jak ktoś chce zdobyć odpowiednie osiągnięcie, to w sumie powinien różnorodnie "umierać". Z innymi osiągnięciami nie powinno być problemu, szczególnie dla kogoś, kto ma intuicję eksploratora. A wracają do ginięcia - jeśli to się nam zdarzy przeważnie zaczniemy rozgrywkę w tym miejscu lub bardzo niedaleko. Nie ma tutaj powtarzania etapów od początku, co jest jak najbardziej na plus. Dźwięki i muzyka już nie robią takiego wrażenia jak oprawa wizualna, ale są w porządku. Full Void to produkcja na 2-3 godziny. Niby niewiele, ale przez to rozgrywka nie jest rozwleczona, powtarzalna i nudna. Wszystko jest świetnie skondensowane, klimatyczne i satysfakcjonujące. Może podstawowa cena jest nieco zawyżona, ale na promocji warto zakupić, zagrać i nostalgicznie powrócić do przeszłości.
NO-SKIN (1,5h, poległem na ostatnim bossie, zrezygnowałem z dalszej gry po kilku kolejnych próbach) - Roguelite, który w każdym elemencie jest zwyczajnie słaby. Rozgrywka polega na przechodzeniu od miejsca do miejsca w pewnym budynku (akcja dzieje się w wyobraźni głównej bohaterki popartej zdarzeniami z przeszłości), walce z napotkanymi istotami lub rozmowie, kupowaniu przedmiotów itd. Aż ostatecznie skonfrontujemy się z postacią bez skóry. Zazwyczaj mamy do wyboru jedną z trzech lokacji, gdzie możemy się udać, które przedstawiają procentowo, co może w nich nas spotkać. Zazwyczaj jest to turowa walka. Kiedy indziej możemy spotkać kogoś/coś i kupić użyteczny przedmiot. Ogólnie nic ciekawego.
W opisie karty gry pisze, że gra ma eksperymentalny styl artystyczny w klimatach grozy i złożoną rozgrywkę. Wszystko to naciągana bzdura. Styl artystyczny jest zwyczajnie prymitywny i brzydki. Klimaty grozy – niby mamy potwory, są te elementy horroru, ale nie wywołują jakichkolwiek emocji. A są gry w pixel arcie, które potrafiły przez pewien czas utrzymywać poczucie niepokoju. Tutaj kompletnie tego nie ma. Oprawa dźwiękowa też tutaj nie domaga w tym aspekcie. Złożonej rozgrywki również nie ma. Mamy dwie bronie, którymi zadajemy obrażenia plus dodatkowy cios specjalny, oprócz tego możemy zwiększać obrażenia naszego wyposażenia, jest jeszcze kilka innych przedmiotów. Wrogowie są podobni, tylko kilku na późniejszych etapach różni się od reszty swoimi możliwościami. Jest tego mało. Kolejne podejścia nie są zbyt urozmaicone i różniące się od wcześniejszych, dlatego wkrada się nuda. Cena też jest za wysoka jak na to co oferuje ów tytuł. Zdecydowanie nie polecam.
Escape the Dark Tower (1h, ukończona) - Bardzo krótka, mała gra przygodowa typu escape room. Gdyby nie to, że miałem ją włączoną w tle i autor uważał na lekcjach matematyki, to przejście zajęłoby z pół godziny max. Ogólnie rozwiązujemy łamigłówki, aby zdobyć trzy klejnoty, by wyjść z wieży, w której zostaliśmy uwięzieni. Łamigłówki są proste, do większości znajdziemy rozwiązanie w okolicy. Są dwie zagadki matematyczne i przy jednej trochę posiedziałem, bo wg twórcy gry dodawanie jest przed mnożeniem. Gdy to przypadkiem odkryłem, to już poszło z górki, ale w sumie takiego błędu nie powinno być w grze logicznej. Oprawa audiowizualna przyjemna. Szkoda jednak, że taka krótka. Ostatecznie to przyjemna gra, która sprawdzi się bardziej dla dzieciaków. Dla reszty nie powinna być jakimkolwiek wyzwaniem. 5/10
Crime Detective: Red Flags (1h, ukończona) - Nie ma co tutaj się rozpisywać. Gra to średniak. Największą wadą gry jest jej totalna liniowość. Rozgrywka polega na wykonywaniu prostych czynności - cały czas. Musimy je robić, aby popchnąć fabułę do przodu. Gracz nie ma tu żadnej możliwości zrobienia czegoś innego (ewentualnie poza podglądaniem sąsiadek). Wszystko jest z góry ustalone. A szkoda, bo gra miała olbrzymi potencjał, by zrobić coś otwartego, zależnego od gracza i jego dedukcji. Obserwacji przez lornetkę jest za mało a tutaj był potencjał, by stworzyć więcej niedomówień lub innych sytuacji, które jeszcze bardziej potęgowałyby klimat. Szkoda. Niemniej, pomimo tej całej liniowości, był wyczuwalny niepokój i dwa razy gra mnie przestraszyła. Ma tanie jumpscary, ale skuteczne.
Grafika jest bardziej niż przyzwoita. Audio ma braki. Technicznie jest w miarę OK, choć powinna być możliwość przyśpieszenia napisów. Jest tłumaczenie na język polski, ale wyplute z translatora - jest trochę błędów, ale nie przeszkadzają w zrozumieniu sensu zdania. Przejście to niecała godzina. W samej produkcji mamy też dwie inne gry, w które bohater pyka na konsoli, a w które my gramy. Proste, ale strzelanie do kosmitów było mocno niedopracowane., bo dobrze wycelowany pistolet nie zabijał szaraków.
Jeśli komuś nie przeszkadza totalna liniowość produkcja, to może zagrać, ale nie za pełną cenę - bardziej za około połowę ceny. Dla mnie to gra na takie 5/10.
Zapomniane Księgi 3: Magiczne źródło (6h, ukończona) - ogrywana z synkiem. Choć czytać jeszcze nie potrafi, to bardzo dobrze kojarzył przedmioty i logicznie myślał, część minigier sam rozwiązał, co mnie nawet pozytywnie zaskoczyło. Niemniej jak sam stwierdził, te wcześniejsze, które ograliśmy, podobały mu się bardziej. Bowiem szału nie ma. Artifex Mundi w swoim katalogu ma lepsze HOPA. "Magiczne Źródło" jest w tym gorszym gronie.
Boobs Hidden Los Angeles - darmówka, w której szukamy cycków. Coś innego od setek gier o szukaniu kotków.
Natomiast w trakcie ogrywania są:
Zniw Adventures - gram też z synkiem. Akurat polska przygodówka o dinozaurach może być fajnym spędzeniem czasu, choć już na starcie miałem uwagi. Zobaczymy jak będzie dalej. Jako ciekawostkę dodam, że gra ma jedną negatywną opinię na steam, bo nie spodobało się tej osobie, że nie było homo dinozaurów :D
REPOSE - dwukolorowa gra przypominające klasyczne dungeon crawlery z ruchem po siatce, ale ów tytuł nie jest RPG. Bardziej to gra logiczna, w której szukamy ścieżki do celu, aby schodzić coraz niżej. Mamy określony zapas tlenu a tym samym ograniczony ruch. Trzeba tak kombinować, aby kroków wystarczyło, by dojść do konkretnego miejsca - najczęściej komputera otwierającego jakieś drzwi. Jest ciekawe i ma fajny klimacik.
Scrap Riders - mieszanka klasycznej przygodówki z bijatyką. Na razie mam godzinkę za sobą, ale jest ciekawie. Z fabuły na razie wychodzi na porachunki gangów. To pierwsza przygodówka, w którą gram padem, ale gra się przyjemnie.
Zainstalowane czekają na uruchomienie: The Lacerator, Reveil, Painted in Blood, Bloodgrounds i The Boba Teashop.
Najbardziej mi się podobają gry, gdzie otoczenie jest żywe i reaguje, a nie tylko stoi w miejscu i czeka. Korzystam z gier o dynamicznym i responsywnym środowisku. Relacja Amicii i Hugo naprawde ostala świetnie poprowadzona, ALE !!!! rozgrywka momentami meczy, szczególnie pod konec, kiedy sekcje skradankowe zaczynają się dłużyć. Do tego poziomy większe i ładniejsze niz w jedynce, ??? przez to częściej dazerza sie błądzić bez sensu, szczególnie ?? gra nie chce zaskoczyć triggera dialogowego. Mimo to fabularnie – sztos, muzyka genialna, a zakonczczenie weszło mocno.
GreedFall (31+ g.) – w sumie zupełnie nie planowałem grać, a wciągnęło mnie ?? dłużej niż myślałem. Klimat kolonialnej magii jest super, postacie też nieźle napisane, ALE eksploracja dusiła mnie powtarzalnością. Trzy czwarte lokacji wygląda ??? ????, a wracanie ?? ??? ????? obozów potrafiło zabić tempo. Walka ok, chociaż AI ma swoje humory – raz ogarnia wszystko, raz wszyscy stoją ?? manekiny. Jako ciekawy dodatek – znalazłem poradę na stronie <a href=" [link] "> [link] > dotyczy podejścia do trudnych wyzwań. Jeśli misja lub boss wydaje się nie do pokonania, kluczem jest porzucenie szarży na rzecz taktycznej obserwacji. Zamiast tego, należy wykorzystać otoczenie (np. pułapki, zepchnięcie obiektu, osłony) na swoją korzyść. Jest to strategia, która w wielu przypadkach odmienia dynamikę walki i pozwala znaleźć innowacyjne rozwiązanie.
Assassin Creed: Mirage (10+ g.) - skończone praktycznie ?? ???? ciąg. Bardzo podobał mi się powrót do skradania i ciaśniejszych uliczek, ALE mam ? ???, ?? gra jest… pusta? Dużo biegania, mało zawartości, a większość zadań wygląda ?? kopiuj-wklej. Parkour jest fajny, ??? ?? ??? płynny ?? zapowiadali, a walka to w sumie dodatek. Na plus: klimat Bagdadu, muzyka i drobne wstawki fabularne. Na minus: wszystko inne, co niby miało być "powrotem do korzeni", a wyszło średnio.
The Callisto Protocol (12+ g.) – zagrałem z czystej ciekawości i… nie wiem co powiedzieć. Gra wygląda obłędnie, animacje są świetne, ALE walka wręcz jest ??? dziwnie zrobiona, ?? połowę czasu czułem sie jakbym grał w rytmiczną bijatykę, ? ?? horror. Backtracking jest strasznie wymuszony, a sekcje z QTE wybijają z klimatu. O dziwo najbardziej spodobały mi się audio logi i detale otoczenia – widać, ?? ????? ??? ??prawde przyłożył się do worldbuildingu. Szkoda, że ??gameplay tego nie dźwiga.
Death's Door (9+ godz.) – mała, prześliczna gierka, ktorór brałem "na chwilę", a skończyłem prawie ?? raz. Walka szybka, precyzyjna, bossowie świetnie zaprojektowani, ALE ????????? potrafiła zirytować kamer?, szczególnie gdy przeciwnicy chowali się w rogach planszy. Świat jest klimatyczny, dźwięk świetny, a zagadki delikatne i nie meczące. Dawno nie miałem ???, ?? mała gra dała mi tyle satysfakcji.
Rzecz jasna Stellaris z pierdyliardem modów.
Na drugim miejscu plasuje się nowa Europa Universalis 5.
Zacząłem również moda Złote Wrota do Gothika 2. Gra się bardzo przyjemnie.
Dziś wypróbuję to nowe MMO chińskie "Gdzie spotykają się wiatry", jednak nie spodziewam się objawienia, gdyż ten typ gier rzadko trafia w moje gusta.
Raz na jakiś czas odpalam również Stalkera 2, by poobserwować zmiany i nieśpiesznie przechodzić grę poraz trzeci.
Próbowałem w ostatnim czasie kilku gier, np The Outer Worlds 2, Vampire Bloodlines czy Aeternum New World, Arc Raiders, jednak z różnych powodów mi nie podeszły, więc raczej trzymam się klasyki.
Hogwarts Legacy- Próbowałem wcześniej Mirror's edge ale się na pc zacinało podczas jednego momentu ucieczki tak się zacinało a to był moment w którym zacinanie najbardziej przeszkadzało i próbowałem coś zrobić z tym ale się nie udało. Więc zacząłem przechodzić Hogwarts Legacy i gra się spoko mam jak na razie 10 h na Xbox.
Final Fantasy x-Nigdy nie grałem w dziesiątkę więc zacząłem i gra zrobiła na mnie wrażenie na razie mam chyba z jakieś 10 lub 9 h na Nintendo Switch.

2016 - Titanfall 2 na PC
2020 - Forza Horizon 4: Fortune Island na XSX
2022 - Portal with RTX na PC
Dziś skończyłem Portala. Miło było powrócić do tej krótkiej gry. I to z tak poprawioną oprawą wizualną. Ray Tracing robi robotę. W Forzę Horizon 4: Fortune Island ogrywam z doskoku na XSX. W chwili obecnej jestem bliski finału. Dodatek uważam za dość ciekawy. Miło spędzam przy nim czas. Z kolei w Titanfall 2 jestem w połowie rozgrywki. Gra zdecydowanie przypadła mi do gustu. Ponadto wyróżnia się na tle pozostałych FPSów. Dla mnie bomba.