Jak w temacie.
U mnie: Dead Space, F.E.A.R.2: Project Origin.
Tylko i wyłącznie Silent Hill 1
Prawie srałem w gacie jak grałem na PSX. (doszedłem tylko do szkoły) Po paru latach uruchomiłem na PC i codziennie grałem tylko po 5 minut (albo przynajmniej z parogodzinną przerwą pomiędzy), bo za bardzo się bałem. Mimo to udało mi się całą przejść i teraz mogę grać we wszystko. Pff, Dead Space. Fajne, klimatyczne, ale nie straszne.
Silent Hill 1 i Fatal Frame 1
gdzieś na drugim miejscu Silent Hill 2 i Fatal Frame 2 :D
potem to już ciężko powiedzieć, bo w porównaniu do powyższych, większość gier to prymitywne straszaki bazujące głównie na elemencie zaskoczenia. A np. taka Amnesia mnie wynudziła.
Silent Hille i F.E.A.R.'y.
Momentami dwie pierwsze Penumbry i Amnesia: The Dark Descent.
F.E.A.R.2: Project Origin. Ludzie mówią, że "jedynka" najstraszniejsza więc bałem się odpalić bo już przy F.E.A.R.2 się bałem.
Far Cry to chyba jedyna gra, którą sobie przypominam aby mnie straszyła. Same mutanty może nie były bardzo przerażające, ale jako że nie byłem wtedy jeszcze wprawiony w FPSach to sama wizja łatwej śmierci czającej się za rogiem mroziła krew. W żadne Silent Hille i FEARy nie grałem.