prosze o ocene tekstu
Witam serdecznie,
chcialem sie Was spytac o ocene ponizszego tekstu. Co w nim jest nie tak? Co Wam sie w nim podoba ? Dzieki z gory za pomoc, innych przepraszam ze zajalem czas :)
Biegła przez pole na złamanie karku, nie oglądając się za siebie. Jej nagie stopy pozostawiały odciski na mokrej czarnej ziemi, nie były one jednak widoczne w tą niezwykle ciemną listopadową noc. W dali pobłyskiwały światła domku pobliskiej fermy. Dzieliła ją od niej odległość może stu metrów, ale nie odważyła się na zbliżenie do niej, desperacko szukając jakiejś przydrożnej drogi, gdzie zatrzymałaby jakiś samochód i uciekła stąd najdalej jak się tylko da. Musiała jednak najpierw znaleźć wyjście z tego cholernego pola, które w ciemności zdawało się nie mieć końca. Stopy marzły jej na zimnej ziemi, pantofle porzuciła daleko za sobą aby się nie przewrócić na grząskim gruncie. Emily uciekała, biegnąc ile sił w nogach. Trzęsąc się z zimna rozpaczliwie wyszukiwała wyjścia z tego bagna, a w głębi jej oczu dobitnie rysowało się przerażenie. A przecież dzisiejszy dzień miał być wyjątkowy. To dziś miała się z nim w końcu spotkać, usłyszeć jego głos. Będzie mogła go dotknąć, objąć. Myślała o tej chwili od tygodni, wyobrażając sobie jaki on naprawdę jest. Czy nie stylizował się na kogoś jakim chciała go widzieć? Jaki jest naprawdę? Miała się tego już nigdy nie dowiedzieć, dzień dwudziestego piątego listopada był bowiem tym, w którym w dość dramatycznych okolicznościach zakończył się jej ziemski żywot.
Dwudziestoletnia Emily Sparks biegła przez pole ubrana w ciasno przylegającej do ciała czarnej lateksowej sukni. Nigdy nie było jej w niej do końca wygodnie, okazała się ona jednak być codziennym wyjściowym strojem roboczym, klientela bowiem twardo narzucała swoje warunki i najwyraźniej prezentowała takie gusta. Czarny kolor sukni, a raczej strzępka materiału który był na jej ciele, pozwałał się jej także łatwiej zakamuflować w kolorze nocy. Padał lekki deszcz stąd aby się nie przewrócić zwolniła trochę tempo swojego biegu, by po chwili zupełnie przystanąć. Cała dygotała, to z zimna, to ze strachu. Starała się teraz jednak skoncentrować wszystkie swoje zmysły by wyczuć zagrożenie. Wokół niej słychać było jendak tylko upadające na ziemię krople deszczu, które poniekąd tworzyły już większe kałuże. Poza deszczem nie słyszała zupełnie nic. Uspokoiła się trochę lecz strach dalej w niej tkwił. Nie wiedziała jak stąd uciec, jak wydostać się z tego koszmaru. Szła teraz powoli przed siebie, nasłuchując z każdym krokiem czy słychać za nią jakieś odgłosy pościgu. Powierzchnia pod jej stopami po chwili się zmieniła. Poczuła wilgotną trawę, trafiła na jakieś zarośla. Księżyć powoli wychodził zza chmur i oświetlał znajdujące się przed nią drzewa. Emily dostrzegła za nimi wąską asfaltową drogę i rzuciła się ponownie biegiem w jej kierunku. Znalazła się przy niej w mgnieniu oka i poczęła rozglądać to w lewą to w prawą stronę szosy. Nie mogła jednak dostrzeć żadnego promyka nadziei w postaci ruchomego światełka w oddali, żaden samochód zdawał się w jej kieruku nie poruszać, jeśli w ogóle cokolwiek kiedyś w tym miejscu przejeżdzało. Żadnych ulicznych latarni, żadnych ludzi, o barze z dojściem do whisky już nie wspominając. Nie wiedziała czy iść dalej wzdłuż szosy, czy zawrócić i jednak pójść do fermy by stamtąd zatelefonować po pomoc. Emily wśród przyjaciół znana była z trudności w podejmowaniu decyzji. Zawsze analizowała wszystkie możliwe za i przeciw, starając się wybrać tą lepszą opcję, co trwało czasem całe wieki. Gdy tak rozglądała się to w kierunku chaty to szosy, jej wieczny problem z podjęciem decyzji został raz na zawsze rozwiązany przez nagły świst siekiery w powietrzu. Ostrze narzędzia wylądowało wprost na głowie Emily, a po jej czole poczęła spływać strużka krwi. Krwi tak samo czarnej i gęstej jak owa listopadowa noc.
... biegla bez butow w listopadowa noc przez pole jednak nie pozostawiala sladow ...
Biegła przez pole na złamanie karku, nie oglądając się za siebie. Jej nagie stopy pozostawiały odciski na mokrej czarnej ziemi, nie były one jednak widoczne w tą niezwykle ciemną listopadową noc.
jak dla mnie za duzo przymiotnikow, za malo konkretow. poza tym zamiast stop kobiety wolalbym sobie wyobrazac gole nogi/uda. np mokrej czarnej ziemii to za duzo. zdecyduj sie na jeden z przymitonikow bo tak jakby uzupelnia on wtedy drugi (kiedy wyobrazasz sobie mokra ziemie ma ona kolor czarny. tak samo w tą ciemną noc wystarczy samo listopadowa mozna dodac jako zamiennik po kilku zdaniach kiedy znowu uzywasz slowa noc. przeczytalem ino 1 zdanie reszty mi sie nie chce ale wyglada ciekawie, szczegolnie jak sobie wyobrazisz kobiete w podkoszulce biegnaca nago przez pole ehh :)
ojej Sledziu - faktycznie nie zwrocilem uwagi ze biegla ona nago ale ... w podkoszulce -)) pewnie ten byl mokry i zintegrowal sie z cialem tak, ze wygladalo na to, iz osoba jest naga. No ja przeczytalem wiecej - pierwsze i ostatnie zdanie. widze nikomu sie nie chce czytac -))
desperacko szukając jakiejś przydrożnej drogi
Zapomnij o tym co popełniłeś.
Napisz używając trzystu słów, recenzję filmu "Epoka Lodowcowa"
Po pierwszej linijce tekstu czułem się tak, jakbym czytał jeden z tych bzdurnych, romansideł mojej dziewczyny. Żaden facet nie powinien pisać w ten sposób!
@up: to przeczytaj jeszcze 2 ostatnie zdania, a przekonasz się, że raczej nie jest to romansidło :P
Nie no, przecież spoko jest. Jakiś tam warsztat jest, autor pewnie czyta sporo. Nie przyciąga zbytnio uwagi, ale przynajmniej jest solidny język polski, w przeciwieństwie do innych tego typu wątków. Ostatnie zdanie pierwszego "akapitu" trochę w kingowskim stylu, on też lubi długo opisywać sytuację jakiejś osoby, by nagle wypalić, że i tak zaraz umrze.
Widać, że autor miał jakiś zamysł czy patent, niechaj pisze dużo, trening czyni mistrza, a potencjał w każdym się znajdzie.
faktycznie nie zwrocilem uwagi ze biegla ona nago ale ... w podkoszulce -)) pewnie ten byl mokry i zintegrowal sie z cialem tak, ze wygladalo na to, iz osoba jest naga. No ja przeczytalem wiecej - pierwsze i ostatnie zdanie. widze nikomu sie nie chce czytac -))
Najważniejsze że sedno opowiadania i tak zachowane :)
Nie jest wcale źle, oprócz takich śmiesnostek jak "przydrożna droga", czy bardzo blisko siebie użyte np. "jakieś" albo wplatanie jakiś typowych wyrażeń, które nie bardzo pasują, zamiast napisać po swojemu, jak np. "iskierka nadziei", itp., ale jest dobre tempo i wychodzi fajny wstęp do opowiadania.
"W dali pobłyskiwały światła domku pobliskiej fermy."
Po pierwsze, myśl. Po drugie, mniej przymiotników, bo wygląda to na robotę afektowanej pensjonarki.
okazała się ona jednak być codziennym wyjściowym strojem roboczym
no to wyjściowy czy roboczy ?