Wstyd przyznać się, że prawo jazdy mam od 17 lat, a to skrzyżowanie w moim mieście to dla mnie czarna magia. Nigdy nie wiem czy to ja mogę jechać pierwszy czy mam przepuścić tego drugiego...
Obrazek -->
Hm, ciekawy macie podjazd na to skrzyżowanie.
Jeśli oba samochody mogą wjechać jednocześnie na krzyżówkę to powinny zrobić to tak, by minąć siebie, czyli bardziej ściąć zakręt, a nie zataczać takiego rogala.
Jeśli jest tak jak pokazujesz, znaki stawiają was równo, to któryś z was przepuszcza tego drugiego z dobrego serca. W praktyce, zazwyczaj wyjeżdża się równo i nie ma problemu.
Jak dla mnie, to jeden i drugi mogą jechać równocześnie. Przy odrobinie chęci spokojnie się zmieszczą.
W praktyce wygląda to tak, że skrzyżowanie to jest tak "świetne", że na głównej drodze czyli tej na którą chcemy się dostać jest masakryczny ruch i często po prostu, jak zrobi się troszkę luzu, to oba samochody dają po gazie i moim zdaniem robi się niebezpiecznie... Niestety zmuszony jestem tamtędy jeździć, ponieważ jadąc inną trasą musiałbym nadrobić sporo drogi.
W praktyce rusza ten z lepszą widocznością i refleksem, ale no może taka sytuacja być niebezpieczna. Najlepiej pokazać temu drugiemu kierowcy w jakiś sposób (ustawić się nawet, skręcić koła mocno), że chce się z nim minąć prawym bokiem i powinno pójść. ;)
przy wyjeździe z pracy mam identyczne rozwiązanie. albo kto pierwszy ten lepszy (pierwszy który wyjedzie jest już na drodze z pierwszeństwem) albo sobie machamy.
Kontakt wzrokowy z innym kierowcą w takiej sytuacji to podstawa, jak jest ciasno i nie ma jak na raz wyjechać to trzeba się dogadać. U nas na mieście jest podobne skrzyżowanie, nie jest tak mocno przesunięte, ale jedna z dróg jest wąziutka, na półtora pasa, druga zaś ma wyjazd szeroki na ponad 10 metrów, sytuacja ma rózne rozwiązania zależnie od tego kto jak się ustawi na tym szerokim wyjeździe, ogólnie jednak trzeba się ugadać żeby nie było przykrości. W dzień targowy dzieją się tam dantejskie sceny, bo ta z szerokim wyjazdem jest drogą prowadzącą do targu właśnie, a "główną" cisną tiry z i do kamieniołomu :)
teoretycznie kto pierwszy ten lepszy. z obrazka czesciowo wynika, ze sa to obie drogi podrzedne, wiec jesli ktos juz wjedzie na glowna to ma pierwszenstwo.
W praktyce lepiej dogadac sie z tamtym kierowca wzrokiem, gestami, jak kobieta to po prostu jechac bo zanim pomysli, to 5 samochodow zdazy przejechac. A jak w jednym czasie to w ogole nie ma problemu, bo przeciez moga spokojnie oboje zdazyc jak na obrazku strzalki
zrobienie tego jak to niektorzy sugeruja z "prawym bokiem" to troche jechanie pod prad, a przynajmniej na tym obrazku. Raczej nie jest to najlepsze rozwiazanie.
Podobnie jak Dessloch dziwię się czemu niektórzy próbują tutaj forsować równoczesnym wjazd z mijaniem "bezkolizyjnym" prawymi bokami. Przecież nie jest to nakazane przepisami, a tutaj akurat geometria skrzyżowania wyraźnie sugeruje mijanie lewymi bokami lub po prostu przepuszczenie tego drugiego
Pisząc równocześnie nie mówiłem o prawym boku, a o lewym. Jeden i drugi wyjeżdżają na wprost, po czym ostro kręcą w lewo. Prawymi bokami można się minąć na zwykłym skrzyżowaniu, nie tutaj.
Sage-> to nie Ciebie sie tyczylo ale pare osob ktore zasugerowalo wlasnie mijanie "bokami" czyli jazde pod prad
Albo razem, albo pierwszeństwo ma ten, który pierwszy wpakuje się na skrzyżowanie. Tak jak na normalnym skrzyżowaniu, gdy samochody z naprzeciwka skręcają w swoje lewo.