Dla mnie to była fabularnie najlepsza część do Unity włącznie. Fajnie było poznać lepiej "złych" i ich intencje. W pozostałych częściach "źli" są sztampowi do bólu.
Ten prolog w AC 3 strasznie mnie wynudził
Poza tym fabularnie 3 była dużo gorsza od 2
AC3 zły nie był, ale miał kilka problemów imo.
1. Bezsensowne misje morskie, pływanie to jakaś tragedia w porównaniu np. do BF. Po co w ogóle to wprowadzali.
2. Najgorsze w całej serii chyba wątki współczesne. Syf. na ch. w ogóle to parkourowanie desmondem i bawienie się nim w asasyna. Najgorsze jest to, że w tych misjach nie ma nawet żadnej drogi czy znacznika celu więc nie wiadomo gdzie iść. Szkoda, że z tym syfem wrócili, chyba w Valhalla i nie wiem czy nie też w Odyssey. W ogóle cały wątek współczesny w AC to bezsens. Tylko przerywanie często fajnych misji bawieniem się w pseudo informatyka, albo jakieś gunwniane parkourowanie jak właśnie w AC3. Najlepszy miał Unity, bo tylko zwykłe cutscenki co na wiele gry nie przerywały, chociaż znowu Unity fabularnie słabe, postacie nudne (dosłownie jak się uprzeć to Arno jest w miarę ok, potem bardzo spoko był Bellec, może Elise, reszta nuda włącznie z tymi innymi asasynami czy templariuszami xD, brak powiązania z Rogue (wychodzi na to, że
spoiler start
zabicie ojca Arno przez Shaya było tylko po to, żeby akcje przenieść do Paryża XD. Brak np. ścigania zabójcy ojca Arno czy coś, a biorąc pod uwagę jak zrobili te misje ze śledztwami i typowaniem sprawców morderstw to mogłoby być świetne, bo te aktywności imo jedne z najlepszych w całej grze i naprawdę fajnie zrobione.
spoiler stop
)
3. Jak kojarzę to do d000py strzelanie. Potem oczywiście strzelanie poprawili w BF, ale potem znowu je spieprzyli w Unity co jest powalone biorąc pod uwagę jak wiele rodzajów broni palnej ma AC w Paryżu: od pistoletów przez muszkiety, aż chyba po jakieś pseudo strzelby z "gilotynami" czy jak to się tam nazywało. Dobrze, że naprawili to w Syndicate.
4. Poza tym te misje młodym Connorem też kompletnie nudne i ogólnie jego postać też taka se.
Akurat misję z desmondem uważam za najlepszą cześć gry trójki, tylko te misję bardziej rozbudować i dać więcej
Akurat misje morskie w AC III to była chyba w zamyśle twórców próba przed BF czy da radę pociągnąć statki na tym silniku, a że już to stworzyli do tej gry to wrzucili jako misje.
I fakt, że słabo wyszło.
Akurat nastoletni Connor jest fajnie przedstawiany a cała postać bohatera to ciekawy chaos z genów ojca i matki. Często słabo odbierana postać po świetnym Ezio przez zapominanie jak dzicy i prości byli Indianie ale ten starał się rozwijać błądząc po różnych stronach konfliktu.
Jeden z moich ulubionych momentów gdy zwiedzamy z Achillesem Boston przy świetnej muzyce https://youtu.be/BRIcCASsRxg?list=PLxEDY-427CMHC_Q89FEq9DA5IkEK7-1pC&t=96
Ezio jest nieco 'szybciej' przedstawiony bo skaczemy nim co kilka lat aż do 40stki w 2ce ale Connor kończy w okolicach 25 lat gdzie dopiero zaczyna być roztropnym Asasynem.
To bardzo niedoceniana postać, głownie przez zawód graczy początkowym Haythamem. Najlepiej jednak da się wczuć w sielskość i klimat tej gry podczas rozbudowy Davenport gdzie z dzikiego człowieka Connor zmienia się w dobrego sąsiada i szefa osady.
Przydałoby się tak z 2 dodatki które by dotyczyły connora, to gracze może bardziej by polubili tą postać
A mi się bardzo podobał ten długi wstęp do Assassin's Creed III. Podbudował on templariuszy tak dobrze, że do dziś jest to odsłona z najlepszymi templariuszami w serii wraz z pierwszą częścią. Chociaż jak grałem pierwszy raz to byłem mocno zdziwiony, że mam już 5 sekwencję, a dalej nie jestem asasynem. Dopiero od połowy gry czyli od 6 z 12 sekwencji Connor zakłada ikoniczne szaty. Moim zdaniem długi wstęp był świetną decyzją.
Nie był, bo przynudzał
Równie dobrze moglibyśmy zaczynać grę dorosłym connorem, a jego dziedzinstwo obejrzeć w krótkiej retrospekcji