Kiedyś się zastanawiałem, dlaczego ludzie wciąż kupują te niegrywalne buble Paradoxu na premierę i potem mnie oświeciło, że większość z nich ma przejaw syndromu sztokholmskiego połączonego z ukrytym sadomasochizmem.
Powód jest inny, brak konkurencji.
Tak, te gry maj bugi, problemy z balansem, fatalnie wycenione DLC, ale oferują poziom złożoności jakiego konkurencja nie oferuje.
Przecież w takiej EU V sama mechanika związana z odległościami na mapie (tempo poruszania się jednostek, proximity i co z tym idzie control, market access), propagacja po lądzie, morzu, wodach przybrzeżnych, w górę i dół rzeki (bo to się inaczej liczy), latem i zimą (inaczej się liczy po zbiornikach zamarzniętych, tak warunki pogodowe maja na to wpływ) i jej ogarnięcie po poziom złożoności wszystkich podstawowych mechanik w CIV VI do kupy niemalże. A to tylko jedna z kilku kluczowych mechanik.
Tak więc niestety ale powodem jest brak konkurencji. Wolę się dobrze bawić przez setki godzin w trochę zbugowanej grze niż grać w coś co mi się znudzi po 40 w wypadku strategii.