Z filmów widziałem 7 z 10 (ominąłem tylko filmy Zniknięcia, Jedna bitwa po drugiej i Farciarz Gilmore 2, chociaż ten drugi mam ochotę nadrobić), a z seriali połowę z wymienionych. To był dobry rok. Cieszy też popularność nowego Supka, świetny nowy start dla tej postaci.
1. Superman - Infantylny i bez charyzmy. Zmarnowany czas.
2. Zniknięcia - Dobrze mi się oglądało, rozwalające zakończenie (w pozytywnym znaczeniu).
5. Jurassic World: Odrodzenie - Kiepścizna pod każdym względem. Przeplatające się na zmianę absurdy i głupoty, przeciętne aktorstwo (nawet Scarlet niedomaga), dinozaury bez rewelacji, fabuła - głupszej chyba nie da się już wymyśleć. Jeżeli ma to być "odrodzenie" tej marki, to ja już teraz dziękuję za ciąg dalszy i nie czekam.
6. Frankenstein - Ogólny zarys historii znany pewnie większości, mimo to dobrze mi się ją oglądało. Film nie jest dla każdego (dość powolny).
8. Thunderbolts - Nudny.
9. Mission: Impossible - The Final Reckoning - Generalnie fajny akcyjniak utrzymujący mniej lub bardziej poziom poprzednich odsłon. Razi czasem zbyt absurdalna zbieżność przypadkowych zdarzeń. Można było to lepiej rozegrać, aby zamiast dramatyzmu i zachwytu nie pojawiała się nuta lekkiego zażenowania.
*************
4. Wednesday - Ostatni sezon słabszy od poprzednich.
8. Dept. Q - Przyjemnie się oglądało. Serial z klimatem i niezłym aktorstwem. Może się czasem dłużyć.
Jestem przeciętnym oglądaczem seriali, preferującym raczej krótsze metraże i niestety uważam ten rok za słaby pod kątem tego co było dane mi obejrzeć z nowych produkcji. Większość tego na czym dobrze się bawiłem było zaległościami z poprzednich lat (np. Nikt, Bękart, Próba wiary, Marsjanin, Dzika noc).