Dla normalnego człowieka i fana serii zaadaptowanie tego momentu byłoby czymś oczywistym i naturalnym. Mały punkt dla Netflixa, ale i tak zamierzam dalej ignorować ten serial :)
Szkoda tylko ze sama walka jest bardziej komicznie-groteskowa niz przerazajaca, a Szczury wygladaja jak cos zywcem wyciagniete z Awendzersow, a calosc jest na sile podkrecona do PEGI18 za pomoca skrajnie oderwanego od rzeczywistosci przesadzonego gore i typowej "atakujemy pojedynczo i czekamy az nas pokolei pozabija" choreografii.
Walka jest fajna do chwili jak ginie ta mala (czyli jakies 20%, ale akurat fajnie pokazali ze chce wyeliminowac najgrozniejsza w sumie dla niego osobe, czyli osobe z bronia zasiegowa. Choc unikanie beltow mogli sobie darowac.), potem to strumien swiadomosci choreografow laczacy Marvela z Mortal Kombat.
Nawet Bonhart chwilami jest komiczny (w przeciwienstwie do tego ksiazkowego). Ale aktor jest swietny i chwilami jest naprawde przerazajacy i obrzydliwy. Wiec tutaj mimo wszystko spory plus dla tworcow (i aktora).
Przy tym jak slaba jest calosc, to scena i tak sie mocno wybija (i to co jest po samej walce, czyli meczenie Ciri tez).
Ta czy siak jest to jeden z bardziej "watchable" momentow tego sezonu.
Moim zdaniem ten sezon wypadł zdecydowanie lepiej niż kilka ostatnich, w zasadzie najlepiej od czasów pierwszego. Gdyby od początku trzymali taki poziom, to całość byłaby dużo lepiej odebrana przez widzów i Cavil by został. Nadal nie jest to widowisko wybitne, jako adaptacja też wypada raczej średnio (choć to po części konsekwencja wcześniejszych wygibasów fabularnych, które teraz musieli wyprostować), ale jako po prostu historyjka dark fantasy sprawdza się naprawdę nieźle.
Hemsworth, wbrew obawom, wypada zupełnie dobrze (choć inaczej niż Cavil, ale to chyba zamierzony efekt "przemiany wewnętrznej", będącej motywem przewodnim tego sezonu), Fishburne jako Regis, o dziwo też sprawdza się wyśmienicie, pomimo zupełnie niedopasowanej fizjonomii (nie chodzi nawet o kolor skóry tylko design postaci; w książkach był typem "poborcy podatkowego", czego w serialu raczej nie widać). Ten jego mentorski stoicyzm po prostu robi robotę i kradnie sceny.
Czuć wreszcie jakąś chemię między postaciami (drużyna Geralta), podróżowanie teraz zabiera czas, więc bohaterowie nie przeskakują połowy świata w dosłownie jednej scenie, scenografie są mniej sterylne, plenery ciekawsze, dialogi bardziej naturalne i mniej pompatyczne itd. Niemal na każdym polu widać poprawę i to cieszy.
Jeżeli to jest "efekt Cavila", po którym showrunnerka zrozumiała, że musi się ogarnąć, to trzeba chłopu podziękować za jego poświęcenie.
Czarnoskórzy aktorzy grający białoskóre postacie - rasizm i gwałt na materiale źródłowym. Fuj.
G...no to wszystkich obchodzi...jedna scena, serialu, ani nawet tego durnego odcinka nie uratuje
Ja nie czytałem książkę i nie bardzo wiem czym się różni od serialu , tylko nie rozumiem tego co to za koleś który Wyżyna wiedźminów jak jakiś leszczy , wziął się nie wiadomo z kond i jakiś nadczłowiek, a co i do szczurów to też to jakaś lipa , kilkoro małolatów a reputacja jak by jakiś wielki gang był , a ogólnie nie podoba mi się ten czwarty sezon że względu na to że Ciri raptem weszła w taką postawę złej itp , standard wszystkich bohaterów, dobry , zły i znów dobry i nadal jedni będą szukać drugich .