
Choć nawet lubię symulatory chodzenia, to jednak nie przepadam za takimi, które dzieją się na niewielkiej przestrzeni oraz bazują na załączających się skryptach. A Brokenlore: Low właśnie takowe jest: idziemy, dochodzimy do istotnego miejsca, skrypt (rozmowa z kimś, rozmowa przez telefon lub coś się dzieje), idziemy dalej (lub wracamy), skrypt, wracamy i tak w kółko. Jedynie ostatni segment z zapalaniem świec różni się od pozostałej części rozgrywki, ale też dostajemy wtedy fragment survival horroru.
To, co powinno tutaj grać pierwsze skrzypce, czyli fabuła - nie dowozi. Ma niezły punkt wyjścia, ale ostatecznie, raz, że jest bardzo przewidywalna a dwa - pretensjonalna. Nie ratują jej nawet ostatnie sekundy. Może w innych częściach będzie lepiej rozwinięta, może na innym gruncie wszystko zgra, ale pierwsza gra z serii powinna zachęcić do zapoznania się z kolejnymi a ta tego nie robi, przynajmniej w moim przypadku.
Audiowizualnie jest w porządku. Technicznie gra miejscami przycina, animacje są koślawe. Grafika bardzo dobra - plus za szczegóły jak manicure bohaterki :) Na plus zdecydowanie jest również dubbing. Są też polskie napisy bardzo dobrej jakości. Całość można przejść do godziny czasu, ale by zdobyć wszystkie osiągnięcia trzeba przejść ją ponownie i podjąć inne decyzje a nawet uruchomić trzeci raz, gdy jakiś aczik nie wleci. Gra jest jednak za słaba, by w to się bawić. Ponadto jest wyceniona za dużo - bazowa cena powinna być mniejsza o połowę. Ja dorwałem ją w jakimś bundlu. Jednak okazała się rozczarowaniem.