Już wolę zapłacić 10 euro mniej za angielską wersję niż za polską.
Oby podjęli dobrą decyzje zwłaszcza że poprzednie części miały nawet dubbing Polski ...
juz wam sie rozpedzili i dadzą pl nawet zasrancy z moskwy maja swoj dubbing wszedzie gdzie to mozliwe.
A ja jestem zdziwiony tym, że w połowie trzeciej dekady dwudziestego pierwszego wieku, język angielski jest wciąż problemem dla Polaków. Dzisiaj to każdy 12-latek powinien umieć angielski. Mamy taką globalizację, że powinno to być naturalne. Nie mówię, że nie powinni zrobić polskiego dubbingu, bo to inna kwestia, ale wiele Polaków tak się tego angielskiego boi. Wiem, niestety z bezpośredniego doświadczenia, że zoomerzy w ogóle nie mają pojęcia o tym języku, bo gdy w pracy trzeba było coś do zagranicznego klienta powiedzieć, to się wszyscy chowali za mną. A ja nie uważam jakoby mój angielski był taki dobry. Ale chyba każdy zrozumie podstawy. A jeżeli jakieś słowo umknie, zawsze można wygooglować. Ja tak robiłem wielokrotnie. Dalej robię, gdy zapomnę, co jakieś rzadziej używane słowo oznacza.
Więc, owszem, oczekiwałbym polskiego dubbingu, ale ludzie powinni już dawno nauczyć się angielskiego. Ułatwia to życie. I nie żebym miał coś do języka polskiego, ale dubbing polski nie umywa się zazwyczaj do angielskiego. Przynajmniej w produkcjach, gdzie angielski jest natywny. Lepsi aktorzy, także lepsza GRA aktorów. Są wyjątki oczywiście, bo na przykład polskiego Shreka nic nie zastąpi. Tak samo Gothika. Ale czasami słyszę polski i angielski dubbing jakiegoś filmu i wyraźnie słychać, że angielski jest o niebo lepszy. Bo za rzadko polski dubbing ma jaja aby być dobrym. Może nie chcą brać lepszych aktorów? Może za mało płacą aktorom, więc nie starają się tak bardzo? Nie wiem. Ja jestem generalnie przekonania, że oryginał językowy jest zazwyczaj najlepszy. Polska komedia po angielsku brzmi tak samo źle jak angielska gra po polsku.
Gry to rozrywka, a jeśli rzuca się pod nogi kłody to przestaje być rozrywką, a co do ang to można dzisiaj się ratować translatorami (już są na dobrym poziomie) oraz wchodzą tłumacze głosowe. Wiele razy pisałem z różnymi zagranicznymi firmami i korzystałem z translatorów. Później małe poprawki błędów i nie było żadnego problemu w komunikacji. Nie trzeba się go aż tak zawzięcie uczyć jak dawniej co żeby się z kimś komunikować biegaliśmy ze słownikiem w ręce.
Ja jestem zdziwiony, że nasz kraj jest olewany, a drugie zdziwienie to złodziejski przelicznik. Dlatego z miłą chęcią takim osobą co nas zlewają splunąłbym w twarz.
Beznadziejny argument, szczerze. Niektórzy nie znają dobrze angielskiego i nie muszą, żyjemy w Polsce. A wydawcy z takim podejściem życzę żenujących statystyk sprzedaży w naszym kraju, w nagrodę za wysiłek.
Co to za argument? Totalnie bezsensowny, idąc tym rozumowaniem to po co tłumaczyć książki, filmy na jakikolwiek język niż angielski. Byle towar z China za kilka złotych musi mieć na rynek polski informację w języku polskim, ale już gra za pewnie co najmniej 300 zł, która od zawsze była po Polsku już nie?
Najlepiej, że malutki dev daje język polski w grze Elemental Reforge (pewnie to tłumaczenie maszynowe ale jednak), a już hamerykańscy pajace z amazona nie. Dobrze, że tam nic nie kupuję, bo i tak drogo, nawet Nintendo po dekadach daje pomału lokalizację. I tutaj nie chodzi czy ktoś i w jakim stopniu zna angielski.
Serio w dzisiejszych czasach takim problemem jest przygotować napisy w jakimkolwiek języku? Przecież w tej grze dialogów będzie pewnie tyle co kot napłakał, wystarczyłoby przez jakieś AI przepuścić.