Karczma "Pod Poetyckim Smokiem" 1638
Witajcie!
Bufet jest czynny od 5:00 do 24:00 [dla potrzebujących non-stop, ale po godzinach obsługa we własnym zakresie]. Gościmy zbłąkanych, gdy tylko poczują, że na innych wątkach jest chwilowo podejrzanie cicho albo podejrzanie głośno. Za barem Holgan, Astrea (która okazała się doskonale nadawać do tej pracy i została postawiona za barem przez Szamana; należy także nadmienić, ze jest ona jedynym w swoim rodzaju Kryształowym Duszkiem i zgodziła się kolaborować z liczem Szamanem i służyć mu za kryształową kulę przepowiadającą przyszłość) i Szaman (uwaga: Szaman ma zawsze rację, nie może inaczej być!) mieszają magiczne drinki. Magini kręci się po sali, ale ostatnio bardzo rzadko wpada pochłonięta obowiązkami przy nowej klientce Karczmy (przewiduje jednak, że wkrótce sytuacja się unormuje i do lokalu wstawimy kołyskę ;-), MarCamper pilnuje porządku gwarantując bezpieczny odpoczynek, eros w kuchni miesza ... w kotle (na czas jakiś obowiązki jego przejął Mac, czym zaskarbił sobie wdzięczność tak gości jak i obsługi, która martwić zaczynała się faktem przedłużającego się urlopu erosa) i rothon - na zapleczu dba o interes oraz dokarmia świnkę, którą kiedyś przyniósł w darze.
W takim miejscu jak to nikogo zdziwić nie może obecność anioła. Ten nasz Anioł z Naderwanym Skrzydłem, jest o tyle wyjątkowy, że wiemy wszyscy, iż nie doje, nie dopije a będzie się interesował. AnankE wpada wieczorkiem, puka w szybkę i pije adamusowego grzańca, mi5aser - etatowy stały klient w koło opowiadający o EverQuest. Ostatnio rozgląda się trochę nerwowo wyczekując na moment, kiedy trzeba zmienić numerację. Adamus płaci za drinki wierszami sam przynosząc najlepsze alkohole świata i przygotowując doskonałego grzańca dla zziębniętych, a Gambit przynosi ze sobą świeczkę i koronkową chusteczkę. Zajmuje się także kominkiem, przed którym wygrzewa się z wyrazem błogostanu na twarzy tygrysek, co jakiś czas zerkając jednak nerwowo na mi5asera, gdyż ten próbuje go uprzedzić przy zmianie numeracji w przerwach pomiędzy swoimi powieściami. Pellaeon dba o czystość, kontrolując z sanepidowską dokładnością wszystkie zakamarki i regularnie wyprowadza Ósmego na spacery (ale nie dane mu jest zaznać spokoju od służby we Flocie z powodu Yoghurta, który regularnie raportuje mu o sytuacji w walce z Rebeliantami i aktualizuje Imperialną stronę Holonetową):-). Nick Grzecha sugeruje różne grzechy, ale osobnik ten wsławił się szczególnym upodobaniem do numeracji rzymskiej i c(_) ;-) Odwiedza nas Alver the Gnom, a po jego uprzejmej propozycji dotyczącej naszej Karczmy "a może to też mam rozpieprzyć?!?" umieściliśmy go w stopce papieru firmowego. Teraz doczekaliśmy się - powrócił do nas z wojska na białym koniu. Attyla, mnich pochodzący ponoć od smoka, przechodząc wstępuje na zimny prysznic, poza tym zawsze wie kiedy wstać i wyjść :). Tofu ponownie opuścił nas i udał się do Japonii, skąd, jak obiecują sobie wszyscy, przywiezie nam furę egzotycznych prezentów (nie tylko herbatę ;)!!! Można tu też usłyszeć pieśni Wędrownego Barda i gromkie okrzyki imć Dymiona, który broni honoru kobiet i naszej Karczmy. JRK przynosi różne ciekawe rzeczy i pije wapno. Ostatnio mamy nowego dostawcę szmuglowanego piwa - Mr.JackSmitha, który zaczął też parać się pracą barmana i jest w tym debeściarski :-) Wieczorami lub nocą przychodzi Kerever cierpiący na bezsenność, odkąd po raz pierwszy odwiedził Sosarię. Śni o tej krainie na jawie. Wieczory i noce to też ulubione pory gnoma Desera, który wpada na piwo zawsze z nieodłącznym worem pełnym artefaktycznych artefaktów (ale nie posiada największego skarbu naszego barmana - samonapełniającego się kufelka +5 ;). Rankiem zjawia się krasnolud Kastore, znany Zabójca Trolli, przychodzi opowiadać o swych wyprawach i walkach stoczonych rzeczywiście lub jedynie zmyślonych. Nemeda gdzieś tu się czai w mrocznym kątku, szukasz magii nekromanckiej, wypowiedz jej imię a pojawi się od razu. Jest także Shadowmage, który z uporem godnym lepszej sprawy czatuje na to, żeby być pierwszym i gotów jest się z każdym pojedynkować na Fireball`e... ;-) NicK próbuje w przybudówce zorganizować gorzelnię - zamarzyło mu się piwo własnej produkcji. Ostatnio zaniedbał trochę warzenie piwa, poświęcając swoją uwagę Duszkowi, którą za obopólną zgodą usidlił i zaprowadził przed ołtarz (gwoli ścisłości to nie jest pewne, kto kogo gdzie zapędził, ale tak to w opowieściach bywa, że cny rycerz damę serca swego przed ołtarz prowadzi, a nie odwrotnie... ;))). Yosiaczek wsławiła się tym, że w ogniu dyskusji postanowiła zademonstrować swoje zdecydowanie i użyła czołgu (pożyczonego od Admirała Pellaeona) jako argumentu i wjechała do Karczmy przez... ścianę, co zmusiło obsługę do jej późniejszego magicznego odbudowania... [ściany, nie Yosiaczka] :-) Cóż, poza tym łączy ją trochę niejasny związek z porucznikiem Yoghurtem ;-) AQA natomiast uczy się od Admirała Pellaeona za niebiańsko wysokie stawki (ale w końcu sam Wielki Admirał udziela korepetycji... ;)) obsługi Generatora Czasoprzestrzennego, co może mieć dla naszej Karczmy wiekopomne konsekwencje... :-). Zdarzają się także historie jak z telenoweli, czego przykładem jest Pijus, który podejrzewa (z bliżej nie skonkretyzowanych powodów), że jest dawno zaginionym bratem Szamana (o czym ten oczywiście nic nie wie i wszystkiego się wypiera... ;)). Pojawił się także w naszej Karczmie silny desant z Wielkiego Miasta Portowego Północy, wśród którego wyróżnia się Rogue, będąca, co wiedzą dobrze poinformowani, blisko związana z Gambitem... Obok wejścia stanął słynny sprzedawca kiełbasek w bułce Dibbler - zachwala swój towar Gardło Sobie Podrzynając ceną. Nikt jednak nie próbuje jego kiełbasek dwukrotnie - świadczy to o roztropności miejscowej klienteli. Od czasu kiedy w ekipie mafii gdańskiej pojawiać się zaczął Ingham konieczne stało się zainstalowanie spluwaczek oraz wyłożenie dyżurnych szmat. Panowie maja bowiem dziwaczny zwyczaj witania się poprzez plucie. Z tamtych regionów przybywają czasem Pasterka i Kane: Dzicy Barbarzyńcy z Dalekiej Północy, siedzą i popijają grog zrobiony według przepisu Mamy Muminka, siejąc przy tym ogólny zamęt i spustoszenie w karczmianych zapasach... Powiadają, że w puszczy żubr jeno występuje, ale okazuje się, że nie jest to do końca prawdą. Lechiander też występuje, tyle, że jako wielki spec od Half-life`a i Fallout`a, czym zwiększa znacząco nasz karczmiany potencjał wszechwiedzy... ;)
Jako że Karczma miejscem jest niezwykłym, niezwykłe są w niej także i najzwyklejsze zdawałoby się przedmioty. Ale w błędzie jest ten, kto tak będzie myślał - nawet nasze szafy maja swoje sekrety... Z takiej właśnie szafy (należącej nota bene do Holgan) wynurza się regularnie Puynny (z tego co udało się ustalić, jest to chyba skutek zabawy Generatorem Czasoprzestrzennym przez AQA... :)
Z żadnej szafy, ani innego wymiaru nie pochodzi Piotrasq, ale za to on sam przyprowadził do nas razu pewnego niezwykłego gościa: słonika koloru seledynowego, który od razu stał się naszą karczmianą tajemnicą... Magów dyżurnych u nas jak psów, ale tylko jeden sprawia szczególny kłopot :-) Zasłużył się Kanon przybytkowi, a ciągle: a to weny na zapis nie ma, a to skryba zwiał albo leży pijany. Jednak teraz błąd naprawiony i należne w stopce miejsce przyznajemy z przytupem! Nawet mniej uważny obserwator dostrzeże, że w okolicach szynkwasu kręcą się ostatnimi czasy jacyś podejrzani klienci. Jeden z jakąś kokardą? Gdy zapytać barmankę odpowie (po brzęknięciu monetą oczywiście), że to Osioł zwany KaPuhY, w pyszczku mający balonik, a na ogonku kokardkę. Kiedyś był Osłem pod ochroną, ale zmieniło się to w chwili kiedy wybrał nową drogę kariery - Kaloryfera Żeberkowego. Uważając na ostre zęby czterokopytnego na blacie baru cały czas próbuje przysiąść TrzyKawki. Hmmm, czyżby jedna kawa nie starczała? W razie czego przypomnijcie sobie Mazia. Tego Mazia, co to zimą chodzi w misiu. W swięto zawsze wkłada krawat pod kołnierzyk, krawat z gumka, trochę pije, lecz jak leży! Jednym słowem - pan poeta, wasz liryczny, zwiewny przyjaciel! [Tu ukłon w stronę dam]. Gilmar także pije, piwo Tychy, sam aromat... i podobno on właśnie mówił, że z ryb to tylko rypanie i walenie. Czy może z waleni to tylko ryby i... nie wiadomo. Zresztą, kto by to wszystko dziś pamiętał? Ważne, ze oto ostatni kowboj Rzeczpospolitej, co klamry jego ogłaszają. Od dawna winniśmy grzechu zaniedbania i nie wskazaliśmy kilku gości siedzących o, przy tamtym stole. Kargulena – ryba, która mówi. Kilkoro z nas czasem zastanawia się, czy do lokalu nie należałoby przynieść jakiego akwarium. Widzący siedzi tam *wskazuje ruchem głowy*, w otoczeniu mysiego zapachu. To człek zagadkowy, który słowem swoim tyle jednocześnie zawikła, co rozjaśni. Meghan (mph) – to osobna historia, ale wszem znane są jej kłopoty z żółcią. Niektórzy mówią (a my nie przeczym tak całkiem i do końca), że to po prostu sympatyczna egocentryczka. Jak my wszyscy :-)
Widziano tutaj nawet VIPów pijących kakao, ale o tym sza - jesteśmy znani z dyskrecji :-)
W sezonie jesienno-zimowym podajemy wszystkim zziębniętym grzańce najróżniejszego sortu i w dowolnych ilościach (bardzo potrzebującym i bardzo zasłużonym nawet za przysłowiowe "Dziękuję" ;-) Poza tym na pięterku można spędzić noc - oddano właśnie do użytku wyremontowane pokoiki (które, należy dodać, zimą są dobrze ogrzewane, a latem klimatyzowane) . "Więc niech umierają słowa nasze - na to są, przez to są."
[Bar jest ciemny; kilka postaci siedzi przy kontuarze pijąc w milczeniu; nie mówiąc do siebie i nie patrząc na siebie trwają w cichym porozumieniu ludzi uprawiających rozpustę i oddających się nałogowi, a barman o twarzy apostoła rozumiejącego słabość ludzkiej natury stoi w półcieniu brzęcząc kostkami lodu i porusza się bezszelestnie z jednego końca baru na drugi niby bóg niegodziwości, wyposażony przez naturę w twarz ascety]
Poprzednia część: https://www.gry-online.pl/forum/karczma-quotpod-poetyckim-smokiemquot-1637/zcc964e1?N=1
PIEŚŃ KOWALA
Stuka, dzwoni
Młot w mej dłoni,
Gdy żelazo w kuźni kuję,
Rąk też nigdy nie żałuję,
Bo próżniactwo zdrowiu szkodzi,
Pilna praca szczęście rodzi.
Kocham ja mój stan,
Bo w nim jestem pan.
Patrzcie, dzieci,
Kruszec świeci,
Po kowadle kują młoty:
Będą radła, brony, groty,
I podkowy dla konika,
I pług piękny dla rolnika.
Kocham ja mój stan,
Bo w nim jestem pan.
Gdyby padło
Na kowadło
Stu leniuchów, tobym kował,
I wcale ich nie żałował,
Byle tylko coś z nich zrobić,
I do pracy przysposobić.
Kocham ja mój stan,
Bo w nim jestem pan!
Zainspirował mnie wątek "Smród spalenizny", dwa punkty mniej i mój Danziger byłby na zielono.
http://www.respire-asso.org/classement-de-la-qualite-de-lair-en-europe-100-plus-grandes-villes/
http://festiwalopole.tvp.pl/festiwal/opole-2014/wideo/renata-przemyk-nasza-klasa_15541554/
nie często się słucha takie kowery
A może być polędwiczka wieprzowa pobijana z marynowanym pieprzem, smażona na irlandzkim masełku?
Właśnie zjadłem, pyyyyycha!
Dulaman na Binne Bui, Dulaman Gaelach !
Dulaman na farraige, "s e b"fhearr a bhi in Eirinn !
Z żółtym urwiska, irlandzki wodorosty!
Kobieta z morza "seb" było lepsze w Irlandii!
U mnie zapowiada się to samo. Wódka krzepić będzie, albowiem spragnionych napoi a głodnych nakarmi.
Edit: a wetkłem se przecinka, a co mi tam, lepiej wygląda, jak zeschnięty rodzynek w zakalcu. Czy to już czyni z bladawca keks? A może keksa?
Pogoda chlupliwa nad wyraz. Mokra na tyle, że w pamięć ściągnęła mi obraz Mazia w misiu, mieszkańca Krainy Deszczowców. Stąd krótki jeno myk do dzisiejszego jego imienia, a tam znów jakieś punktów chlastanie i po jajach skryte bicie.
Pewno za listy cierpi biedak, rozmarzyłem się o szklaneczce Dalmore przy kominku, żeby chociaż za Listy do Koryntian, ale za Listy z Ziemi o infamię się ocierać. Toż to jak ginąć za Majdan z całym majdanem.
Ale ten Dalmore.....
Edit: będę się na wewieś udawał, wódka czysta nie plami.
Zagapiłem się w gwóźdź zgięty w deskę próchniejącą wbity i takie mnie szczęście ogarnęło, tak mnie na wskroś przeszyło że aż strach. Strach? A skąd w takim szczęściu strach? I poooooooszło się szczęście dymać, strach został. No ale czego niby bać się właściwie?
Chyba zacznę pisać Listy z Wewsi, sam do siebie ma się rozumieć.
Muszę jednak rozwiązać jeden problem, nie wszystkie chcę czytać, jak więc napisać te, których czytania chcę zaniechać?
Ja Ci napiszę.
Podobno, prognozowanie pogody nie zawsze jest trafne. Dziwne bo zesranie się pogody obejmujące dwa dni wolnego łykendu, można obstawiać w zasadzie jako pewniak. Podobnie jak i powrót słonecznej aury w poniedziałek :>
Widzący, ja w pisaniu całkiem słaba (co widać choćby po częstotliwości otwierania paszczy w karczmie), ale czytać - ja chętnie. Więc jakby co pisz i podrzucaj, będę czytać.
Listy z Ziemi już mam na półce, Listy z Wewsi będą miały zacne towarzystwo :o)
Lechu - ależ mnie zastrzeliłeś... Chętnie Cię odwiedzę, jeśli znów mnie w Twoje rejony zaniesie, ale już na pewno nie w towarzystwie Herna - ostatni raz widziałam go 3,5 roku temu i jakoś nie tęsknię za widokiem.
Wewsiowe słońce prosto w twarz przyświeciło jakoś tak koło piątej, seksowne coś się spłoszyło i czmychnęło do schowanka pomiędzy coraz gładszymi mózgowymi zwojami. Jeszcze nie całkiem jawa lecz już nie sen, drzemka taka podskórna. Zaczynam myśleć, zrazu powoli, jak żółw ociężale i składa się to myślenie ospale w neon ILUMINACJA. Eh.... jak dobrze byłoby przeżyć iluminację, nawet jakąś mało widowiskową. Wstajesz sobie człowieku rankiem, gacie poprawiasz, oko zapluszczone odmykasz a tutaj wszędy rzeczywistość niespodziewana. Lecisz do łaziennego lustra, napinasz akomodację aż krwiste żyłki dostrzegasz codzienne.
No normalnie jest, rzut na ogólność, gęba zwykle zwyczajna i lekko tylko odrażająca. Normalność całą gębą, można by rzec. Ale coś tu nie gra, coś nie sztymuje, duszy jakby lżej, w nosie łaskocze maleńki robaczek, zapach mirry może albo kadzidła. Jakby gdzieś tam zapowiedź jutrzenki, jakieś solidne Przyjemnie buzuje w krwiobiegu.
Coś na kształt absolutu rozsiada się w duszy, miłość bliźniego wzbiera, oczy wilgotnieją.
Na stole zawstydzona flaszka zacnej pluskwianki ledwie przykrywa zdeflorowane denko.
Ło matko! żadna iluminacja, jeszcze mnie pluskwy trzymają.
Strach się bać co będzie dalej.
Będzie co ma być. A co będzie ? To będzie. Jakby nie było, to wszystko już było.
Poniedziałek jak zwykle psychodeliczny, a że każdy dzień jest poniedziałkiem, to jakoś podobnie jak to, że wszyscy jesteśmy Grekami. Wystarczy, że rozejrzę się w robocie to każdy Greka udaje. Tak jakoś albo podobnie.
Postanowiłem sobie podpisać prywatną deklarację sumienia. Sumiennie wypiję każde piwo! A skoro przy piwie jesteśmy to nieskromnie się pochwalę iż wygrałem ich w zeszłym tygodniu dwanaście otwierając kapslowanego Okocimia, a pod kapslem, bęc, czteropak. Za sześć kupionych dostałem dwanaście, niezły biznes mogę zacząć robić :)
edita: znaczy się mam 50% skuteczności :) Kupić komuś kupon totolotka? :P
http://www.youtube.com/watch?v=9QZOHzWLF9w
Co prawda pijątek nie będzie wolny, ale sama myśl o czwartku polepsza mi nastrój.
Deser - kupuj kupuj, tylko się nie zdziw jak w efekcie będziesz miał na mniej piw, nie więcej.
Od dzisiaj do niedzieli (co prawda niedziela na nockę ale to się nie liczy) będę jak Kanon... country heroes. Tylko gun, beer and miłe okoliczności przyrodnicze.
https://www.youtube.com/watch?v=r2TscUILJH4
Apanaże!
Jeżeli na jednej scenie pojawiają się członkowie Mogwai, Electric Wizrad i Iron Monkey to musi być Crippled Black Phoenix :) - http://www.youtube.com/watch?v=-hww41CRS0E
Kanonu f4U - http://www.youtube.com/watch?v=JvMXVHVr72A
Coś mi się widzi, że, w porównaniu z moją grochówą, wynalazki Wernera von Brauna to będzie mały pikuś, a efekty w skali taktycznej przekroczą atak pod Ypres.
https://www.youtube.com/watch?v=FY1AmfM4cos
(edit: przecinkówka)
Zazdraszczam, Smokate, jako że ja w kieracie. Bawcie się dobrze, odpocznijcie i za mnie.
Nawróciłem się na pielesz domowy, otwarłem czeluście interneta a tamój, Ło matko!
Oszczać nawet mi się nie chce tych nygusów, toż rozrobili ich jak dzieciuchów, i to kto? Zwykłe chłopaki od szybkich pieniędzy na krzywy ryj. Mówiłem że ktoś robi gruby deal i znowu wychodzi na moje, kurna, czemu ja sam nie robię takich sztosów? Chyba za leniwy jestem, albo strachliwy? Albo i na dokładkę głupi?
Zresztą co ja bym robił z taką kasą?
Z taką kasą można zorganizować jakiś statek kosmiczny "Noe" i wysłać "ich" wszystkich z misją kolonizacji odległych galaktyk. Przy okazji zapędy kolonialne mielibyśmy z głowy :) Dla pozostałych zorganizować libację po której z Europy zostaną jedynie zgliszcza, a potem przenieść to na inne kontynenty ;) Przy okazji moje apokaliptyczne wizje zostaną spełnione :D
Po pracy już... ale szybki ten poniedziałek.
Niesie w lesie, to prawda, trudno to doceniać w poniedziałek, ale zaiste, prawda.
Doceniłem w poniedziałek... co prawda tydzień temu ;)
Jeden z moich "najulubieńszych" greckich zespołów - http://www.youtube.com/watch?v=b7ZXGbj8C0c z nowiutkiej płyty.
Niby ładnie, ale cała płyta dość monotonna. A z kawałków to chyba "Reverb of the New World "
Cześć smokaci
Na dzisiaj i na całe wakacje BBC poleca:
http://www.bbc.com/travel/feature/20140618-a-dark-and-fantastical-polish-land/1
Jo!
Dwa dni pracy z głowy, zostały trzy.
Widzący, jeżeli lubisz całe płyty (podobnie jak i ja) to polecam w całości. Po paru głębszych... i oddychaniu, jest to naprawdę niezłe. Kanonu pewnie się spodoba :) Trafiłem przypadkiem szukając innego Savages - http://www.youtube.com/watch?v=-c9ta3IKXoQ
Kto nie oprawi swojej pracy w odpowiedni kolor, w odpowiednim punkcie ksero, ten magistra nie obroni.
Ustalić wzorzec i badać te okładki kolorymetrem :-)))
A teraz dziennikarstwo polskie:
"W 39 wypadkach zginęły 4 osoby, a aż 46 zostało rannych. To podsumowanie ostatnich pięciu dni pracy dolnośląskich policjantów.."
Coś słabo się starali, strzelanie poćwiczyć...
Dzięki, jest we słuchaniu.
A tera cóś z nałki: http://www.youtube.com/watch?v=rGvPiOA0HeU
Cobyście ze szczętem nie zgłupieli.
Ostro -> http://www.youtube.com/watch?v=aRrYjIirTLs :P
Kiedy widziałem Maidenów pierwszy raz, trzydzieści lat temu to wydawało mi się, że to ostro, potem było różnie, a dzisiaj mam podejście jak do Pankracego. Sympatyczne pluszaki ;) ale nie, że mam coś przeciw!
Tyle w nich żelaza co trucizny w zapałce, i po temacie.
A tera nałki ciong dalszy: http://www.ubergizmo.com/2014/06/mit-develops-36-core-computing-chip-prototype/
IM tak samo jak Deep Purple to pluszaki
ale Slayer mnie pozytywnie zaskoczył. właśnie tą pikantnością
"Pikantne pluszaki" to brzmi dumnie !
o ! http://www.iflscience.com/space/outstanding-time-lapse-stellar-explosion-hubble
A może już pora na idola? - http://www.youtube.com/watch?v=bd639MDUniQ
Wstałem właśnie i zastanawiam się nad kolejną drzemką.
I z Wami zostanie.
Widzącego jak co i raz, Wewieś wzywa, nęci, mami i garbem wynagradza.
Dzyń Smocze!!
... Otóż....przybywam!!! Nie jest to misja narodowowyzwoleńcza, tylko zwykła chęć umoczenia pyska w swojskich trunkach... I mogą mnie nagrywać ile chcieć, jak będę żarła te tłuste schabowe bez ani jednej ośmiorniczki!!
... Kto tęsknił niech mi pomacha...)
(tęskniącym mogę postawić piwo jak w stolicy Zdolnego Śląska, a i owszem- będę ;) )
Macham :) Się babo wywłóczyłaś na lichej wyspiarskiej diecie bidulko, wieprzowina i bułka tarta wołają !!!!!
Ja dziś w planach boczuś grilowany :D
Joł! :)
Się obudziłem to i też macham! :)
Dziś w planach przyziemne sprzątanie z nieziemskim popijaniem, grill jutro, w niedziele (jaką kur..na niedzielę?) druga zmiana.
Deap Vally... niegrzeczne dziewczynki wyraźnie zainspirowane Jackiem White oraz Popem Iggym wydały debiutancką płytkę. Plomby "wypadują" ale jest całkiem sympatycznie - http://www.youtube.com/watch?v=adsEE5e0PKg Tak sobie myślę, że Lechu będzie zadowolony :)
editka: Zapomniałem obrazka. Mało sypiam ;)
Toż to prawda czysta, wręcz objawiona!
Wystarczył jeden akt inicjacji mojej osoby żebym był okultystycznie i spirytystycznie obciążony na całe życie. To moi rodzice tym jednym aktem mojej inicjacji (brzemiennym w skutki i mniemam że bardzo przyjemnym) spowodowali że masonia miała nade mną władzę od poczęcia.
Flet wspomnę wyłącznie mimochodem (skądinąd z półsłówek matki mojej wynika iż zaiste był czarodziejski), alem nijak nie wpadł na to że od świata początku nie instrumentem jest tylko masońskim mieczem.
Nie ze szczętem sczezła zatem nadzieja, są księża, ba! są kapłani i pasterze dostrzegający ten proceder niecny i potrafiący go obnażyć publicznie.
Nie tylko go obnażają publicznie, chłoszczą go i biczują przy tym bez litości i z wielką traktują odrazą, acz nie bez pewnej dla siebie przyjemności.
Chciałoby się zawołać Hosanna! Hosanna! aleć jest mi to z przyczyny wyżej wzmiankowanej inicjacji odjęte.
A wiecie jakby śpiewał Cat Stevens gdyby go pomniejszyć (taką pomniejszarką z kartonowego pudełka na ten przykład)?
A może tak: http://www.youtube.com/watch?v=RBumgq5yVrA
Wieczór się zbliża więc coś romantycznego: http://www.youtube.com/watch?v=CSvFpBOe8eY
Edycik dobranockowy, do poduszeczki: http://www.youtube.com/watch?v=60l8GENjc70
Joł :)
Poniedziałek... dzień który był wczoraj.
Żart na dziś - "Poczucie szczęścia w pracy".
Na szkoleniu motywacyjnym w pewnej firmie, pan prowadzący zapytał wskazując na plakat przedstawiający pracowników tej firmy, szczerzących swoje uzębienie w szerokim uśmiechu:
- Dlaczego są tacy uśmiechnięci ?
- Bo skończyli pracę i zaraz pójdą do domu ? - odpowiedziałem zgodnie z wewnętrznym przekonaniem.
Podczas następnych kilku godzin szkolenia, nawet nie patrzył w moim kierunku, podczas zadawania pytań.
I tym zwyczajnym sposobem nadszedł pierwszy dzień lipca, we wtorek na dodatek.
Ciekawe kto za tym stoi?
JESTEŚMY URATOWANI !!!!!!
Od początku wakacji zmieniły się oznaczenia tramwajów jadących objazdem. Od 28 czerwca wszystkie linie jadące swoją stałą trasą mają klasyczny pomarańczowy lub zielony napis wyświetlany na czarnym tle, z kolei te jeżdżące zmienionymi trasami z powodu remontów - czarny napis na kolorowym tle, pomarańczowym lub zielonym.
Wrocław to miasto tajemnicze, wręcz zagadkowe, gdzie tramwaje gęsto mkną po jezdniach kierowane chyba przez krasnale. Drogi ich niezgłębione są pomimo licznych prób odczarowania.
Prawdę rzeczesz druhu, wiele razy zmysły traciłem, próbując ogarnąć ten temat, nawet teraz mam mroczki przed oczodołami.
Z zupełnie innej beczki.
Minister Finansów bardzo pokrętnie tłumaczy powody nałożenia nowego podatku. Jego zdaniem używając brykiet węglowy do grilla możemy się... ogrzać.
Zastanawialiście się kiedyś nad problemem pranych skarpetek? Mam wrażenie, że każda pralka jest swego rodzaju maszyną czasoprzestrzenną, przekształcającą pary skarpetek. Jedna z nich zostaje, a druga jest przenoszona i gdzieś we Wszechświecie istnieje jako sprzężona z pierwszą kwantowo, służąc do komunikowania obcej rasie złośliwych skrzatów o stanie mych stóp, przenosząc jednocześnie próbki gruntu. Spojrzałem dziś na suszarkę, na pranie powieszone dwa dni temu. Wisi osiem sztuk, każda z innej pary....
A z wódka i piwem, to wcale nie jest takie proste. Kiedyś jeden minister też tak spojrzał i obłożył akcyzą tylko spirytusowe i winiacze. Ale kilka lat później przypomnieli sobie że istnieje również piwo grzane....
Rozwiązałem ten problem 20 lat temu.
Kupuję tylko jeden rodzaj, czarne bez wzorów.
Na mojej suszarce zawsze, cisza i spokój.
I już wiadomo skąd akcyza na węgiel drzewny, wszystko przez grzane piwo.
To też nie jest proste, Kanonu. Od lat kupuję tylko w Lidlu, z tych samych powodów.Co z tego, skoro od jakiegoś czasu zaczynają się różnić - a to odcieniem, a to ściągaczem. Przypadek?
Żaden przypadek, prawo natury.
Ostatnio miałem dwadzieścia siedem (27 szt.) pojedynczych skarpetek bez pary. Powiedziałem sobie że to już przesada, wykonałem w związku z tak głębokim przemyśleniem otwarty atak na wszystkie szafy, szafki i szuflady.
Efekt przerósł moje oczekiwania, liczba pojedynczych skarpetek zmniejszyła się do jedenastu za to poskładanych par wyniosła trzydzieści dwie. Próbowałem znaleźć jakieś racjonalne wytłumaczenie i tylko kwantowa przenoska a'la TrzyKawki wraz z wbudowaną w podstawy wszechświata złośliwością, może to wyjaśnić.
Cóż, po prostu tak jest.
Najwyraźniej mam nowszy model, bo przenosi skuteczniej i z zaginionych odnajduje się co najwyżej 10%. Z pozostałych kompletuje pary jak najmniej różniące się wyglądem i te już nie giną. To potwierdza moją teorię.
Ponadto przemyślałem sprawę i doszedłem do wniosku, że wszystkie sprzęty AGD to próbniki obcych. To wyjaśnia ich "zaplanowany okres życia". Otóż: zmieniają się programy badawcze oraz zakres mierzonych parametrów, co pociąga za sobą konieczność wymiany aparatury. Po drugie - psucie się sprzętu tuż po okresie gwarancji zapewnia bezpieczeństwo ich programom. Co by było , gdybym rozkręcił coś i znalazł tam np. silnik na ciężkie grawitony? A tak - przed upływem okresu gwarancyjnego tego nie zrobię, a po mi się nie opłaca, bo w podobnej cenie co naprawa jest wymiana. Owszem, są nieliczne jednostki, które grzebią mimo to, ale świat nie wierzy w ich odkrycia, bo ma ich za wariatów.
Ba, też z miesiąc temu rozkręciłem swoją starą Toscę, coby jej zreanimować konćowki mocy. Ale.. rozkręciłem, wylutowałem to i owo ... i tak zostało na razie :]
Skarpetki różniące się odcieniem... A to przepraszam. W kwestii ubioru, zawsze stosowałem zasadę, wygodnie i na luzie. Po części dlatego, że we wszystkim świetnie wyglądam a po części ponieważ mam po prostu wyje... Przypomniała mi się zasada stosowana przez znajomego żyglarza, podczas jednego z obozów, nasz przyjaciel o ksywie "Leszcz" ogarnąwszy się z ziemi, postanowił udać się do sklepu po piwo. Wstał, otrzepał trociny, słomę, resztki jedzenia i wyprostował rękoma pogniecioną koszulę wypowiedział pamiętne słowa: "brudny ale schludny".
Ale to tylko na Mazurach możliwe...
Widzisz zatem, dni różnią się odcieniem a dla niektórych niczym, na ten przykład dzisiaj środa.
Taka sobie środkowa środa, dla jednego inny poniedziałek, a dla Widzącego to już z górki do łykendu.
Skarpetki różniące się odcieniem... A to przepraszam.
Ależ proszę. Jestem świadom, że, jako typowy mężczyzna, odróżniasz tylko trzy barwy: fajną, ch..wą i pedalską :-)
I tu Cię zaskoczę, świadom może i jesteś, ale chyba pomyliłeś mnie z kimś innym. Mam prawo jazdy na wszystkie barwy, w portfelu noszę kolorowe filtry o nazwach, które niektórym trudno wymienić a co dopiero zapamiętać. W wolnym czasie, wymyślam nazwy nowych kolorów i robię to w ramach wolontariatu. Każda moja skarpetka ma inny odcień i noszę je z dumą, w ramach mojego małego protestu przeciwko politycznej poprawności dla skapretkowego przymusu noszenia identycznych w barwie, odcieniu i ściągaczu.
O!
Widzę szarość... bo wytrzepałem jedyny kawałek dywanu jaki w domu jest. Wszystko to z powodu nadchodzącego terminu przyjazdu Patisona z małą. Roboty starczy na cały tydzień... a teraz wio do roboty w fabryce.
No i czwartek, czwartek a raczej taki mały pijątek, a ten zapowiada pijątek właściwy zwany Dużym.
O ja pierdykam! Kanonu poszedł w polityke, no bez kija nie podchodź.
Jak będziesz w Brukseli to zaprosisz na piwo?
Edit: A to jest kicha nad kichy, młodość głupia jest dość, takie jej durne prawo... https://www.youtube.com/watch?v=njj1sK-fQSk
Gdybym poszedł w politykę, wyglądałoby to tak:
https://www.youtube.com/watch?v=hhIU3pynDpQ
Na piwo zapraszam, brukselka też się znajdzie.
Wyczytałem ostatnio, ze swoje nowe płyty wydali sztandarowi pogromcy komunizmu, znaczy się Perfect, Kombii czy Urszula (ta ostatnia stare kawałki nagrane na nowo)... żenada osiąga szczyt, niech jeszcze Lombard zrobi remiks przepij to sam i będzie komplet.
http://www.youtube.com/watch?v=AYOis02tujI
Wszyscy artyści to...
A rachunki trzeba płacić, płacić, płacić...
https://www.youtube.com/watch?v=mCz9w_aaNpc
Bry Smokate
Ze skarpetkami jakoś nigdy nie mam problemu, wręcz powoli rezygnuję z kupowania wielu takich samych par, bo tylko się mieszają przy praniu i potem - uwaga - zaczynają różnić odcieniem ;o)
Z nowego Rojka bardziej podobają mi się Syreny, ale ta Beksa nawet fajna.
Wychowałam się na Urszuli, Bajmie, Perfekcie i jakoś nigdy nie mieszałam do ich lubienia bądź nie walki z komuną czy innych rewolucji. Ja to prosty człowiek jestem - albo mi się coś podoba, albo nie :o)
Chyba najlepiej mogę się podsumować tak: https://www.youtube.com/watch?v=-zpT9ldpp6M
Ze skarpetkami jakoś nigdy nie mam problemu, wręcz powoli rezygnuję z kupowania wielu takich samych par, bo tylko się mieszają przy praniu i potem - uwaga - zaczynają różnić odcieniem ;o)
Dość karkołomna konstrukcja i się zgubiłem po pierwszym przecinku ;o) Co do mieszania w/w kapel z komuną, to musisz staremu punkowi Deserowi wybaczyć, kiedy wszyscy kiwali się w takt "przeszyj to sam", on rzucał kamieniami i pił spirytus ze słoika. Zresztą to pijak i złodziej, nie bierz go na serio.
Bo każdy pijak to złodziej!
Sam siebie też nie biorę na serio, a spirytusu ze słoika nie lubię, za mocna cholera. ze słoika to samogon, szczególnie cukrowo-drożdżowy kuchenkowego wypędu.
Na Deser mogę powiedzieć że dobrze wchodził pod Galaretkę.
A to jako memento mori... https://www.youtube.com/watch?v=atRx7vgLE68
Ja raz wziąłem siebie na serio, ale prawie umarłem ze śmiechu i od tego czasu unikam tego procederu.
Ostatnio poczęstowano mnie "profesorską" nalewką z pigwy i urwała mi dupsko, ma facet talent.
Ze specjalną dedykacją dla Desera --> https://www.youtube.com/watch?v=8vg6R2u-afE
Kilka innych zalet bym u siebie jeszcze znalazł niż tylko dwie wyżej wymienione :P
Pora podłączyć się do prądu - https://www.youtube.com/watch?v=BVWfqOSdzs4
Samobójczych, rzekłbym :) Spaceru po parapetach na czternastym piętrze nikt mi nie odbierze. Nie było wtedy facebóka to i filmu nie ma :P
Panie dla Lecha :D - https://www.youtube.com/watch?v=BH7oNQ2SYs8
Student zapił się na śmierć, staje przed św. Piotrem.
Ten mówi mu:
– No student, do nieba cię wpuścić nie mogę, ale młodo umarłeś, to dam ci wybór: chcesz piekło zwykłe, czy studenckie?
Student na to:
– Studenckie życie mnie zabiło, pójdę jednak do zwykłego piekła.
No i jak powiedział, tak się stało. W piekle impreza na całego, alkohol, seks, muzyka... Tylko codziennie wieczorem przychodzi diabeł i każdemu wbija gwoździa w tyłek.
Minęło sto lat, aż student pomyślał sobie, że studenci to zawsze mieli lepiej, zniżki, etc. i poszedł do św. Piotra poprosić o przeniesienie do piekła studenckiego. Św. Piotr dał się jakoś przekonać. Następne sto lat student imprezuje jak przedtem, tylko diabła z gwoźdźmi nie ma. Po stu latach jednak przychodzi diabeł z workiem i mówi:
spoiler start
– No student... sesja.
spoiler stop
Wiedziałem, że Was tu znajdę ;p
Z sentymentu zajrzałem dzisiaj do GW. Holy Hand Granade [HHG] jeszcze stoi.
Gracie jeszcze w jakieś MMO? Naszła mnie chęć na nową przygodę.
Odpaliłem ostatnio Hearthstone i zaczyna mnie wciągać, widziałem na forum, że w to pogrywasz, Kanon.
Pozdrawiam :)
P.S.
Urwał mi się kontakt z Ćmą, wiadomo co się z nim dzieje?
już wiecie co
czuję zawiedziony tym, że w poznaniu nie ma porządnego ortodoksyjnego katolika który by chciał zamodlić porannoniedzielnych jogginów
W poniedziałek?
W poniedziałek to nawet, to nawet nieporządny ortodoksyjny katolik nikogo nie zamodli, chyba że oddechem. I do tego w Poznaniu.
Słyszałem że Poznań to nie jest miejsce na Ziemi, Poznań to stan ducha. Ducha upadłego.
Hej Morten !
Zdarza nam się w WOT pyknąć. Hearthstone na razie mnie zmęczył i dawno nie odpalałem. Cichą ćmę wysłałem w piątek na Mazury, żeby się wymoczył, wraca za dwa tygodnie.
Pozdrawiam również !
Biorąc pod uwagę twoje skłonności ku czasom zamierzchłym, sądziłbym raczej, że coś sam z pnia wydłubiesz :-)
Joł :)
Znowu leje... tyle tylko, że żarem. Na jednej z hal w robocie temperatura wynosiła całe 33 stopnie pana Celsjusza. Na szczęście u mnie było spokojne dziewiętnaście. Na jedynym prostym kawałku drogi w mojej wewsi, który akurat położony jest obok cmentarza, położyli garby zwalniające. Na szczęście mieszczę się rowerem i jako, że to górki to rozwijam zawrotne prędkości w okolicach 33-36 km na godzinę bez wysiłku fizycznego. Gdybym miał pióra to nawet "wiater" we włosach, a tak tylko zefirek na mohawka :D
Morten - gram w Duel of Champions przeważnie. Heartstone mnie nie ujął, a GW jakoś mi wyleciało z dysku i... i tak jakoś instalacji kolejnej nie zrobiłem. Pozdrawiam.
TrzyKawki, takie dłubanie to pewno resztę mojego życia by mi zajęło ... a za dużo mi go nie zostało
wczoraj na wsi było niesamowicie ->
Kotłowało się wczoraj na niebie, prawda to.
Deseru ostatnio, jedyne co mnie kręci w MMO to Day Z, ciekawie się zapowiada. Taki troszeczkę L4D tylko zupełnie inaczej....
nie mam czasu na granie ... psvita leży i się kurzy a kompa to mam tak starego, że nawet gry na przeglądarkę się zacinają
Witam, również rozglądam się za starym znajomym Cichociemnym, podobnie jak Morten trafiłem na info w HHG w GW :)
Czy jest szansa, że po swoim powrocie z Mazur trafi tu i zobaczy te wiadomości?
Cześć Lt.Matts, szansa raczej niewielka, cicha ćma nie zagląda tutaj. Ale jak wróci wspomnę mu, że się o niego dopytujecie.
Hejka!
Środa to już tak bliżej końca tygodnia. Nareszcie cieplutko, może w łykend będzie tak samo?
Łykend plecień, bo przeplata, trochę ciepło, trochę nie.
Widzący for You ---> https://www.youtube.com/watch?v=7eHkpUSaVwU&index=13&list=FLYrHa-oMqAy4CEZq7ippkYg
[EDIT] Nie ta linka :)
Lubię jeździć tramwajem. O ile przyjedzie.
https://www.youtube.com/watch?v=eXw7BksDFLc&list=FLYrHa-oMqAy4CEZq7ippkYg&index=177
Mam nazwę, na każdą z sześćdziesięciu minut, właśnie mijającej godziny. Będę jutro grillował boczniaki i boczek :)
Dzisiaj jest najlepszy z poniedziałków w ciągu całego tygodnia.
Jak mi się zachce to grilla odpalę jeszcze właśnie tego piąniedziałku.
To się cieszę bardzo :)
Zaraz przyjadą goście i zaczynamy balować do wtorku! W poniedziałkową środę mam na nockę to może dojdę do siebie :)
Podobno skończyły się mistrzostwa, w najbardziej skorumpowanej, wybitnie aktorskiej, niesprawiedliwej i najgorzej sędziowanej dyscyplinie sportu ?
Dla odmiany, prawdziwy sport ---> https://www.youtube.com/watch?v=nlzmLdX3QTY
Morten Fain --> Grywam prawie sam w GW2 jako HHG. Zapraszam.