Jak radzicie sobie z doompostingiem
W zasadzie to cały internet jest obecnie zawalony dekadencką narracją, gdzie nie wejdziesz, to widzisz pesymistyczne analizy. Mnóstwo "negatywnych" z perspektywy Europejczyka/Polaka newsów, bo te klikają się najczęściej, przez co pozycjonowane są najwyżej i często pojawiają się na wallach. Szukanie czegoś pozytywnego w zakresie geopolityki, to jak szukanie igły w stogu siana.
Powiecie - to nie czytaj newsów, wyłącz sociale - i co dalej? Mam się przerzucić na telewizję? xD
Mimo wszystko, dobrze jest być poinformowanym odnośnie tego co się dzieje w świecie, o czym ludzie rozmawiają. Życie pod kamieniem to bynajmniej, nie jest kuszący dla mnie scenariusz, no i też jednak musi być jakiś sposób, aby nie dostać pierdolca od wszechobecnego pesymizmu, bo wielu ludziom to wychodzi. Tylko jak?
Sprawdzam dane. Nie dam sie nabierac narzekaczom na zachod i chwalcom wschodu. Czytam rozne portale, euronewsy, dobrej jakosci gazety i tygodniki (the Times, the Economist). Z bezplatnych BBC nie jest zle. Znajdz podcasty/jutuberow/analitykow, ktorzy nie strasza i trzymaja sie faktow.
Pobaw sie quizami
https://www.gapminder.org/
Newsy sa negatywne poniewaz lubimy cos co gra na naszych emocjach i dziennikarze to wiedza. Inaczej tracimy zaintersowanie.
To nie jest prawdziwy obraz swiata.
Wojna z rosją to doomposting? Inflacja to doomposting? Inwazja muzułmanów w europie? Globalne ocieplenie? Mordowanie dzieci w Gizie? Szambo AI wpychane ludziom do gardeł?
Po prostu świat jest w dupie i jest tylko coraz gorzej i to nie żaden doomposting, jak chcesz czytać artykuły o babie na wsi która pobiła rekord w lepieniu garnków to prosze bardzo ale są ważniejsze rzeczy. Nie ma się z czego cieszyć, jest wręcz tragicznie.
Bzdura.
I dlaczego:
Po lewej po kliknieciu w GDP kategorie trendow obalajace caly ten medialny zgielk i nonsens.
https://www.gapminder.org/tools/#$chart-type=linechart&url=v2
jak czlowiek sie w koncu zorientuje ze sa rzeczy nad ktorymi nie ma sie kontroli, to troche mniej sie przejmuje.
chyab sie to kiedys stoicyzm nazywalo, dzisiaj zreszta tez.
Jak mogę.
Przede wszystkim, to pomaga mi wiedza, że nie muszę wszystkiego czytać. Mam o tyle łatwiej, że im jestem starszy, tym mniej mnie obchodzi co się dzieje na świecie, więc jakoś sam, naturalnie ograniczam sobie dopływ informacji. Tak naprawdę, to warto filtrować cały ten informacyjny burdel i wyciągać z niego samą esencję. Np, w kwestii Rosji kluczową informacją jest to, że istnieje zagrożenie z jej strony i warto być na nie przygotowanym. To jest jedyna rzecz, która jest mi naprawdę potrzebna. Każdy z dziesięciu tysięcy scenariuszy, które dziennie się pojawiają w internecie już nic w moje życie nie wniesie. Może jedynie bardziej mnie zestresuje.
Poza tym, staram się pamiętać, że większość tych katastroficznych postów, które dziennie do nas docierają tworzą tacy sami ludzie jak ja. Nie jakieś wybitne jednostki, nie ludzie, którzy poświęcili życie na zgłębianie jakiegoś tematu, tylko zwykłe szaraczki, które chodzą do roboty, mieszkają w blokach, a wieczorem zmieniają się w ekspertów od wszystkiego. I tak naprawdę, to chuja tam mogą wiedzieć co będzie. W ogóle uważam, że w dzisiejszych czasach mało co można przewidzieć, więc nie warto brać niczego za pewnik.
No i na koniec, to po prostu warto też przypominać sobie, że to o czym pisze się w internecie to nie jest cały świat, to nie jest wszystko co się wydarzyło i jest oprócz tego masa innych rzeczy, które się nie klikają, a które przedstawiają sytuację na świecie w trochę lepszym świetle. Na pewno sam staram się szukać więcej pozytywów w codziennym życiu, żeby choć trochę sobie zminimalizować straty poniesione właśnie przez internetowe doomerstwo. Nie jest to łatwe, ale no, trzeba się jakoś starać.
edit: No i dobrze też dziennie zobaczyć jakiegoś gifa z cyckami, bo to też pomaga.
Od kiedy zaczal się covid, a potem przypieczętowała to wojna przestałem oglądać wszytskie programy informacyjne. Nie oglądam analiz na YT, banuje konta na X piszące że ZARAZ SIE ZACZNIE.