Że mówimy "Dobry wieczór" i to brzmi poprawnie ale z jakiegoś powodu mówimy "Dzień dobry" zmieniając kolejność słów i wstawiając rzeczownik na początek jak jakiś jaskiniowiec. Jaki to ma sens?
Na szczęście na Górnym Śląsku nie ma problemu z godaniem Dobry Dzień, albo zwykłe "Dobry" na przywitanie.
Oho, to ja zapodam klasyka i trochę na temat.
Mnie zastanawia co innego: dlaczego nie mówimy dobre popołudnie? Mówi się tak w innych językach słowiańskich: np. dobré odpoledne po czesku. Na codzień mówię dużo po angielsku i okropnie mi tego brakuje.
Kluczowa różnica: "Dzień" vs "Wieczór"
Dzień dobry
"Dzień" jest rodzaju męskiego.
W staropolszczyźnie, gdy przymiotnik (tu: "dobry") występował po rzeczowniku rodzaju męskiego, przyjmował on tzw. formę krótką (jak w języku rosyjskim czy cerkiewnosłowiańskim). Brzmiała ona właśnie "dobry".
Dlatego pierwotna, poprawna konstrukcja to "dzień dobry" – rzeczownik, a po nim przymiotnik w formie krótkiej.
Mówiąc "dobry dzień", mieszalibyśmy formy (używając formy pełnej przymiotnika w niewłaściwym miejscu). Dla historyka języka brzmiałoby to tak, jak dla nas dziś "ja chcieć" zamiast "ja chcę" – niegramatycznie.
Dobry wieczór
"Wieczór" jest rodzaju męskonieżywotnego (ale w tym kontekście ważniejszy jest inny fakt).
Forma "dobry wieczór" jest nowsza i wzorowana na innych językach (głównie na niemieckim "guten Abend" przez wpływ zaborów i sąsiedztwa) lub na łacinie ("bonum vesper").
W tym przypadku język polski zaakceptował obcą, odwróconą składnię, prawdopodobnie dlatego, że zwrot "wieczór dobry" po prostu nie brzmiał dla ucha naturalnie i nie przyjął się.
Podsumowując:
"Dzień dobry" to archaizm gramatyczny – relikt z czasów, gdy w języku polskim istniały jeszcze formy krótkie i dłuuugie przymiotników. To nasz "językowy jaskiniowiec", który przetrwał do dziś w tej niezmienionej, pierwotnej formie, bo tak się utarło.
"Dobry wieczór" to pożyczka składniowa – nowszy zwrot, który wszedł do języka z zachowaniem innego szyku, który uznaliśmy za poprawny.
Inne przykłady tej samej zasady:
Zjawisko to widać też w innych, stałych wyrażeniach, gdzie rzeczownik jest rodzaju męskiego:
Chłopiec dobry (ale w funkcji imienia, np. w powieści) – forma archaiczna.
Bóg zapłać (a nie "zapłać Bóg") – tu też mamy formę krótką "zapłać".
Człowiek prawy, król dobrotliwy – w języku poetyckim lub przysięgach.
Dlaczego więc nie mówimy "Dobry poranek"?
"Poranek" też jest rodzaju męskiego, ale to słowo jest młodsze niż zwrot grzecznościowy "dzień dobry". Gdy się pojawiło, stara zasada (rzeczownik + przymiotnik w formie krótkiej) już zanikała. "Dobry poranek" brzmi więc dla nas naturalnie, bo powstał w czasie, gdy dominował już szyk "przymiotnik + rzeczownik".
Wniosek: Twój "jaskiniowiec" to w rzeczywistości szacowny staruszek, który przypomina nam o dawnych, zapomnianych już zasadach gramatycznych języka polskiego. "Dzień dobry" to żywa skamielina językowa