Grałem w DS wszystkie części jak BB i powiedzcie mi czemu tyle mememów jest o tej grze? Co prawda jest nieco trudniejsza ale ludzie przesadzają, jest tak dlatego że gracze przywykli do ułatwień czy jak?
spoiler start
*summon* dura dwanaście
spoiler stop
NO ZAEWUS, ktoś mnie wyzywał?
Ach tak, Dark Souls... czemu uważany jest za trudną, odpowiedź jest prosta i niektórym znana, jest tak dlatego, że dzisiejszy gracz niecierpliwym jest i jak zdechnie trzy albo nie daj boże cztery razy w tym samym miejscu to wyłącza grę, idzie napisać na forum, że gra (nie on, ale GRA) jest ****wa, i odpala swój symulator nieśmiertelności w który grał do tej pory. Jest to prawda najprawdziwsza, a jak wiadomo ta w oczy kole najbardziej i dlatego najczęściej za taki stejtment zostaniesz obsrany i nazwany masochistą czy tam jeszcze nie wiadomo kim, a wymówką w takim przypadku jest przeważnie, że "jo tam nie mam czasu na zdychanie w takich grach" po czym taki delikwent wkłada cztery razy tyle czasu ile potrzebowałby na przejście soulsów w zbieranie pytajników na skelige albo w czymkolwiek innym. Wiem co mówię, mam certyfikaty cztery. Koniec.
Napisałem to trochę humorystycznie, ale całkowicie szczerze.
Gra wymagająca więcej zaangażowania lepiej nagradza.
jest tak dlatego że gracze przywykli do ułatwień czy jak?
odpowiedziałeś sobie na własne pytanie
Ale to nie wszystko.
Dorzuciłbym do tego dziwne przekonanie, że wszystkie gry dzisiaj muszą być przystępna i robione dla każdego. Nie można robić gry pod specyficzny tryb odbiorców bo od razu są protesty.
I to nie ma nic wspólnego z dowartościowywaniem się jak to bredzi [4] post. Człowiek szuka czegoś innego niż produkcje z głównego nurtu - klony, odgrzewane kotlety z otwartymi światami wypchanych mikropłatnościami i inne takie.
Człowiek szuka czegoś nowego i Soulsy spełniają jego oczekiwania. To że komuś się nie spodobają jest pewne i nieuniknione w tym przypadku.
Jeśli jakaś gra mi nie pasuje to nie płaczę i żądam zmian tylko biorę się za inną grę, jest tyle tytułów do wyboru że drzeć szaty nad grą która mi się nie podoba jest marnowaniem czasu i klawiatury. Ale do ludzi to nie dociera jak widać. Do tego używają ludzi niepełnosprawnych mówiąc, że FROM powinien dostosowywać do nich dzięki czemu ci narzekacze będą w stanie przejść Soulsy. Wtedy będzie to tylko kolejna wydmuszka do odhaczenia na liście kupki wstydu.
Jak na ironię ci niepełnosprawni mają coś, co nie ma ta zgraja narzekaczy - chęci i woli nauki do walki z przeciwnościami stawianymi przez grę.
Ale nawet dawniej, gdy FROM robił RPGi z widokiem z oczu na konsolach, byli oni znani jako „ci co robią trudne gry".
A więc nawet na standardy starych gier były one trudne.
Po to, aby tacy jak Ty mogli sie dowartosciowac jacy to nie sa lepsi od innych smiertelnikow. No bo operowanie 2 galkami i 8 przyciskami to jest w zyciu mega wazna umiejetnosc u operatora koparek.
Zagraj w GTA 1 to poczujesz poziom trudności.
Człowieku ja tu gdzieś pisałem że czuję się lepszy? Tylko dziwi mnie fakt że gada się jaka ona nie jest trudna a są trudniejsze ale się nie gada o tym.
sorry miało być do maciell
Trudność tej gry polega na tym, że nie warto ginąć. umierasz tracisz doświadczenie, ekwipunek i musisz zaczynać etap od początku. Są gry dużo trudniejsze ale w nich jeśli umrzesz to cofasz się do ostatniego save pointu który był 10-20 sekund wcześniej. Nic nie tracisz. Dlatego soulsy są trudne.
Jedyna trudność tej gry, a zwłaszcza części pierwszej to skopane drewniane sterowanie, brak jakiejkolwiek responsywności i spamienie atak + turlanie aż bos padnie.
Uuu, były lepsze gry do ogrania od symulatora turlania.
Ta gra ma poziom trudności normalny. Dokładnie taki jaki powinny mieć gry. Tylko społeczeństwo jest jakie jest. Wszystko ma się robić samo i najlepiej natychmiast. Nikt nie ma cierpliwości ani samozaparcia ludzie się zrażają po dwóch nie udanych próbach. Dlatego są potrzebne takie samograje od Ubisyftu pokroju Assasyf Creed czy Farcrapa
Typowa błazenada, ze skrajności w skrajność. Zadziwiające jak wielu nie potrafi zagaić interesującej dyskusji popartej konstruktywną krytyką.
A jeśli ktoś - tu dla przykładu ja - od gry odbił się nie przez poziom trudności (fan darkest dungeon i trybu Ironman wraz z najwyższym poziomem trudności w xcomach) a przez paskudną (dla mnie) oprawę audiowizualną? Też jestem śmierdzącym każualem? :) Bo jak dla mnie wszystkie części są piekielnie odpychające wizualnie - w BB z kolei nie grałem, więc się nie wypowiem.
Nie, jesteś tylko na moje oko dziwny, dla mnie Dark Souls 1 to szczyt jakichkolwiek designersko wizualnych norm, grafika jest technicznie cienka, ale artystycznie mnie przyprawia o orgazm. Trzecia część za to jest dla mnie pod tym względem (z kilkoma wyjątkami jak irithyll) PASKUDNA i ciężko mi się w ogóle w nią grało.
Tylko popatrz na tego majestatycznego skurwiela, ta walka chyba najbardziej się zbliżyła klimatem do jednego z tych pięknych fatasy artworków na artstation, które jako stacjonarne obrazy mają więcej duszy niż większość gier razem wzięta
Ja do dziś nie mogę pojąć jak to ci z From zrobili w jedynce, że przy tak lichej oprawie graficznej potrafili wygenerować taki klimat. Chyba w żadnej inne grze nie miałem takiego uczucia odklejenia od rzeczywistości i przebywania gdzieś indziej jak przy pierwszym Dark Souls. Tak jakby japońce serio znalazły jakiś portal do mrocznego świata fantasy. Dwójka i trójka to już były tylko gry, Bloodborne było już dość blisko jedynki w tym temacie.
Bo gry From Software wymagają zaangażowania ze strony gracza. Trzeba bacznie obserwować zachowania wrogów, zapamiętywać układ lokacji, wrogów. Oczywiście bez przesady, te gry są tak genialnie zaprojektowane że nigdy nie czujemy jakbyśmy musieli uczyć się lokacji na pamięć. To dzięki temu że gra jest TAK zaprojektowana, zapamamkętujemy rozkład przeciwników, skrótów itp. No i system walki w tych grach jest genialny, masa buildów, ścieżek rozwoju. Miód. Soulsborny pod względem trudności są wręcz idealne. Aż musiałem się trochę rozpisać. Soulsy są za dobre.
No dobra ale w czym problem? Co to przeszkadza, że ktoś mówi, że gra jest trudna, łatwa taka owaka?
Gra ci się dobrze to dobrze nie gra ci się dobrze to nie graj.
Jest, zaciekły bezi zaciekle wkładający swoje trzy grosze o zaciekłych soulsowcach gdy tylko usłyszy dark souls
Nie trawię soulslajków, bo są upierdliwe. Nie przeszkadza mi, że bosowie są trudni, bo od tego są. Ale przeszkadza mi, że muszę po każdym You Died od takiego przejść pół wsi i ubić tych samych szeregowych typków. Soulsy nie szanują mojego czasu. To nie są złe gry. W porównaniu z klasykami typu Contra czy Mario nie są też przesadnie trudne. Po prostu są sztucznie rozwleczone częstym brakiem ognisk przed bossami.
taki delikwent wkłada cztery razy tyle czasu ile potrzebowałby na przejście soulsów w zbieranie pytajników na skelige albo w czymkolwiek innym.
Pytajniki można zwyczajnie olać.
przejść pół wsi i ubić tych samych szeregowych typków
E nie musisz, jak już znasz drogę do bossa to leci się na pałę i omija wszystko co się da, nikogo nie trzeba zabijać
Pytajniki można zwyczajnie olać.
Tak samo jak ubijanie pół wsi za każdym razem :)
Ale lecieć trzeba. Jak mówię - zbędna, sztuczna upierdliwość. Dokładnie to samo, co długa cutscenka, którą trzeba obejrzeć kilka razy, bo nie można jej pominąć.
Często (szczególnie w Dark Souls 3) odblokowuje się skrót do bosiątka żeby było łatwiej. Wyjątkiem jest tutaj Dark Souls 2 które było prawdziwym rakiem jeżeli chodzi o dojścia do bossów:
spoiler start
Temu który wymyślił dojście do sir Allona czy tygrysów w dwójce powinno się uciąc jaja.
spoiler stop
Ale nie musisz lecieć nie wiadomo ile razy. Wystarczy nie ginąć. Oglądanie długich cutscenek jest od Ciebie niezależne. To ile razy zginiesz i będziesz musiał biec przez tą samą lokalizację, już jest od Ciebie zależne. Dark Soulsy mają swoją specyficzną mechanikę, ale jest to gra bardzo sprawiedliwa i płacisz za Swoje błędy, a nie gry.
Nie było, nie ma i nie będzie gry, która zadowoli wszystkich. Saoulsy również takimi grami nie są :)
Nie mówię, że pytajników nie można pominąć, to był tylko przykład mający na celu wskazać ułomność argumemtu o braku czasu. Gra zwyczajnie ci nie pasuje, nie masz cierpliwości, nie odpowiada ci, nie ma tutaj innej filozofii
Dokładnie to samo, co długa cutscenka, którą trzeba obejrzeć kilka razy, bo nie można jej pominąć.
W soulsach nie ma niepomijalnych cutscenek, chyba że intro, ale nic więcej
Konieczność dojścia do bossa po przegranej z nim to odpowiednik niepomijalnej cutsenki przed walką z nim. Czyli błąd projektowy. To nie jest argument braku czasu. To jest argument: "Za trzecim razem już mnie to nie bawi". Widać fani solsów wolniej się nudzą.
Czyli w każdej grze etapy, w których idziemy do bosa (chociażby Doom, Pillars of Eternity, Diablo itd.) to błąd projektowy, który nie szanuje naszego czasu? To zawsze można grać w gry gdzie walczy się tylko z bossem :P
OMG. Ty nie rozumiesz sensu wypowiedzi...
Nie, staram się Ci wytłumaczyć, że w Soulsach nie musisz umierać milion razy, żeby przejść dany etap. To wszystko zależy od Ciebie, jeżeli giniesz tak często, to znaczy że robisz coś nie tak.
No właśnie - nie rozumiesz o czym piszę i dyskutujesz z zarzutem, którego nie postawiłem.
Jawnie przyznałeś, że brak Ci cierpliwość i zrzucasz to na błąd projektowy gry, ale to nie wina gry, że brak Ci przecież cierpliwości.
To jeden ze staroszkolnych elementów gry - jak w starych platformówkach czy grach z checkpointami - giniesz i od poprzedniego zapisu/bezpiecznego miejsca. Resident Evil czy Alien Izolacja miał podobnie i narzekania nie słyszałem?
FROM postanowił przywrócić ten motyw ze starych gier.
Niektóre gry miały dodatkowe życia i zaczynałeś w miejscu zgonu ale że pewnie FROM inspirowało się Ghouls'n'Goblins to nie ma tego. Nie jest to jak to nazwałeś „błąd projektowy" a zamierzony koncept, element który gracze poprawiają sami wg własnych możliwości.
Ludzie zalecają omijanie przeszkód i to jedyne wyjście. Swoją drogą - takie coś robi się też w innych grach :]
Twórcy uznali, że zrobią taką przeszkadzajkę a gracze będą kombinować, tu - skracać czas potrzebny na powrót. Niestety taka jest cecha gry.
Dla mnie w DS3 i Sekiro byly trudne do momentu az nie zaczalem czuc sie pewnie ze sterowaniem, w tym obsluga kamery i ekwipunku. Wiadomo, ze byli tez trudni bossowie ale najciezej bylo tylko z tymi poczatkowymi i to z innego powodu niz ich sila czy szybkosc. Po prostu pierwsze proby przypominaly bardziej paniczne bieganie i spam roll/spam block i konczyly sie po kilkunastu sekundach. Co za tym idzie nie uczylem sie w ogole move setu bossa.
Jak juz pojawilo sie miejsce na troche opanowania i pewnosci to rzeczywiscie robilo sie latwiej i mozna bylo wyczuc odrobine schematycznosci. :)
ale i tak obie gry uwazam za jedne z lepszych w jakie gralem. :)
[edit]
Tak po namysle przychodzi mi do glowy jeszcze jeden powod. Te gry wymagaja skupienia. I to wrecz czegos w rodzaju tunnel vision, gdzie musisz poswiecic 100% uwagi na to co robisz by moc reagowac na czas. Jezeli cos Cie rozproszy, jezeli spuscisz wzrok z bossa chociaz na 1-2 sekundy to moze Cie to juz kosztowac kolejna porazke. Wiele osob nie szuka takiego zaangazowania w grze, ludzie czesto chca sie zrelaksowac i nie maja sily koncentrowac sie do tego stopnia nad czyms co nie ma dla nich ogromnego znaczenia (przypominam ze rozmawiamy o gierkach).
Inna sprawa to osoby, ktore pomimo tego, ze maja w co grac nadal chca odebrac fanom soulslajkow ich kawalek tortu i zrownac z rozrywka, ktora akceptuja. Imho egoizm i troche tupanie nozka. ;)
Dla mnie były trudne aż dziwię się że ukończyłem takie bloodborne, po prostu dużo kombinowałem i się udało, nie raz uciekałem się do grindu/expienia. Gry są dobre bo mają dobry system walki, klimat i fabułę.